Serie A TIM
Ten manifest użytkownika nesete przeczytało już 863 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Śnieg i prezenty. Zapach choinki i sianka. Potem Sylwester, szampan i strzelające korki. Wielka feta w jedynce, parę petard i jeden, zielony fajerwerk. Potem parę dni stycznia i nareszcie. Nareszcie. Mecz. I to nie byle z kim, tylko z Veroną. Dobra, żartowałem. Nie jest to zbyt godny nas przeciwnik, ale ponoć nie można nikogo lekce sobie ważyć. I taki mam zamiar. Oczywiście, wystawię najmocniejszy skład. Po takiej przerwie gracze sobie odpoczęli, więc nie będziemy owijać w bawełnę. Jedziemy po zwycięstwo. Będzie i Aquillani i Telenovela jak i Babacarabra. W międzyczasie próbowałem podpisać nowy kontrakt z Gom3zem. Powiem szczerze, myślałem że ma za 33 lata, okazało się, ze „zaledwie” 29, więc mógł u nas jeszcze pograć, a przecież po słabym początku, notuje ostatnio dobre występy, które puentuje bramkami. A to przecież najważniejsze. Chciał jednak zarabiać 10000000000000000000000000000000 euro, więc negocjacje zostały zerwane. Na pohybel żydkom (nawet tym w niemieckiej skórze).
Tak się rozpisałem, a okazało się, że zagra właśnie Gom3z. Bo Babacarabra ma status Pdr i pisze, że wraca z reprezentacji. Jak dla mnie, to jakiś powolniak, no chyba, że rozgrywał spotkanie na Jowiszu. Tak czy siak, przysłowiowe chu... (tutaj pewnie Zachi by mnie cenzurował, więc...) mu w dup***cię.
Mecz rozpoczął się tradycyjnie. Od gwizdka sędziego. Gwiazdą spotkania był zapomniany Mati Fernandez, który strzelił dwie bramki, w 14 i 26 minucie. Bezbronną Veronę dobił nikt inny jak bezwzględny „pomiot czeluści piekielnych i zasysasz pieniędzy” Gom3z w 83'. Było to spotkanie z gatunku łatwych i przyjemnych. Lecz także z takich , o których szybko zapominamy. Ot. Spełniliśmy swoją powinność. Rafael (bramkarz wroga) za każdym ciosem wystawiał policzek. A że miał całe dwa, skończył się na 3-0.
Chwilę zaraz potem moment, gramy z Genoa. Ona też bieduje, 15 miejsce w tabeli jest żenująco słabe. 12 punktów w 16 spotkaniach, to nawet nie jest trzykrotnie mniej od nas. Tylko więcej. Jakkolwiek to się liczy. Tak czy siak, nie przewiduję problemów.
Przed meczem okazało się, że mój „guziec Afryki” jechał na reprezentację, a nie wracał, do gry wystawiłem więć Gom3za (co i tak bym uczynił, bo dałem odpocząć głównym graczom i wystawiłem rezerwejro).
Przed meczem opowiem wam jednak pewną historię. Tylko się napiję, moment, hop siup - - siorb - - beeeek – oki, możemy wracać. Tak poza tym, wasze zdrowie, moi wierni fani (których nie ma, ale mam to gdzieś – to znaczy tak udaję, tak naprawdę jest mi smutno bardzo, na tyle, że na fejsie wrzucam na profil ciągle smutne piosenki zespołu Fun Factory).
Moje zapowiedzi nie okazały się być zbytnio trafne, więcej, Genoa to dobra drużyna. Co ona robi tak nisko?
Dawno temu, gdy w radio grano jeszcze Kelly Family, a może jeszcze później, byłem na wycieczce szkolnej w Zakopanem. Dzieci, jak to dzieci, na Krupówkach nakupowały sobie browarów i przyniosły do ośrodka. Sącząc z grymasem piwko, graliśmy w pokera. Nagle! Buch, trzask, to ktoś wali w drzwi! Nasza wychowawczyni! Co zrobić? Jesteśmy zbyt młodzi i bojaźliwi, żeby złapać nas z alkoholem w ręcę! Nagły przebłysk intelektu. Te piwa trzeba schować! Tak! Tylko gdzie? Szybkie spojrzenia.. i wpadliśmy na pomysł. Upchnęliśmy browarki w spłuczce i rurze od kibla (tak, tak). Kontrola dorosłych nie odnalazła niebepziecznego materiału, więc mogliśmy odetchąć. Byliśmy zbyt obsrani, żeby te piwa wyciągnąć, tak więc chłodziły się w spłuczce conajmniej do końca wycieczki. Ciekawe co pomyślał ktoś, kto je znalazł.
No, ale wracając do spotkania z Genoą, Genoaoą, Genuą, Genoąoą (???)
Ukąsił mnie już w pierwszej minucie Pavoletti, naśmiewając się z mojej obrony. Dość szybko (w 10 minucie) wyrównał Ilicic, ale gra defensywna pozostawiała wiele do życzenia. Jak rzyć? Znany skądinąd Boriello wcisnął piłkę do bramki z odległości 0,00001 cm i Genoa znowu prowadziła. Na szczęście Fiorentina potwierdziła, że magiczne 5 minut nie dotyczy tylko alkowy. W 50 minucie strzelił „ciągnę hajsy ale strzelam” Gom3z, w 53 Martin a dzieło zwieńczył Ilicic w 55'. Dziękuję, dobranoc.
Ach, miałem opowiedzieć jakąś historyjkę. Opowiem, tylko zwilżę usta. Czekajcie – ślooorb- oki, już.
Przed nami mecz z Atalantą w Kupa Italia, runda first. Zagram rezerwami, bo potem terminarz jest smutny. Do końca stycznia gramy w takim żałosnym systemie, słuchajcie, bo mogą mnie zwolnić: Lazio, Juve (głupie parówki), Milan. Ciężko i nieszczęśliwie. Będę musiał chyba pofrytać trochę. Zobaczymy.
Zarząd twierdzi, że Kupa Italia jest bez znaczenia. Nie można jednak nie doceniać znaczenia Kupy, więc postaramy się coś ugrać. Trener Atalanty szykuje ponoć jakąś taktyczną niespodziankę. Mam nadzieje, że Gom3z ustrzeli hattricka i powie mu: Überraschung.
No, tak, miałem opowiedzieć historyjkę. Ale to już po meczu, bo inaczej ją skrócę niepotrzebnie.
Tak jak się spodziewałem, byliśmy lepsi, choć wygraliśmy skromnie 2-0. By nie było wątpliwości, w 5 minucie strzelił Valero, w 32' karnego wykorzystał Gom3z i pomachaliśmy Atalancie na pożegnanie. My gramy dalej w Kupa Italia.
Teraz mogę opowiedzieć tą historię. Przyszło to na świat wątłe, słabe. Kumy, co się były zebrały przy tapczanie położnicy, kręciły głowami i nad matką, i nad dzieckiem. Chudy był zawsze i opalony, z brzuchem wydętym, a zapadłymi policzkami; czuprynę miał konopną, białą prawie i spadającą na jasne, wytrzeszczone oczy, patrzące na świat, jakby w jakąś niezmierną dalekość wpatrzone. No i tyle, podziękujcie Sienkiewiczowi, ten to umiał o FM-ie pisać. Do następnego.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Aerobik - męska rzecz? |
---|
Trening aerobiczny jest ważny, kiedy zależy nam na doskonaleniu dynamiki piłkarzy. Rozwija umiejętności takie jak Zwinność, Przyspieszenie, Szybkość. Przydaje się szczególnie przy szkoleniu skrzydłowych i obrońców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ