Premier League
Blog użytkownika nesete przeczytało już 104764 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Renew Universe
B
Ciemność zapanowała nad światem, gdy we władanie kolebką futbolu wziął się Czarnoksiężnik. Powiadają, że dotknął on jasnej strony słońca, jest obłąkany i szalony. Miał jednak potęgę i fanatycznych poddanych. To spowodowało, że tylko nieliczni mogli mu się przeciwstawić. Ruch oporu złożony z samych dzielnych wojowników, toczył nierówną walkę z potężnym sztukmistrzem. Gdy mieli już odrobinę nadziei, Czarnoksiężnik przejął inicjatywę. Odszukał starożytną księgę i dzięki zaklęciu tam znalezionemu, przeniósł w czasie swoich wrogów. Odwrócić czar mogło tylko dokonanie niezwykłego. Zdobycie Ligi Mistrzów przez Newcastle. Mimo ogromnych starań, w połowie sezonu wojownicy ulegli licznym pokusom i poddali walkę, nurzając się w alkoholu i piersiach blondynek.
Nie spodziewali się konsekwencji.
Czarnoksiężnik, pozbywając się jedynych osób mogących mu zaszkodzić, rozpoczął twarde rządy. Co więcej, nieustannie szukał pewnej osoby. Osoby, która była tak ważna dla świata, że jej brak kończył się katastrofą. Tylko raz pojmano tą osobę w przeszłości . Wtedy to nastąpiło 40 dni i nocy ciągłego deszczu a na miejscowości Sodomę i Gomorę spadł deszcz meteorytów. Czarnoksiężnik był jednak mocno zdeterminowany. Po latach poszukiwań, znalazł i uwięził tą osobę. Linia czasu jaką znamy, zakończyła się.
Świat przestał istnieć. Od teraz powstał nowy, Czarnoksiężnikowy Brystol.
Long, long time ago...
Football... football never changed
Wicher zmian. Ulewa odmian.
Zaklęci w czasie, rzucani w przestrzeni, skołowani, rozpadający się na milion kawałków. Niczym tafla szkła, pękające jestestwo, mieniące się w kolorach tęczy.
On wygrał.
0
Występują:
Ceyvol – mały i brzydki, małomówny strateg i nauczyciel, urodzony mentor
Cichy – człowiek multi, gra, śpiewa, tańczy, bzyka
Tittoro – cichy i posępny brodacz o myślach czarnych i gęstych
Bartek – nim pomyśli robi
Rzucani w odmętach świata, porzuceni przez los, odnaleźli się na końcu czasu.
Otworzył oczy. Najpierw powoli, jakby bał się tego, co mógł ujrzeć. Coraz szerzej, szerzej. Usiadł. Znajdował się w czerni. Gdzie nie spojrzał tam ciemno. Nie wiedział gdzie jest, co robi tutaj. Jak się tu znalazł. Nie wiedział kim jest. Wszechobecna czerń przytłaczała go, tłamsiła, dusiła.
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!
Z gardła wydobył się krzyk. Pokręcił głową, jakby chciał się obudzić. Czerń nie znikała, ledwo widział swoje dłonie. Usiadł, jakby to miało go uspokoić. W jego głowie kołatało milion myśli, nie mógł się skoncentrować. Nagle, oślepiło go światło. Z bólu jęknął. Zakrył twarz dłońmi. Usłyszał śmiech. Spojrzał. Naprzeciw niego siedział ogromy kot. Rudy, gruby kot wielkości człowieka. Głośno przełknął ślinę. Kot przyglądał mu się. Zrobił to samo. Wydawało mu się, że kot się uśmiechnął.
- To ty jesteś Cichy, hmmm? – zapytał sam siebie kot, mrucząc nieznośnie przy tym – Cichy, tajny agent, zero zero siedem – prychnął
- Taaa, to ja jestem futrzaku – burknął Cichy – a ty co, ze Shreka uciekłeś?
Kot tylko spojrzał a w jego zielonych oczach odbijała się nicość. Cichy się wzdrygnął. Ręką przetarł swoje włosy ala Kammel. Powoli jego świadomość wracała do normy. Pamiętał, ze kiedyś gdzieś grał w piłkę, pamiętał też alkohol, setki pustych butelek, pamiętał blondynki i brunetki Rudych nie pamiętał. W jego umyśle dominował jednak inny obraz. Jakby potwór, stwór. Coś co chciało go połknąć. Co to było? Cichy to kojarzył, pamiętał, ale co... dinozaur? Ale skąd Cichy miałby pamiętać dinozaura?
- Jestem Roman Osiemnasty, tuż po Siedemnastym – stwierdził kot, bardziej jakby do siebie – ale, możesz do mnie mówić koleżko, Romaniko. czekałem na ciebie przeklęty człowieku – te słowa skierował bezpośrednio do Cichego, zbliżając psyk ku jego twarzy
- A umyj ryj, ryży! - wrzasnął Cichy i wsadził dwa palce w oko kota-giganta.
Zatrzęsła się ziemia, kot zawył z bólu i machnął futrzaną łapą. Cichy poszybował parę metrów w górę, obracając się w czerni niczym pacynka po czym spadł z hukiem. Nieznośny ból w żebrach zwiastował kłopoty, na ziemi spadło parę kropel krwi.
Romaniko syknął. Przetarł oko.
- Głupi człowieku, nie igraj z ogniem, nie ruszaj rzeczy, których nie rozumiesz. Jesteś jak mrówka, mogę cię zgnieść w każdej chwili – kot usiadł spokojnie – z tym, że nie chcę. Słuchaj uważnie, bo to ważne dla ciebie i twoich znajomych.
Wzmianka o kolegach uspokoiła Cichego, próbował ułożyć sobie układankę w głowie. Usiadł, trzymając się za żebra. Kot kontynuował:
- Zostaliście zaklęci, ty i twoi ziomkowie. Czarnoksiężnik rzucił na was klątwę. By się z niej wyswobodzić, musieliście wygrać Newcastle Ligę Mistrzów. Polegliście. Klątwa rzucała was przez wir czasoprzestrzeni, aż wasze ciała rozpadły się na kawałki a dusze zostały postrzępione. Przez zabawy Czarnoksiężnika z czasem, zmienił się świat, zmieniło się wszystko. Wszystko zostało wymazane, a świat powstał na nowo.
- To zajebiście – stwierdził z przekąsem Cichy
- Słuchaj – parsknął kot – Czarnoksiężnik dotknął czegoś, czemu nie mógł sprostać. Jego świat, nasz świat, się rozpada. Uwięził Naturę, powodując wynaturzenia na świecie. Trzeba go powstrzymać.
- Znowu? - Cichy wstał mimo bólu – znowu ten Czarnoksiężnik, znowu on! Mimo tylu prób, nie zniszczył mnie, nie zabił, tym razem go pokonam!
- Gwoli ścisłości – odparł Romaniko- ty już nie żyjesz. Więcej, na tym świecie ciebie po prostu nie ma. Ja cię wyciągnąłem z czeluści otchłani, tak jak twoich pobratymców. Wszystko to w jednym celu. Musicie zmienić świat, musicie uwolnić Naturę z rąk Czarnoksiężnika.
- Jak to zrobić?
- Jak zawsze, jest jedna metoda by pokonać Czarnoksiężnika. Football. Piłka nożna. Jedyna siła mogąca pokrzyżować mroczne plany tego mordercy świata i czasu. Dlatego obejmiecie kontrolę nad klubem, który ma zdobyć mistrzostwo. To otworzy wam bramy do zamku Czarnoksiężnika. Pamiętajcie tylko, że ów pomiot ma też swoich strażników, którzy będą wam przeszkadzać. Czasem nawet bliżej was niż myślicie
- Co to za klub, ryży kocie? - przerwał Cichy – i gdzie są moi przyjaciele?
- Manchester United, znienawidzony klub przez wielu, takze przez Czarnoksiężnika ale dacie radę. A z przyjaciółmi spotkasz się na miejscu.
- Manju? - zdziwił się Cichy – to nie może być trudne. Co dostanę w zamian, za uratowanie Natury i świata?
- Życie – odparł kot Romaniko i chwycił Cichego.
Błysnęło światło, Cichy rozejrzał się. Stał na środku sali gimnastycznej a obok niego jego koledzy, Nesete, Tittoro, Ceyvol i Bartek. Uśmiechnął się. Odpowiedzieli tym samym. Mieli wspólny cel. Nesete wyciągnął zza pazuchy butelkę. Stuknął w denko i otworzył.
- Znowu razem Cichy, zaczynamy przygodę – wziął dużego łyka – nasz team znowu razem, uratujemy Naturę – wziął łyka – i pokonamy Czarnoksiężnika
- Manju – burknął Tittoro drapiąc się po brodzie – lepiej było postać martwym.
W wielkiej sali stał wielki kocioł. W kotle leżała wielka łyżka. Postać w kapturze zaśmiała się złowrogo, nalała sobie dziwnego wywaru z wielkiego kotła i wypiła go. Po czym upadła. Gdzieś zawył wilk.
SuperBulwa odwrócił wzrok od prawie pustej szklanki, przeszedł go dreszcz. Hieny zostały spuszczone.
Powoli wyciągnął broń z kabury. Zimna stal lufy głaskała jego skroń. Wiedział co powinien zrobić. Nadszedł czas. Strzelił.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozmawiaj z reprezentantem |
---|
Do rozmów między menedżerem a zawodnikiem powinno dochodzić nie tylko w klubie, ale również w reprezentacji. Wybierając opcję "Prywatna rozmowa (rep.)", możesz zasygnalizować graczowi, że musi grać lepiej, by pozostać w kręgu Twoich zainteresowań. Najczęściej są dumni ze swoich występów, ale zdarza się, że odnosi to pożądany skutek. |