Ostatnie wpisy:
cz.1,
cz.2,
cz.3.
___________________________________
Zbliżał się mecz Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna. Rywal niezbyt wymagający, bo 3-ligowy, nasi kibice, w tym także pseudokibice (muszę pochwalić ich ostatnie sprawowanie, w poprzednich meczach zachowywali się nadzwyczaj spokojnie i nie umawiali się z fanatykami innym drużyn na ustawkę w pobliskim lesie), domagali się wręcz rozgromienia rywali. Chciałem dać szansę pokazania się tym, którzy grali u mnie dotychczas niewiele, albo wcale. Dlatego też w wyjściowym składzie znaleźli się m.in. Henkel, Fidel, Pavulon czy Dezerter. Radziłem wyjść na luzie, a stres młodych graczy zniknął bardzo szybko. Od pierwszego gwizdka sędziego przejęliśmy inicjatywę, raz po raz zatrudniając golkipera przeciwnika. W 22 minucie Dezerter pewnie wykorzystał rzut karny, jednocześnie otwierając worek z bramkami. Do przerwy na tablicy wyświetlał się wynik 4:0! Już dawno nie byłem tak ucieszony z takiego pewnego prowadzenia. W drugiej odsłonie dołożyliśmy jeszcze 2 gole, a honorowego dla łęczan zdobył Buśkiewicz. Jestem bardzo zadowolony z postawy moich rezerwowych, a prawdziwy popis dał 16-letni Pavulon, strzelec dwóch goli! Jego gra była bardzo dojrzała, ten chłopak dużo widzi i potrafi zagrać szybciej niż myśli. Rośnie nam bardzo ciekawy i utalentowany gracz.
Efektownym zwycięstwem 6:1 zakończyliśmy wrzesień. Awansowaliśmy do 3 rundy PP, gdzie
czeka białostocka Jagiellonia. Cieszę się, że zarząd jest zadowolony z moich wyników, a także polityki finansowej klubu. Jak zwykle, pod koniec miesiąca moja prawa ręka, czyli Saiid, przygotował dla mnie sprawozdanie.
- Pawisco, Pavulon jest ostatnio w świetnej formie. - stwierdził na jednym z treningów asystent. - Zobacz na tego chłopaka, jak strzela, jak walczy, jak widzi. Dla niego różnica wiekowa jest mało ważna. Widzisz, Wujek już ma chęci na większe pieniądze, nawet jak odejdzie, to mamy dla niego zastępcę!
- Masz rację, Saiid, ale zauważ, jaka z niego chudzina jeszcze. Musi nabrać ciałka, bo w środku pola go zajadą. Nie można od razu rzucać go na głęboką wodę. Widzę, jaki z niego talent. Mało takich u nas. - odparłem.
- W takich gównianych rozgrywkach jak te puchary można dawać mu szansę...
- Wiem, dlatego z Górnikiem raczej zagra.
Muszę stwierdzić, że Pavulon wywarł na mnie duże wrażenie w ostatnim meczu. Na razie za wiele szans obok Wujka i Rema nie ma, ale czas działa na jego korzyść. Tymczasem kontuzji doznał Henkel, szkoda, bo miałem zamiar i jego wystawić w najbliższym spotkanie PE z Górnikiem Zabrze. Pewnie miejsce ma Sol, więc Henkelowi pozostaje gra w PP i PE. Pech chciał inaczej.
Na Śląsk nie pojechał także... Pavulon. Niestety, doznał urazu i ma tydzień z głowy. Wracając po treningu rowerem do domu, zagapił się i wpadł w przystanek autobusowy, rozbijając głowę i przy okazji kilku czekających na PKS. Ze względu na młody wiek jestem w stanie mu to wybaczyć. Południe Polski przywitało nas deszczem i chłodem. W takich warunkach przyszło nam grać na ciężkim boisku w Zabrzu. Po wyrównanym spotkaniu zremisowaliśmy 1:1, trafił Mejt, tym razem wystawiony na szpicy. Trudne to było spotkanie, kosztowało nas sporo sił, mogę być jednak usatysfakcjonowany.
Przyszedł czas na ligę. Najbliżsi rywale, Korona i Jagiellonia to nie tylko kluby o takich samych, złocisto-krwistych barwach, ale przede wszystkim prezentujące w tym sezonie futbol na dobrym poziomie, co zresztą odzwierciedlają pozycje w tabeli. Do dyspozycji na oba mecze miałem praktycznie cały skład, z drobnymi wyjątkami, jak Henkel (ten drobny wyjątek polegał na tym, że nie miałem rezerwowego golkipera). Spodziewałem się, że osiągniemy dobre wyniki i utrzymamy wysokie miejsce. Z Koroną zagraliśmy dobrze. Masa sytuacji, duża aktywność po bokach, zdecydowana przewaga w ilości oddanych strzałów. Efekt? 1:0 dla Kielc. Byłem niesamowicie wk...ony. Nie mogłem pojąć, dlaczego celowniki Rema, ADR-a czy Wujka są tak rozregulowane. Tracimy 3 punkty na własne życzenie. Sądziłem, że w meczu wyjazdowym z Jagiellonią może być tylko lepiej. Nic z tego. Samobój Brudasa i czerwona kartka dla SZk całkowicie rozwiała moje marzenia o dobrym rezultacie. Dostaliśmy następne 2 bramki i wiedzieliśmy, że jest po meczu. Na otarcie łez Everton zrewanżował się Brudasowi i także trafił do własnej bramki, a skończyło się sromotnie - 1:3.
W szatni powiedziałem piłkarzom, co o nich myślę.
- Powiem tyle. Jestem rozczarowany. Każdy z was może przypiąć sobie pomarańczową karteczkę z napisem "REAKCJONISTA". Chyba za wcześnie pomyśleliście o tym, że jesteście już najlepsi. Sami widzicie, jak szybko można spaść w dół. Wyjść z dołka tak łatwo już nie jest. Bierzemy się w garść, musimy zagrać to, co graliśmy we wrześniu! Chłopaki, Legia czeka, a wam już się nie chce grać?! - jeszcze nigdy nie byłem tak zdenerwowany na zespół.
- W imieniu całej drużyny obiecujemy się poprawić, nie będziemy już pić pod monopolowym, ani umawiać się z panienkami z tego czerwonego budynku naprzeciwko. A ja nie będę już okradał kościelnego z pieniędzy w zakrystii. - wtrącił kapitan, SZk, po czym od razu odechciało mi się mówić dalej...
SZk dostał zresztą ostrzeżenie za swoją karę w poprzednim meczu, po czym wyraził skruchę i obiecał, że w przyszłości będzie mądrzejszy w takich sytuacjach.
Mieliśmy trochę przerwy w rozgrywkach, grały reprezentacje. Znów przyszła masa powołań do kadr juniorskich, Sol kolejny raz załapał się do kadry Anglii. Fajnie, że każdy z tych młodych piłkarzy może poczuć smak gry z orzełkiem na piersi. Niepokoiła mnie jedna rzecz. BARTOSH! w ogóle się nie odzywał. Nie wiedziałem, gdzie przebywa, co robi, kiedy wróci. Postanowiłem napisać maila.
Pawisco napisał:Witaj, prezesie. Muszę napisać, bo nie wiem, co się z panem dzieje. Cała drużyną ciągle wypytuje o pana, media szukają powodu wyjazdu. Może mógłbym się dowiedzieć, o co chodzi? Minęło już trochę czasu i wydaje mi się, że mogę się dowiedzieć czegoś więcej. Liczę na kontakt, Pawisco.
PS. Wiem, że ostatnio drużyna nie prezentuje się najlepiej, ale obiecujemy poprawę.
Nie wiem, co o tym wszystkim mam myśleć. Dziwna jest ta cała sytuacja, boss nie daje oznak życia, wyjeżdża bez powodu. Mam nadzieję, że ktoś obcy nie miał na to wpływu. Musiałem się skupić na najbliższym rywalu, bowiem Groclin podejmie nas w PE. Jak zwykle w takich "gównianych pucharach" wystawiłem oczywiście drugi garnitur kadry, już "nie-gówniany". Życzyłem szczęścia, podkreślając, że teraz liczy się dobra gra, niekoniecznie wynik. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zawodnicy zechcieli mnie posłuchać. Zrobili to dokładnie tak jak chciałem. Dobra gra, średni wynik. Wszakże, to Puchar Ligi więc da się przeboleć. Nie ma czasu na rozpamiętywanie każdego meczu, zwłaszcza po otrzymaniu tej dziwnej i tajemniczej wiadomości.
BARTOSH! napisał:Pawisco, k...wa, lepiej będzie jak się o niczym nie dowiesz. Siedź cicho i nie gadaj z nikim, kto pyta o pieniądze. Rób wszystko tak, jak robisz dotychczas, kiedyś się odezwę. Nie wiem kiedy wrócę, jestem bardzo daleko. Poradzisz sobie. Być może jeszcze kiedyś się spotkamy, B!
O co, do cholery, chodzi!? Wspominał coś o pieniądzach... Czyżby jakieś przekręty? Nie mówiłem nikomu o tej wiadomości. Nie dawała mi ona spokoju. Przychodziła ochota rzucić to wszystko, miałem wrażenie, że ktoś tym steruje. Oby wszystko się skończyło, bo zupełnie nie wiem, na czym stoję. Najgorsze, że ta sytuacja ma zły wpływ na drużynę, która przeżywa kryzys.
Ruch Chorzów zajmuje 9. miejsce w tabeli. Jest to typowy średniak, zresztą to samo możemy powiedzieć o sobie. Punkty są bardzo potrzebne, dlatego musimy zrobić wszystko, aby odprawić chorzowian z kwitkiem. Z pewnością nic tak nie ucieszy kibiców, jak dawno wyczekiwane zwycięstwo w lidze. Miałem trochę kłopotów z wybraniem składu, podstawowi obrońcy - SZk i Storm - pauzują za kartki, z kolei Mejt odniósł kontuzję. Fantastycznie. Na środku defensywy zagrali Fidel z Brudasem, poza tym nie robiłem większy korekt w składzie. Przez pierwsze 3 kwadranse działo się niewiele... Bez bramek, mało sytuacji (Ruch w ogóle), a walka toczyła się głównie w środku pola. ADR co prawda zdobył gola, ale z kontrowersyjnego spalonego. W przerwie wprowadziłem Pavulona i Reapera, lecz obraz gry nie zmienił się ani trochę. Bezbramkowy remis. Po meczu wyraziłem sprzeciw odnośnie nieuznanej bramki De Rapha, która pozbawiła nas ewentualnej wygranej. Zostałem za to upomniany przez PZPN. Jedyny pozytywny aspekt jest taki, że Ruch nie oddał ani jednego celnego strzału. Nawet, gdy w obronie są braki, mamy godnych następców. Cóż powiedzieć? Październik to naprawdę ch...wy miesiąc. CM Revolution już nie zachwyca, brakuje zwycięstw i efektownych akcji, w dodatku humor psuje nieobecność szefa.
Sport napisał:Zgodnie z przewidywaniami, CM Revolution stacza się po równi pochyłej coraz niżej. Wychodzi brak doświadczenia zespołowi, w którym średnia wieku wynosi zaledwie 20 lat. Wyniki i gra jest coraz gorsza, atmosfera panująca w zespole jest coraz gorsza, biorąc pod uwagę dziwne i nieoczekiwane zniknięcie prezesa. Słychać pogłoski, jakoby B! zainteresowała się mafia, a prawdopodobnie chodzi o pieniądze. Niewykluczone, że prezes BARTOSH! może mieć problemy z prawem. "Nie chcemy niczego komentować, ta sprawa jest jeszcze zbyt świeża" - powiedział komendant krajowej policji, Włodzimierz Elemelek. Jak widać, w przyszłości możemy być świadkami ważnych wydarzeń w klubie z Graveyard Plaza.
Media coraz bardziej rozkręcają całą sprawę. Dziwne są pogłoski o przyczynie domniemanych problemów B!, w które nawet nie chcę wierzyć. Cała ekipa przyjęła neutralną postawę i nie zamierza niczego komentować, póki nie dowiemy się czegoś więcej, co może bezpośrednio nas dotyczyć. Rem już się cieszy, gdyż zatrzyma sobie BMW prezesa na dłuższy czas.
Niestety, na jakiś czas straciliśmy najlepszego lewego pomocnika, Mejta...
Derby Krakowa niespodziewanie dla Cracovii i to w jakim stylu! Musimy uważać na ten zespół, rozgrywamy z nimi niedługo kolejny z cyklu "mecz o wszystko".
Puchar Polski. Na Graveyard przyjechała Jagiellona, mamy więc znakomitą okazję zrewanżować się za niedawną klęskę. Tym razem cofnąłem nieskutecznego ostatnio A. De Rapha do pomocy, a na szpicy zaczął Grzelo. W bramce znów stanął Henkel, kolejną szansę dostał także Jakubkwa. Gra wyglądała podobnie jak w ostatnim meczu. Pierwsza część bezbarwna. Moje zdenerwowanie sięgało zenitu. W drugiej szybko tracimy bramkę i musimy odrabiać straty. Ściągnąłem Rema i Wujka, niestety ich forma w poprzednich tygodniach pozostawia wiele do życzenia... Nadeszła 84. minuta, rzut wolny z 40 metrów, Jakubkwaaaa i gooool! Niczym Juninho umieszcza piłkę w siatce! W doliczonym czasie gry kolejny wolny, znów Jakubkwa, piłka odbija się od muru, dochodzi Reporter, rykoszet, jeeest! Ależ końcówka! Nareszcie mam powody do radości! Reporter udowadnia, że warto na niego stawiać! Ucieszyłem się, że po tych trudnych dniach nastąpił moment uśmiechu. Po tym spotkaniu znacząco wzrosły morale drużyny, coś czuję, że wraz z nadejściem nowego miesiąca nadejdą lepsze czasy.
Naszą kolejną przeszkodą w drodze po Puchar Polski będzie
Wisła Kraków. Szykuje się emocjonujące spotkanie, lecz dopiero wiosną.
Po meczu, wziąłem prysznic, po czym udałem się do mieszkania. Po drodze sprawdziłem skrzynkę pocztową, gdzie oprócz rachunków i ulotek znalazłem niedużą kopertę. Otworzyłem, w środku była kartka.
Osłupiałem. Przypomniała mi się akcja sprzed kilku miesięcy, kiedy trzech facetów przywiozło mnie na Graveyard. W co ja się wpakowałem?! To jest jakiś cyrk... Moje myśli o rzuceniu tego były coraz częstsze. Bałem się, czułem, że ktoś ciągle chodzi za moimi plecami i mnie obserwuje. Każdy wieczór spędzałem sam w domu, nikomu nie mówiłem o liście, mimo, że kierowany jest prawdopodobnie do całej drużyny. Akcja zmienia się jak w kalejdoskopie, miałem wrażenie, że jestem jakimś aktorem, grającym w kryminale.
Siedziałem sam w ciemnym pomieszczeniu, porzuciłem FM-a, kontakty z ludźmi, wyłączyłem telefon. Rzadko sprawdzałem maila, nie oglądałem telewizji i wieczornych newsów. Wolałbym, aby ktoś w końcu przyjechał po mnie i zabrał stąd, może tak byłoby lepiej i szybciej, zaoszczędzono by tych nerwów.
Czas płynął bardzo szybko. Nie zdążyłem się ocknąć, a już była sobota - kolejny mecz ligowy, w Łodzi z Widzewem. Wygraliśmy 2:1. Tak naprawdę nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kto strzelał bramki.
- Trenerze i jak, jest pan ze mnie zadowolony? - spytał De Raph.
- Jaaa...? No tak, dobrze grałeś. - odpowiedziałem rozkojarzony.
- W końcu strzeliłem bramkę, może w końcu przełamię swoją niemoc!
- A to ty strzeliłeś?
- No tak... Nie pamięta pan?!
- Nie, nie, pamiętam, jasne, że pamiętam. Cieszę się, super...
- No to dobrze. Idę opić to z Wujkiem! Zrobiłem swojskie winko w domu, pycha, musi pan trener kiedyś spróbować!
- Ale nie możesz pić! A zresztą... Idź...
Byłem przybity. Wszystko przestało mnie interesować, miałem po prostu dość.
"Dobra! Ktoś ma jakiś problem? Trudno, nie obchodzi mnie to. Postaram się wykonać swoją pracę jak najlepiej, a resztę mam w dupie! Może ktoś zwyczajnie robi sobie jaja" - myślałem, podbudowując jednocześnie samego siebie. Nie mogę o tym myśleć, muszę zająć się sobą i swoimi sprawami, chcę robić to, co kocham najbardziej!
Najbliższy mecz PE graliśmy na wyjeździe z Zagłębiem. Postanowiłem, że nic tak mnie nie ucieszy jak zwycięstwo z mistrzem Polski. Dlatego na spotkanie wystawiłem dosyć mocny skład, m. in. z ADR-em, Remem i Rapechuckiem. Nie żałowałem tej decyzji, zagraliśmy bardzo dobre zawody, gromiąc lubinian 5:1! Nasza przewaga była miażdżąca, przeciwnik nie stanowił żadnego zagrożenia. Jedyne, co mnie zmartwiła to
kontuzja A. De Rapha, którego mam z głowy na dobrych parę tygodni... Na szczęście do składu
wrócił Mejt, więc nie jest jeszcze tak tragicznie. Liczę, że M8 w najbliższych spotkaniach godnie zastąpi swojego starszego kolegę na środku ataku.
Dotarliśmy do momentu, w którym zmierzyliśmy się z Cracovią. Ten zespół ostatnio wywarł na mnie spore wrażenie, kiedy rozgromił Wisłę 6:0. Wiedziałem, że potrafią grać w piłkę, więć musimy podejść do tego meczu maksymalnie skoncentrowani. Nie chciałbym poczuć się tak, jak Maciej Skorża po krakowskich derbach. Od początku zagrali:
Sol - Speed, Grzechoo, Brudas, Storm - Rape, Barton, Reporter - Rem, WP - Grzelo.
Zagraliśmy, mówiąc delikatnie nie najlepsze spotkanie. Co ja mówię, w szatni wyszedłem z siebie i stanąłem obok! Gra w obronie była nie przyjęcia, niski Moskała strzelił nam dwie bramki z głowy. Byłem niesamowicie wkurzony na piłkarzy, oddaliśmy ten mecz bez walki. Szkoda, tracimy chyba szanse na zajęcie miejsca w czołówce na koniec jesieni. Zawodnicy ostatnimi czasy grają wyraźnie w kratkę, czego nie mogę zrozumieć. Na treningach wraz z Saiidem robimy wszystko, aby ten zespół grał na równym poziomie. Czasami jednak nie mam głowy do tych chłopaków...
- Mecz z Cracovią był do dupy. Sami przyznajcie. Nie wiem, dlaczego trwonicie cały wysiłek włożony latem w taki sposób.
- Wiemy.
- Czeka nas mecz z Legią, boję się, że skompromitujemy się w stolicy.
- Wiemy.
- No i co?
- No i nic. - po chwili ciszy odparł Reporter. - Obiecuję, że jak wpuści mnie trener na boisko, to Perejro nie spuszczę z oka, a po meczu nie będzie czuł własnych jaj!
- Legia to inna półka. Pokonajmy własne słabości i pokażmy, że nadal jesteśmy nieobliczalni! - zachęcałem. - Niech cała Polska znów usłyszy o CM Revolution!
- Okey, nie wiem jak wy chłopaki, ale ja mam zamiar dokopać tym wieśniakom z Warszawy! - towarzyszył mi Speed.
- Legia nam niestraszna, damy radę! - wtórował Brudas.
- Wygrajcie, a postawię wam 2 zgrzewki "Książa". Macie więc mobilizację. - zaproponowałem.
- Za "Książa" oddam wszystko! Zagramy na 200%. - obiecywał Sol.
Potyczkę z Cracovią zawalił również sędzia, który gwizdał bardzo słabo i często mylił się na naszą niekorzyść. O dziwo, PZPN postawił się po mojej stronie.
Spotkanie z Legią traktowaliśmy jak mecz najważniejszy ze wszystkich. Nie chodziło tylko o 3 punkty, chodziło o prestiż i honor. Mam nadzieję, że słowa moich piłkarzy nie były przelotne. Znam ich wartość i sądzę, że przy pełnym skupieniu i przygotowaniu jesteśmy w stanie wypunktować warszawiaków. Wszak, nie jest to w obecnej chwili przeciwnik w najwyższej formie, trzeba to wykorzystać. Jak potoczył się mecz CM Revolution - Legia Warszawa? O tym już w ostatniej, piątej części mojego opowiadania!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ