Ten manifest użytkownika nesete przeczytało już 792 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Od autora: Kolejna część ciężkostrawnego prologu. Co w nim? Więcej przekleństw, jakaś akcja w końcu i typowe rozwiązanie. Gwoli ścisłości, dzisiejszy odcinek sponsoruje zespół Queens of the Stone Age, ich znany utwór "No One Knows", a dokładniej, główny bohater teledsyku do tej piosenki. Dla tych, którzy wiedzą, gorące pozdrowienia. Dla tych, którzy dopiero zobaczą, letnia piątka. Tym, którzy nie znają i znać nie chcą, chłodne cześć. Miłej lektury życzę.
Prolog numer jeden, to już trzecia część, za to krótka. Akt pierwszy, scena któraś tam z kolei, tak czy siak, dalej początek
Samochód łysoli zaskoczył Teodora. Spodziewał się czarnego BMW, względnie równie czarnej Wołgi, to był jednak Golf. I to nie byle jaki, z serii drugiej, po wizualnym tuningu lusterek. Buła machnął kluczykami, zmarszczył brwi. Polak już wiedział o co chodzi, dresiarz myślał.
- Ty - zwrócił się do Maliny- weź chłopka do kufra rzuć, coby mi tapicerki nie zapierdolił. Leje się z niego, ujebany cały tą krwią. - otworzył bagażnik i głośno zaklął: - kurwa, o tubie zapomniałem, ni chuja, nie wrzucamy go, dźwięku nie będzie czystego.
- To co - odparł Malina - biec przecież za nami nie będzie.
Spojrzenie jakie przebiegło między łysymi głowami spowodowało mimowolne wzdrygniecie się u Teodora. Przeczuwał najgorsze.
- Gdzieś sznurek się znajdzie, do haka się zwiąże i niech biegnie. Lekko czterdziestką pociśniemy, to i nie wykituje - stwierdził Wrona - jeszcze sobie kondycji wyrobi.
- Jak padnie? Szefy złe będą - zamartwił się Malina.
- Chuj nie padnie, żyć chce przecież - stwierdził Buła.
Zmuszony do biegu Teodor przeklinał swe życie. Brakowało mu już tchu, biegł dobre pół godziny, zmuszony dodatkowo do wysłuchiwania tępego łomotu wydobywającego się z bagażnika Golfa.
Gdy samochód się w końcu zatrzymał, Polak padł na klęczki i zwymiotował.
- Ty, patrz, to już mordy obijać mu nie trzeba, rzygał jak szefowie kazali - stwierdził uśmiechnięty Malina.
- I bardzo dobrze, na czasie zaoszczędzimy - odparł Buła - bierzcie go, idziemy.
Podniesiony i przytrzymywany przez dwóch drągali Teodor zmierzał do długiego, szarego budynku. Odrapany, pęknięty gdzieś pośrodku szyld oznajmiał: Zakłady Mięsne.
Nie dobrze, pomyślał Teodor. Może i faktycznie zrobią ze mnie kotleta.
Kontynuacja prologu, powiedzmy, wymuszona kolejna część. Akt nie zmieniony, scena również. Dalej początek, choć zbliżamy się do środka (a może do końca?)
W budynku szli niskimi korytarzami, odgłosy ich kroków zagłuszały oddechy. Po wspinaczce po schodach znaleźli się, to znaczy Teodor, Buła, Malina i Wrona, na wąskiej, żeliwnej kładce, gdzie z góry obserwowano, obecnie wyłączoną, taśmę. Była tam też potężna kadź z mazią, której zapach kojarzył się Teodorowi z obiadami rodzinnymi. A nie były to miłe wspomnienia. Gdyby był w dobrym nastroju, bez złamanego nosa i nie trzymało by go dwóch dryblasów, na pewno zauważyłby pewne podobieństwa miejsca, do tego z Batmana, gdzie nastąpiła przemiana drobnego rzezimieszka w Jokera. Niestety, nie zauważył.
Do Polaka i jego, nazwijmy to, eskorty podeszło dwóch nienagannie ubranych mężczyzn. Drogie garnitury, granatowe w prążki, lśniące, białe koszule i czarne krawaty. Do tego obydwaj nosili kapelusze.
Pierwszy z nich, to ten z wąsikiem, to Belbin, imienia swego nie podawał. Był mężczyzną po czterdziestce, całkiem przystojnym. Flirciarz i kobieciarz, władał ze swym wspólnikiem ową fabryką, zakładami mięsnymi. Jego partnerem w interesach był Jose Nose, Hiszpan, który, oprócz poczucia humoru, znany był ze swego okrucieństwa. Na dodatek, nim został udziałowcem Zakładów Mięsnych, pracował tam na taśmie, gdzie, podczas porcjowania mięsa, utracił kciuk.
Byli oni też znanymi gangsterami w mieście, zwano ich Bliźniakami, bo zawsze trzymali się razem. Dopiero później, lata po dzisiejszych wydarzeniach, okazało się, że Jose był beznadziejnie zakochany w Belbinie, tamten zaś wiedział o tym i to wykorzystywał.
Teodor był dziwnie spokojny. Sam nie wiedział czemu, może z powodu charakteru, może z powodu odwagi. Sam jednak stawiał, że pewny rodzaj strachu blokuje funkcje mózgu i wprowadza człowieka w dziwny, nienaturalny stan.
- Witamy, witamy, Teodorku - Belbin uśmiechnął się szeroko - płacić nie chcemy, myślimy, oszukamy Bliźniaków, jestem mądry, zajebisty - zbliżył twarz do Polaka - ale nie! - wrzasnął - nie darujemy tego, o nie. Kasy nie masz, rozumiem. Ale nas w chuja nie zrobisz. Będziesz przykładem. Ludzie zobaczą co się dzieje z tymi co nie płacą!
- Ale... - zaczął Teodor
- Milcz! Estupido polako - warknął Jose - głupi jesteś, głupi umrzesz. Do kadzi z nim.
- Co?! - zaskoczony Polak się szarpnął - dajcie mi tydzień, tydzień! Znajdę pieniądze, błagam, tydzień!
Belbin podszedł do chłopaka i zdzielił go w twarz. Teodor upadł z krzykiem.
-Marny twój los, szmaciarzu. A mama nie mówiła czasem, że dobry zwyczaj nie pożyczaj? Hę?
Polak nie odpowiedział, opłakiwał swój nos.
- Buła, bierz dupę w troki, z chłopakami, raz raz, do kotła wrzucać te truchło.
Osiłki niechętnie podeszły do leżącego
- Nie da się inaczej szefy? No wiecie, może i znajdzie tą kasę, dajmy mu ten tydzień - Buła spojrzał na Belbina
- Tonto maricon- warknął wściekły Nose - wrzucać, nie gadać. Już – podszedł do łysego i uderzył go z pięści. Nie potrafił jednak uderzać mocno.
- Co! Ty kurwo jedna! - Buła rzucił się na Hiszpana. Przewrócił go i zaczął okładać. Malina i Wrona odskoczyli od Polaka i ruszyli na Belbina. Ten odwrócił się i zaczął biec. Daleko nie dobiegł, osiłki go złapały. Zaczęli się szamotać. Po chwili Belbin leciał już w dół i z pluskiem zatopił się w brązowej mazi. Dwaj sprawcy spojrzeli na dół. Właściciel zakładów mięsnych nie wypływał. Jose Nose spojrzał zdziwiony, zaskoczony. A później się rozpłakał. Wyglądało to dość komicznie, łzy płynęły ciurkiem, krew też niczego sobie, a opuchlizna zaczęła przejmować władzę nad jego twarzą. Buła go zostawił. Wymienił spojrzenia z Maliną i Wroną. Cała trójka westchnęła. Spojrzeli w kierunku Teodora. Ale tam go nie było.
Polak powoli, powolutku, jak tylko zauważył, że zaczyna się rozróba, na czworakach zaczął zbliżać się ku wyjściu. Już miał zniknąć w ciemnych korytarzach, gdy nagle coś poderwało go do góry.
- Buła, mam chujka! - krzyknął Wrona.
- Kurwa - wyrwało się Teodorowi. Był już tak blisko. Teraz się bał. Na tyle, że jego organizm nie utrzymał wszystkich płynów.
- Buła rusz się, kurwa, zeszczał mi się.
Wzywany drągal podbiegł.
- A ty gdzie spierdalałeś? - zapytał, ale chyba nie oczekiwał odpowiedzi. Kontynuował bowiem:
- Nic do ciebie nie mam, ale za dużo widziałeś, trzeba się ciebie pozbyć.
Miarka się przebrała, w Teodora wstąpiło jakieś szaleństwo. Wyszarpał się z uścisku Wrony, celnym kopnięciem, w narządy rozrodcze, położył na ziemi Bułę. I zaczął biec. Ponownie wbiegł na kładkę, tam stał Malina, wrzucając właśnie Jose Nose do kadzi. Dresiarz spojrzał na rozpędzonego Polaka, zdążył jedynie przełknąć ślinę, a następnie już spadał, strącony przez rozjuszonego Teodora. Gdy tylko wpadł do mazi zrozumiał dlaczego nikt z niej nie wypływał. Nie dość, że była gorąca, to jeszcze wypalała mu skórę. Co to jest! Wrzasnął w swej głowie, ust już bowiem nie miał. Chwilę później zginął.
Teodor nie czekał aż Wrona i Buła go złapią. Szybko zeskoczył na taśmę. Było jednak wysoko, poczuł przenikliwy ból w kostce, upadł. Leżał na taśmie, trzymał się za kostkę i powtarzał: UH, UH, UH.
Tę sytuację wykorzystali jego rywale. Wrona podbiegł do niego, kopnął go w głowę. Polaka zamroczyło, na tyle że dał się związać. To był jego błąd. Buła włączył taśmę. Powoli, z hałasem ruszyła. Teodor przez chwilę poczuł ulgę, że oddala się od oprawców. Gdy zobaczył cel swej malej podróży, włosy stanęły mu dęba. Wielki wirnik, ogromna krajalnica rozdrabniająca mięso zbliżała się do niego. Zaczął się szarpać, wyrywać. Nawet coś krzyczał. Na nic to się jednak nie zdało. Jego ciało zostało zmielone.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Aerobik - męska rzecz? |
---|
Trening aerobiczny jest ważny, kiedy zależy nam na doskonaleniu dynamiki piłkarzy. Rozwija umiejętności takie jak Zwinność, Przyspieszenie, Szybkość. Przydaje się szczególnie przy szkoleniu skrzydłowych i obrońców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ