Ten manifest użytkownika Kolazontha przeczytało już 794 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Z pamiętnika Sophie.
Mój kochany pamiętniczku, znów jestem z moim koffanym misiaczkiem. Przez tyle lat czekałam na niego i się doczekałam. To wspaniałe uczucie móc poprzytulać się do jego umięśnionego, nagiego torsu. Opowiem Ci wszystko po kolei, mój pamiętniczku. Trzy dni temu dostałam wiadomość od szefa mojego misiaczka, że mogę się pakować i przyjeżdzać do Polski. Wrzuciłam do walizki moje najlepsze ciuszki i poleciałam. Z lotniska odebrał mnie jakiś brzydki łysol (okazało się potem, że to najlepszy kumpel mojego tygryska - cóż, Carlo nigdy nie miał zmysłu estetycznego przy wyborze przyjaciół). Przywiózł mnie pod stadion, gdzie bandy bezmózgich samców rzucały w siebie ławkami i kamieniami. Na pewno byli tam Anglicy, gdyż słyszałam zwroty "fuck you" czy "kiss my ass". Podejrzewam, że drugą stroną tej prostackiej awantury byli chyba Polacy. Nie rozumiem ich języka, choć Carlo próbował mnie go nauczyć. Moje piękne uszka zapamiętały z tej burdy coś w stylu "Bierdolone Angole" i "Jebacz ich, jebacz". Dobrze, że mój miś tak nie mówi, bo pewnie są to jakieś głupie wyzwiska. Na trybunach szef Carlo bardzo ciepło mnie przywitał, jak prawdziwą damę. Spojrzałam na boisko i zobaczyłam mojego słodziaczka, jak wydziera się na tych, pięknych, opalonych Włochów, którzy i tak nie mogli dorównać mu wdziękiem.Nie znam się na piłce, ale chyba drużyna Carlo wygrała, bo na koniec meczu zbiegła się na środku boiska w kupę i zaczęli się macać i obściskiwać. Boshe, jak to obleśnie wyglądało. Po tych wszystkich ceremoniach w końcu mogłam wziąc w objęcia mojego misiaczka. Pamiętniczku, nawet sobie nie wyobrażasz jak on cudownie pachniał, tak męsko, że prawie zemdałam. Pojechaliśmy do jakieś przytulnej knajpki. Piliśmy wino, jedliśmy krewetki, a ja nie mogłam się doczekać, aż trafimy do jego hotelowego pokoju. Moja cierpliwość została w końcu nagrodzona. Jak tylko zamknęły się za nami drzwi, rzuciłam się na niego jak oszalała. Moja ostra reakcja trochę go chyba zażenowała, bo przez chwilę stał jak słup. Potem jednak mnie objął i zaczął odwzajemniać pieszczoty. Moje ręce wędrowały coraz niżej, aż w końcu trafiły na coś twardego. Później okazało się, że to był Lion, którego miś miał w kieszeni, ale koniec konców, trafiłam na to, czego szukałam. Pomimo upływu tych kilkunastu lat, tygrysek dalej pamiętał co sprawiało mi największą przyjemność. Przy każdym jego dotyku moje ciało przeszywał dreszcz dzikiej ekstazy. Jego ręce były jak ręce, które leczą. Nie pozostawałam mu dłużna - też dobrze wiedziałam, co działa na misia. Gdy w końcu nasze ciała stworzyły jedność, rozkoszy nie było końca. Gdy w końcu opadliśmy bez sił na łóżko, chciałam się przytulić do mojego tygryska. A on co? Wstał, rzucił krótkie "Dobra dupa z Ciebie" i poszedł na balkon zapalić papierosa. Co za prostak! Ale i tak go loffciam.
Dobra, koniec pierdolenia, wracamy do normalnego trybu opowiadania.
30 czerwca 2012, boisko treningowe na Stadionie Śląskim, Chorzów.
Chłopcy zapieprzali aż miło było patrzeć. Nie odpuszali żadnej piłki, choć był to tylko trening. Postanowiłem im w końcu powiedzieć, o co jeszcze toczy się gra. Gwizdnąłem i momentalnie zatrzymali grę.
- Panowie, jest coś o czym powinniście wiedzeć. I to od samego początku.
- O co chodzi, szefie? - wciął się Giorgio.
- Mam do Was ogromną prośbę - zagrajcie jutro jak potraficie najlepiej. Wiem, że zależy Wam na tym, żeby wygrać te mistrzostwa. Ja też chciałbym zdobyć to trofeum, ale moja chęć ma drugie dno.
- Panie trenerze - znów się wtrącił Giorgio - a nie można tak prosto z mostu, bez ogródek?
Popatrzyłem się na nich, wziąłem głęboki oddech i wypaliłem:
- Panowie, do kurwy nędzy, jak ujebiecie finał to nigdy w życiu nie zobaczę już kobiety mojego życia. Taki warunek postawił mi Padre, a jemu się nie odmawia.
Popatrzyli jeden po drugim. Kurwa, obrażą się jak nic, pomyślałem. Nagle Gigi odchrząknął i powiedział:
- Że tak szefa zacytuje, do kurwy nędzy nie mogłeś powiedzieć nam wcześniej? Jakbyśmy wiedzieli, to te wszystkie leśnie dziadki z własnej połowy by nie wyszły.
- Czyli mogę na Was liczyć? - czułem jak kamień spadł mi z serca.
- Trenerze, nie bądź śmieszny. Spuścimy im taki łomot, że będę spierdalać na Wyspy wpław przez Kanał!
- Obyście mieli rację - rzuciłem - a teraz, nieroby i miernoty, brać się do roboty!
- Tak jest, Carlo - odpowiedzieli chórem i wrócili na boisko.
1 lipca 2012, Stadion Śląski, Chorzów, w chuj ludzi na trybunach.
Zapowiada się bitwa. Brutalna, ciężka bitwa. Angole nigdy nie odstawiają nogi, a ja mam w zespole paru łepków, którzy te nogi mogą połamać, myślałem stojąc w tunelu. Sędzia dał znak i wyszliśmy. Zapowiedzi, hymny i te sprawy. Dzikie tłumy tworzyły taką atmosferę, że czułem się jak w środku bitwy pod Grunwaldem. No i się zaczęło.
Kurwa, myślałem że zejdę na zawał. Prawie cała pierwsza połowa to była istna gra w podchody - nikt nie chciał zaryzykować. Ani patałachy, ani miłośnicy ogolonej królowej. W końcu Gio siepnął zza pola karnego i piłka załopotała w siatce. W przerwie nic nie mówiłem chłopakom - ich spojrzenie mówiło wszystko. W drugiej połowie Anglicy bezskutecznie próbowali przebić się pod naszą bramkę, aż w końcu przyszła 79 minuta i ten wprowadzony po przerwie cwaniaczek strzelił na pałę i niestety zrobił się remis. Gdy Antonio biegł z piłką na środek, podleciał do mnie Gio i rzucił krótkie "Zaraz im pierdolnę, szefie". Jak powiedział, tak zrobił i było już po meczu. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Zaraz po wręczeniu medali Berto zaciągnął mnie do szatni, gdzie czekała na mnie moja Sophie. Blondynka, o długich nogach i jędrnych piersiach. Wyglądała jakby dziabła sobie coś na odwagę, ale i tak była urocza. Trochę za dużo gadała, ale w końcu wylądowaliśmy w moim łożku. Pomimo upływu lat dalej była z niej ostra sztuka. Te jej gibkie ciało i gorące pośladki. Ale chyba zapomniała, że po dobrym seksie lubię zajarać, bo się na mnie sfochała. Cóż, to tylko blondynka. Zajebista, ale blondynka. Będę musiał pogadać jutro z Szefem, żeby mogła zamieszkać razem z nami. Ale to jutro. Teraz czas poobracać ją jeszcze raz.
A po meczu powiedzieli:
Nieoceniony Wacek Zmoch
No, tym razem Włosi nie zagrali obrony Kartaginy, ale też nie zrobili Waterloo, hehe. Ogólnie to powinni wygrać Anglicy, bo wtedy nasi kibice mogliby im dokopać za tego, jak mu tam, Spolsa. A tak to musieli obejśc sie smakiem, bo w końcu kopiącego się nie leży. A Endżel znów gdzieś mi schował flamastry, więc będę musiał rozrysować to państwu ołówkiem z Ikei.
Miłościwe nam panujący
A czemu nie grał Rodżer Perejro?
Radek M.
Jak Pan to nagrywa bez uprzedzenia, to ja nic nie powiem.
Zenon Zwołkoń
Dobry, stojący na wysokim poziomie mecz. Obie drużyny pokazały otwarty, profesjonalny futbol. Żałuję tylko, że nie mógł być tu ze mną Tadeusz Sforek, bo pewnie by nam coś zagrał na skrzypcach.
Leo B., znany Holender
For money.
Wspomnę jeszcze tylko, że w najlepszej jedenastce turnieju znalazło się 6 moich patałachów, a Alberto Gilardino zdobył tytuł Największego Patałacha.
Kilka dni później, Sycylia.
- To co misiu, kiedy planujecie ślub? - zapytał Padre przy koniaczku.
- Nie wiem, szefie. Musimy trochę ze soba pobyć, przyzwyczaić się do siebie....
- Zarwać kolejne łóżko - zgryźliwie wtrącił don - Carlo, dalej chcesz prowadzić kadrę? Udało Ci się osiągnąć to, co było od Ciebie wymagane, więc teraz dam Ci wolną rękę. Więc jak? Dalej chcesz kierować tym burdelem?
Dopiłem zawartośc szklanicy i spojrzałem w niebo.
- Nie wiem szefie, nie wiem - odpowiedziałem - muszę się nad tym zastanowić....
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Ściągawka selekcjonera |
---|
Prowadząc reprezentację kraju, często uaktualniaj swoją listę krajową. Wprowadzaj na nią nowych zawodników i usuwaj tych bez formy lub u schyłku kariery. Dzięki tej liście możesz wygodnie porównać umiejętności zawodników oraz sprawdzić, w jakiej są aktualnie formie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ