Premier League
Ten manifest użytkownika Black przeczytało już 1524 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Nadszedł czas wielkiego meczu z Chelsea Londyn. Niby to tylko spotkanie ligowe, ale zawsze dostarcza niesamowicie dużo emocji. Wg prasy to Chelsea było faworytem
ale jak dla mnie, to my mieliśmy większe szanse. W poprzednim meczu, w Pucharze Sir Alexa Fergusona, padł remis i wygraliśmy w rzutach karnych. Teraz nie było możliwości karnych i musieliśmy wygrać w ciągu 90min. Wygrana pozwoliłoby nam choć częściowo wyłączyć z gry o mistrzostwo rywali, a przynajmniej ułatwiłoby nam drogę do zwycięstwa. Tak więc musieliśmy wygrać.
Składy obu zespołów prezentowało się następująco.
Obu zespołów piekielnie mocne. W szatni nie mówiłem zbyt wiele. Udzieliłem tylko ostatnich wskazówek taktycznych i powiedziałem, żeby zagrali dla kibiców. I wyszli na boisko... Pierwsza połowa była co tu mówić, słaba w wykonaniu moich chłopaków. Grali słabo, zostali zepchnięci do obrony, co zaowocowało rzadkimi atakami, a częstymi strzałami Chelsea. I o to w 31min Drogba pokonał van der Sara celnym strzałem. Holender był bez szans i przegrywaliśmy. Lecz nasza kontra była szybka. Już w 35min, Vidic pokonał strzałem głową Cecha! 1:1! Mieliśmy znowu szanse na zwycięstwo! Wynik aż do przerwy nie uległ zmianie, na tablicy nadal widniał remis. W szatni zachęciłem chłopaków do walki. I to pomogło, atakowaliśmy nieco częściej. Ale wynik nie uległ zmianie i około 75min przeprowadziłem ryzykowne posunięcie. Zdjąłem dwóch obrońców - Evrę i Nevilla (który notabene dosyć słabo grał) i wprowadziłem Fabregasa i Andersona oraz kazałem całemu zespołowi atakować.
I to pomogło, nasza gra w ataku znacznie sie polepszyła, a Chelsea nie zdołała jednak przełamać słabej, bo dwuosobowej obrony. Natomiast już w doliczonych czasie gry zdobyliśmy bramkę! Berbatov strzelał z 30 metrów i Carvahlo próbował zablokować strzał i niestety lekko zmienił tor lotu piłki, co zmyliło Cecha. Obrońca wpakował piłkę do własnej bramki! 1:2 w ostaniej minucie! Wygraliśmy!
Jeśli mam być obiektywny, muszę to przyznać. Chelsea przeważała w tym meczu. Częściej atakowała, skuteczniej. Nie miała miażdżącej przewagi, mecz był w sumie całkiem wyrównany, ale jednak tą odrobinę przeważała. Ale piłka to piłka, nigdy nic nie wiadomo. Ostatecznie to my wygraliśmy. Choć wszyscy wiedzieli, że to raczej szczęśliwe zwycięstwo, niż wypracowane, byłem zadowolony. Czasem nie ważny jest styl, ważny wynik. Dlatego pochwaliłem piłkarzy w szatni. Niech wiedzą, że jestem z nimi.
Bardzo szybko, bo zaledwie 3 dni po tym arcyważnym meczu, przyszedł kolejny. Tym razem w Lidzie Mistrzów, pierwsza kolejka. Starcie rozpoczynające rozgrywki w LM miałem zagrać z Fenebahce Stambuł. Zespół nie za trudny do przejścia, ale jednak i nie taki prosty. Nie mogłem go zlekceważyć. Pomimo tego chciałem dać niektórym zawodnikom nieco odpocząć. Dlatego wystawiłem w praktyce rezerwowy skład. Wyznaczyłem do gry Christiano Ronaldo, po raz pierwszy po kontuzji. Chciałem, żeby trochę się ograł, zanim zagra o stawkę. Dlatego planowałem go zdjąć po pierwszej połowie, aby się nie przemęczył. Wdrażał do gry się także Fabregas, który nie osiągnął jeszcze szczytu formy po urazie.
Zaczęliśmy od ostrego ataku i już w 2min objęliśmy prowadzenie! Bład popełnił bramkarz Turków i wyszedł do piłki, jednak ta zdołała dolecieć do Carricka. Ten zgrabnym lobem nad golkiperem skierował piłkę do bramki. I było 1:0! Atakowaliśmy dalej i przyniosło to efekty. W 25min Giggs odegrał piłkę do niepilnowanego Teveza, który pewnym strzałem zdobył gola! 2:0! Z takim wynikiem piłkarze zeszli do szatni. Nie mogłem ukryć emocji, byłem podekscytowany. Zachęciłem do jeszcze lepszej gry! Bo choć prowadziliśmy, Fenebahce także dawało sobie radę. Oddało sporo strzałów i częściej posiadało piłkę. Ale to dlatego, że rozgrywali raczej krótką piłkę. Naszym zadaniem na drugą połowę było jeszcze bardziej ich zdominować. I udało się! W 60min, Tevez z bliskiej odległości podwyższa na 3:0! Ale Turcy nie dali się całkowicie zdominować. W 68min odpowiedzieli honorowym trafieniem Buraka. Dwie minuty później cios. Kontuzja Ronaldo. A dopiero się wyleczył z poprzedniej i zaczął grać na poziomie. Niestety, chwilę wcześniej przeprowadziłem wszystkie zmiany i na skrzydle musiał zagrać Tevez. Ta bramka poderwała Fenebahce do ataku. Zaczęli częściej odwiedzać nasze pole karne. Ale to my ich dobiliśmy. Już w doliczonym czasie gry bramkę na 4:1 zdobył Hargreaves, piękną główką po rzucie rożnym.
Wygraliśmy w pięknym stylu. W szatni byłem wniebowzięty i to udzieliło się zawodnikom. Też byli wyraźnie zadowoloni z meczu. Miał on trzech bohaterów. Teveza, strzelca dwch bramek, Browna, który po raz kolejny popełnił błąd, który doprowadził do bramki i Ondera Turaci, który również popełnić błąd, który zaważył na wyniku meczu. Dlatego ten ostatni dostał ocenę zaledwie 4.6. Na szczęście, uraz Ronaldo okazał się na tyle niegroźny, że nie potrzebował opieki lekarza. Może trenować od razu, choć oczywiście jego kondycja jest teraz jeszcze gorsza i wiele pracy przed nim.
W drugim meczu, Villareal niespodziewanie zremisował z Wisłą Kraków. Czyżby Biała Gwiazda miała szanse choć na trzecie miejsce, premiowane pucharem UEFA?
W Pucharze UEFA doszło do polskiej niespodzianki. Lech Poznań wygrał 0:1 z Udinese Calcio na wyjeździe, a Legia sensacyjnie zremisowała 2:2 z Sevillą FC! To doskonała wiadomość. Lechowi wystarczy dowolny remis, a Legii 0:0 lub 1:1. Dodatkowo oba polskie zepoły rozegrają swe mecze z przewagą własnego boiska. Zapowiada się naprawdę ciekawie.
Parę dni później przyszedł czas na mecz z Bolton Wanderers. Przed meczem doszło to przepychanek słownych między mną, a menagerem Boltonu. Za miło nie było, ale przynajmniej mogłem powedzieć to nie ja zacząłem. A negatywne komentarze przeciwnika, tylko zagrzały piłkarzy do walki. Choć niektórzy zareagowali negatywnie i twierdzili, że zachowuje się nieprofesjonalnie... Wystąpiliśmy w praktyce w najsilniejszym składzie.
Mecz zaczął się pozornie źle. To Bolton miał kontrolę nad piłką, ale to my szybko zaatakowaliśmy. W 8min Berbatov dostał piłkę pod polem karnym, okiwał obrońcę i celnym strzałem po ziemi nie dał szans bramkarzowi. 1:0! 12min, McCann fauluje Giggsa w obrębie pola karnego, a sędzia bez wahania dyktuje jedenastkę. Pewnie wykorzystuje ją Hargreaves i prowadzimy dwiema bramkami! Po tych dwóch trafieniach odzyskiwaliśmy powoli kontrolę nad grą. Wynik do przerwy się nie zmienił. Bolton był częściej przy piłce, ale nie potrafił stworzyć żadnej sensownej akcji, a przeciwieństwie do nas. To my strzelaliśmy. W 52min kolejna szansa dla nas! Sędzia podyktował rzut wolny przy przy linii pola karnego. Wykonywał go Hargreaves, strzelił i... trafił w mur! Jednak to jeszcze nam pomogło, bo piłka po odbiciu się zmieniła kierunek i zmyliła bezradnego bramkarza! Odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. 3:0! 69 minuta i prowadzimy aż 4:0! Vidic strzelił kolejnego gola po rzucie rożnym. Ten element mamy dopracowany do perfekcji!
Pomimo pozornej przewagi Boltonu (byli przez piłkę przez aż 60% czasu gry), to my prawdziwie panowaliśmy. Oddaliśmy 20 strzałów, 4 wpadły do bramki. Taka wygrana, w dodatku nad rywalem, nie zdarza się za często. Morale w szatni było wspaniałe, udzieliło to się także kibicom
i prasie.
Dodatkowo Liverpool stracił pierwsze punky i zremisował z Blackburn!
Byliśmy już jedynym zespołem z kompletem punktów i zostaliśmy samodzielnym liderem tabeli!
W międzyczasie próbowałem zmienić kontrakty z piłkarzami, aby zaoszczędzić trochę pieniędzy. Z niektórymi udało mi się to i zyskałem 20k tygodniowo. Niby mało, ale w ciągu całego roku to calutki milion. Większość odrzuciła moje oferty, ale będę dalej walczył, a jak się nie uda, to poczekam nieco. Ale już pewne oszczędności udało mi się wprowadzić, dobre i to.
Nadszedł czas na mecz trzeciej rundy Carling Cup, z Ipswich Town. Ah, powrót na stare śmieci. Grałem tu przez dwa sezony, to był mój pierwszy klub w Anglii. Stare dzieje. Byłem wzruszony przychodząc na ten stadion, który nic się nie zmienił od tamtych czasów. Nawet prezes był ten sam przez ze prawie 20lat. Uciąłem sobie z nim miłą pogawędkę przed meczem. Był zadowolony, że jak jego zespół ma w końcu odpaść, to w meczu z moją drużyną. W końcu starsi kibice może nawet mnie pamiętają... Ale dość wspominek. Był to rywal z Championship, więc byłem pewien zwycięstwa. Dlatego pozwoliłem sobie wystawić skład złożony z młodzików:
Byłem pewien, że dadzą radę. Zwłaszcza, że mieli do pomocy Scholesa, który ostatnio mało gra, i Ronaldo, który powraca do formy. Byłem pewien zwycięstwa.
Chyba jednak byłem zbyt pewien. Początek był fatalny, to Ipswich ciągle atakowało. Na szczęście, udało nam się wyjść na prowadzenie, po karnym podyktowanym po faulu na Ochirosiim. Wykorzystał go Ronaldo i było 0:1! I ten wynik utrzymał się do przerwy. Po golu, ożywiliśmy się nieco i zaczęliśmy atakować. Atakowaliśmy rzadziej, ale skuteczniej. Parę razy byliśmy blisko gola i tylko pech, czy raczej szczęście rywali sprawiło, że nadal było 0:1. Mielismy dwie stuprocentowe sytuacje, niewykorzystane. W 56min Canales niepotrzebnie fauluje w polu karnym! Jedenastka, po raz drugi w tym meczu. Tym razem przeciw nam. I wykorzystana, Counago i remis 1:1. Zaczęliśmy grać nerwowo. Rzuciliśmy się do ataku i raz po raz oddawaliśmy strzały, niestety nieskutecznie. Ale zdołaliśmy strzelić! 87min, Ronaldo strzela pięknego gola w sytuacji sam na sam! Co ciekawe, asystą popisał się Kuszczak. Jego daleki wykop trafił w dobre miejsce. Już w doliczonym czasie gry było 1:3! Evans podał przez pół boiska do Ronaldo, bramkarz rywali próbował przejąć piłkę, zanim Ronaldo ją opanuje, jednak ten okiwał go i skierował futbolówkę do pustej bramki. Po czym sędzia odgwizdał koniec. Wygrana! Nerwowa, ale w pięknym stylu.
Mecz, choć nerwowy, okazał się pięknym zwycięstwem. Jak na rezerwowy skład, to świetnie zagrali. Popisał się zawodnik z podstawowego składu - Christiano Ronaldo, który skompletował hattricka. Dobrze, że wraca do formy. Wszyscy młodzi zagrali dobrze, poza Canalesem, który niepotrzebnie doprowadził do rzutu karnego. Musi na to uważać. No ale i tak wygraliśmy i zyskaliśmy ogromne pieniądze - 30k funtów. Dobre i to. Awansowaliśmy do kolejnegj rundy, losowanie miało być za parę dni. Kibice byli raczej niezadowoleni ze stylu zwycięstwa nad Ipswich. No ale cóż, jak dla mnie było dobre. Oni pewnie się spodziewali jakiegoś 5:0. Takie rzeczy to tylko w sparingach. Ale kibice dobrze też przyjęli Saiveta, z którego są bardzo zadowoleni i Sakho, którym są wręcz zachwyceni. Dobrze też oceniają transfer Fabregasa, co do pozostałych piłkarzy nie mają opinii, bo Ci za rzadko grają.
Teraz dopiero miało się zacząć. Przyszedł czas na jedno z ważniejszych spotkać sezonu. Z Arsenalem Londyn. Czekało nas naprawdę trudne starcie, ale i bardzo emocjonujące.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbuduj obiekty młodzieżowe |
---|
Korzystając z rady Pucka, warto od razu po rozpoczęciu gry przejść się do zarządu i poprosić o zwiększenie nakładów na szkolenie młodzieży lub rozbudowę obiektów. Sprawdziłem to - włodarze prawie zawsze zgadzają się na takie warunki już w pierwszych tygodniach naszego urzędowania. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ