3. września był dniem kluczowym. Tego pięknego popołudnia
Sports Interactive odkryło karty - otrzymaliśmy od twórców
Football Managera dwa filmiki, dzięki którym poznaliśmy zmiany, jakie zastaniemy sięgając po grę, ozdobioną cyferkami 09. W najnowszej wersji (która do sklepów dotrze 14. listopada) zastaniemy m.in.
tryb 3D,
konferencje prasowe i c
ałkowicie przebudowane transfery. Wydaje się, że w połowie listopada otrzymamy dzieło iście rewolucyjne, jeśli porównamy liczbę nowości z ubiegłoroczną, możemy dojść do wniosku, że zmiany w 2008 były delikatne. Zapewne cieszy nas, że gra się rozwija i powoli zmierza ku realizmowi. Zadanie wbrew pozorom do łatwych nie należy - jako gracze oczekujemy bardzo wiele, wielokrotnie twierdząc, że nie płacimy za głupoty. Panowie z
SI zapoznając się z naszymi sugestiami, starają się wyjść naszym potrzebom na przeciw dodając nowinki, o których nie marzyliśmy nawet w snach.
Mamy do czynienia z ciekawą sytuacją - mimo, że F
ootball Manager 2009 jeszcze nie wyszedł, zastanawiamy się nad nowościami w następnej części. Oczywiście mamy do tego prawo, przecież gra jest dla graczy, nie na odwrót. Jednakże nasze prośby powinny być możliwe do spełnienia - nie oczekujmy setki zmian, które wprowadzone zostaną w najnowszej części.
Najlepszym tego przykładem jest tryb 3D.
Miles Jacobsen wielokrotnie mówił, że prace nad trójwymiarem trwały bardzo długo. Samemu
Milesowi się nie dziwie - fala krytyki, jaka powoli sięga SI musiała dać mu się ostro we znaki. Cieszy mnie, że wszelkie nowości są testowane. Fajnie również, że praca nad
FM Live nie odbyła się kosztem tych, którzy preferują rozgrywkę z komputerem. Mnie się wydawało, że będzie inaczej - SI chce wprowadzić na rynek nową grę, muszą ją dopracować ze wszystkich sił. Okazało się jednak inaczej, choć prawdziwe plusy gry, poznamy dopiero instalując ją na swoim komputerze. Na filmiku wyglądało to pięknie - szumne zapowiedzi, jakoby
FM zbliżał się do perfekcji, nieco zamydliły nam oczy. Jesteśmy tak ślepo zakochani w tej grze, że większość z nas zamówiła już tą grę... nie znając wymagań sprzętowych. To świadczy tylko o jednym - kochamy tą grę i nie wyobrażamy sobie, by nie pojawiła się na naszej półce.
Obserwując futbol w europejskim wydaniu, przychodzą mi do głowy setki rozmaitych pomysłów, jakie mogłyby być zrealizowane w kolejnych częściach gry. Niektóre te pomysły są iście diabelskie - zapewne niejeden z Was złapały się za głowę, gdyby się dowiedział, co mi chodzi po głowie. Jednak wydaje mi się, że dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie dodatkowych opcji przy przejmowaniu władzy w zespole. Obecnie wygląda to słabo - dostajemy propozycję kontraktu, pensję i to na tyle. W świecie prawdziwego futbolu, każdy szanujący się trener taką ofertę pracy odebrałby kpiną. Niekiedy znani trenerzy (polski przykład: Henryk Kasperczak) prowadzą wielogodzinne rozmowy z zarządem. W małym procencie negocjacje te dotyczą pensji - dyskusja polega na określeniu jasnych, długoterminowych celi zespołu. W grze czegoś takiego nie doświadczymy. Oferta kontraktu opiera się na prostych, niezbędnych informacjach. Fajnie by było, gdyby zarząd powiedział nam, że chce rozpocząć walkę o mistrzostwo, dlatego budżet będzie corocznie podwyższany, by umożliwić ściągnięcie odpowiednich zawodników.
Akceptując propozycję kontraktu, z miejsca przenosimy się do nowego zespołu. Mamy wtedy, mówiąc delikatnie, w nosie zarząd, piłkarzy, kibiców. Nie mamy żadnej możliwości, aby wytłumaczyć swoim podopiecznym, że chcemy się rozwijać, dlatego zaakceptowaliśmy tą propozycję. Inną parą kaloszy jest fakt, że podpisując kontrakt tego samego dnia jesteśmy trenerem innego zespołu. Natomiast w dzisiejszych czasach (przykład choćby Klinsmanna) mamy do czynienia z sytuacją, gdy przechodzimy do drużyny po ukończonym sezonie. W tym czasie my, jako wirtualni menedżerowie, mielibyśmy szanse na uregulowanie własnych spraw, czy pożegnanie się z piłkarzami.
Chciałbym teraz poruszyć kwestię kupowania zawodników. To akurat prosta czynność - szukamy "ofiarę", wysyłamy skauta i, jeśli jego raport jest ciekawy, kupujemy zawodnika. Tutaj również muszę przytoczyć przykład z rzeczywistości. Mianowicie Jose Mourinho i jego były pracodawca, rosyjski multimilioner Roman Abramowicz, podczas wspólnej pracy w londyńskiej Chelsea często się spierali w kwestiach transferowych. Nasuwa mi się na myśl przykład Andrija Szewczenki - Ukrainiec miał być tajną bronią drużyny ze Stamford Bridge. Jego pozyskanie miało świadczyć o całkowitym załataniu dziury w pierwszej linii CFC. Wspomniany Mourinho był przeciwnikiem pozyskania byłego obecnego gracza Milanu. Jak czas pokazał Portugalczyk wykazał się trenerskim nosem. Zakupiony za ogromne pieniądze Szewczenko w Anglii sobie zupełnie nie poradził - nie dość, że nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w pierwszym składzie, to nie potrafił wykorzystać swoich szans, które otrzymywał. Do czego dążę? Otóż chciałbym zauważyć, że w Football Managerze możemy kupować kogo nam się żywnie podoba - oczywiście w granicach możliwości naszego zespołu. Kupujemy kogo tylko chcemy, a zarząd milczy jak zaklęty. Nie wiem jak Wy, ale ja chciałbym, by prezes od czasu do czasu wtrącił się w sprawy transferowe nalegając, abyśmy zakupili jego ulubieńca. Sytuacja ta nie mogłaby się zdarzać zbyt często, to jasne, ale raz na jakiś czas.
Wszelkie zmiany są potrzebne, by konkurencja nie zbliżyła się do FM-a. Wielokrotnie mówiło się, że SI osiada na laurach - dotychczas mieliśmy do czynienia z kosmetycznymi zmianami, które nijak miały się do stwierdzenia, że gra jest z każdą częścią ciekawsza. Zmian oczekujemy. Ja podałem propozycje swoich, a Wy co chcecie zobaczyć w FM-ie 2010?
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ