Sky Bet Championship
Ten manifest użytkownika Jacko przeczytało już 1330 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Wprowadzam się w nastrój prowadzenia Leeds United. Wczorajszy wieczór spędziłem na oglądaniu Przeklętej ligi. Wspaniała historia Briana Clougha. Pierwszego takiego trenera, który był wyjątkową osobowością. Szczerze przyznam, że chyba najbliżej niego jest pewien Portugalczyk. Absolutnie nie chodzi o Jose Mourinho, w którym dostrzegam więcej hipokryzji, fałszu i minimalizmu niż oryginalności. Oczywiście miał swój czas, był takim przełomowym taktykiem. Styl, który najpierw wprowadził Otto Rehaggel na Euro 2004, a potem usprawnił Mourinho jest mi absolutnie obcy. Uważam, że to coś absolutnie gorszącego by tak piękną dyscyplinę jak piłkę nożną sprowadzać do tanich zagrywek, brutalności, wywierania medialnej presji i gry defensywnej. Jest to dla mnie sprzeczne z ideą piłki nożnej, gdzie kluczem do zwycięstw są bramki i gra ofensywna. Jako kibic Realu Madryt cieszyłem się, że Mourinho zawita do Madrytu, ale potem z każdym miesiącem cieszyłem się coraz mniej. Z wielkich piłkarzy, wspaniałych i zdolnych do wielkiego futbolu zrobił bandę brutalnych skurwysynów. Ucieszyłem się dopiero, gdy Florentino Perez usunął go z klubu i wyrzucił na bruk.
Kto jest więc dla mnie Brianem Cloughiem naszych czasów? Przede wszystkim Andre Villas-Boas. Opuścił FC Porto, jak Mou, na rzecz Chelsea, jak Mou, i od razu uwierzył, że może wszystko. Metody trenerskie trzeba dostosowywać do warunków, jakie panują w nowym klubie. Do osobowości piłkarzy i atmosfery w zespole. Zresztą nawet w Football Managerze nie wystarczy mieć wyników. Mnie osobiście to nie dotknęło, ale widziałem już przypadek, że ktoś robił świetny wynik i tracił robotę. Z głupich wręcz powodów - bo nie pozwolił na transfer jakiemuś totalnemu przeciętniakowi, który nawet nie dostał oferty z tego klubu, który wyraził nim zainteresowanie! No absurdalne. A w moich rozgrywkach w powodach jest już nie tylko brak zadowalających wyników, ale też często utrata zaufania zawodników. Jestem przekonany, że w Chelsea Villas-Boas nie odniósł sukcesu przez brak doświadczenia w relacjach z gwiazdami. Uznał, że skoro Abramowicz zapłacił za niego portugalskiemu klubowi 15 mln euro to będzie nie do ruszenia. Jakże się mylił.
Portugalski szkoleniowiec stwierdził, że przebuduje zespół i odstawi doświadczonych piłkarzy. Didier Drogba, Frank Lampard, John Terry mieli sobie zmiatać. Chciał mieć swoich zawodników. Czyli dokładnie tak jak zrobił Mourinho w Chelsea. Andre zapomniał jednak, że przecież to nie jest klub złożonych że średnich piłkarzy i taka przebudowa nie mogła przebiec jak wyrzucenie starego telewizora i zakup nowego. Villas-Boas zapłacił za to posadą, ale wg mnie zrozumiał swoje błędy i za jakiś czas znów stanie przy ławce trenerskiej wielkiego klubu, bo to najbardziej utalentowany szkoleniowiec jakiego w życiu widziałem. Chociaż dziś absolutnie na topie nie jest, dalej pracuje z kilkoma gwiazdami w Zenicie Sankt-Petersburg. Dobre przetarcie przed kolejnym atakiem na wielką piłkę. Może Chelsea to był dla niego za duży kaliber pod względem osobowości? Jego osobowości, która przecież jak u większości trenerów doprowadza do zgrzytów.
Dla mnie takim mądrym trenerem jest Carlo Ancelotti. Trener nieco archaiczny, który tworzy dość wąską grupę piłkarzy. Oni w zamian obdarzają go zaufaniem, ale jest tam bardzo trudno się przecisnąć. Tego teraz doświadcza Keylor Navas, który w powszechnej opinii powinien grać, bo Iker Casillas niestety się skończył. Ale Carlo ufa Casillasowi i jestem przekonany, że będzie mu ufał tak długo jak Iker pozostanie w Madrycie. Bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że w klubie jest ten legendarny bramkarz i jednocześnie David De Gea, który jest już praktycznie przyklepany. Przecież z tego powodu w Manchesterze wylądował Victor Valdes. Ancelotti ma więc swoje wady, ale potrafi tez być wizjonerem i odnosić sukcesy w wielu klubach. Jaki inny trener może się poszczycić pewnym sukcesami w Serie A, Premier League, Ligue 1 i La Liga? Carlito ma też jedną ważną cechę, potrafi wprowadzać do zespołu młodych zawodników w sposób z którym trudno dyskutować. To właśnie Carlo Ancelotti odkrył dla wielkiej piłki Marco Verrattiego. Rzecz oczywista, że brak transferu tego zawodnika do Juventusu było wielkim błędem włoskiego klubu. Ale pewnie teraz nie byłoby takiej legendy Andrei Pirlo w Turynie.
Specyficzne rozwinięcie przy tekście, który dotyczy Leeds i legendy Briana Clougha. Często się zastanawiam, jakim trenerem byłby dzisiaj. Czy takim jak jego syn, który prowadził z pewnym sukcesami Derby County? Niby był niezły, ale zabrakło tej iskry. Nie poszedł szturmem jak ojciec do Premier League. Nie zaczął toczyć bojów z największymi w najlepszej lidze świata. Teraz prowadzi jeszcze skromniejszy klub - Sheffield United i mam cichą nadzieję, że kiedyś los go powiedzie tam gdzie ojca - na szczyty angielskiej piłki. Chociaż i tak mam dla niego wiele szacunku, że poszedł drogą swojego rodziciela. Tez był przecież piłkarzem, nawet lepszym niż Brian Clough. Szkoda, że w trenerce nie ma takich sukcesów. Ale przecież ma dopiero 49 lat i wszystko przed nim.
Dla mnie Brian Clough to był taki trener, który kochał futbol. Kochał wygrywać i nienawidził porażek. Pewnie można powiedzieć to o wielu innych szkoleniowcach. Ale ilu z nich z powodu dumy i złości dokonałoby tego co on? Don Revie nie podał mu ręki po meczu pucharowym, co dla Clougha stało się wystarczającym powodem by ciężko pracować przez kilka lat i dopaść Leeds. Najpierw ich tylko pokonać, aż w końcu odebrać im prymat w Premier League. Zwykle człowiek po takim zdarzeniu się powścieka, a potem zapomina. Tylko ktoś absolutnie wyjątkowy jak Brian Clough mógł pójść taką drogą, by zniewaga zaprowadziła go na szczyt angielskiego futbolu. Bo nie boję się tego powiedzieć - Brian Clough był trenersko genialny. Był absolutnie niesamowitym motywatorem. był też przyzwyczajony, że piłkarze go uwielbiają i wyznają jego religię. Tym bardziej musiał cierpieć, gdy wylądował w Leeds i piłkarze odnosili się do niego z wielką rezerwą.
Jestem jednak przekonany, że gdyby Clough nie był tak zapatrzony w nienawiść do Reviego to dostrzegłby, że porozumienie z piłkarzami jest możliwe. Myślę, że wielu trenerów popełnia błąd Clougha. Chcą przekreślić wszystkie dokonania poprzednika, co oczywiście jest także obecne w innych branżach. Bo nikt nie chce korzystać z dokonań poprzednika, by przypadkiem późniejszy sukces nie został w części zabrany następcy, a dany komuś z przeszłości. Bo przecież nikt kto dostaje szansy nie myśli, że może przegrać. Zwykle przecież gdy dochodzi do zmiany na stanowisku ma to związek ze zwolnieniem poprzednika. Tutaj dla Clougha było trudniej. Don Revie dostał stanowisko trenera reprezentacji Anglii, co wtedy było równoznaczne z tytułem szlacheckim. Może sam Brian Clough liczył na to stanowisko? Może to właśnie ta jego nienawiść zaprowadziła go do Leeds?
Pytanie tylko jak mógł odnieść tam sukces zaczynając od tego, że powiedział piłkarzom: Byliście fałszywymi mistrzami. Kantowaliście. Deprecjonował także wszystko to co było kojarzone w Leeds z jego poprzednikiem. Trzeba pamiętać, że nie był też namaszczony przez Reviego na trenera. Ten wybrał jednego ze swoich zawodników, którego potem Brian Clough trenował. Uważam, że największym błędem było dla Clougha była przede wszystkim jedna rzecz. Po prostu nie powinien przyjąć tej propozycji. Nie potrzebował tego. Mógł iść do Brighton i spokojnie znów odnosić sukcesy w lidze angielskiej. Dalej pracować z Peterem Taylorem. Sądzę, że to rozerwanie trenera ze swoim asystentem było osłabieniem dla obu. Doskonale się uzupełniali i czuli ze sobą. W momencie, gdy każdy poszedł w swoją stronę część ich dusz umarła bezpowrotnie. Dla mnie ten moment w tej historii był najbardziej przykry.
Wcale nie było tak, że genialny Clough miał przy sobie przyzwoitego asystenta. Taylor nie tylko miał świetnego nosa do transferów, ale przede wszystkim oddziaływał na Clougha i obaj doskonale się rozumieli. Clough miał wizję futbolu, wiedział jakiego typu zawodników potrzebują, by odnosić sukcesy. Taylor z opisu piłkarza zaczynał sypać nazwiskami. Brakowało mu czasem odwagi, takiej młodzieńczego zwariowania, że wszystko da się zrobić i nie ma rzeczy niemożliwych. To miał Clough. Dlatego ich duet tworzył trenera idealnego. Ale nie łączył ich jedynie futbol. Byli także bliskimi przyjaciółmi. Clough rzadko nie wiedział co robić, ale właśnie wtedy pytał o radę Taylora. Jeśli najbardziej utalentowany młody szkoleniowiec widzi Taylorze człowieka, który może mu udzielić trafnych rad... musiało to być dla niego wielkie wyróżnienie. Obaj także mieli bardzo trudne osobowości, z którymi trudno sobie wyobrazić normalny kontakt. A oni się bardzo zaprzyjaźnili co jest niesamowite w tej historii.
Przecież to Brian Clough wyciągnął rękę do Petera Taylora. Wyciągnął bo jej potrzebował. Bo dostrzegł, że bez niego jest inaczej, że stał się gorszym trenera i brakuje mu trafnych rad przyjaciela. Taylor początkowo uniósł się honorem i stwierdził, że musi sobie w Leeds radzić sam. Sprawa Leeds bardzo ich poróżniła i myślę, że w całej tej historii brak kontynuowania ich współpracy jest najsmutniejszym zdarzeniem. Zwolnienie Clougha z Leeds to tylko następstwo tamtej sytuacji. Było mi wręcz przykro, że każdy z nich poszedł w innym kierunku i nie tworzyli kolejnej legendy w futbolu angielskim.
Oczywiście, Brian Clough w Nottingham Forrest udowodnił jak dobrym jest trenerem. Znowu dokopał Leeds i zaprowadził Nottsów na szczyt angielskiej piłki. Myślę, że ta cała sprawa z Peterem Taylorem bardzo zmieniła Briana Clougha. Męczarnia w Leeds także. Jeśli pracował w Nottingham Forrest przez 18 lat to musiał być człowiekiem niezwykłym, który potrafił wykorzystywać talent swoich zawodników, ale też umiał im powiedzieć - byliście wielkimi zawodnikami, dziękuję Wam, ale już czas byście odeszli. Czas zbudować inną drużynę. Czas już na zmianę pokoleniową. Według mnie to właśnie przez zmianę pokoleniową i wielką przebudowę w klubie odszedł z Manchesteru United Sir Alex Ferguson. Wcześniej wyszło mu pięknie, ale widział, że w ostatnim sezonie wycisnął wszystko co mógł ze stosunkowo przeciętnych zawodników. Bo czy ktoś z Was z perspektywy czasu widziałby w czołowej drużynie piłkarza pokroju Ashleya Younga albo Antonio Valencii? Podejrzewam, że nie była to dla Fergusona okazja do ucieczki tylko faktycznie miał już dość futbolu.
Przebudowa każdego wielkiego klubu trwa zwykle kilka lat i nigdy nie ma gwarancji, że uda się wrócić na szczyt. Udało się Realowi Madryt, teraz udaje się Chelsea. Nawet Juventus Turyn dał sobie radę, choć oni mieli naprawdę ciężką sytuację. Pomyśleć, że po awansie z Serie B bardzo szybko znów zaczęli wymiatać w lidze. Ale już AC Milan czy Inter Mediolan, który był włoskim i europejskim hegemonem za czasów Jose Mourinho nie zdołał wrócić. Dalej płacą bardzo dużo piłkarzom, ale nie potrafią wyselekcjonować grupy sukcesu. Kilkunastu zawodników, którzy wprowadzą klub na szczyt. Mnie szczególnie boli sytuacja, w której Milanu nie ma w Lidze Mistrzów. Doskonale pamiętam legendarny Milan. Ten z Nestą, Seedorfem, Staamem, Didą, Maldinim, Gattuso, Ambrosinim, Cafu, Rui Costą, Inzaghim i oczywiście Shevą.
Właśnie tego w futbolu nienawidzę. Gdy piłkarze na których się wychowałem odchodzą, nastają inni. Może nawet lepsi, ale żaden z nich nie jest już Shevchenką, nie gra z gracą Maldiniego, nie szaleje w obronie i w ataku jak Cafu. Nie jest takim psycholem na boisku jak Gennaro Gattuso. Nie strzela takich fartownych bramek jak Filippo Inzaghi. Nie wali takich bomb z dystansu jak Clarence Seedorf. Tego już nie ma. Ten futbol umarł, a zawodnicy odeszli na emeryturę.
Mimo wszystko... zazdroszczę tym, którzy mogli obserwować fenomenalne angielskie zespoły. Właśnie Leeds United, Derby County czy absolutnie legendarny Manchester United. Zazdroszczę również tym, którzy obserwowali polski futbol w latach 70-tych i 80-tych, którzy nasłuchiwali radia i trzymali kciuki za naszych. Nie wiem czy doczekam takich sukcesów w polskim futbolu, do jakich doprowadzał Zbigniew Boniek, Grzegorz Lato, Włodzimierz Lubański, Władysław Żmuda czy Kazimierz Deyna. Wiem, że pewnie i nam za 20 lat będą zazdrościć Roberta Lewandowskiego. Polska nigdy nie miała tak wybitnego napastnika i w ogóle piłkarza kompletnego, który do wszystkiego doszedł ciężką pracą. Wszyscy Polacy powinni być dumni. Bo naprawdę jest z kogo!
Liczę, że obejmując Leeds dokonam tam takiej rewolucji jak jeszcze nikt. Chce wprowadzić ich na szczyt angielskiego futbolu. Pewnie będzie ciężko. Pewnie rywale nam nie odpuszczą. Ale ten zespół daje mi taką motywację, że wierzę w to i dokonam tego. Zniszczę każdy zespół, który zdecyduje się stanąć mi na drodze. Nie odpuszczę dopóki nie osiągnę celu i nie uczynię z nich najlepszego klubu świata, o którym marzył będzie każdy wielki piłkarz. Nie chce być jak Clough, nie chcę być jak Revie. Chcę dać temu miastu futbol jakiego jeszcze nigdy w życiu nie oglądali. Chce by moje Leeds było w największym stopniu brytyjskie. Nie chcę tworzyć wieży Babel jak Arsenal, czy właściwie większość angielskiej czołówki obecnie. Chcę dać szansę moim wychowankom, chcę by mogli mi się za to odwdzięczyć i dzięki mnie stać się piłkarsko wybitni. Wierzę, że razem jesteśmy w stanie tego dokonać. Trzymajcie kciuki!
Podziwiam każdego kto przeczytał ten tekst od początku do końca!
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
"Ucz się, ucz się chłopcze dziarski..." |
---|
Warto zlecać używanie taktyki pierwszego zespołu rezerwom i drużynie młodzieżowym. Dzięki temu będziesz mógł podejrzeć, jak na danej pozycji radzą sobie młodzi adepci i zyskasz na czasie, wprowadzając juniorów do pierwszego składu. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ