Witajże, dzielny i mężny woju, cny rycerzu, Cichy Maćko z Łodzi, zwany obłąkanym rycerzem,

W odpowiedzi na zacne Twe słowa skierowane ad me, odpisuję, silnie siląc się na słowa rozważne, choć krew we mnie buzuje i kipi.

             Zacznę więc, a jakże, od początku, albowiem od tego zacząć mnie nauczono i przestrzegać tegoż trzeba. Azaliż jakkolwiek, wiele problemów palących nas czeka w kolejce do omówienia, zacznę od pierwszego Twego problemu. Jak wieść niesie, cny rycerzu, pogromco wszelakich dziewic,o którym mówią, że jak przyciśnie to i dziupla w drzewie starczy, chędożyć pasją Twą, co mówią to Tobie, żeś jak nie pogadasz, to wydupczysz. Masz problem z gnomem swym, wioskowym głupkiem, chodello. Otóż, obawiasz się, czy nie jest on zarażony duchem Wałęsy, ducha przebiegłego, co z belzebubem spiskuje i dla odwiecznego korowodu przeklętych Cyganiarzy ciała pozyskuje. By sprawdzić to, zaledwie niewiele trzeba, bowiem Próbę Ognia przejść chodello musi, coby udowodnić swą czystość. I choć plugawy z wyglądu, chodlelo zdaje się być gnomem o czystym sercu. Wszak przypomnę, że rodowód jego jest znakomitszy, co żeśmy razem sprawdzali uprzednio, bowiem nie krzyżowany z ogrami był, co wśród gnomów rzadkość okropna. Daj więc swemu przybocznemu szansę, bowiem, sam patrzeć na niego nie mogę bez odruchu wymiotnego, to i taki stwór przydaje się w naszej walce o dobro i sprawiedliwość. Do meritum powracawszy, zarządź Ognia Próbę. Podkowę wrzuć do rozgrzanego oleju, w beczce poprzednio go podgrzawszy, po czym, niech gołą parszywą dłonią, po ową podkową chodello sięgnie. Gdy nie oparzona będzie, znacz, że duch Wałęsy nie przystał do jego miernego ciała. Gdy zaś bąble wyjdą i piski wrzaski będą, znaczy że Cyganiarz mroczny, dusze chodello splugawił, do ciała jego ją upodobawszy. Wtedy ściąć głowę należy i zakopać w ogrodzie i szczać często na grób, by Cyganiarza potępić.

                Jednakże, ważniejsze problemy mamy. Otóż, niejaki gość z odległej krainy, którego imienia nie wspomnę, okradł nas i plugawi dzieło nasze. Za nic ma świętości i honor, padalcem się okazał, bez czci i rozumu. Wrogiem naszym i Cyganiarze są i czarnoksiężnik – nekromanta. Oni jednak honor mają, tradycję i cześć dawnym bohaterom oddają. Ten padalec zaś, krzty czystości w sobie nie ma, kradnie i złodziei gdzie popadnie, zarazę okropną rozsiewając, kiłą zwaną. Zaprawdę powiadam, z tym podczłowiekiem walczyć się nie da, bowiem on nie zna pojęcia walka. To kłamliwe stworzenie, wije sę niczym wąż, cierniami swoimi zatruwa serca i kradnie jak popadnie. Po czym, przyznać się nie chce, łże i plugawi czystość naszej historii. Przykre to jest, widzieć swe myśli przekształcone, oszusta wykorzystanie jest niecne i niegodne. Nie zniżyłbym się do walki z kimś tak niskim i bezhonorowym, bowiem krwi szlachetnej nie zbrukam zgnilizną i kłamstwem Ostrzegam jednak, że proceder taki wystąpił i krzywdę mi zrobił. Uważaj na siebie, cny rycerzu, nie daj się podejść. Niech Twój miecz w bieli i czystości będzie, serce zawsze wierne i ku prawdzie skierowane, a kopia niech kruszy się na zbrojach godnych przeciwników. Pamiętajże także, że spróbuje on zamęt zasiać swoimi matactwami, niech ci do głowy nie przyjdzie, złe słowo o mnie, które on rozpowiadać będzie. Smutek bowiem w me serce lejesz, gdy ufność padalczym słowom dajesz. W rozum Twój wierzę, niejedne ostrze wspólnie stępiliśmy, niejedną wódką razem wypiliśmy i te same baby chędożyliśmy. Choć krwi innej, jako bracia jesteśmy, bądźmy w tym zawsze.

Twój wiemy druh i oddany sprawie,

skromny mnich wiary prawdziwej, Czyściciel Ognia, kapłan Bieli i Sprawiedliwości, Tancerz na Czaszkach Wrogów, Buzdygan Prawdy, Absynt Prozy,

nesete