Ten manifest użytkownika Lucasinho przeczytało już 1320 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Sytuacja zdecydowanie wymknęła się spod kontroli. Chociaż parę lat temu wskazywano na zagrożenia i na powolny schyłek włoskiego calcio, chyba nikt nie spodziewał się, iż nastąpi on tak szybko. Trudno było również przewidzieć jego rozmiary. Stadiony popadające w ruinę i pustoszejące, kluby z trudem przebijające się do kolejnych pucharowych rund, nie mogące konkurować na rynku finansowym oraz transferowym z innymi państwami - to jest teraźniejszością. A przyszłość? Nie zapowiada się zbyt dobrze.
Pozornie sytuacja jeszcze nie jest tragiczna. Jeżeli jednak bliżej przyjrzymy się poszczególnym, najmniejszym nawet częściom organizmu jakim jest włoska piłka, można odnieść wrażenie, że nie mogą one tworzyć jednego, dobrze naoliwionego oraz efektywnego mechanizmu. W ciągu czterech ostatnich sezonów, tylko raz przedstawiciel Serie A wygrał Ligę Mistrzów, i raz awansował co najwyżej do ćwierćfinału. Gorzej jest w Lidze Europy - w przeciągu ostatnich pięciu lat tylko Fiorentina awansowała do czołowej czwórki. Wskutek takich a nie innych wyników, w najbliższym sezonie po raz pierwszy od wielu lat tylko trzy drużyny wywalczą przepustkę do Ligi Mistrzów. Jednego miejsca pozbawili ich Niemcy.
Mądry Włoch po szkodzie?
Pewne włoskie przysłowie mówi że "robienie dwóch rzeczy naraz skutkuje chaosem". Władze klubów w Lidze Europy posyłali do gry rezerwy bądź młodzików, by oszczędzać podstawowych graczy na mecze ligowe. W efekcie Włosi nieraz odpadali z pucharów na początku wiosny, nie gromadząc punktów do rankingu. Niemcy dodatkowe miejsce w Lidze Mistrzów uzyskali właśnie dzięki świetnym występom w LE - półfinał HSV Hamburg oraz finał osiągnięty przez Werder Brema dały łącznie dużo większą liczbę punktów niż zwycięski sezon Interu. Niestety, Włosi tego nie rozumieją, albo zrozumieli to za późno. Właśnie dlatego wyszli z inicjatywą podzielenia rankingu krajowego na wyniki w Lidze Mistrzów oraz Lidze Europy, jednak ten pomysł nie uzyskał akceptacji. Teraz kluby Serie A będą musiały "grać na maxa" we wszystkich pucharach, by za 2-3 lata odzyskać czwarte miejsce w LM i powrócić na podium.
Obiekty grozy
Kolejnym symptomem zapaści calcio są stadiony, coraz częściej przypominające ruiny. Były one nowoczesne w latach 90', jednak nie nadążyły za ogólnoświatowym postępem. Piłkarskie areny coraz częściej pustoszeją. Parę lat temu Juventus Turyn zmniejszył pojemność stadionu, by ten nie świecił pustkami. Teraz "Stara Dama" daje innym dobry przykład, budując nową arenę, która ma być otwarta za miesiąc. Jest to niestety odosobniony przypadek. Giuseppe Meazza, dom dwóch największych klubów nazywany "La Scalą futbolu" obecnie przypomina muzeum. Stare, upiorne muzeum, które nie przystaje do swoich czasów, a jego wygląd budzi strach i grozę. Wydaje się to niemożliwe, jednak w dniach spotkań mediolańskie kluby zarabiają mniej niż angielskie kluby, takie jak Arsenal czy Manchesteru United. Mimo iż te stadiony są dużo mniejsze. Kiedyś szansę na modernizację futbolowej mapy stadionów przyniósł Mundial z 1990 roku - teraz liczono na organizację Euro, jednak Włosi najpierw polegli z Polakami i Ukraińcami, następnie z Francuzami. Przyznanie organizacji mogło dać odpowiedni impuls do zbudowania nowych obiektów oraz renowacji istniejących. Mogło - słowo klucz.
Ligi włoskiej nie wzbogacają również nowe gwiazdy - jeśli już tak się stanie, to albo są to wypalone gwiazdki, które są już bliżej emerytury i nie zbliżą się do czasów świetności (Ronaldinho), piłkarze wiecznie niespełnieni i sprawiający problemy (Robinho), lub niechciani w swoich klubach, wypychani przez poprzednich pracodawców (Eto'o, Ibrahimović). Serie A opuszczają czym prędzej zawodnicy, którymi są zainteresowane kluby z innych lig - tylko w tym okienku uciekł już Alexis Sanchez, tak samo postąpił Javier Pastore, odchodząc do Francji. Parę lat temu wydawało się to nie do pomyślenia.
Jeśli już dochodzi do ciekawszych transferów, zazwyczaj odbywają się pomiędzy dwoma klubami z Serie A. Przykładem jest przejście Gokhana Inlera z Udinese do Napoli. Ogromnym utrudnieniem są wysokie podatki we Włoszech, przez które piłkarze żądają pensji, jakich nie są w stanie zapewnić im kluby. Chociażby przez to, Adriano Galliani wykluczył powrót Kaki do Milanu, niepewny był również transfer Zlatana Ibrahimovića. Na domiar złego, doszedł konflikt w sprawie podziału transmisji telewizyjnych. Kluby nie mogą dojść do porozumienia w tej sprawie, co wpływa negatywnie na wizerunek ligi. Ligi, która i tak nie jest zbytnio atrakcyjna - w meczach nie pada wiele bramek, nie są one specjalnie emocjonujące, a wspomniane stadiony bardziej odstraszają niż przyciągają do odbiorników telewizyjnych. Owocuje to niższymi kontraktami telewizyjnymi i mniejszymi wpływami do budżetów.
(Nie)spodziewana tragedia
Najgłębszy kryzys dosięgnął jednak reprezentację. "Squadra Azzurra" jako mistrzowie świata na Euro 2008 odpadli już w ćwierćfinale, jednak to nie była jeszcze tragedia - tragedią, wstydem, hańbą oraz kompromitacją był występ na zeszłorocznym Mundialu. Bez zwycięstwa, z dwoma remisami Italia odpadła już po fazie grupowej. Powrót piłkarzy do kraju określono mianem "przylotu samolotu hańby", "powrotu we wstydzie". Marcello Lippi zaufał jednak wiekowym graczom, którzy swój moment chwały mieli cztery lata wcześniej. Nie byli w stanie go powtórzyć. Selekcjoner Włoch przegapił moment, w którym powinien dokonać rewolucji pokoleniowej, dla dobra kadry. Powiedzenie, że obecne pokolenie jest stracone może być nadużyciem, jednak jest w nim wiele prawdy - na próżno szukać następców Andrei Pirlo, Alessandro Nesty czy Alessandro Del Piero. Ci piłkarze są już na ostatniej prostej podczas swojej kariery, tymczasem na horyzoncie nie widać piłkarzy mogących ich zastąpić.
Cesare Prandelli stara się jak może dokonać "aksamitnej rewolucji". Obecna kadra nie posiada jednak po prostu jakości. Jakości potrzebnej by móc dorównać Hiszpanii, Niemcom czy Holendrom. Próżno szukać młodych talentów, w dużej mierze przez system transferowy. Współwłasności, tak chętnie praktykowane przez włoskie kluby przyczyniają się do marnowania talentów. Prezesi wolą oddać młodego piłkarza na tej zasadzie w zamian za bardziej doświadczonego, lecz średniego gracza, nie patrząc na możliwe skutki. W efekcie nieraz młodzi zawodnicy nie wiadomo kiedy stają się 25-latkami, którzy dalej uznawani są za talenty i wiadomo, że nigdy nie osiągną swego potencjału, jaki mieli - zupełnie niczym w Polsce.
Śmierć kliniczna
Ten kryzys włoskiej piłki dało się z łatwością przewidzieć, niewiadomą była jedynie jego siła. Okazała się ona ogromna. Calcio jest niczym umierający pacjent, który nie rokuje dobrze na przyszłość - Włosi od lat liczyli na cud i nagłą poprawę stanu zdrowia, zaniedbując kosztowną, ale potrzebną kurację. Nadzieja okazała się złudna, a pacjenta należy odłączyć od maszyn podtrzymujących życie i pozwolić mu umrzeć. Po to, by jego miejsce zajął nowy, silniejszy organizm, mający szansę nawiązać do pięknych czasów swego poprzednika.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zasada ograniczonego zaufania |
---|
Jeżeli nie jesteś przekonany co do umiejętności swojego asystenta, nie pozostawiaj mu przedłużania kontraktów. Może sprawić, że zwiążesz się z niechcianym zawodnikiem na dłużej lub możesz przeoczyć koniec kontraktu kluczowego gracza. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ