Ten manifest użytkownika Kolazontha przeczytało już 885 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
- Czy Ty, Carlo, bierzesz sobie Nicole za żonę i ślubujesz jej miłośc, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuścisz jej aż do śmierci?
- Tak.
- A czy Ty, Sophie bierzesz sobie za męża......
I tak już od kilku nocy - każdej śni mi sie to samo. Mój ślub z Nicole, który nigdy nie dojdzie do skutku. Przynajmniej nie w tym wcieleniu. Spotkałem się z nią nastepnęgo dnia po otrzymaniu wiadomości. To była krótka piłka. Powiedziała, że przemyślała sobie wszystko i nie chcę się wiązać z osobą o takich powiązaniach. Jej decyzja była dla mnie w pełni zrozumiała. Ale cieszyło mnie jedno. Wiedziałem, że przynajmniej nie odwali mi takiego numeru jak ta zdzira. Właśnie. Trzeba pojechać na jej pogrzeb. Wykręciła mi niezły numer, ale jednak trochę życia z nią spędziłem. Ale żałoby nosić nie będę.
Kilka dni po powrocie z Ukrainy.
- Carlo, przyszedł do Ciebie list - powiedział Berto wchodząć do kuchni - z Kolumbii.
- Skąd kurwa? Weź mi go daj.
Alberto podał mi kopertę. Rzeczywiście. Znaczek i stempel pocztowy wskazywały na Kolumbię. Tylko jakoś nie mogłem sobie przypomnieć, żebym miał tam jakichkolwiek znajomych. Nadawca nie raczył się podpisać. Wąglika mi chyba nie przysłali, pomyślałem otwierając przesyłkę. Po przeczytaniu pierwszych linijek włosy stanęły mi dęba.
- Co się dzieje? - zapytał Berto.
- Pamiętasz opowieści o mojej polskiej działalności? Wspominałem w nich o Krótkim, moim pierwszym wspólniku i prawdziwym przyjacielu.
- Coś tam kojarzę.
- To jest właśnie list od niego. Siedzi w kolumbijskiej pace za przemyt narkotyków. Od pięciu lat.
- Kurwa, to rzeczywiście nieciekawie. Możemy mu jakoś pomóc?
- My nie, ale mój dobry znajomy tak.
- Ciągle mnie zaskakujesz, bracie. Czyżbyś i w Ameryce Południowej miał swoje wtyczki?
- Misiu, jeszcze nie jeden raz się zdziwisz. Mam dla Ciebie bojowe zadanie. Podołasz?
- Stary, ja bym nie podołał? Powiedz tylko co mam zrobić.
- Pojedziesz do Turynu i ściągniesz tutaj Juana Domingo Flamingo Ramireza.
- Czekaj, zanotuje sobie gdzieś to nazwisko bo za człona nie spamiętam.
- Zapisz go sobie jako Senior Grande Mayones.
- Carlo, nie pierdol. Mam przywieźć tu byłego generała boliwijskiej armii, który siedzi po uszy w handlu bronią?
- Tak, właśnie jego. Jest mi winien przysługę, a ja mam zamiar z niej skorzystać. Umów go gdzieś pomiędzy dwumeczami w eliminacjach. Krótki jest twardy, więc jakoś te dwa tygodnie wytrzyma.
- Jak sobie chcesz. Nie pytam co chcesz zrobić. Wolę nie wiedzieć, bo jakoś mi to śmierdzi.
- A mi pachnie sosem napoli. Zjemy obiad a potem ruszasz do Turynu.
- A czy don..
- Nie, nie musisz mu o tym wspominać.
Początek przedostatniego zgrupowania w eliminacjach.
Piłkarze przyjechali w doskonałych nastrojach. Pewnie dalej mieli w pamięci zwycięstwo w Pucharze Konfederacji. Miałem nadzieję, że ta pewność siebie ich nie zgubi.
- No to jak misie? Chcecie jechać na ten Mundial czy nie?
- Jasne, że tak szefie.
- Do pewnego awansu potrzebne są nam jeszcze 2 wygrane mecze. A zostało ich cztery. Ale jeśli przegracie lub zremisujecie chociaż jeden, to Wam nogi z dupy powyrywam!
- I jeszcze może brak straconych bramek do tego? - spytał Buffon.
- Przydałoby się Gigi. Szczególnie, że parę razy już potrafiłeś wpuścić jakiegoś kartofelka. Więc lepiej zepnij poślady i weź się do roboty, stary capie. Nie widzę dla Ciebie na razie zastępcy, dlatego nie mam innego wyjścia i muszę z Ciebie korzystać.
- Jak to szef nie ma wyjścia? - Amelia z Consiglim wyrazi swój zdecydowany sprzeciw - Przecież jesteśmy my.
- Ale delikatnie mówiąc trochę Wam brakuje tu i ówdzie - rzuciłem - Gigi młodszy nie będzie, więc pewnie po Mundialu pomyślimy o zmianie. Pasuje Ci takie rozwiązanie pięknisiu?
- Może być - odparł Buffon, piłując paznokcie - coś mi już w krzyżu strzela. Przydałby mi się dłuższy odpoczynek.
- Ale to po mistrzostwach, misiu. A teraz zbierać graty i jazda do autokaru.
7 września 2013, Włochy - Irlandia Północna.
Mecz bez historii. Gładkie 0:3 i po sprawie. Choć wcale bym się nie obraził jakby wpadło więcej bramek. Po meczu zadzwoniłem do Alberta. Umówił mnie z generałem dzień po meczu ze Słowacja. Dobrze, pomyślałem. Im szybciej tym lepiej. Jak tylko skończyła się konferencja prasowa, to zapakowaliśmy się znów do samolotu i wróciliśmy do coraz mnie słoneczej tej jesieni Italii.
11 września 2013, Włochy - Słowacja.
80 tysięcy ludzi na San Siro, a my zagraliśmy taki piach. Słowacy jednak nie ułatwili nam zbytnio życia. Zamurowali dostęp do bramki i postawili na brutalny antyfutbol co skończyło się dwiema kontuzjami. Na szczęście w ataku nie
mogę narzekać na brak zawodników. Co innego na środku obrony - jest paru młodzików, ale jeszcze nie mają szans na wygryzienie duetu Felipe-Giorgio.
Jedna z podrzędnych spelunek w Palermo, dzień później.
- To co Cię gryzie, cabron?
- Widzisz, stary compañero ma kłopoty. Siedzi w kolumbijskim więzieniu. Za przemyt.
- No bien, no bien. Pewnie chciałbyś go wyciągnąć?
- Jakby dało radę to bylibyśmy kwita.
- Zobaczę co w mojej mocy. Mam nadzieję, że ten Twój znajomy ma niezłe cojones, bo w trakcie ewakuacji może być gorąco. W którym pierdlu siedzi?
- W Santa Zuppazasuona.
- Hermano, było trzeba tak od razu. Mam znajomego prokuratora w tym okręgu. Wystawi nakaz przeniesienia więźnia, ja podstawię fałszywych konwojentów i będzie cacy.
- Juan, mówisz poważnie?
- Jak najpoważniej, tronco.
- Tylko mam jeszcze jedną prośbę.
- Co tylko chcesz, amigo.
- Odstawcie go od razu do Polski. Na razie nie mam głowy do rozgrzebywania starych spraw. Pozdrów go tylko ode mnie
- Jak sobie życzysz, ese. A przy okazji, czy mógłbyś mi załatwić troszkę koniaczku od Twojego szanownego jefe?
- Jak tylko wrócę do domu, zaraz wyślę do Ciebie kuriera z przesyłką.
- Muy bien. Hasta luego, stary druhu.
- Suerte, Juan.
Jak dobrze mieć takie kontakty. Ale z Krótkim to sobie kiedyś porozmawiam. W końcu będzie mi winny przysługę.
Jakiś czas później.
Mijały kolejne dni, a ja dalej nie mogłem do końca pogodzić się z decyzją Nicole. Szanowałem jej wybór, ale nie mogłem przeboleć, że znów jestem sam. Włóczyłem się po kawiarniach i klubach, ale nigdzie nie znalazłem kandydatki na partnerkę, chyba do końca życie pozostanę kawalerem. A może tak miało być? Pewnego dnia byłem tak zdesperowny że zacząłem podrywać kobiecinę siedzącą w pocztowym okienku. Kurwa, mi już naprawdę odbija. Ale trzeba się wziąć za siebie. W końcu zbliżają się ostatnie mecze w eliminacjach. Trzeba zostawić pozytywne wrażenie i zachować miano niepokonanych.
Ostatnie zgrupowanie w eliminacjach.
- Panowie, mam nadzieję, że nie zabraknie Wam motywacji do gry. Zostały nam do ukiszenia dwa ogóreczki, więc liczę, że w tych ostatnich spotkań strzelicie tak z dziesiąteczkę w sumie.
- Ma to szef jak w banku - stwierdził Verratti.
- Ty misiu to raczej powinieneś uważać na składane obietnice. Dalej trzymam Cię za słowo po Twoim ostatnim popisie. Jeszcze jedna tak głupio zarobiona czerwień i możesz pożegnać się błękitną koszulką.
- Ależ szefie, to był tylko taki młodzieńczy wybryk.
- I właśnie dlatego nie dziw się, że czasem wolę postawić na Pirlo, który w przeciwieństwie do Ciebie nie ma nasrane we łbie i nie wsadza nóg gdzie popadnie. Choć głowę ma całkiem krzywą, o czym mogliśmy się przekonać w Brazylii, prawda misiu?
- Prawda, prawda. Ale dałby już szef spokój. Ja szefowi nie wypominam chlania po nocach w hotelu i spotkań z miescowymi "biznesmenami".
- To dobrze, że nie wypominasz. Dzisiaj Wam odpuszczam trening. W końcu gramy z San Marino. Tylko nie spuście im zbyt tęgiego lania, bo się jeszcze obrażą.
12 października 2013, San Marino - Włochy.
Powiedzmy, że nie spuścili im zbyt tęgiego lania. Choć było widać, że czasami specjalnie strzelają za słabo lub za wysoko. Trener San Marino oczywiście stwierdził, że znów ich upokorzyłem i będzie chciał złozyć wniosek do UEFY, żeby zabroniła strzelania więcej niż trzech bramek w meczach przeciwko jego reprezentacji. Może mu się uda.
16 października 2013, Włochy - Kazachstan.
- Panowie, czy Was już do końca pojebało? Czy po prostu lubicie się wypinać na kolegów z boiska i zostawiać ich w 10 na placu boju?
- Ale szefie...- zaczął Bolzoni, przestępując z nogi na nogę.
- Żeby mi to było ostatni raz, kurwa. I ciesz się, że to przeciwko takim kelnerom dostałeś tę kartkę. Bo jakbyś przyczerwienił a my przegralibyśmy mecz, to musiałbyś szybko szukać sobie nowego zajęcia. Marco - zwróciłem się od Verrattiego - pokaż koledze gdzie trzymamy środki to polerowania mojej ławki trenerskiej. I zrób mu szybki kurs instruktażowy. A reszta do domu. Możecie sobie poświętować sukces w małżeńskim łożach.
- Tak jest, szefie.
10 spotkań i 10 zwycięstw. Nieźle, myślałem siedząc na tarasie. Podejrzewałem, że będzie awans, ale nie spodziewałem się, że w takim stylu.
Powoli zbliżał się termin sparingu. Angole niestety nie chciały ruszać dupy do nas, więc musieliśmy nawiedzić deszczową krainę fajfokloków. Mecz oczywiście na Wembley. Oni chyba naprawdę liczą, że nas pokonają, myślałem przesyłając listę zawodników do centrali. O dziwo, prawie żaden Patałach nie dostał 45 minutowego ograniczenia z klubu, więc mogłem myśleć o wystawieniu naprawdę mocnego składu.
20 listopada 2013, Anglia - Włochy.
Pałający żądzą rewanżu Anglicy wywarli na swoich kibicach niezbyt miłe wrażenie. Znów przegrali i dali sobie wbić pięć brameczek. Terry rozpychał się w naszym polu karnym jak rozjuszony byk - specjalnie kazałem odpuścić mu krycie, coby mógł podbić swojego ego. Biedaczek, ciągle wypominają mu jego ekscesy sprzed paru lat. Nie miałem najmniejszych uwag do chłopaków. Ba, uważałem, że to był najlepszy mecz w naszym wykonaniu w tym kończącym się roku.
Kilka dni później.
Dziś odbyło sie losowanie grup na Mistrzostwa Świata. Byłem zdania, że trafiliśmy całkiem nieźle. Co prawda dawno nie widziałem Turczynów i Senegalczyków w akcji, ale nie powinno być z nimi problemów. Za to w innych grupach powinno być ciekawie.
*Eksperci w dzisiejszym odcinku byli na urlopie i nabierali sił przed zbliżającym się Mundialem.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Twoja Kariera |
---|
Kariera jest sercem Football Managera, a moduł Kariery jest centralnym miejscem Twojej aktywności na stronie. Stwórz karierę, opisz ją w kilka chwil i połącz z nią screeny, filmy, blogi - pokaż się eFeMowej społeczności z dobrej strony. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ