Na stronie są już poprzednie dwie części kariery:
cz. 1,
cz. 2.
________________________________________________
Pierwszy miesiąc pracy na GP powoli się kończył. Bardzo podoba mi się tutaj i raczej nie mam w planach żadnej rezygnacji. Podejrzewam, że wielu innych kolegów po fachu uciekłoby stąd po kilku dniach, ja czuję, że przybyłem tutaj z misją. I nie jest to Mission Impossible.
Martwi mnie małe zainteresowanie kibiców. Klub posiadający stadion na ponad 20000 widzów sprzedał ostatecznie około 10 razy mniej karnetów. Na wsparcie z trybun chyba nie ma co zbytnio liczyć.
Podczas jednego z ostatnich treningów drużyna wspólnie wybrała kapitanów.
- Chłopcy, drużyna bez kapitana nie istnieje. Proponuję abyśmy wspólnie wybrali przywódcę i jego zastępcę. Znacie siebie nawzajem, więc czekam na propozycje. – zainicjowałem rozmowę z zespołem.
- To znaczy, że kapitan będzie nami rządził i musimy się go słuchać? – zapytał Reporter.
- To znaczy, że będziecie mieli wsparcie kolegi, który zmotywuje was do walki. – odparłem.
- Aaaa… A nie, to ja wolę się słuchać. – Reporter wyraźnie zrezygnował.
- Ja uważam, że kapitanem powinien zostać ktoś z dwójki: SZk i Rem, oni przynajmniej mają mocne gardło. Nie raz Remik ostro mnie skarał, za to, że się wymądrzam. – wtrącił Pucek.
- W takim razie kto jest za? – zadałem pytanie pozostałym.
Wszyscy zgodnie zdecydowali, że kapitanem drużyny zostanie SZk, natomiast jego zastępcą Rem-8. To dobry wybór – ci zawodnicy mają szczególny wpływ na pozostałych nie tylko na boisku, ale także poza nim (podobno mają najlepsze głowy do konsumpcji procentów w drużynie), więc z pewnością powierzenie im tych funkcji będzie korzystne.
28. lipca 2007 roku. Nadszedł dzień szczególny. CM Revolution, drużyna, której do niedawna zawodnicy byli jedynie amatorami, debiutuje w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Wydarzenie bezprecedensowe, które w historii klubu założonego w 2002 roku zostanie zapamiętane na długo. Niezależnie od tego, czy zostaniemy ciężko pobici, czy sprawimy ogromną sensację, zdobywając pierwsze punkty. Skończyły się żarty. Trzeba było sobie jasno powiedzieć, czy każdego z członków zespołu stać na podjęcie tego wyzwania. Zespół jest na umotywowany, mogę być spokojny o każdego z moich podopiecznych, co więcej, sądzę, że mamy argumenty, aby odnieść sukces.
Inaugurację rozpoczynamy meczem na własnym boisku, z Groclinem. Zespół z czołówki, więc jest dobra okazja sprawdzić się z dobrym zespołem. Cała ekipa w skupieniu oczekiwała na ogłoszenie przeze mnie wyjściowej jedenastki. A przyznam szczerze, miałem z kogo wybierać. Ta grupa jest naprawdę wyrównana, więc mam duży kłopot z wyborem składu na każdy mecz. Cieszę się jednak z tego, zawsze mam kilka wyjść awaryjnych w razie jakichś niezapowiedzianych sytuacji.
- Sol, póki co jesteś pierwszym bramkarzem. W obronie od prawej: Speed, SZk, Storm i Shadown… Oczekuję jak najlepszej współpracy między linią obronną a bramkarzem, a więc gramy razem panowie! Prawe skrzydło – Rapechuck, z lewej Mejt. Chłopaki, liczę na aktywność po bokach od pierwszych do ostatnich minut. W środku Barton, przed nim dwójka Wujek z Remem. Na szpicy De Raph. Pozostali razem ze mną na ławkę rezerwowych.
Oczekiwałem szybkich akcji od pierwszego gwizdka. To, co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Wujek przejmuje piłkę straconą przez Majewskiego, podaje do De Rapha, strzał, GOOOL!!! Ależ początek! Coś niesamowitego, 14 sekunda spotkania, prowadzimy 1:0 po świetnym prostopadłym podaniu Przecinaka! 2 minuty później kolejna akcja CMRev, znów De Raph, kolejna bramka! 2:0! Fenomenalne rozpoczęcie! Gra wyglądała naprawdę dobrze, ciągłe ataki siały zagrożenie pod bramką Przyrowskiego. Do przerwy pozostało dwubramkowe prowadzenie, ale przewaga zdecydowanie po stronie mojego zespołu. Po gwizdku obraz gry specjalnie się nie zmienił, kolejna akcja przyniosła rzut rożny. Wujek dośrodkowuje, najwyżej wyskakuje Storm, tak, taaaak, piłka znowu ląduje w siatce! Grodzisk już wie, że tego meczu nie wygra. Niedługo potem pierwsze zmiany, wprowadziłem Magica, Grzechoo i Reapera. W 66 minucie Rapechuck przebija się z lewej strony, strzela w długi rok i trafia! Czwarty gol! Oglądalność meczu w Canal+ momentalnie zaczyna rosnąć. 10 minut później po głupim faulu Bartona przeciwnik strzela kontaktowego gola z karnego, ale to było wszystko, na co stać było słaby Groclin. Świetny mecz mojej ekipy, cudowna gra i kapitalna nota De Rapha! Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co stało się tego wieczoru na Graveyard!
- Panowie, jestem wniebowzięty. Daliście wielki popis, mamy pierwsze punkty, ale pamiętajcie – wygraliśmy i to już jest historia. Czeka nas kolejny trudny mecz, dlatego o nim już myślimy. Sodówka absolutnie nie może wam uderzyć do głowy! – ciągle powtarzałem to chłopakom.
Po meczu zadzwonił prezes.
- Pawisco, mordo ty moja! Wspaniale!
- Bardzo się cieszę, to nasz pierwszy sukces. Mam nadzieję, że tego pan ode mnie i chłopaków oczekiwał. Staramy się wykonywać swoją robotę jak najlepiej.
- Tego od ciebie oczekuję. Wpadnij wieczorem na drinka, na razie!
Mecz z Groclinem był dla mnie wielkim zaskoczeniem. Moi zawodnicy zagrali dwa razy lepiej, niż od nich oczekiwałem. Znakomicie odrobili pracę domową, zdobyliśmy pierwsze punkty i, co najważniejsze, wzmocniliśmy się psychicznie i mentalnie. Musimy jednak pamiętać, że przed nami kolejny ciężki mecz z Lechem. Udałem się do B! na małą pogawędkę i lampkę wina, cieszę się, że boss nie ma żadnych zastrzeżeń do mojej pracy. Wracając do domu zamówiłem pizzę, wziąłem prysznic i włączyłem swojego laptopa. W Internecie mogłem przeczytać masę newsów na temat CM Revolution. Duże zainteresowanie mediów ma swoje dobre, ale też złe strony. Myślę, że poradzimy sobie z tą nagonką mediów. Sprawdziłem skrzynkę mailową, w której dostałem wiadomość od Michała Pola.
Nowa wiadomość od: Michał Pol napisał:Mam nadzieję, że pamiętasz, gdy mówiłem Ci o Football Managerze. Zobacz, na pewno to coś dla Ciebie!
Taaa… Ja i gry komputerowe? Nie, to nie moje kierunki… Coś mnie jednak skusiło, że pojechałem do Empiku i kupiłem zaproponowany tytuł. A więc to jest ten słynny FM… O proszę, mogę wybrać dowolną drużynę, mogę pobawić się taktyką, robić transfery… Fajne to! Zanim się zorientowałem, była już 3 w nocy. Fuck!
Kolejny tydzień spędzony w klubie był bardzo podobny do poprzednich, właściwie zmieniło się to, że poza treningami, spotkaniami itp., doszła jedna czynność: nałogowe granie w Football Manager! Musiałem jednak panować nad własnym czasem, gdyż w weekend podejmowaliśmy faworyta rozgrywek – poznańskiego Lecha. Szykowało się kolejne piłkarskie święto na Graveyard. Piłkarze już zapomnieli o euforii po poprzednim meczu. Idąc zasadą, że zwycięskiej jedenastki się nie zmienia, wystawiłem identyczną, jak na Dyskobolię.
Od samego początku przejęliśmy inicjatywę, oddaliśmy kilka strzałów na bramkę. Lech próbował kontrować, ale niewiele z tego wynikało. Przed pierwsze 30 minut było dużo walki, ale żadna ze stron nie potrafiła strzelić bramki. W 37 minucie fatalny w skutkach błąd popełnił Rem, który na 20 metrze od własnej bramki stracił piłkę, a Rengifo zmusił Sola do kapitulacji. Ajjjj, nie tak to miało wyglądać!
- Rem, k…a, nie można trzymać piłki w takim miejscu! – moje zdenerwowanie było coraz bardziej widoczne. – Panowie, atak, atak!
Moje wskazówki przyniosły efekt! Rzut rożny w 45 minucie, A. De Raph dobrym strzałem z kilkunastu metrów zdobywa bramkę do szatni! W przerwie przekonywałem, że stać na zwycięstwo. Początek drugiej części przypominał to, co działo się na placu gry wcześniej. Dużo walki, trochę kartek i mało celnych strzałów. 69 minuta, Lech przeprowadza kontrę, Rengifo niestety strzela drugą bramkę… 4 minuty później, korner dla CMRev, Wujek wrzuca, SZk głową, taaaak, piłka w siatce! Brawo za kolejną bramkę ze stałego fragmentu! Na boisko weszli m. in. Jakubkwa i Grzelo. Mimo kolejnych sytuacji nie udało się wyjść na prowadzenie – remisujemy po ciężkim meczu.
Sport napisał:CM Revolution bardzo dobrze rozpoczął swój historyczny, bo pierwszy sezon w polskiej Ekstraklasie. Po efektownym rozbiciu Groclinu Grodzisk, drużyna prowadzona przez zdolnego menedżera Pawisco rozegrała kolejny dobry mecz, remisując z Lechem Poznań po ambitnej walce. Zespół imponuje przygotowaniem motorycznym, przeprowadza wiele akcji podbramkowych i pokazuje efektowny "futbol na tak". "Od pierwszych dni spędzonych przy Graveyard zauważułem, że ci chłopacy cieszą się piłką. Mają wielki potencjał, na naszych meczach nie brakuje scoutów z różnych zakątków Europy. Jestem bardzo zadowolony z formy, postaramy się utrzymać ją jak najdłużej. Przed nami kolejne spotkania, w których musimy dać z siebie wszystko i udowodnić, że nie jesteśmy ludźmi z przypadku." - powiedział na konferencji prasowej po meczu z Lechem ojciec pierwszych sukcesów - Pawisco.
Do końca sierpnia mieliśmy do rozegrania jeszcze trzy mecze z niemniej wymagającymi przeciwnikami. Zarówno Odra, Polonia Bytom, a także ŁKS to solidne ekipy, dlatego zdobyte punkty będą dla nas bardzo cenne, tym bardziej, że są one w naszym zasięgu. Jak się okazało, rzeczywistość okazała się nieco bardziej brutalna...
Na 9 możliwych punktów zdobyliśmy jedynie 4, w dodatku w dosyć szczęśliwych okolicznościach. Przyznam szczerze, że liczyłem na więcej plusów, lecz zdawałem sobie sprawę, że chłopcy nie są jeszcze dostatecznie ukształtowani piłkarsko, dlatego słabsze mecze będą się zdarzać - oby jak najrzadziej. W meczu z Odrą w Wodzisławiu pokazaliśmy to, czym zachwycamy od początku sezonu - walka do końca. Rywale dwukrotnie prowadzili, ale rezerwowy Reporter w końcówce strzelił zwycięską bramkę. Bardzo pomogła słowna reprymenda w szatni. Po Odrze wybraliśmy się na Śląsk, gdzie zmierzyliśmy się z Polonią. Oczekiwałem kompletu punktów, gdyż przeciwnik teoretycznie wydawał się słabszy, a poprzednie mecze dawały nam psychiczny spokój. Ciężkie boisko w Bytomiu dało nam we znaki - o ile w 15. minucie młody Grzelo strzelił piękną bramkę na 1:0, tak 20 minut później Podstawek potężnym strzałem wyrównał i zdobył, jak się później okazało, ostatniego gola w tym meczu. Pozostał trochę niedosyt, bo z przebiegu spotkania optyczna przewaga była po naszej stronie. Zabrakło przede wszystkim więcej celnym strzałów na bramkę Polonistów. Ostatni sierpniowy mecz przyszło nam rozegrać na własnym boisku Graveyard Plaza, podejmowaliśmy Łódzki Klub Sportowy. Poczucie, że graliśmy u siebie dodało nam skrzydeł, od pierwszego gwizdka oddawaliśmy groźne strzały w kierunku Wyparły. Niestety, sekundy przed half-time Mysona zupełnie niepilnowany trafił do siatki. Katastrofalny błąd obrońców! W międzyczasie
straciliśmy Pavulona, który doznał kontuzji. Po wznowieniu groźne uderzenia m. in. Rema w słupek nie zmieniły rezultatu. Pierwsza porażka w sezonie...
Reasumując, w sierpniu przeżyliśmy huśtawkę nastrojów, nasza forma systematycznie spadała w dół. Zaczęliśmy znakomicie, jednak z biegiem czasu chyba za bardzo uwierzyliśmy w swoje możliwości. Martwi mnie to, że straciliśmy punkty ze średnimi klubami, a potem może być trudno, aby doganiać czołówkę.
Tabela po 5 kolejkach:
Mój aystent Saiid zrobił sprawozdanie z ostatniego miesiąca, dzięki niemu mogłem głębiej przyjrzeć się, jak prezentują się poszczególni zawodnicy.
W 2 rundzie Remes Pucharu Polski los przydzielił nam Górnika Łęczna. W przedsezonowym sparingu odprawiliśmy górników z kwitkiem - 5:0, więc powinniśmy awansować dalej.
Tymczasem moja gra Manchesterem United w Football Manager wciągała mnie coraz bardziej... Ach, jak byłoby wspaniale poprowadzić kiedyś ten zespół... Póki co mam misję do spełnienia tu, gdzie obecnie jestem i żaden inny zespół mnie nie interesuje.
Rem zadzwonił do mnie pewnego popołudnia.
- Trenerze, mamy mały problem w drużynie. To delikatna sprawa, ale z racji tego, że jestem tu najważniejszy, znaczy kapitanem jestem to... Chodzi o to, że Dezerter i Grzechoo ostatnio przestali się lubić. Chodzi o jakąś panienkę, do której zarywali w tym klubie "Obora". Przed treningiem pobili się i nie chcą ze sobą gadać... Trzeba coś z tym zrobić...
- Dzięki, że o tym powiedziałeś, przyjrzę się temu, może znajdę jakieś rozwiązanie...
No tak, jak jest jakiś problem, to musi być wmieszana w to jakaś dziewczyna. Mam tylko nadzieję, że Dezerter z Grzechoo zachowali rozsądek i przynajmniej zabezpieczyli się. Na wypadek, mamy już jednego Wujka w drużynie, więc o przyszłość moich wschodzących gwiazdek jestem spokojny...
Wrzesień zaczynamy prawdopodobnie najtrudniejszym meczem w sezonie - w Krakowie przywita nas Wisła. Mecz ogromnej szansy, mecz, w którym w obecnej chwili zdarzyć się może wszystko. Wybranie podstawowej jedenastki na to spotkanie była nadzwyczaj trudne - ostatniego tygodnia nikt z kadry nie odpuszczał na treningach, każdy miał wielką ochotę zagrać z najlepszymi piłkarzami w kraju. Przed tym meczem przeprowadziłem dłuższą niż zwykle konwersację z moimi podopiecznymi.
- Chłopcy, nie muszę mówić, jak wielkie znaczenie ma mecz z Wisłą. Każdy z was marzył o tym, aby zagrać z największym faworytem ligi. To jest dla każdego z was ogromna szansa. Pokażcie się z jak najlepszej strony, gdy wyjdziecie na boisko już nic nie będę w stanie zrobić, dlatego uwierzcie, że nikt z was nie jest słabszy od przeciwnika. Speed, nie patrz tak na mnie, Zieńczuk jest twój i nie spuszczasz go z oka! Jestem zadowolony z waszego zaangażowania w ostatnim tygodniu. Powtarzam, macie wielką szansę, która być może zdarza się po raz pierwszy i ostatni. De Raph, Rem, Wujek - liczę na wasze akcje. Dobra, wyjazd na boisko!
Sol - Speed, SZk, Storm, Shadown - Rapechuck, Barton, Mejt - Rem, Wujek Przecinak - De Raph
"Biała Gwiazda" cisnęła od samego początku. Widać było, że ich akcje muszą się kończyć na Brożku, dlatego zaleciłem SZk ścisłe krycie. Brożek to jednak Brożek, 24 minuta, jego akcja kończy się golem. 5 minut przed przerwę nieprawdopodobna bomba Sobolewskiego prawie rozgrywa siatkę! Pierwsze 45 minut zdecydowanie dla Wisły, która zasłużenie prowadzi 2:0. Zdjąłem Storma i Wujka, weszli Reaper i Pucek. No i proszę, zaczęliśmy bardzo dobrze! Coraz śmielej podchodziliśmy pod świątynię Juszczyka, co w 65 minucie przyniosło pierwsze żniwo - Pucek strzela gola! Bardzo składna akcja, z Wisełki wyraźnie schodziło powietrze. Zbliża się 79 minuta, kolejny strzał CMRev, jeeeeest remis! Rem strzelcem wyrównującej bramki! Wspaniały come-back! Wisła w końcówce koniecznie chciała wygrać, ale skutecznie przerywaliśmy jej ataki. Wywozimy punkt z Reymonta.
Sport napisał:Wisła Kraków zaledwie remisuje z beniaminkiem Ekstraklasy, CM Revolution w meczu 6 kolejki. Zespół Pawisco znów pokazał zęby i zdobył cenny punkt. "Nie rozumiem, w jaki sposób można remisować z takimi amatorami! Ewidentnie było widać, że większość graczy CMRev ma więcej szczęścia w głowie, niż rozumu. Jestem zły na moich piłkarzy." - komentował rozgoryczony stratą punktów trener wiślaków, Maciej Skorża.
Mój zespół wie, kiedy ma pokazać swoje najlepsze walory. Mimo, że do gry w pierwszej połowie mogę mieć zastrzeżenie, tak w drugiej zagraliśmy celująco. Wisła Kraków nam niestraszna!
W najbliższym czasie nastąpi przerwa w rozgrywkach, ponieważ swoje mecze eliminacyjne rozgrywać będzie reprezentacja. Byłem pozytywnie zaskoczony, kiedy do klubu napłynęły wiadomości o powołaniach do juniorskich reprezentacji U-19 oraz U-21 sporego grona moich piłkarzy. Niektórzy grają u mnie mało, ale miejsce na zgrupowaniach się dla nich znalazło. Czyżby w innych klubach brakowało zdolnej polskiej młodzieży? Cóż, wypada się cieszyć, że większość gra u mnie. Co ciekawe, Sol został powołany do kadry U-21 reprezentacji... Anglii. Dobre noty w meczach międzynarodowych zbierali Barton, Dezerter i Pavulon.
W siedzibie PZPN odbyło się losowanie Pucharu Ekstraklasy. Dostaliśmy się do grupy B wraz z Zagłębiem Lubin, Groclinem i Górnikiem Zabrze. Puchar Ligi traktuję bardziej jako przyjrzenie się tym, którym daleko do pierwszego składu, więc szanse dostawać będą rezerwowi.
Po kilkudniowej przerwie treningi odbywały się już w pełnym składzie, 15 września czekał nas domowy mecz z Bełchatowem. To aktualny vice mistrz Polski, dlatego o żadnym ultimatum mowy być nie mogło. Ten mecz przeszedł do historii jako jeden z najbardziej emocjonujących w ostatnich latach.
Po meczu pojawiły się kontrowersje, jakoby A. De Raph zdobył bramkę z pozycji spalonej. W rozmowach z prasą stwierdziłem, że to jest piłka, ale dla mnie off-side'u nie było, Bełchatów nie miał podstaw do składania protestów. Cieszę się, że to dramatyczne spotkanie z happy end'em już jest za nami.
BARTOSH! napisał:Witaj, Pawisco. Mam ważną wiadomość. Będę musiał wyjechać z kraju na jakiś czas, nie wiem kiedy wrócę. Nie mogę ci powiedzieć gdzie i w jakim celu, teraz ty jesteś najważniejszy w klubie. Liczę na ciebie!
- takiej treści sms-a dostałem pewnego wrześniowego wieczora od prezesa. Przyznam, że zaniepokoiłem się całą sytuacją, zwłaszczą, że komórka BARTOSHa! była wyłączona i niczego więcej nie mogłem się dowiedzieć. Co się dzieje? Czy boss ma kłopoty? Co ja mam robić? Dręczyła mnie cała ta sytuacja. Przekazałem ją oczywiście drużynie.
- Prezes wyjechał? Świetnie, wreszcie sprawdzimy, co trzyma w barku! - ucieszył się Brudas.
- A zostawił samochód? Pożyczyłbym sobie, moja Łada, rocznik, przypominam, 1973, chyba powoli odmawia posłuszeństwa. Powozić się "Bawarą" prezesa, super! - wtórował Rem.
- A ja tam niezbyt się cieszę... Prezes zawsze pomagał mi w pisaniu opowiadań w Football Manager, a teraz znów muszę radzić sobie sam... - przyznał Rapechuck.
- To poważna sprawa, nie wiem co się dzieje, ale proponuję powrócić do naszych obowiązków. - wtrąciłem.
- Mam pomysł! Grajmy dla prezesa! - zarzucił Pucek.
- Dla tego skąpca? Noo... niech stracę... - dodał A. De Raph.
- To jak? Gramy dla prezesa?! - powtórzył mądrala Pucek.
- Dla prezesa! - zgodnie odparliśmy.
- Ale i tak sprawdzę, czy zostawił jakieś dobre winko... - dogadywał Brudas.
Najbliższym meczem, który mieliśmy zamiar wygrać dla B! to 1. kolejka Pucharu Ekstraklasy. Przeciwnik: mistrz Zagłębie Lubin. Nie było konieczne zwycięstwo, ale jak widać, nawet w takich mniej prestiżowych rozgrywkach piłkarze pokazują 110% swoich możliwości.
4 dni później klubowy autokar zawiózł nas na Śląsk, naszym przeciwnikiem był Górnik Zabrze. Przy pięknej pogodzie toczyło się wyrównane spotkanie. Jedyną bramkę strzelił w 29 minucie Brudas i CM Revolution zdobył kolejne 3 "oczka"! Byłem bardzo zadowolony z tego meczu.
pilka.pl napisał:Zgodnie z wakacyjnymi obietnicami CM Revolution zajmuje wysokie, 5.miejsce w tabeli Ekstraklasy ze stratą zaledwie 2 do liderów. Wielu kibiców nie sądziło, że beniaminek będzie pokazywał się z tak dobrej strony. Pozostaje najważniejsze pytanie: czy w końcu wyjdzie brak doświadczenia, a forma spadnie? Na razie ciężko w to uwierzyć.
"Ej, w ogóle o czym wy piszecie?! My jesteśmy bardzo dobrą ekipą, nigdy się nie dajemy, trener nam mówi, że mamy jaja! To znaczy, że jesteśmy prawdziwymi menszczy... merzcyz... No wiecie kim. Fajnie by było, jakbyście częściej tutaj zaglądali, to jeszcze wam o czymś opowiem. - słowa Jakubkwy.
Udało nam się także dowiedzieć, że prezes klubu, BARTOSH! z nieznanych przyczyn wyjechał zagranicę, co wywołało niepotrzebne podejrzenia. Jak mówi Pawisco, zespół teraz ma zamiar grać dla prezesa, który, miejmy nadzieję, niedługo powróci. Trzeba przyznać, że sprawa z jego wyjazdem jest nieco dziwna i wielu zastanawia się, jaki to ma związek z klubem z Graveyard.
Minął półmetek rundy jesiennej. Trzeba przyznać, że ciężką pracą mamy to, czego chcieliśmy. Przed nami kolejne ciężkie spotkania, ale widać, jak chłopcy są głodni sukcesu. Optymizm w całej drużynie jest bardzo duży, nawet Grzechoo i Dezerter się pogodzili, nic dziwnego, jeśli chodziło o
taką sztukę... [ze względów wizualnych daruję sobie wystawienie tego na widoku, wybaczcie...].
...Manchesterem wygrałem właśnie Ligę Mistrzów. Dostałem 60 mln Ł na transfery. Mistrzem Europy została Albania. Świetny ten FM!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ