Do niedawna jeszcze najważniejszym członkiem mojego sztabu pozostawał koordynator pionu juniorskiego, który steruje całym procesem naboru juniorów do klubu. Czyli elementu bardzo ważnego w mojej wizji budowania klubu. Dość powiedzieć, że nie pamiętam kariery, w której nie miałbym po kilku latach wygenerowanego wychowanka. Ale po karierze w Hibernian zupełnie inaczej spoglądam na rolę asystenta trenera. To tylko kolejny gość z dużą ilością gwiazdek, czy jednak prawa ręka w klubie?
Idealnym asystentem trenera był Peter Taylor dla Briana Clougha. Razem tworzyli niesamowity duet. O czym szerzej pisałem w poprzedniej notce, więc nie będę tego wszystkiego powielał. Ale naprawdę rola Taylora zrobiła na mnie ogromne wrażenie i teraz nim jeszcze rozpocznę na dobre karierę Leeds United postanowiłem kogoś idealnego na to stanowisko znaleźć. Dlaczego to właśnie po Szkocji zacząłem na to inaczej patrzeć?
Był tam ze mną starszy gość, 57-letni. Nigdy nie patrzę na gwiazdki przy sztabie, jeśli mi się ktoś podoba i dostrzegam w nim to coś to zatrudniam. Tak samo w przypadku tworzenia sztabu szkoleniowego. Jeśli planuję przebudowę, która na samym początku gry jest zawsze konieczna – zbyt wielu zdolnych trenerów bez klubu – sprawa wygląda podobnie. Jeśli ma jakieś cechy wybitne, to utrzymuje stanowisko. Niekiedy tylko do końca kontraktu, a czasem od razu przedłużam o 5 lat. Tak też było w Hibernian. Andy Holden był bardzo dobrym asystentem.
W Leeds jest niejaki Steve Thompson. Także całkiem przyzwoity gość i dam mu szansę. Zwłaszcza, że Holden nie jest zainteresowany współpracą z Leeds. Ale po sezonie będę chciał sprowadzić Ole Gunnara Solskjaera.
A jak to wygląda u was? Asystent to ktoś istotny czy nie przywiązujecie do tego uwagi?
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ