Ten manifest użytkownika Kolazontha przeczytało już 790 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Dzisiaj dla odmiany nie będzie o piłce, pucharach i stadionowych emocjach. Dziś popiszę sobie o trzech tytułowych panach: dwóch na K i jednym na O.
Cała trójka jest w jakiś tam sposób znana: pierwsza dwójka pewnie bardziej, trzeci znając życie trochę mniej. Wszyscy zajmują bardzo podobną profesją - każdy z różnym skutkiem.
Pierwszym z dzisiejszych bohaterów jest oczywiście Robert Kubica. Pierwszy i jedyny Polak w najbardziej prestiżowym sporcie motorowym. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że o jego talencie i świetlanej historii zostało powiedziane już wszystko, więc przytoczę tylko kilka znanych - albo i trochę mniej znanych faktów. Do tej pory Kjubika raz wywalczył pole position i również jeden raz stanął na najwyższym stopniu podium. Ci bardziej złośliwi twierdzą, że wyczerpał wtedy dzienny limit szczęścia dla polskich sportowców i w jego zwycięstwie dopatrują się porażki naszych kopaczy z zachodnimi sąsiadami na EURO 2008. W swoim pierwszym wyścigu zajął 7 miejsce, ale przez to, że jego bolid był o 2 kilogramy za lekki został zdyskwalifikowany. Dziesięciokrotnie stawał na pudle, a w 2008 mógł stanąć na najniższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej. Zabrakło mu do tego jednego punktu - mógł go zdobyć w bardzo prosty sposób: wystarczyłoby, żeby w jednym z wyścigów Heidfeld i reszta zespołu zachowała się troszkę inaczej. Ale nie ma sensu tego rozgrzebywać. Było blisko i się nie udało - po prostu. Mi w pamięci na długi czas zostaną trzy starty Kubicy. Dwa są w miarę oczywiste: pierwsze podium na Monzie w 2006 i wygrana w GP Kanady w 2008. A trzeci to Grand Prix Wielkiej Brytanii z 8 lipca 2007. Czy ktoś z miłośników F1 pamięta co się wtedy stało? Ci, którzy zerkną do statystyk powiedzą, że wygrał Iceman, a Robert był czwarty. Mi ten wyścig będzie kojarzył się przede wszystkim z awarią bolidu, czwartego w kwalifikacjach, Felipe Massy na samym początku okrążenia formującego. Z tego powodu Brazylijczyk musiał startować do wyścigu z alei serwisowej. I od razu wziął się za odrabianie straconych pozycji. Massa jechał jak szalony, wyprzedzając czasem na jednym kółku 2-3 kierowców. Utknął dopiero za...Robertem Kubicą, na którego nie mógł znaleźć sposobu. Polak w bardzo mądry sposób bronił się przed atakami kierowcy Ferrari i zasłużenie dowiózł czwarte miejsce do mety w Silverstone.
Drugim panem na K jest Michał Kościuszko. Dla fanów rajdów samochodowych nazwisko niepodważalnie znane, dla pozostałych pewnie bardziej kojarzy się z 1794 i insurekcją kościuszkowską (jakby tego było mało, ojciec Michała, który również ścigał się w rajdach, był nazywany Naczelnikiem). Tak samo jak Kubica, Kościuszko również pochodzi z Krakowa i tak samo jak nasz jedynak w F1 swoją motoryzacyjną przygodę zaczynał od wyścigów kartingowych. Tylko w przeciwieństwie do Roberta dalsza jego kariera była związana ze startami w Polsce. Czy to lepiej czy gorzej dla wicemistrza świata w kategorii JWRC - trudno powiedzieć. Na pewno ten fakt decyduje o tym, że na razie Kubica jest dużo bardziej popularnym sportowcem na świecie niż Michał Kościuszko. Ale do czasu. Czego jak czego, ale talentu Kościuszce odmówić nie można. Ma za sobą kilka wygranych, m.in. w Sardynii i Portugalii, a przed sobą jeszcze długie lata startów - ma dopiero 25 lat. Po ostatnim Rajdzie Jordanii, który dla polskiego kierowcy nie był zbyt udany, bardzo pochlebnej wypowiedzi o Polaku udzielił Malcolm Wilson, szef BP Ford Abu Dhabi World Rally Team, w barwach którego ściagali się Carlos Sainz, Colin McRae czy obecnie Mikko Hirvonnen i Jari-Matti Latvala. Dobra opinia takiego fachowca na pewno nie wzięła się znikąd. Kto wie, może w niedalekiej przyszłości zobaczymy Kościuszkę za kierownicą zespołu z Kumbrii. Obecnie Michał jeździ w Dynamic World Rally Team za kierownicą Forda Fiesty S2000, więc ewentualna przesiadka do Focusa nie będzie dla niego drastyczną zmianą ;)
Zarówno Kubica jak i Kościuszko mogą odnieść wielkie sukcesy w swoich dyscyplinach. Pomimo młodego wieku obaj są doświadczonymi kierowcami i mają za sobą przejechane tysiące kilometrów. Kubica jest rodzynkiem, Kościuszko kontynuuje chlubne tradycje Zasady czy Hołowczyca, którzy zapisali się w historii rajdów samochodowych. Mam taką nadzieję, że gdy obaj osiągną już wszystko w F1 i WRC, to zdecydują się na start w Dakarze. Dla mnie ten rajd jest czymś w rodzaju wisienki na torcie, wyzwaniem, któremu mogą sprostać tylko najlepsi. Wiadomo, pojawiają się postaci takie jak Przygoński, który od razu dał się poznać z jak najlepszej strony. Jednak w większości przypadków w Dakarze triumfują ci, którzy pracują na to przez wiele lat jak choćby Stephene Peterhansel, Jutta Kleinschmidt, Jean-Louis Schlesser czy ostatni triumfator Carlos Sainz. Chciałbym, aby do tego elitarnego grona dołączyli nasi kierowcy. Hołek może już nie da rady, ale Kubica i Kościuszko mają na to jeszcze czas.
A jeśli chodzi o pana na O to miałem na myśli Pawła Osucha. Nie odniósł tylu sukcesów co dwaj pierwsi, ale jego start w 37. Rajdzie Elmot na długo wpisze się w historię polskich wyścigów samochodowych. Dlaczego? Przyczynę możecie zobaczyć na poniższym filmiku (pewnie niektórzy już go kiedyś widzieli)
Jestem ciekaw, moje misie kolorowe i bączki majowe, kto po przeczytaniu tytułu trafnie wytypował trzy nazwiska, które pojawiły się w tekście.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Powołania dla ogranych! |
---|
Jeżeli jesteś selekcjonerem reprezentacji, zwracaj uwagę na procentową wartość ogrania zawodnika. Znajdziesz ją w ekranie taktyki przy wyborze składu. Wystawiając do gry piłkarza o niskiej wartości tego współczynnika, sporo ryzykujesz - może nie znajdować się w odpowiednim rytmie meczowym. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ