LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika Mlody_Trener przeczytało już 869 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Pierwsze dwa dni pobytu w Gdyni były dla mnie naprawdę wyczerpujące. Rozpocząłem swoją nową drogę, drogę po zwycięstwa. Teraz jednak moimi zwycięstwami nie będą sprowadzeni zawodnicy, a wyniki zespołu. Oprócz tego po raz pierwszy ukazałem się kibicom i odpowiedziałem na pytania dziennikarzy. Byłem zadowolony z przebiegu całego spotkania, ponieważ byłem wręcz pewien, że wypadłem na nim dobrze i od początku mojej pracy w tym nadmorskim mieście zaskarbiłem sobie choć część kibiców . Także spotkałem się z bardzo ważnym organem zespołu, jakim jest oczywiście sztab szkoleniowy i ustaliłem z nim cały plan na okres przygotowawczy. Wszystko wskazywało na to, że w tym klubie, którego największym osiągnięciem ligowym było zajęcie siódmego miejsca, nastąpi rewolucja, na którą tak czekają wszyscy kibice „śledzi”.
Jeszcze tego wieczoru spotkałem się z moim asystentem, Włochem, Massimo Nerim. Miałem porozmawiać z nim na temat sparingów w tym okresie przygotowawczym oraz o naszej pracy na co dzień.
*
Cześć Massimo – przywitałem się i wskazałem ręką na mój nowy skórzany fotel, który był jak dotąd jedyną ekskluzywną rzeczą jaką zdążyłem zakupić w tym krótkim okresie mojego zamieszkiwania w Gdyni.
*
Witaj, witaj – odpowiedział Massimo i usiadł na miejscu dla niego wyznaczonym.
*
Mamy dzisiaj naprawdę dużo do roboty, ale zacznę od czegoś miłego. Co zamawiamy. Pepsi i pizze, czy dostojną kolację i kawę? – Spytałem sięgając po stacjonarny telefon.
*
Oczywiście, że to pierwsze – odparł, a ja zamówiłem to o co prosił. Mass nie mógł znieść stresu związanego z czekaniem na pizze i poszedł zapalić, a ja w tym czasie nakryłem do stołu. Po piętnastu minutach przybyła pizza razem z naszym pepsi. Neri poszedł umyć zęby i osiedliśmy razem do stołu.
*
Od czego zaczynamy? Masz jakieś papiery, czy wszystko zakodowałeś sobie w głowie? - Spytałem.
*
Mam papiery tutaj w teczce – i pokazał palcem na ładną teczkę.
*
Dobra ja się najadłem, nie wiem jak ty. Myślę, że czas zacząć brać się do pracy.
*
Dobrze, w takim razie zacznę od terminarzu. Chyba znalazłem lepsze miejsca na zgrupowania dla naszych zawodników. Chyba bezsensowne byłoby lecenie do Nowej Zelandii w celu zagrania jednego meczu z mistrzem tego kraju. Także wyjechanie do Kamerunu, czy Egiptu jest chyba złym pomysłem, bowiem nasi zawodnicy nie są przyzwyczajeni do 40-stopniowych upałów. W takich też warunkach nie będzie nam dano grać w polskiej lidze. Przygotowałem nowy terminarz na ten okres przygotowawczy.
*
Masz rację, trochę przekombinowałem z tymi sparingami. Czytaj listę.
*
Oczywiście z wszystkimi odpowiedzialnymi za sparingi osobami się skontaktowałem, więc wystarczy tylko potwierdzić, że będziemy. Pierwszy mecz zagramy w drugi dzień lipca z naszym juniorskim zespołem. Będzie to taki krótki sprawdzian i zapoznanie się z naszymi zawodnikami. Być może wyłapiemy też jakiegoś dobrego zawodnika z młodzików. Następnie zagramy cztery dni później z pobliskim klubem Kaszubia Kościerzyna. Grają oni aktualnie w drugiej lidze, więc będzie można z nimi spokojnie zagrać na jakimś poziomie. Cztery dni później wyjedziemy do Grecji. Tam na drugi dzień pobytu zagramy swój pierwszy mecz z Asterasem Tripolis. Jest to dobra pierwszoligowa drużyna na naprawdę solidnym poziomie. Piętnastego lipca zagramy z PAOKiem Saloniki, który już jest bardzo poważnym rywalem. Zawsze mieści się w czołówce i już nie raz zagrał w europejskich pucharach. Ostatni mecz dziewiętnastego lipca zagramy z AEK Ateny. Tego klubu oczywiście nie trzeba już przedstawiać. Tak wygląda ten cały plan na przedsezonowy okres.
*
Mi się podoba. Dasz mi numery do tych osób, a ja potwierdzę nasze przybycie.
*
Myślałem także na spotkaniach z zarządem. Spotykalibyśmy się z zarządem co dwa tygodnie w celu zbadania co w tym czasie zrobili. Oni zdawaliby krótki raport na temat tego co poprawili i nad czym powinni jeszcze trochę popracować. Ze skautami prowadzilibyśmy telefoniczne konferencje, by dowiedzieć się jak ich prace przebiegają w danym miejscu i czy nic im nie jest potrzebne. Aha, co do tych skautów. W dziwne miejsca ich wysłałeś.
*
Co masz namyśli – wtrąciłem się popijając pepsi.
*
Włochy, Portugalia, Węgry. Z tamtych stron wątpię, by jakiś uzdolniony piłkarz chciał grać w takim kraju jak Polska. Chyba jeszcze nie nastały tak dostojne czasy dla tego kraju. Poza tym nasz klub nie jest potentatem i nigdy jeszcze nie grał europejskich pucharach. Trzeba spokojnie budować drużynę w oparciu o naszych zawodników lub o zawodników z innych terenów, głównie ze wschodnich, bowiem tam zawodnicy są słabo traktowani i marnują swoje talenty. Dużo graczy z tamtych rejonów chce uciec, by szukać tutaj gry. Czekają tylko na ofertę od jakiegoś klubu z Polski lub innych państw środkowej Europy. Myślę, że tam powinniśmy uderzyć ze zdwojoną siłą.
*
Też tak sądzę. Później, po dokładnym przeszukaniu wschodniej Europy, możemy zacząć poszukiwania w bardziej urodzajnych krajach. Jutro porozmawiam ze skautami i zmienię ich plany. Teraz trzeba pomyśleć jak zrobić, byśmy nie stracili kontroli nad finansami. Wpadłem na pomysł, by zatrudnić ludzi, którzy będą nas informowali jak wyglądają nasze fundusze, co powinniśmy zrobić, by ich nie stracić, a nawet powiększyć. Z takich sposobów korzystało Porto.
*
Tak, świetny pomysł. Chyba wszystko już omówiliśmy. Późno już muszę wracać. Miło się pracowało. Do widzenia – uścisnął mi dłoń i wyszedł z mojego mieszkania.
Cieszyłem się, że znalazłem człowieka, z którym mogę poważnie porozmawiać. Który nie tylko wysłucha moich pomysłów, ale sam dorzuci swoje. Te pomysły, które podsunął Mass były naprawdę genialne. Myślę, że z tego klubu coś można zrobić.
Jeszcze przed położeniem się do łóżka zadzwoniłem do ludzi odpowiedzialnych za sparingi po to, by potwierdzić byt swojego zespołu w Kościerzynie oraz w Grecji. Teraz już wszystko było dopięte na ostatni guzik. Mogłem spokojnie odetchnąć z ulgą, bowiem wydawało mi się, że razem z asystentem podjęliśmy dobrą decyzję w sprawie tych sparingów. Na początku będziemy mogli sprawdzić zawodników i ich poukładać, a później w Grecji przetestować na klubach z najwyższej półki. W nocy, gdy leżałem i słuchałem muzyki mojego idola Michaela Jacksona myślałem nad tym całym zespołem. Wciąż zadawałem sobie pytania.
*
Czy dam radę przygotować zespół przez niecały miesiąc?
*
Czy moje pierwsze okienko transferowe będzie korzystne dla mnie?
*
Czy nie zawale pierwszych meczów i zarząd nie odprawi mnie z kwitkiem?
Takie myśli plątały mi się wciąż przez głowę. Wręcz czułem się przez nie trochę przybity, bowiem dały mi się one we znaki, a z takimi poważnymi przemyśleniami dotyczących zespołu spotkałem się pierwszy raz. Rzeczą prostą oraz logiczną było, że gdy w zespole pełniłem rolę skauta nie ciążyła na mnie taka odpowiedzialność. Siedziałem sobie spokojnie w swoim gabinecie. Nikt mi nie przeszkadzał, nikt nie chciał mnie o coś zapytać lub zrobić sobie ze mną zdjęcie. Oprócz zagorzałych fanów nikt mnie nie znał. Widywali mnie tylko ludzie, którzy byli choć po części związani z zarządem klubu. Teraz jednak wszystko się zmieniło. Mimo tego iż jestem tutaj dopiero od dwóch dni, to już ludzie mnie rozpoznają na ulicy, wciąż chamscy dziennikarze chcą mnie zapytać o coś ściśle związanego z Arką. Obiecałem sobie jednak, że każdy dzień, każdą godzinę, każdą minutę oraz sekundę muszę dobrze wykorzystać, by moi zawodnicy, jak i oczywiście ja, mogli osiągnąć dobrą pozycję na koniec sezonu. W głębi siebie wyjaśniłem parę spraw, które tak nurtowały mnie przez ostatnie godziny. Niedługo po tym zasnąłem, a od rana zacząłem pracę na dobre. Pierwszym moim krokiem, trochę niemiłym dla moich piłkarzy, było to, że zadzwoniłem do wszystkich i oznajmiłem, że już dzisiaj zaczynamy przygotowania do sezonu. Na domiar złego dla piłkarzy dodałem, że będzie to ich najtrudniejszy okres przygotowawczy jaki kiedykolwiek mieli w karierze. Zaplanowałem trening na godzinę 17.00 dzisiejszego dnia.
Tegoż dnia, po południu zadzwoniłem do prezesa klubu, Pana Krzysztofa Sampławskiego.
*
Dzień dobry Panie prezesie – zacząłem miłym głosem.
*
Cześć Dawid – odpowiedział mi również radosnym głosem prezes.
*
Mam pewne pytanie do Pana. Mianowicie wczoraj rozmawiałem dokładnie ze sztabem i fizjoterapeuci mówili, że przydałby się remont siłowni i wymienienie starych przyrządów na nowe, unowocześnione. Dzięki temu będziemy lepiej przygotowani fizycznie.
*
Wiesz co, zdziwiłeś mnie trochę tym pytaniem. Poprzedni trenerzy mieli siłownię za przeproszeniem w nosie. Wciąż przeszkadzało im to, że nie ma pięciu boisk lub specjalistycznego ośrodka w klubie. - powiedział zdziwiony Pan Krzysztof.
*
Nie przeszkadza mi taka ilość boisk. Wszystko jest w porządku. Z specjalistycznym ośrodkiem też bym się wstrzymał, bo to jest na razie tylko wydawanie pieniędzy. Trzeba zacząć od podstaw, od mniejszych rzeczy. W Polsce od początku nie budowano zamków. Na wszystko trzeba czekać i robić tyle, ile w danym momencie jest potrzebne.
*
No dobrze, ale jakiego rzędu wydatek, by na nas czekał, gdybyśmy zdecydowali się na odnowienie naszej siłowni? - Spytał prezes.
*
To zależy jaki sprzęt chcielibyśmy umieścić w naszej siłowni. Można wydać na to około czterech tysięcy złoty, ale to nie da żadnych efektów. Siłownia będzie porównywana do tej jaka jest teraz. Można kupić już lepszy sprzęt za około osiem tysięcy lub najnowocześniejszy, który nie posiada żaden klub w Polsce. Tutaj będziemy musieli się liczyć z wydatkiem rzędu piętnastu tysięcy złotych, co jest na pewno nie małym wydatkiem, ale pomógłby nam wspiąć się jak najszybciej na szczyty naszego przygotowania fizycznego.
*
Powiem Ci, że bardzo kuszące jest kupienie tego najnowocześniejszego zestawu. Jednak musiałbym to jeszcze przedyskutować z pozostałymi członkami zarządu. Dzisiaj w godzinach wieczornych poinformuję Cię o tym, na jaką siłownię będziemy mogli sobie pozwolić.
*
Dziękuję bardzo i do widzenia. Może przyszedłby Pan na nasz pierwszy trening, który odbędzie się dzisiaj o godzinie 17.00.
*
Postaram się, ale nie obiecuję. Do widzenia – powiedział i odłączył się.
W głębi serca wierzyłem, że prezesowi uda się namówić resztę zarządu i w naszym klubie będziemy mogli cieszyć się ze świetnej siłowni, która na pewno w jakimś stopniu przyczyni się do dobrego przygotowania naszych zawodników. Właśnie dzisiejszego dnia miałem się dokładnie przekonać jak wyglądają piłkarze, którymi będę się opiekował przez najbliższe miesiące. Z jednej strony muszę przyznać, że byłem podniecony, a z drugiej trochę przerażony. Słyszałem już nie od jednej osoby, że tutaj, w Polsce, jest strasznie niski poziom piłkarski, a przez ostatnie lata Polska piłka, szczególnie klubowa, bardzo stoczyła się w dół. Tragiczne opinie o klubach, nawet tych najlepszych, było w innych państwach na porządku dziennym, a co dopiero mogłem się spodziewać po zawodnikach klubu, który z roku na rok wciąż walczy tylko o utrzymanie i w każdym sezonie zarząd traci nerwy przez słabą grę zespołu.
Zdenerwowany, podekscytowany, zaniepokojony, szczęśliwy i zakłopotany ubrałem się i wyszedłem z mieszkania na trening. Wsiadłem do mojego samochodu i ruszyłem w drogę na pierwszy trening z zespołem. W czasie jazdy niespodziewanie zadzwonił Faustino Asprilla, czyli nasz klubowy skaut, który dzięki swoim wcześniejszym poszukiwaniom znalazł dwie perły, które z chęcią zagrałyby w naszym klubie. Diego Bustamante oraz Franky Oviedo znaleźli się pod obserwacją Faustino. Byłem zdziwiony, ale strasznie szczęśliwy, że już w pierwszy dzień takiej solidnej pracy coś zaczyna się dziać i to nie tylko w rozmowach pomiędzy mną, a prezesem, ale także w sytuacjach zespołu. Po około dwudziestu minutach ciągłego odbierania telefonów od dziennikarzy, wysiadłem z samochodu i udałem się w stronę szatni, gdzie już było słychać piłkarzy, którzy z radości opowiadali sobie historie z wakacji.
*
Cześć – powiedziałem na progu szatni.
*
Dzień dobry – odpowiedzieli chórem wszyscy piłkarze.
*
Na wstępie chciałem Was przeprosić za to, że musieliście odwołać swoje plany na ten ostatni tydzień wakacji. Jednak mamy mało czasu, żeby przygotować wszystkich na nowy sezony, który mam nadzieję będzie przełomowy dla całego klubu. Musicie przygotować się na ciężkie treningi, bo tylko dzięki nim będziecie mogli osiągnąć szczyt swoich możliwości. A teraz wszyscy na boisko. Sześć minut rozbiegania na początek. Do roboty chłopaki! - zmotywowałem ich trochę.
Po krótkiej przebieżce piłkarze rozciągnęli się, a ja w tym czasie zdążyłem ułożyć koncepcję dzisiejszego treningu. Rozłożyłem pachołki i zaczęliśmy poważny trening.
*
Dobierzcie się w trójki. W każdej trójce musi być jeden skrzydłowy lub boczny obrońca. Napastnicy stoją przed polem karnym – ja w tym czasie podszedłem do pachołka stojącego zaraz za linią środkową boiska. Chodźcie tutaj – zawołałem Wachowicza oraz Ławę. Ty Marcin stań przy lewej stronie boiska, zaraz przy linii,a ty Bartku bliżej mnie po prawej. Ja podaje Tobie – zwróciłem się do Bartka – ty mi oddajesz i wychodzisz na pozycję. Ja znowu Ci zagrywam, a ty jeszcze raz mi oddajesz. Teraz ty Marcin ruszasz lewą stroną, a ja podaje mu górą przez pachołki – i wskazałem na pachołki, które znajdowały się około piętnastu metrów za polem karnym. Ty przyjmujesz piłkę, robisz slalom i dośrodkowujesz, a w tym czasie jeden z napastników wbiega do dośrodkowania i strzela.
Wytłumaczyłem im i stanąłem z boku boiska, by obserwować poczynania zespołu. Wbrew pozorom nie wyglądało to źle, mógłbym nawet powiedzieć, że to co prezentowali zawodnicy nie tylko w tym ćwiczeniu, ale też w kolejnych, było naprawdę dobre. Trening trwał około dwóch godzin. W tym czasie zdążyliśmy zrobić parę ćwiczeń, dzięki którym razem z Massem wiedzieliśmy mniej więcej jak prezentują się zawodnicy. Na końcu zagraliśmy krótki mecz, w którym bramka musiała paść z pierwszej piłki. Wszystko wyglądało elegancko, piłkarze starali się, a ja pochwaliłem ich za to w szatni.
- No to po pierwszym wspólnym treningu. Muszę powiedzieć, że wyglądało to naprawdę dobrze. Świetnie angażowaliście się w każde ćwiczenie. Robiliście je starannie i dokładnie, co bardzo cenię. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie wszystko wyglądało w każdy dzień naszego treningu. Do widzenia i dziękuję za trening – i przeszedłem po wszystkich i podałem każdemu rękę na pożegnanie.
Gdy wróciłem do domu, na wycieraczce czekała na mnie płyta, a na niej mecze, w których występowali dwaj zawodnicy, których tak wychwalał nasz skaut z Kolumbii. Nie mylił się. Byłem pod wielkim wrażeniem gry obu zawodników i obiecałem sobie, że chociaż powalczę o zdobycie tychże graczy.
Rano udałem się do naszego rzecznika i jego pracowników, którzy zajmowali się kontaktem z kibicami. Wszedłem do ich gabinetu, który znajdował się na samym końcu drugiego piętra siedziby klubu. W środku, przed komputerami siedziały cztery osoby. Gdy podszedłem do rzecznika naszego klubu zauważyłem, że w śmietniku obok jego biurka znajduje się stos kopert. Wyciągnąłem je i zdziwiłem się niemiłosiernie. Okazało się, że to są listy od kibiców Arki Gdynia. Rzecznik oraz jego pracownicy starali się jakoś usprawiedliwić, ale ja nie miałem żadnych skrupułów i niezwłocznie oddałem im na biurko wymówienia z pracy w klubie. Nie więcej niż za dziesięć minut Ci ludzie pobiegli z płaczem do dziennikarzy. Ja jednak ustosunkowałem się do wypowiedzi rzecznika na łamach dziennikarzy.
„W poważnym klubie nie ma miejsca dla takich ludzi. Przynajmniej nie ma jak ja jestem. Listy, które wysyłali kibice Arki zostawały bez odpowiedzi wyrzucane do kosza, co naprawdę mnie rozgniewało. Nie ma nic gorszego niż okłamywać kibiców i robić z nich, za przeproszeniem durni. To jest niedopuszczalne. Kibice zasługują na coś więcej. Każdy list, obojętnie czy będzie on napisany przez dziesięciolatka, czy przez osobę dorosłą wymaga odpowiedzi, bo tego oczekują kibice, którzy są priorytetem do budowania świetnego zespołu. Teraz znajdę odpowiednią osobę na to miejsce, która będzie miała ochotę i czas na to, by odpowiadać na każdy e-mail, czy list od kibica.”
_____________________________________________________________
W związku z tym, że dla ludzi w tych czasach za trudne jest przeczytanie czegoś gorszego zdecydowałem się na skrócenie moich manifestów, przez co będą się one częściej pojawiać. Mam nadzieję, że będzie to dla Was korzystniejsze!
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ