O meczu CSKA Moskwa - Inter Mediolan przeczytasz tylko tutaj!

Co prawda święta wielkanocne już za nami, lecz przed nami Piłkarski Wielki Tydzień - poznamy półfinalistów Ligi Mistrzów oraz Ligi Europejskiej, a pod koniec tygodnia odbędzie się najbardziej wyczekiwany mecz ligowy w tym sezonie - mowa oczywiście o spotkaniu Realu Madryt z FC Barceloną.

Określenie "Wielki Tydzień" najbardziej pasuje do sytuacji Katalończyków - już dzisiaj zmierzą się z Arsenalem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a w sobotę mogą przybliżyć się lub oddalić od zwycięstwa w Primera Division. Właśnie na spotkaniu z Arsenalem chciałbym się skupić najbardziej.

Obydwie drużyny przystąpią do rewanżu niezwykle osłabione - na Camp Nou w ekipie gospodarzy nie zagrają Pique i Puyol (zawieszenie za kartki) oraz kontuzjowany Ibrahimovic, natomiast w ekipie Arsenalu zabraknie Fabregasa, Arszawina, Gallasa, van Persiego oraz Songa. Trzeba przyznać iż jest to dosyć pokaźna liczba nieobecnych.

Samego meczu reklamować nie trzeba; wszyscy którzy oglądali pierwszy mecz z pewnością nie będą mogli przegapić rewanżu. Na Emirates widzieliśmy wszystko to, co potrzebne do określenia meczu jako "wspaniały" - ofensywny futbol, wiele spięć podbramkowych, odrobienie strat w dramatycznej sytuacji, czerwona kartka, rzut karny, fatalna kontuzja oraz piłkarz który swoją grą zmienił wszystko - mową oczywiście o Theo Walcotcie.

Tydzień temu zaledwie trzy minuty wystarczyły młodemu Anglikowi (jedyny gracz krajowy w Arsenalu!) by wpisać się na listę strzelców oraz przywrócić nadzieje Londyńczykom. Gdyby nie to trafienie dzisiaj nie rozmawialibyśmy tak gorliwie o tym meczu, wszystko byłoby jasne. Jednak ta bramka sprawiła iż Arsenal uwierzył że jest w stanie nie przegrać tego meczu, co zmusiło ich do ataku. To dało nam niezapomniane emocje, oraz dla wielu ogromną radość, gdy Cesc Fabregas pokonał Valdesa z 11 metrów. Wszystko dzięki małemu wzrostem (1,75 m) człowiekowi, który potrafi przebiec 100 metrów w czasie “około 10,3 sekundy”.

W wywiadach nieustannie podkreśla iż jest tylko jednym z piłkarzy Arsenalu, że jest tak samo ważny jak inni piłkarze. Jednak nie jest tak - wobec braku Fabregasa, Arshavina czy Van Persiego to na jego barkach będzie spoczywać odpowiedzialność za wynik, to od niego wszyscy oczekują wspaniałej gry. Chłopak ma niewątpliwie ogromny potencjał, lecz czy będzie w stanie poradzić sobie z tą presją? Wchodząc na boisko w meczu na Emirates nikt nie upatrywał w nim zbawiciela, wszyscy byli gotowi przyjąć porażkę z nieziemską tego dnia Barceloną.

Dziś Anglik wystąpi prawdopodobnie od pierwszej minuty, i to jest powód mojego niepokoju - czy Walcott nie spisałby się lepiej jako zmiennik, "joker" w talii Wengera? Na podmęczonych piłkarzy rywala byłby idealny. Z drugiej strony naprzeciwko niego zagra prawdopodobnie Abidal, który nie grzeszy szybkością, dlatego Arsenal zapewne będzie atakować prawą stroną, by "zabiegać" Francuza. Również rywale obawiają się Walcotta, przede wszystkim trener "Blaugrany" Pep Guardiola:

On jest szybszy niż nasza cała drużyna razem wzięta

W weekend Katalończycy musieli sobie radzić bez Zlatana Ibrahimovica w meczu z Athletic Bilbao, lecz zastępujący go Bojan Krkic zdobył dwie bramki; swoje trafienia dołożyli Jeffren oraz Messi i Barcelona po trafieniach wychowanków "La Masia" ograła Basków 4-1. Największą bolączką szkoleniowca ze stolicy Katalonii będzie zestawienie linii obrony, wskutek wspomnianej wcześniej nieobecności Pique oraz Puyola. Ich miejsce zajmą prawdopodobnie Gabriel Milito (który wraca po bardzo długiej absencji) oraz Rafael Marquez, wiekowy meksykański stoper.

Na Camp Nou nikt nie będzie myślał o bronieniu się, mimo iż remis 0-0 czy też 1-1 da im awans - Barca będzie jak zwykle grać ofensywnie, starając się rozstrzygnąć losy dwumeczu jak najszybciej, by nie męczyć się zbytnio przed konfrontacją z Realem Madryt. Mimo iż Pep Guardiola zapewnia iż to dzisiejsze spotkanie jest najważniejsze, jego podopieczni będą mieć gdzieś z tyłu głowy myśl o spotkaniu na Santiago Bernabeu.

Wspomniana defensywa oraz perspektywa zbliżającego się "El Clasico" to dwie rzeczy które są niewątpliwie nie będą stanowiły o sile Barcelony, lecz atak, nawet bez Ibrahimovica jest zdolny do wielkich rzeczy. Trio Iniesta - Xavi - Messi nawet gdy nie jest w najwyższej formie jest w stanie doprowadzić rywali do depresji.

Podsumowując, Barcelona musi awansować, natomiast Arsenal może awansować sprawiając przy okazji wielką sensację, co podkreślił w swej wypowiedzi były piłkarz tego klubu Emmanuel Petit: Arsenal nie ma nic do stracenia. To Barcelona broni tytułu i jest faworytem, oni mogą stracić wszystko. Gdybym był Arsene Wengerem powiedziałbym zawodnikom, że są o krok od przejścia do historii.