Premier League
Ten manifest użytkownika nesete przeczytało już 1275 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Się manifest usunął, bo przecież rev nie potrzebuję wersji na telefony. Szacun i rozsądek. Tyle, jest to wersja ALPHA, oryginał umarł i koniec. Kto miał przeczytać, ten przeczytał, kto nie, ten przeczyta wersje wcześniejszą i nic w sumie nie straci, tylko parę błyskotliwych dialogów, inteligentnych puent i nagich zdjęć pewnej pani na A.
Po ostatnich wydarzeniach około boiskowych, okazało się, że naśladuję pewnego czarnoksiężnika - nekromantę, z odległej Wyspy Mgieł, gdzieś przy granicy Mordoru i sieradzkiego Ronda, gdzie wraz ze swoimi ogrami i świetnym przyjacielem Toudim (znanym pod pseudonimem Naszczajmento), nękał naszą spokojną krainę. Jednakże dzięki Księdze Czystości i Bieli, wiedziałem jak z tym walczyć. Trzeba sadzić, palić i legalizować. I zdekapitować Głównego Naczelnego Pierwszego Yuang Moa Hinga Ta Tze Tsunga Liu Kanga Prawdziwego Uczciwego Rzetelnego Matematyka (w skrócie, zwać go będę Lolek Bolka).
Tak czy siak, nadchodzi nowa era. Coś się musi zmienić. Napływ ogrów musiał kiedyś nastąpić, wszak czas wakacji jeszcze się nie skończył. Ale, ale, już niedługo! Tak, zbliża się wrzesień, gimnazjaliści z Anglii będą musieli zarabiać swoje funty w toaletach szkolnych, nie na dworcu w Brystolu. Tak czy siak, moje żałosne i nudne, bełkotliwe manifesty nie o tematyce FM-owej, czas zacząć. Owszem, nie wygrywam, owszem, nie opisuję schematami miliarda sezonów. Nie mogę obiecać wygranych, mogę obiecać jedno. Nic. Tak jak pisałem w odcinku zerowym. Nuda, chaos i tragedia. I wszystko tutaj jest. Nic nie sprzedaje i nie kłamię. Nie chcę też nic kupić. Ja nawet się z wami niczym nie dzielę. Kurwa. Koniec prywaty, jedziemy. Na rozkładzie mamy West Ham. Jedziemy gdzieś tam, a nadworny gbur i cham, nesete, zabierze was w jazdę bez trzymanki. Hehehe. Albo i nie. Spadajcie na drzewo.
Dodam, że obecnie zajmujemy miejsce 7 w tabeli. Czyli nie tak źle.
Na bramce standardowo KRUL, na bokach obrony Lowton i GEJ ZE SŁONZI, na środku znienawidzony Williamson i SHAKIRA. Tiote nie w napadzie, lecz ujeżdżający Rygla. Gouffran i Cabella na skrzydłach, w środku pomocy Sissoko i de Jong. W napadzie, uwaga, w końcu napastnik, tak, tak. Ayoze, bo Cisse ciągle kontuzjowany. By było badziej FM-owo:
Gwizdek czarnoskórego, łysego sędziego. Och, jak on mocno dmie w ten gwizdek, w płuca nabiera powietrza, poliki wydyma szeroko. Normalnie wygląda jak niejaki Wahan po sesji ze swym bożyszczem, gdy ten ozdobi jego włochatą klatę kleksem. By było bardziej FM-owo, bo tak to tylko bełkot, „two men one Cup”.
Boom, mój FM-wy geniusz spełnił się całkowicie. Pierwsza połowa była nudna jak pewien idol Danbora, kiedy we dójkę siedzą w kinie i się przytulają. Wtedy jeden z nich wpadł na taki dziwny pomysł. Wyciął dziurkę w kartonie pełnym popcornu, umiejscowił tam tak zwanego Freda i z uśmiechem na ustach, kołatającym przed dziewiczym wąsem, czekał. I się doczekał, oj doczekał się.
Druga połowa to już FM-owy (jeszcze wiele razy powtórzę te słowo!) festiwal świetnej gry i zabawy. FM-owe kuleczki latały po planszy niczym hemoroidy pewnego... a zresztą, dajmy sobie już spokój. Najpierw bramkę strzela młody Hiszpan, stylizujący się na późnego Neymara lub wczesnego Robala. Pod koniec bramkę dołożył, dzisiaj jako skrzydłowy, typowy FM-owy wymiatacz, czyli Cabella. Ogólnie, typowo FM-owo, bohatejro meczu został SHAKIRA. Tak, tak, a Williamson nie zagrał tak źle, solidna postawa w obronie i szczera i odpowiednia, FM-owa, siódemka z ogonkiem. Najsłabiej, tak w stylu FM-a, zagrał de Jong i muszę się zastanowić, nad jakąś alternatywą dla niego, bo ewidentnie nie może wpasować się w moją FM-ową taktykę.
A teraz część specjalnie dla kolegi, wręcz internetowego friendsona, czyli Bolsona. Oczywiście, resztę też zapraszam, do czytania, ale uwaga, będzie to fragment mojej prywatnej wymiany zdań ze złym bratem bliźniakiem Bolsona. I nie, nie będzie to Trolson (bo to przecież mroczne alter ego Bolsona, nocny łowca, taki Bolson Bolc On).
BO BĘDZIE TO SROLSON.
nesete: witaj ziomuś, koleżko szczery i prawdziwy niczym lajki mahdiego
srolson: chuj ci w dupę i czytelnikom też
nesete: ach, prawdziwy duch srolsona, na to czekałem
srolson: jesteś gruby i liżesz sztućce.
nesete: jasne, słuchaj ziomuś, teraz będę grał z pedalskim Evertonem
srolson: Everton? EVERTON?
<tutaj Srolson rozpoczął masturbację, poczekajcie chwilkę>
sroslon: Everton? EVERTON?
<i znowu>
srolson: Everton? Słuchaj, musisz przegrać, ajk nie, to zbaije mojego brata bliźniaka
nesete: liczyłem bardziej na skrócone informacje o tym żałosnym klubie
srolson: no dobra, słuchaj. Sprowadzili do klubu dawnego znajomego, Mati Fernandeza z Fiorentiny. Nie sprzedali nikogo ale w lidze idzie im żałośnie, przydałby się im szkoleniowiec typu Trolson, ewentualnie Bolson, mój brzydszy, ale milszy brat bliźniak. Przegrali ze SŁONZI, przegrali z Junajted, zremisowali ze Stoke ale ostatni mecz wygrali. Z kim? Z Aston Villą. Czyli mieli podobny terminarz do twojego, ale poszło im minimalnie gorzej. Przynajmniej nie przegrali 0-5 z Junajted tylko zaledwie 1-3 a bramkę strzelił właśnie nowy nabytek, czyli Mati.
nesete: dobra, wiem wszystko, spadaj
srolson: narka grubasy. Nie jedzcie tyle masła
I uciekł.
Wiem, że to było żenujące, ale jaki rozmówca taki wywiad. Panowie, idziemy dalej w noc FM-a, więc zaczynajmy te spotkanie z tym nudnym Evertonem. Oczywiście, takie FM-owe spotkanie. I nawet czcionka wam nie pomoże!
Na bramce znowu KRUL, w obronie po kolei Lowton, KAPTAJN, Dummett, Haidara. Rygiel będzie dojeżdżany ponownie przez napastnika Tiote. Riviere na prawej flance, jego visa a vis Gouffran. Sissoko i Anita na środku, tym razem de Jong zacznie z ławki. W napadzie Ayoze, bo Cisse wyleczy kontujzę, ale złapał katarek. Malutki murzynek w Brystolu mieszka, łatwo przeziębia się nasz koleżka. On coś w tym sezonie nie tylko nie może spaść, ale też nie może wzejść. To because of leaving you.
Typowo FM-owo:
Mimo ściśniętych kciuków Srolsona, Riviere strzelił pierwszego gola w 27 minucie. Potem gra wyglądała według poniższego, FM-owego schematu:
Everton atakuje, my wybijamy piłkę, przejmuje ją Everton, Everton atakuje, my wybijamy piłkę... i tak dalej i tak dalej, et cetera.
W 74 minucie spotkania chujek sędzia podyktował karnego dla Evertonu. Na szczęście ta drużyna była tak słaba, że za sprawą lewej nogi Bainesa, bramki nie strzeliła. KRUL świetnie obronił. Cuda na kiju. Sędzia skończył mecz i wygraliśmy, i co łyso ci Srolson?
Wiem, że ten odcinek był mało FM-owy. Praktycznie sam bełkot. Nic nie zastepi ziejącej dziury po nekromancie, ale co zrobić. Chałturę trzeba robić, bo hajs na koncie musi się zgadzać. Tylko złotówki, ale lepiej mieć złotówki na koncie, niż funty w dupie.
Pozdrawiam
I apel, pamiętajcie o ogrodach, przecież z tamtąd przyszliście.
Aha, miał dzisiaj pujść A 6, ale z wiadomych względów nie pójdzie
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Odbiór piłki |
---|
Można zdefiniować sposób, w jaki nasi zawodnicy będą odbierać piłkę przeciwnikowi. Odbiór delikatny ogranicza liczbę fauli i dzięki temu liczbę kartek. Odbiór agresywny sprzyja zastraszeniu rywali, zmuszeniu ich do błędu i szybkiemu przerwaniu akcji. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ