Serie A TIM
Ten manifest użytkownika nesete przeczytało już 1117 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Dzisiaj trochę inaczej, bardziej komercyjnie. Mniej teatralnie a bardziej Bollywood. Wiecie o co chodzi, kicz, przerysowanie. Tylko śpiewać nikt nie będzie. Bo i po co.
Mgła opanowała miasteczko, niczym wszędobylska ręka sprawiedliwości. Wszystko zdawało się być opatulone mlecznym kożuchem. Światła były przygaszone. Nieliczne, jeszcze działające, lampy uliczne, nerwowo, pulsacyjnie, starały się przebić przez kołnierz mgły. Młody żołnierz szedł powoli, pęcherze na jego stopach, skutek długiego marszu, dawały mu się nieźle we znaki. Skarpety, grube, wełniane, miał całe mokre. Wiedział od czego. To jego krew. Gdzieś zakrakał kruk, może wrona. W oddali jakiś pies ujadał, bliżej wiatr szeleścił, już suchymi, liśćmi. Było dziwnie. Przez mgłę żołnierz widział na dwa metry maksymalnie, czuł się jakby płynął raczej. Atalanta szykowała się na wyjazd do siedziby Fiorentiny. Żołnierz oblizał się, w oddali (jak już wiemy, w oddali, czyli około dwóch metrów, bądźmy konsekwentni) majaczyła sylwetka człowieka. Musicie wiedzieć, że żołnierz, to nie był człowiek. W mitologiach świata mówiono na niego Obżarstwo. On zgadzał się z tym imieniem. Jego oczy świeciły dziwnym blaskiem. Tak dawno nie jadł (może ze trzy godziny temu). Czuł się chudy i słaby.
Atalanta chciała się bronić i grać przy tym bardzo agresywnie. Fiore pokazało jej, jak to się kończy. Pierwsze uderzenie i knockdown Atalanty wykonał Ilicic w 16 minucie. Przeciwnik się podniósł, ale cały czas chwiał się na nogach. Lazzari (przeklęta kreatura, która opuści szeregi Fiore po sezonie) wykonał kończący cios. Prawy sierpowy w 53 minucie zachwiał Atalantą i ta upadła z hukiem. Nie podniosła się potem (niczym innym też nie). Sędzia doliczył do 90 minuty i ogłosił zwycięzcę. Trzy punkty zasiliły konto Fiore. Oby tak dalej.
Agnieszka myślała, że coś z nią nie tak. Coś trawiło ją od środka. Była pełna jadu i nienawiści. Ale to inne uczucie dominowało w jej sercu, duszy, ciele. Miała wrażenie, że zazdrość wypełnią ją całą, że te złe uczucie, ta niepohamowana chęć posiadania i chęć nienawiści, ten płomień, palą ją od środka. Czuła pulsowanie żył, czuła jak każdy mięsień drga. Zazdrość. To czuła, gdy jej koleżanka dostała awans, znalazła męża. Zazdrość, to czuła, gdy jej syn znalazł dziewczynę i już się z nią nie całował. Zazdrość. Doszło do tego, że wyjadała karmę kotu z miski, z zazdrości.
Fiore jechała do Francji, na długo wyczekiwany pojedynek w pierwszej rundzie LE, przeciwko Ę Ą Żę Guingamp (lub inaczej, parszywymi żabojadami). Trener gości (to ja!) postanowił wstawić najmocniejszy skład, licząc, że rozstrzygnie pojedynek już w piewszym spotkaniu. Można rzec, że plan się powiódł.
Można rzec, to ciekawy zwrot. Bo rzadko rzec nie można, co za tym idzie, rzec można, że bez można rzec mówić można. Można?
Mecz był szybki, odważny, ciekawy. Wiele się działo i obie drużyny wyszły po zwyciestwo. Zacznijmy jednak od początku. W 18 minucie wynik otworzył Lazzari. Tajemnicą poliszynela jest, że te zawodnik ma opuścić klub latem. Teraz jednak, od paru potkań, pokazuję, że grac w piłkę umie. Czy trener złamie się pod presją i zostawi Lazzariego na następny sezon? Cztery minuty później strzelił doświadczony Joaquin. Bramkę kontaktową utrafił Mandanne. W 34 minucie głową skierował pikę do siatki Basanta i do przerwy było 3-1. W drugiej połowie zdecydowanie przeważała Fiorentina, jakby francuscy gracze pogodzili się z porażką. Pod koniec spotkania z miliona metrów huknął Aquilani, a Joaquin plasowanym strzałem podwyższył w 90 minucie. Było 5-1. Rozmiary porażki zmniejszył Jacobsen, wykorzystując rzut karny w 92 minucie. Emocji nie zabrakło, ale to właśnie Fiorentina jest zdecydowanie bliżej awansu do kolejnej rundy.
Siedział na tapczanie. Nie było mu zbytnio wygodnie, poduszka piła go w plecy a metka ze spodni wciskała się w miejsce, gdzie pękają plecy. Ten stan trwał już od dobrych kilku godzin. Postanowił jednak się nie ruszać. Przyszłoby mu to z trudem, ale nie chciało mu się trudzić Już od dwóch dni oglądał „Szpital' na TVN-ie. Nie mógł przełączyć, pilot leżał wszak na stole. A do stołu daleko, jakiś metr. Z tapczanu nie sięgał bezpośrednio do niego, miał za krótkie ręce. Ale i tak nawet nie próbował, szkoda zachodu. A nie mógł wstać, nie mógł, bo wtedy nie nazywałby się Lenistwo. A przecież tak się nazywał.
Przed Fiore kolejny mecz, uznawany za jeden z tych ważnych. Dlaczego tak, tego nie wie już nikt. I są wątpliwości, czy ktokolwiek, kiedykolwiek wiedział. Tak czy siak, Fiore zawitało na Sycylii. Bo gramy z różowymi koszulkami. Palermo to banda pederastów i wszelkiej maści transwestymytyacyje. Standardowo, na szpicy zagra Babacarabra, liczę na jego błysk. Dawno nic nie ustrzelił, teraz ma szansę zmyć tą hańbę. Ponoć złożył ofiarę z dwóch kogutów, nie jak zawsze z jednego. Oby pomogło.
Mecz był okropnie nudny. Coś jak poslka ekstraklasa. Kopią się wszyscy (pikarze sędziowie, kibice) po czołach. Niewiele się działo, piłkarze skupiali się na defensywie, często zapominając o tym, o co chodzi w futbolu. O bramki. Dla trenera Fiore (to znowu ja!) najważniejsze były jednak punkty. A trzy zapewnił w tym spotkaniu Ilicic, trafiając w 70 minucie.
Ten człowiek na wiecu, to tuba propagandowa władzy. Nie ufacjcie mu. Odbierzemy to, co nam odebrano. Jeszcze zwyciężymy.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Odbiór piłki |
---|
Można zdefiniować sposób, w jaki nasi zawodnicy będą odbierać piłkę przeciwnikowi. Odbiór delikatny ogranicza liczbę fauli i dzięki temu liczbę kartek. Odbiór agresywny sprzyja zastraszeniu rywali, zmuszeniu ich do błędu i szybkiemu przerwaniu akcji. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ