BH Telecom Premijer Liga
Ten manifest użytkownika Shrek przeczytało już 2960 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
POPRZEDNIA CZĘŚĆ
… Castaneda próbując odzyskać piłkę, atakuje z tyłu Paula Pappa. Giancarlo Rocchi sędziujący to spotkanie wyciąga od razu czerwony kartonik, przy moim głośnym proteście, oraz głośnej dezaprobacie piłkarzy. Najbardziej krewki Husović, który miał już na koncie żółty kartonik, został niemalże siłą odciągnięty przez Salihovica. I dobrze bo zapewne zamiast grać w 10 gralibyśmy w 9.
Trzeba było przeprowadzić zmiany taktyczne – za Milosevica, także ukaranego żółtą kartką wszedł Tomasević. Trzeba było gonić wynik, a wierzyłem w atomowe uderzenie Husovica. Niestety w 54 minucie Roger pokazuje, jak bardzo Jusicowi brakuje szybkości i wygrywając z nim pojedynek biegowy pokonuje w sytuacji sam na sam Jajalo. My dalej się nie poddajemy. W 74 minucie Rakicevica nieco zbyt mocno zagrywa do Teodorovica, który został wyrzucony na skraj pola karnego. Mając naprzeciw siebie trzech rywali wszedł w drybling, który zakończył soczystym uderzeniem, który znalazł drogą do siatki gospodarzy. Był to nasz trzeci celny strzał w meczu.
Na wyrównanie zabrakło nam sił. Jeszcze w doliczonym czasie dostaliśmy 5 bramkę, której autorem był Kovarik, chociaż 70% pracy wykonał Roger, który założył kanał Jusicovi, a potem dał idealną piłkę do sytuacji sam na sam.
Wkalkulowana porażka w Bukareszcie nie popsuła nam zbytnio morale. Najbliższy sobotni mecz z Sirokim Brijegiem miał je zresztą szybko podnieść. O ile oczywiście uda nam się go wygrać, co nie musiało przyjść łatwo, zważywszy na to, że poprzednie spotkanie na własnym stadionie przegraliśmy 0:1. Dzięki temu liczyłem, że uderzając w tony odwetu bez problemu uda się zmobilizować chłopaków do gry.
Zaczęliśmy w swoim stylu, czyli od straty bramki. Na szczęście szybko odpowiedział Tomasević, a 13 minut później Rakicević wyprowadza nas na prowadzenie. Co prawa w 50 minucie Salcinović popełnia głupi faul w środku pola za co dostaje drugą żółtą kartkę, jednak my nie tylko nie oddajemy prowadzenia, ale w 79 minucie jeszcze go zwiększamy po debiutanckim golu w tym sezonie Huseinspahica.
Na pucharowy mecz z Rudarem wystawiłem skład, gdzie było kilku zawodników, którzy byli na granicy pierwszego zespołu, a zespołów młodzieżowych. O ile Hero i Softić, już mieli zaszczyt bronić barw Celiku, o tyle dla Nermina Markovica był to absolutny debiut. Ten 17 letni reprezentant bośniackiej młodzieżówki co raz lepiej radził sobie w spotkania z zawodnikami o rok, czy dwa lata starszymi. Na treningu też pokazywał, ze potrafi dać od siebie coś ekstra. Byłem więc ciekaw jak zaprezentuje się na tle seniorów. Niewiele ryzykowałem, bo miałem przecież jeszcze rewanż, więc był to czas na eksperymenty.
Mimo, że spodziewałem się pewnych trudności ze strony rywali, to na pewno nie sytuacji w których Adilović zostaje bohaterem spotkania. A on dwukrotnie uratował zespół przed utratą bramki. Dobrze zaprezentował się Marković, który bardzo chciał, ale brakuje mu jeszcze umiejętności wykańczania akcji, jaką posiadają prawi skrzydłowi – Heco i Huseinspahić. Bezbramkowy remis pozostawia pewien niedosyt, ale daje przewagę przed spotkaniem w Zenicy.
Gdy podszedłem do trenera rywali po meczu, pogratulować mu dobrego wyniku zapytałem, czemu nie wystawił wypożyczonych chłopaków. Mocno się zdziwiłem, gdy usłyszałem że w opcji wypożyczenia, nie ma klauzuli zezwalającej im na grę w pucharach. Po raz pierwszy odkąd jestem w Zenicy miałem taką sytuację i mocno zastanawiałem się kto to pominął, chociaż miałem swojego kandydata.
Mecz z Olimpikiem był kolejnym ligowym starciem, które trzeba odbębnić, czyli wygrać i jednocześnie nie nabawić się kontuzji. Było to dla mnie ważne, bo chciałem jak najlepiej pokazać się w rozgrywkach europejskich. Powoli zaczynam męczyć mnie rzucanie kłód pod nogi przez Ismeta Sarajilica, dlatego zastanawiam się nad wypełnieniem kontraktu i powrotem do Hiszpanii.
Do meczu przystąpiliśmy w duecie Modić – Salihović na środku pomocy, a bocznymi skrzydłowymi zostali Tomasević i Huseinspahić. Była to próba generalna przed Steauą, bo w takim samym ustawieniu chciałem wyjść na nich. Inną rzeczą, którą chciałem przetestować w trakcie spotkania było przeniesienie ciężaru gry na środek, nie zaś jak było to do tej pory na skrzydła. W każdym bądź razie, to miało być przetestowane w trakcie meczu.
Zaczynam spotkanie wyśmienicie, bo już w 4 minucie Tomasević na raty pokonuje Hamzica. Co z tego, skoro po 5 minutach ponownie remisujemy, a autorem bramki nasz były zawodnik i mój wyrzut sumienia Semir Musić. Remis to nie taki zły wynik zwłaszcza, że liderujący Zrnijski Mostar także swój mecz zremisował, dlatego zdecydowałem się na zmianę taktyki. Kontrolowaliśmy przebieg gry, jednak nie przekładało się to na strzały. Co gorsza po jednej z kontr zawodnicy Olimpiku wyszli na prowadzenia. Wróciłem do skrzydłowych, ale ataki nie przyniosły odpowiedniego rezultatu jakim niewątpliwie byłby gol wyrównujący. I to mimo grania w przewadze przez 27 minut gry.
Tym sposobem dowiedziałem się, że na lepszych piłkarzy Steauy taka taktyka nie ma prawa się sprawdzić. Może jak się ją dopracuje na treningach, ale nie teraz. Wyszliśmy klinem. Wahadłowymi obrońcami zostali Huseinspahić i Kadusić, bo trzeba było przyznać, był w gazie. Na środku zameldowali się Modic – jako najbardziej kreatywny i mający wsparcie dwójki młodszych kolegów odpowiedzialnych za defensywę – Husenovica i Milosevica.
Już w drugiej minucie Roger strzela z 7 metrów, na nasze szczęscie w miejsce gdzie jest ustawiony Jajalo. Kolejne okazje dla Steauy świetnie bronił nasz goalkeeper, albo piłkę wybijali, lub blokowali nasi obrońcy. Nam udało się wyjść z pierwszą groźną kontra w 9 minucie, kiedy strzał Rakicevica został zablokowany. Druga, wyprowadzona w 19, zakończyła się sukcesem. Idealne prostopadłe podanie Modica wykorzystał Rakicevic, dla którego jest to 5 kolejny mecz z bramką na koncie w Lidze Europejskiej. Ataki Steauy nasiliły się, jednak świetnie w bramce spisywał się Jajalo, który wygrywał pojedynki z Rogerem. Przed przerwa wyszliśmy z jeszcze jednym kontratakiem. Akcje rozpoczął Rakicević, który przejął bezpańską piłkę na 40 metrze naszej połowy. Rozejrzał się i długim podaniem uruchomił Kuzmanovica, ten zaś wygrał pojedynek biegowy z Toscą, ale dobrze w asekuracji zachował się Varela, więc Mico nie miał otwartej drogi do bramki. Zdecydował się dograć do wbiegającego środkiem Stefana, ale uczynił to na tyle nieprecyzyjnie, że piłka minęła i jego i wracającego za akcją Popova. Na nasze szczęście, za akcją biegł Kadusić, który poprawił piłkę i uderzył tak mocno i precyzyjnie, że Cojacaru nawet nie interweniował. 2:0 do przerwy, wynik o jakim nawet nie marzyłem.
W przerwie poprosiłem chłopaków o koncentrację, o jeszcze większą walkę. Gdyby ktoś nie czuł się na siłach biegać, niech da znać, mam zmiany. Pierwszą zmianą jednak nie była zmiana spowodowana zmęczeniem, tylko potrzebami taktycznymi. Modić nie miał okazji rozgrywać, bo w ataku było tylko Kuzmanović, który w dodatku miał obok siebie jednego z dwóch stoperów rumuńskiego klubu. Gdy wchodził w drybling bardzo często tracił piłki. Trzeba było doświadczenia i dlatego w 66 minucie pojawił się Salihović. On potrafił dać drużynie tego czego potrzebowała. Faulu kiedy trzeba, chwili wytchnienia dla obrońców, a w ostateczności wybicia piłki i to w te miejsca gdzie nie było zawodników z Bukaresztu. Druga zmiana była podyktowana zmęczeniem, ale Kadusić solidnie się napracował. Bohaterem spotkania został Jajalo. To co on wyprawiał w bramce przeszło ludzki pojęcie. Najlepszą interwencją tygodnia ocenioną przez UEFA, została jego parada, gdy w wyniku nieudanej pułapki ofsajdowej wybronił strzał z 10 metrów Rogera.
Po raz kolejny jego świetny występ dał nam wygraną.
Wygrana nad mistrzem Rumunii poszła w świat. Telefonom z gratulacjami nie było końca, a wśród gratulujących był także Txema Indias, dyrektor sportowy klubu Union Deportiva Las Palmas. Zapraszał na Wyspy Kanaryjskie na rozmowę o pracę. Podziękowałem i powiedziałem, że teraz jest to niemożliwe, bo za trzy dni gram ligową kolejkę. Ze zrozumieniem przyjął moją odmowę, ale obiecał, że będzie o mnie pamiętać.
Zadzwonił raz jeszcze wieczorem, pytając się, czy zgodziłbym się na telekonferencję w sprawie pracy. Na to mogłem przystać, a skoro prezesowi tak zależy, myślę, że warto to rozważyć.
W sobotę rano o godzinie 11, miałem przyjemność rozmawiać z prezesem klubu Union Deportivas Las Palmas, Tonim Cruzem. Po zwyczajowych uprzejmościach ( gdzie przeszliśmy na Ty), rozmawianiu o pierdołach typu jak żyje mi się w Bośni, nadszedł czas na konkrety.
- Dlaczego nie pracowałeś w Hiszpanii?
- Pracowałem, ale głównie z dzieciakami, troszkę z młodzieżą. Wiesz jak to jest, dużo może się zdarzyć w tym wieku, więc ciężko mówić o jakiejś stabilizacji pracy. Prowadziłem takiego dzieciaka, z mega pokrętłem w lewej nodze, ale rodzice przeprowadzili się do Barcelony, więc i jego straciłem. Chciałem jakiejś stabilizacji, a nie sytuacji, gdy nie będę wiedział, czy mam po co jechać na mecz bo nie mam składu.
- Miałeś taką sytuację?
- Raz. Szkoła organizowała wyjazd dla dzieciaków, taki weekendowy, fajna sprawa. Szkoda, że nikt nie dał znać wcześniej w klubie, że w weekend nie będzie ludzi do grania. Innym razem połowa drużyny wypadła z powodu różyczki. I co prawda mecz przełożyliśmy, ale przez dwa tygodnie nie trenowałem, bo nie miałem kogo.
- A poradziłbyś sobie z dorosłymi w Hiszpanii?
- Skoro poradziłem sobie na Bałkanach, wśród naprawdę nieobliczalnych charakterów i to nie znając języka, to teraz nic mi nie straszne.
- Zaczęliśmy sezon tak sobie, a chcielibyśmy powalczyć o awans, myślisz, że dałbyś radę coś z tym zrobić.
- Nie wiem, nie znam ludzi, stanu w jakim są. Nawet nie oglądałem żadnego waszego spotkania. Ciężko powiedzieć.
- Fajnie, że nie mówisz tego co chciałbym usłyszeć. Masz jakieś swój styl gry.
- Kiedyś byłem napastnikiem i łatwiej mi pracować nad poprawieniem ofensywnej strony piłkarza. Wiem co powinno się sprawdzać, a co nie. Jeśli chodzi o defensywę, to wiem jak powinny pracować strefy, ale wolę to zostawiać ludziom, którzy mają większą wiedzę i doświadczenie w destrukcji.
- A jak widziałbyś wprowadzanie młodzieży?
- Młody nie może grać, tylko dlatego, ze jest młody i ma talent. Musi sobie wypracować szacunek u kolegów i mieć zbliżone do nich umiejętności. Rozumiem, ze kwestiach fizycznych, może być przepaść, ale ona powinna być zasypywana wraz z wiekiem. Więc spokojnie będę ich wprowadzał, tym bardziej, że na ten temat pisałem pracę na kursie.
- Dasz radę powalczyć o awans, w przeciągu dwóch, trzech sezonów.
- W takim przedziale czasowym spokojnie powiem, że tak.
- Jak wygląda kwestia Twojego kontrakt? Trzeba coś płacić za jego zerwanie?
- Kontrakt mam do końca roku i prawdę powiedziawszy chciałbym go wypełnić do końca. Gramy w Lidze Europy, chciałbym zostawić Celika na pierwszym miejscu i po raz pierwszy od kilku lat w Bośni obronić mistrzostwo.
- Śmiałe plany, ale dobrze, bo lubię ludzie z ambicjami. Miałbyś jakieś specjalne życzenia jakie klub miałby dla Ciebie spełnić
- Wiem, że na Wyspach zawsze były fajne obiekty treningowe, ale powiem Ci jak obejrzę cały klub z bliska. Wtedy będę wiedział, co bym zmienił, albo czego potrzebował.
- Super, jesteśmy w takim razie w kontakcie. Może Ty masz jakieś pytania?
- Chciałbym, żeby ta rozmowa została między nami. Wiesz, nie chciałbym podkopywać morale chłopaków.
- Jasne, nie jesteś pierwszy, który prosi o dyskrecję.
- Domyślam się, a z ciekawości, z kim jeszcze rozmawiacie?
- Skoro mam być dyskretny to nie powiem Ci z kim, ale jesteś trzecim, z którym przeprowadzam rozmowę. Co prawda pierwszym w taki sposób, ale zawsze trzeba spróbować czegoś nowego. Juan, jesteś pomysłem naszego trenera, Zelijko Cicovica bo wcześniej nie słyszeliśmy o Tobie w ogóle. Jak się troszkę poszuka informacji na twój temat, to wychodzi obraz bardzo fajnego gościa na dorobku. Teraz na takich trzeba stawiać.
- Dzięki, jestem łasy na komplementy.
- Może i jest w tym kurtuazja, ale w ciągu trzech lat, dwa razy wicemistrzostwo, raz mistrzostwo i teraz dobra gra w Lidze Europy – to nie jest byle co. Na razie wiem wszystko co chciałem wiedzieć, za kilka dni damy Ci znać, kiedy podpisanie kontraktu. Wtedy już musisz stawić się u nas osobiście.
- Okej dzięki, Na razie, do usłyszenia.
Mecz z Mladostem Velika Obarska to spotkanie, w którym zagrali głównie Ci, którzy nie wystąpili w Lidze Europy. Nie dotyczyło to Rakicevica, Kuzmanovica, Popovica i Kadusica, oraz Jajalo. Dwójka w ataku chciała w końcu pograć do przodu, a nie walczyć z obrońcami i pomocnikami drużyny przeciwnej, więc nie mogłem im tego odmówić, bo wykonali kawał solidnej roboty.
Zaczynam w naszym stylu, czyli szybkim zdobyciem bramki. Autorem – Heco, po przedłużeniu piłki przez Kuzmanovica. Kolejne dwie bramki dołożył Mico, czym przełamał swoją strzelecką niemoc, która trwała prawie 8 godzin.
Pucharowy rewanż z Rudarem Kakanj miał być formalnością. Korzystając z przerwy reprezentacyjnej federacja przełożyła nam mecz, właśnie na 15 listopad. I tutaj pojawił się pierwszy zgrzyt pomiędzy mną, a federacja. 16 listopada młodzieżówka miała grać towarzyskie spotkanie z Czarnogórą, na które powołanie dostał między innymi Kuzmanović. Postawiłem warunek, że Mico ma być dostępny w spotkaniu pucharowym, ale federacja, domagała się że ważniejszym spotkaniem dla Mico powinno być spotkanie młodzieżówek. Ostatecznie stanęło na tym, ze Mico pojedzie na zgrupowanie kadry, jeśli będę miał go dostępnego na mecz pucharowy. Federacja prosiła jednak, by nie grał od początku. Na to mogłem się zgodzić, bo i tak w meczu mieli brać udział, zawodnicy, ostatnio grający troszkę mniej. I przyszło mi za to zapłacić.
W 15 minucie Omerović z wolnego oddaje mocny strzał, a Adilović odbija piłkę przed siebie. Tam pierwszy dopada do niej Siljvić i strzela bramkę, która dla nas oznacza, że chcąc awansować musimy strzelić dwie. Skoro potrafiliśmy strzelić dwie mistrzowi Rumunii, to z zaaplikowaniem podobnej liczby drugoligowemu klubu z Bośni, nie powinno być kłopotów. Jednak minuty uciekają, a bramki, nie mówiąc już o bramkach nie ma. W 58 minucie pojawiają się na placu gry Modić i Kuzmanović, ale dopiero wejście trzeciego rezerwowego, sprawia, że zdobywamy bramkę. Jej autorem Heco w drugim kontakcie z piłką, bo dobija swój strzał, obroniony przez bramkarza gości. W drugiej minucie doliczonego czasu, pada druga, upragniona bramka. Wrzutka na aferę Tipurica, leci wprost na głowę grającego dotychczas bezbłędnie Helvedii. Lecz ten zamiast ekspediować ją byle dalej, muska ją tylko i spada on wprost na nogi Kuzmanovica, który w momencie zagrania piłki był na spalonym. Mico pozostawiony bez opieki, nie marnuje takiej sytuacji, a my wracamy z naprawdę długiej podróży.
Opłacało się zostawić Kuzmanovica w kadrze meczowej.
Jeszcze tego samego dnia Mico został zawieziony do Sarajewa, w glorii bohatera, by następnego dnia zagrać w reprezentacji U -21 z Czarnogórą i strzelić bramkę. Niestety, ze zgrupowania wraca z urazem nadgarstka. Na nasze szczęście uraz jest niegroźny i za dwa tygodnie powróci do pełnej sprawności.
W sobotę o godzinie 11 odebrałem telefon od Toniego Cruza – prezesa UD Lasa Palmas
- Cześć Juan – rozpoczął
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Śledź przeciwnika |
---|
W analizie pomeczowej zwracaj uwagę na sektory, w których najczęściej tracisz piłkę. Jeżeli odbierają ją boczni obrońcy, nacieraj środkiem, jeżeli środkowi pomocnicy, atakuj skrzydłami. Śledź konkretnych piłkarzy przeciwnika. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ