Na wstępie proszę Was wybaczcie wszelkie błędy, ale jestem początkującym użytkownikiem na stronie cmrev (jednakże nie początkującym użytkownikiem FM ). Postanowiłem opisać swoją historię i przebieg jednego sezonu głównie z dwóch powodów :
1.Jestem mega dumny z mojego zespołu, a po ostatnim meczu sezonu aż mnie taka duma rozpierała, że nie mogłem usnąć pół nocy. Wkręciłem się w tą karierę na maksa.
2.Moi zawodnicy wznieśli się na niesamowity poziom umiejętności.
Ale po kolei. Długo szukałem sobie jakiegoś klubu, którym mógłbym sobie pograć w FM 2016. Próbowałem już wielu klubów, począwszy od tych najlepszych skończywszy na tych najsłabszych (dodatek ligi okręgowej w polskiej lidze), jednakże to ciągle nie było to. Z racji tego, że byłem na ostatnim semestrze studiów miałem pewien okres przestoju w grze (z wiadomych względów). Jednakże po obronie magistra, postanowiłem odkopać FM i wybrać sobie jakiś fajny klub i osiągać sukcesy. Zawsze interesowało mnie osiągnięcie dużego sukcesu małym klubem, borykającym się z różnego rodzaju problemami. Tak oto padł wybór na angielki Leeds United. Klub grający na co dzień w Football League Championship (II poziom rozgrywek). Największe sukcesy klub odnosił w latach 60 i 70. Niestety od wielu lat klub nie potrafi nawiązać do wspaniałej historii. Ostatni triumf w lidze piłkarze Leeds zdobyli w 1992 r. W 2001 r. Leeds zagrało jeszcze w półfinale Ligi Mistrzów. Niestety potem była już tylko droga w dół. Problemy finansowe, karanie ujemnymi punktami.
Dlatego właśnie zdecydowałem się na Leeds. Klub idealny dla mnie, borykający się z problemami, od lat nie mogący nawiązać do lat świetności. Ponadto, Leeds United w 2019 r. świętuje 100-lecie istnienia. Uznałem, że fajnie by było wrócić na szczyt na 100-lecie i może osiągnąć jakiś sukces. Moje założenia spełniły się dużo szybciej niż zakładałem, ale po kolei.
Stworzyłem siebie jako menagera, reputacja krajowa, znajomość języka angielskiego, bez większego przesadzania z umiejętnościami. Prognozy przed sezonem, Leeds na 16 miejscu, czyli w dolnej części tabeli. Pierwszy dzień w klubie, standardowa rozmowa z prezesem. Przedstawienie założeń – miejsce w pierwszej 6, dające możliwość gry w barażach o Premier League. Puchar Angli – 5 runda, Capital One Cup – 4 runda. Nie będę ukrywał, że trochę zawyżyłem oczekiwania, żeby zwiększyć budżet transferowy i płacowy. Następnie spotkanie z piłkarzami, powiedziałem chłopakom, że jesteśmy w stanie powalczyć o miejsce barażowe na koniec sezonu. Byłem bardzo zaskoczony pozytywną reakcją na zapowiedź przez wszystkich piłkarzy. Uznałem, że moi zawodnicy są gotowi na walkę o najwyższe cele. Przyjrzałem się zawodnikom, którymi miałem grać, którzy mieli spełnić postawione zadanie. Niestety, nie byłem do końca zadowolony z szerokości składu. Brakowało mi drugiego bramkarza, drugiego lewego obrońcy, środkowego obrońcy, przydałby się też prawy obrońca, skrzydłowy i jeszcze jeden napastnik. Jednym słowem, czekała mnie mega przebudowa zespołu, ale budżet transferowy na poziomie 500 tys. Euro i budżet płacowy zapełniony prawie do maksimum. Czekało mnie bardzo ciężkie zadanie. Musiałem coś szybko wymyślić. Udało mi się odkopać jednego napastnika z rezerw – 18-letniego chłopaka wychowanka. Jeden problem z głowy. Poprosiłem prezesa o znalezienie klubu patronackiego, na początku były pewne opory jednakże prezes się zgodził i zaczęło się szukanie odpowiedniego klubu. Po jakimś czasie została mi przedstawiona oferta kilku klubów z najwyższej angielskiej klasy rozgrywkowej. Postanowiłem wybrać Liverpool, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Wypożyczyłem młodego bramkarza, środkowego obrońcę i środkowego ofensywnego pomocnika. Wszyscy młodzi, zdolni i perspektywiczni, a co najważniejsze nic nie trzeba było płacić, ani odstępnego ani wynagrodzenia. Ci zawodnicy mieli być znaczącymi zmiennikami zawodników pierwszego składu, ponieważ chcąc uzyskać założone cele musiałem mieć szeroką ławkę. Dodatkowo zacząłem przeszukiwać rynek transferowy, opcje wyszukiwania to dostępni do wypożyczenia lub na liście transferowej. Takim oto sposobem udało mi się znaleźć 22-letniego lewego obrońcę. Sam byłem zaskoczony jak dobrym transferem był ten zawodnik.
No dobrze kadra skompletowana, może nie do końca po mojej myśli, ale przynajmniej miałem po dwóch zawodników na każdą pozycję. Pora przygotować treningi, oczywiście na początek kondycja, kondycja i jeszcze raz kondycja. Parę sparingów by zgrać zespół. Wyniki były bardzo obiecujące, na 7 meczów towarzyskich 5 wygranych, 1 remis i 1 porażka. Do stylu też nie miałem większych zarzutów. Ustawiłem parę schematów rozgrywania stałych fragmentów gry, byłem gotowy do sezonu. Pierwszy mecz wygrany 3:0, drugi mecz pucharowy wygrany 6:0, myślę sobie…kurde nieźle mi idzie. Trzeci mecz, drugi ligowy i znów wygrana, tym razem 3:0 z pretendentem do awansu. Zacząłem się zastanawiać, że 16 miejsce prognozowane na koniec sezonu to była gruba przesada. I tu zaczęły się problemy. Następny mecz i wysoka porażka 1:4. Myślę sobie, ok zdarza się, ale trochę za wysoka porażka, po za tym bez żadnego stylu, a rywale z moimi obrońcami robili co chcieli. Kolejny mecz i znów porażka, tym razem 0:3. Znów to samo, bez stylu, bez zaangażowania i z mega błędami w defensywie. No dobra, jakoś to przebolałem. Następny mecz drugiej rundy Capital One Cup przyszło mi się mierzyć z Evertonem, myślę sobie świetnie, na pewno przegram. Jednakże ku mojemu zaskoczeniu po 90 minutach 1:1, mimo koszmarnych błędów w defensywie. Jakiś cud sprawił, że nie przegrywałem z 4-5:0. Po dogrywce wynik nie uległ zmianie, niestety w karnych musiałem uznać wyższość piłkarzy z miasta Beatlesów. Zarząd rozczarowany, bo miałem dojść do 4 rudny a tu skończyło się na 2. Ja także, 3 porażka z rzędu bez stylu. Zaczęły mnie nachodzić pewne obawy, może to nie jest to? Postanowiłem dać sobie jeszcze szanse, jeszcze jeden mecz. Jednakże o meczu z Derby chciałem jak najszybciej zapomnieć, kolejna porażka 1:4, po bardzo słabym meczu w defensywie. Myślę sobie, rzucam to, to nie jest to. Zacząłem przeglądać rynek pracy ale żaden ciekawy klub nie potrzebował managera. Miałem już zrezygnować i poczekać na jakąś ciekawą ofertę, ale myślę sobie, zrezygnować mogę zawsze. Odbyłem rozmowę z moimi piłkarzami, powiedziałem im, że nie idzie nam zbyt dobrze i, że trzeba coś z tym zrobić. Zbiegło się to akurat z jesienną przerwą na reprezentację. Zafundowałem swoim piłkarzom ostry 5-dniowy trening ze zgrania zespołu, 2 dni odpoczynku, następne 5 dni ostrego treningu z taktyki i znów 2 dni wolne. W między czasie zmieniłem nastawienie linii defensywnej z wysuniętej na normalną oraz odbiór piłki bez wślizgów, gdyż wcześniej łapałem masę żółtych kartek (ok. 6-7 na mecz). Postanowiłem sprawdzić zmiany i dać sobie jeszcze szansę w tym klubie. I nie wiem czy uwierzycie, ale nie przegrałem następnych 42 meczy!. Tak, tak 42 mecze bez porażki. Było parę remisów ale mimo wszystko remis to nie porażka. Remisy głównie w końcówce sezonu, gdzie grało już sporo wychowanków, których sprawdzałem już na kolejny sezon. Wielokrotnie moi piłkarze byli wybierani do graczy kolejki, graczami miesiąca, zdobywali bramki miesiąca a ja zgarnąłem prawie wszystkie nagrody dla najlepszego trenera miesiąca. Byłem w szoku jak mój zespół się odmienił. Straciłem najmniej bramek w lidze strzelając najwięcej. W między czasie awansowałem do półfinału Pucharu Anglii, a więc spełniłem założenia przedsezonowe. Udało mi się również wygrać mistrzostwo Sky Bet Championship, a więc bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Po drodze, w 6 rundzie Pucharu Anglii wygrałem z Sunderland, który był już pewny spadku z Premier League. W półfinale miałem mierzyć się z Man City. Pomyślałem, kurde koniec z Pucharem Anglii ale i tak byłem szczęśliwy bo już zrobiłem wiele. Tydzień przed ważnym meczem, dałem odpocząć najlepszej jedenastce. Na kluczowy, na ten moment mecz sezonu wystawiłem najsilniejszy skład jakim dysponowałem. Nastawienie oczywiście defensywne no i czekałem na rozwój sytuacji, nie chciałem dopuścić do blamażu. Liczyłem się z porażką, ale chciałem by była ona jak najmniejsza, choć chłopakom przed meczem dodawałem otuchy i wiary we własne siły. Końcowy wynik 1:0 dla Leeds. Byłem w szoku i wniebowzięty. Pokonałem naszpikowany gwiazdami wielki Man City, gdzie u mnie najwyższa pensja wynosiła 75 tys. Euro miesięcznie. Wtedy to pomyślałem, że może w przyszłym sezonie kibice na Elland Road zobaczą nie tylko Premier League ale także europejskie puchary? Chwila zastanowienie czy ja jestem na to gotowy, ale myślę sobie a czemu nie, warto spróbować. Pełen werwy czekałem na swojego rywala, którym okazał się Man Utd. W między czasie, jak już wspomniałem zacząłem przygotowywać się do następnego sezonu. Wyciągnąłem z rezerw paru zdolnych zawodników, którzy być może zostaną włączeniu do kady zespołu na następny sezon. Zacząłem ich ogrywać, by byli gotowi do walki o punkty. Ku mojemu zaskoczeniu, zespół składający się z zawodników, którzy do tej pory nie mieli zbyt wielu szans na pokazanie się, uzupełnieni wychowankami na 8 meczów wygrał 5, 2 zremisował i 1 przegrał. Bardzo obiecujące zaprezentowali się nowi zawodnicy i jestem niemal pewny, że zagrają w przyszłym sezonie. Jednakże po osiągnięciu takiego sukcesu, niemal wszyscy zawodnicy zaczęli domagać się podwyższenia pensji. Zostało mi 2 tyg do meczu sezonu o wygranie Pucharu Anglii a u mnie w zespole nie wesoła atmosfera. Pomyślałem, że tak na pewno nie wygram z Czerwonymi Diabłami, ale nie stać mnie było na spełnienie warunków jakie zaczęli stawiać zawodnicy. Każdemu z nich obiecałem kontrakt po zakończeniu sezonu. Tak o to zawodnicy byli zachwyceni a ja spokojny o morale przed meczem. Po 2 tygodniach po rozegraniu ostatniego meczu ligowego ( w oczekiwaniu ustawiłem mecz towarzyski z pobliskim najniżej notowanym rywalem, tak by zawodnicy mogli się rozstrzelać i by zapanowała jeszcze lepsza atmosfera, wynik 12:0 pozwolił mi wierzyć w korzystny wynik). Ok, przyszedł dzień meczu, po raz kolejny najsilniejsza jedenastka, ustawienie defensywne i czekam na rozwój sytuacji. Chciałem wygrać i to bardzo, ale wiedziałem, że otworzenie się i pójście na wymianę ciosów nie przyniesie mi nic dobrego. Cierpliwa i rozsądna gra to był klucz do sukcesu. 2 razy prowadziłem i 2 razy Man Utd odrabiał straty. 2 gol dla diabłów szczególnie zabolał bo strzelony był 88 minucie. Było tak blisko, ahh… Dogrywka, tym razem to piłkarze z Manchesteru wyszli szybko na prowadzenie, ale moi dzielni piłkarze zdołali strzelić jeszcze jedną bramkę i doprowadzić do konkursu rzutów karnych, które to wykonywali lepiej od rywala. Wygrana w karnych 5:3 dała mi zwycięstwo w Pucharze Anglii i bezpośredni awans do fazy grupowej UEFA Championship League. Leeds United, klub, który miał zająć 16 miejsce d drugiej lidze, borykający się z ogromnymi problemami finansowymi w przyszłym sezonie będzie beniaminkiem Premier League oraz wystąpi w fazie grupowej europejskich pucharów. Mam tylko nadzieje, że dam radę i że utrzymamy się w lidze, na pewno łatwo nie będzie, ale ze swoich zawodników wycisnę wszystko co się da. Dodam na koniec, że choć to tylko gra, to jestem mega szczęśliwy, że coś takiego udało mi się zrobić i wkręciłem się na maksa. Dodatkowo ustanowiłem rekord ligi w ilości zdobytych pkt w sezonie-108. Wielu zawodników podniosło swoje umiejętności. Wzrosła również wartość moi piłkarzy o ok. 60-70 %.
To na razie koniec opisu, jestem taki zadowolony z tego sezonu, że postanowiłem się tym z kimś podzielić. Jak mi poszło w przyszłym sezonie, opiszę następnym razem. Powodzenia fmowicze.