Division 2
Ten manifest użytkownika Flame333 przeczytało już 945 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
- Tak się nachlać, co to za podróżnik od siedmiu boleści?! –
- Oblech... –
- Halo, Panie pijak! Jest Pan tam? –
Babsko (tak domniemywam) stojące nade mną miało niezwykle skrzekliwy głos. Nie dało mi się porządnie wyspać. Zauważyłem, że nade mną stoi jeszcze jakich starzec z poplamioną, siwą bródką oraz nastolatka, która zawzięcie miętosiła kolczyk w języku.
- Jak Pan może tak się upijać podczas kulturalnej podróży? Do tego wygląda Pan jak łachmyta, skąd Pan pieniądze na prom znalazł? – zapytało skrzekliwe babsko.
- Oblech... – jakże inteligentnie skwitowała całą sytuację nastolatka
- Kasę miałem i nic Pani do tego. I muszę chyba poświętować początek nowego życia? – zapytałem bełkotliwie
- No jas... – zaczął dziadek z bródką, lecz jego (zapewne) żona przejrzała go niezbyt przyjemnym spojrzeniem - ... to ma być nowe życie? Panie, weź się Pan w garść! -
I poszli. Dzięki bogu, bo widok tej „szczęśliwej” rodzinki przysparzał mnie o dreszcze.
Leżałem więc spokojnie na zardzewiałym leżaczku i czekałem na jakże wspaniały moment przybicia do granic Finlandii. Tym większe było moje zdziwienie, że do kraju moich marzeń mam koło 200 km a moja obecna lokacja to port w Yvstad, w Norwegii.
Nie było innej możliwości jak uchlać się. Taki dramat, wydałem 550 złociszy na podróż do kraju, o którym słyszałem tylko w szkole podstawowej. Kupiłem więc dwie połóweczki , wsiadłem w tutejszy PKS i w drogę. Gdzie? Nie wiem.
Zatrzymaliśmy się w gminie Borlänge w centrum Szwecji. Opłata za podróż wyniosła wprawdzie 100 zł (łał, mają kantor w autokarach!) ale ja nie zważałem na to i jako prawie trzeźwy podróżnik ruszyłem na zwiedzanie tego uroczego regionu w centrum Szwecji. W mieście, nazywającym się identycznie jak gmina, zainteresował mnie jeden obiekt. Stadion. Przypomniała mi się młodość, kiedy to w młodzieżówce Andrespolii Wiśniowa Góra ogrywaliśmy przeciwnika, za przeciwnikiem. To wtedy rodzice powiedzieli, że nie chcą mnie znać (grałem piłką lekarską w domu) i poznałem pierwszą miłość, która... dostała ode mnie piłką (lekarską oczywiście) w twarz i jakoś nie za bardzo chciała do mnie wrócić. Ja zresztą nie zarywałem do takiego platfusa.
Wokół stadionu ciekawe widoczki...
... a na drzwiach news. Ciekawy, bo obok niego była jeszcze wywieszka po Fińsku, Rosyjsku, Angielsku i naturalnie „po mojemu”.
A może by tak? Nie, gdzie miałbym mieszkać... i jaka będzie płaca? Grosze pewnie... ale co ja mam tutaj robić? Skoro nadarza się okazja, to muszę z niej skorzystać.
Wszedłem do budynku. Odór jaki zionął z głębi był przerażający. Szybko wyszedłem i wstąpiłem do jakiegoś kiosku po zatyczki do nosa. Jakby co, to będę miał katar. Jakże z łatwością porozumiałem się z uroczą kioskarką. Aż dziw bierze, że tak dobrze rozumie język migowy.
Idąc wąskim, obskurnym korytarzem natknąłem się na dziecko wybiegające z płaczem z gabinetu prezesa, potem drugie, trzecie... itd. Postanowiłem zagrać szefa służb specjalnych i wtargnąłem do gabinetu wybijając drzwi z nawiasów, przy okazji spłaszczając twarz (znowu? Bu... :() jakiemuś dzieciakowi.
- Czy Pana do reszty poje****?! Co Pan tu wyprawia?! – „zapytał” prezes
- Kolejne dzieci wybiegały z płaczem z gabinetu, to postanowiłem wtargnąć ukradkiem... – odpowiedziałem niepewnie
- Pan jest debil i kropka. Po coś Pan tu wpadł? –
- Ja? Widziałem ofertę pracy na drzwiach i... –
- Won! Bachory! –
- Ja też? –
- Nie, Pan oczywiście zostaje. Skąd u Pana taka desperacja, żeby podejmować się pracy w takiej dziurze. Przecież my nie mamy nic do zaoferowania. –
- Jak to nie? Robotę macie! –
- Debil... –
- Proszę? –
- Nic, nic... wołałem na... yyy... chomika. Chodź tu parszywy szkodniku! A co do Pana, to hmmm... jest Pan pewien, że chce Pan się podjąć takiego wyzwania? –
- Jasne, praca nie hańbi! –
- Debil, naprawdę debil... –
- Co Pan mamrocze? –
- Nic, nic, chomik je właśnie kable od... yyy... ksero. –
- Macie tu ksero? –
- Jasne. –
- Gdzie? W pokoju nie ma. –
- Jest w sekretariacie. –
- To skąd Pan wie, że chomik kable od tego żre? –
- To jest ta... no... tele... –
- ... patia! Wow, nie wiedziałem, że Pan ma takie zdolności. –
- Ano mam... ale przejdźmy do rzeczy. Imię i nazwisko? -
Myślałem, aby coś zamieszać. Widząc kompetencje prezesa, widziałem, że na pewno nie poprosi mnie o dokumenty.
- Jestem Michał Moneta. – odpowiedziałem
- Tak po prostu Pan to mówi? Bez zbędnych udziwnień? – zapytał z niedowierzaniem prezes
- Pan mi wpisze drugą narodowość jako Wyspy dziewicze. –
- Po co? –
- Ładnie będzie wyglądało. Do tego chciałbym tam pojechać i... –
- Dobrze, już dobrze. Tu jest kontrakt –
Przyjrzałem się dokładnie tejże ofercie. Ilość błędów ortograficznych była nieprześcigniona, ale mnie zaintrygowała pensja...
- 0? Okrągłe0? – zapytałem
- Tak, w końcu to klub amatorski – spokojnie, z poważną miną odparł prezes.
- Ale... z czego ja będę żył? –
- Nie martw się Pan. W kontrakcie nic nie ma, ale ja postaram się wypłacać Panu co jakiś czas zaskórniaczki. –
- Dziękuję Ci, bożyszczu! –
- No już, już. Teraz, niech Pan leci załatwić formalności związane z piłkarzami, potem porozmawiamy o reszcie spraw. -
CDN.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Scout = dobry taktyk? |
---|
Wyznaczając scouta do obserwacji następnego rywala, zwracaj uwagę na wartość atrybutu Wiedza taktyczna. Dzięki temu będzie on w stanie trafnie zasugerować rodzaj treningu przedmeczowego oraz proponowane ustawienie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ