Informacje o blogu

Idąc w stronę sukcesu

Manchester United

Premier League

Anglia, 2008/2009

Ten manifest użytkownika Black przeczytało już 1510 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Byliśmy w ciężkiemj sytuacji przed następnymi meczami. Musieliśmy się szybko pozbierać po dotkliwej porażce z Liverpoolem, gdyż mieliśmy chwilę potem zagrać w Klubowych Mistrzostwach Świata
Miałem mieszane uczucia apropo tych mistrzostw. Z jednej strony musieliśmy zagrać najlepiej jak potrafimy, gdyż to była walka o prestiż i duże pieniądze, której nie mogliśmy przegrać. Z drugiej jednak strony, byliśmy zdecydowanie najlepszym zespołem w tych mistrzostwach, więc walka z zespołami bądź co bądź słabszymi (choć i tak najlepszymi na swych kontynentach) mogła nam wyjść na dobre. A przynajmniej poprawić morale w szatni i na trybunach. Mieliśmy więc pewien luksus, przewagę przynajmniej psychologiczną. Dlatego postanowiłem wykorzystać ten czas najlepiej jak potrafię i wyciągnąć pewne wnioski z przegranej na Anfield Road. Miałem cztery dni na przemianę zespołu.
Postanowiłem nie zmieniać pierwszego składu, gdyż po prostu był świetny. Nie tu leżał problem. Wyjściowa jedenastka była odpowiednia. Wina leżała po stronie taktyki, którą ułożyłem. Jak zdążyłem zauważyć, większość zespołów z Premiership grała krótką piłkę. Część z nich grała szybkim tempem, niektórzy woleli mozolnie zyskiwać metr po metrze i po trzydziestym podaniu dotrzeć do bramki. Niewiele zespołów grało długimi, bądź też bezpośrednimi podaniami. Może taka gra była efektowniejsza, ale zdecydowanie nie sprawdzała się w angielskich realiach. Lubiłem bezpośrednią grę, ale jak pokazał mecz z Liverpoolem oraz parę innych wcześniej, zespoły grające krótką piłkę mają nad nami przewagę. Dlatego też postanowiłem zrezygnować z bezpośrednich podań i nieco upodobnić się do rywali. Wraz z asystentem i trenerami ustaliłem, jak ma wyglądać nasza taktyka, aby była zarówno efektowna, jak i efektywna.
Ustawienia piłkarzy na boisku nie zmieniliśmy, nadal pozostało takie samo:

Największą zmianą było wprowadzenie krótkich podań zamiast bezpośrednich. Taki styl gry mógł łatwo przerodzić się w nudną wymianę podań na własnej połowie, dlatego ustaliliśmy wraz z ekipą tempo gry jako szybkie, a styl jako ofensywny. Zdecydowaliśmy się także zawęzić nieco obszar gry. Dotychczas gra skrzydłami wychodziła nam doskonale, lecz pozostawiała praktycznie bezbronny środek. Teraz chciałem wykorzystać zarówno skrzydła, jak i środek pola obsadzony znakomitymi zawodnikami. Dlatego poleciłem atakować różnymi strefami i zmniejszyłem szerokość gry. Taka kombinacja dawała nam perspektywę efektywnej gry krótkimi podaniami, ale jednocześniej też efektownej, dzięki swej szybkości i agresji. Tablica zapisana notatkami z tej burzy mózgów wyglądała tak: 

I takie zapiski przedstawiłem piłkarzom w szatni dzień po starciu na Anfield. Niektórzy byli podobnego zdania co ja, że potrzeba tutaj zmian, ale niektórzy byli nieco zawiedzeni zmianą stylu gry. Ale byli też zachwyceni wizją długiego rozgrywania piłki, więc się wyrównało.
Oczywiście gracze dostali też indywidualne polecenia, dotyczące rajdów, strzałów, dośrodkowań etc. Niekórzy też grali bardziej mieszanymi podaniami, lecz z naciskiem na krótkie.
Pracowaliśmy nad tą taktyką resztę poniedziałku i wtorek. W środę wylecieliśmy do Japonii na Klubowe Mistrzostwa Świata!

Obawiałem się nieco problemów z aklimatyzacją po przejściu przez tyle stref czasowych i tak długiej podróży, ale musieliśmy sobie poradzić. Już na miejscu pracowaliśmy ostro nad naszą taktykę. W międzyczasie odbyły się mecze pierwszych rund mistrzostw.
W pierwszej rundzie Osaka AC (Japonia) pokonała 4:0 Waitakere Utd z Nowej Zelandii.
W drugiej rundzie ta sama Osaka pokonała niespodziewanie Saitama UTD (także Japonia) 1:0. W drugim meczu meksykańska Pachuca pokonała Etoile du Sachel z Tunezji3:0.
Nadszedł czas na półfinał i starcie z rewelacją mistrzostw - Osaka AC. Spotkanie zapowiadało się ciekawie i takież było.
Już w 17s wyszliśmy na prowadzenie dzięki Tevezowi! W 5min ten sam gracz podwyższył na 0:2! A jeszcze niedawno nie potrafił wstrzelić się w bramkę. Od tego momentu przeważaliśmy jeszcze bardziej. Byliśmy jedyną stroną atakującą, a choć Japończycy byli dłużej przy piłce, grali bardzo defensywnie i przez długi czas nie mogli wyjść z włąsnej połowy. Przewagę przypieczętował w 41min Sakho, strzałem głową po rzucie rożnym. Pomimo ciągłych ataków i dobrych zmian, zdołaliśmy strzelić tylko jeszcze jednego gola. Zrobił to po raz kolejny Sakho, dzięki czemu zasłużył na miano Zawodnika Meczu.

Byłem zadowolony z gry chłopaków, pogratulowałem im dojścia do finału Z tego co widziałem, taktyka także się spisywała, lecz wymagała jeszcze dogrania. Ale na to było trochę czasu i sporo pracy.
W drugim meczu Pachuca wygrała aż 3:0 z LDU de Quito z Ekwadoru i to z nimi mieliśmy zagrać finał.

Te dwa dni upłynęły bardzo szybko i pracowicie. Ani się obejrzeliśmy, a nadszedł dzień meczu o puchar. W międzyczasie odbyło się losowanie par 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Los przydzielił nam Juventus Turyn. Nie powiem, był to trudny przeciwnik, ale marzyłem o nim. Starcie z Białą Damą na pewno miało być bardzo ciekawe, tak samo jak pojedynek van der Sara z Buffonem. Zapowiadało się bardzo ciekawie, aczkolwiek to było wyzwanie. Ale najciekawszym meczem był pojedynek FC Barcelony z Chelsea Londyn. Dwie wielkie firmy, jedno miejsce w ćwierćfinale. Gdybym nie prowadził swego zespołu tego samego, albo następnego dnia, na pewno wybrałbym się na ten mecz. To był istny szlagier, Derby Europy.
Także pierwsza runda eliminacyjna Pucharu UEFA zapowiadała się ciekawie.

Los skojarzył między innymi Manchester City z Wisłą Kraków. Współczułem Wiśle, zapowiadało się na kolejne upokorzenie ze strony ekipy z Manchesteru...


Po tych doniesieniech skupiłem się tylko na finale. Pachuca w finałach prezentowała się nieźle, wygrywając oba swoje mecze po 3:0. Lecz to my byliśmy wyraźnymi faworytami.
Nie zlekceważyłem rywali i wystawiłem najmocniejszy dostępny skład. Zdecydowałem się tylko na wystawienie Berbatova zamiast Rooneya. I to się opłaciło, bo Bułgar zdobył bramkę dla naszego zespołu już w 3min! Ale Pachuca nie dała się bić tak łatwo i już cztery minuty później wyrównała po akcji całęgo zespołu i golu Manzura! Przez moment było już nawet 1:2 po golu Hernandeza... Ale okazało się, że przy tym ataku popełnił faul i bramka została nieuznana. Ale nasza bramka już została uznana. Sakho, dopiero w 35min. Ta bramka wyraźnie poderwała nas do ataku. Zaczęliśmy znowu grać ofensywnie. W przerwie meczu zachęciłęm piłkarzy do ataku. "Walczcie i strzelajcie!" - powiedziałem z entuzjazmem. I walczyli, lecz pomimo ciągłych ataków, nie mogliśmy wstrzelić się w bramkę. Dopiero w 84min podwyższyliśmy na 3:1. Neville wykonał rzut wolny na własnej połowie i długim podaniem skierował piłkę w stronę Paloschiego. Do piłki wyszedł też bramkarz Meksykańczyków, lecz spóźnił się i młody Włoch skierował piłkę wprost do pustej bramki. Chwilę później Saivet ustala wynik na 4:1. Piękne wykonanie rzutu wolnego sprzed pola karnego. Niedługo potem sędzia zakończył mecz. Wygraliśmy!
Nie tylko zdobyliśmy Puchar, lecz także zdobylismy go w dobrym stylu. Mecz, choć z pewnymi problemami na początku, był świetnym widowiskiem w naszym wykonaniu. Choć statystyki posiadania piłki przemawiają za rywalami, to my kontrolowaliśmy przebieg gry przez większość meczu. Na pochwałę zasługuje Sakho, który po raz drugi został Zawodnikiem Meczu i także Zawodnikiem Mistrzostw.

W ogóle cały zespół zasłużył na pochwałę! Świętowaliśmy pół nocy, ale potem jednak musieliśmy udać się do łózek, by rano wrócić do Anglii. Czekały nas kolejne dwa mecze ligowe, a potem pojedynek z Liverpoolem, tym razem w Pucharze Anglii. To on był naszym aktualnym celem, do niego się przygotowywaliśmy, a mecze w Premiership były tylko częścią tego przygotowania.

Ledwo wróciłem do Manchesteru i wszedłem do swego gabinetu, gdy rzuciła mi się w oczy szara teczka leżąca na biurku. Poznałem styl dostarczania raportów Watsona i wziąłem ją do ręki. Napisane na niej było "Lazaro Valera". "Włoch? Nie... Hiszpańskie nazwisko." pomyślałem i zaintrygowany otworzyłem. Popatrzyłem szybko na raport i zanim zdążyłem się porządnie wczytać, wypuściłem go z rąk. "Niemożliwe..." - pomyślałem - "Taki młodzik, prawie siedemnastolatek i taki dobry?" Młody Hiszpan już teraz prawie dorównywał umiejętnościami Kuszczakowi. Miał świetny refleks, znakomicie grał w powietrzu i chwytał piłkę. Był też pieruńsko skoczny, za to szybkość nie należała do jego mocnych stron. Ale jego cechą charakterystyczną była niesamowita wręcz agresja i odwaga. Chłopak nie bał się wyjść do trudnych piłek i walczyć o nie. A że jeszcze umiał się dobrze ustawić... To czyniło z niego świetnego gracza, który już w młodym wieku mógł grać na światowym poziomie. A miał jeszcze potencjał. Miał szansę stać się dużo lepszy. Lepszy niż van der Sar, porównywalny nawet z Buffonem. Na końcu raportu było zdanie od Watsona "Gadałem z prezesem. Masz zgodę na kupno." "Świetnie!" - pomyślałem i od razu rzuciłem się do komputera ustalić jego transfer z Sevillą FC. Musiałem go mieć, po prostu musiałem.

W międzyczasie powitałem także w klubie nowego asystenta. Dotychczasowy - Pat Rice, zrezygnowałz tej funkcji z powodów osobistych, których nie chciał zdradzić. Pozostał jednak trenerem. Moim nowym asystentem został mój rodak - Marek Cichy. O dziwo, nie był on pierwszym z brzegu kandydatem. Choć niezatrudniony nigdzie wcześniej, był świetnym fachowcem i doskonalym asystentem. Z tego co zaobserwowałem podczas pierwszych dni jego pracy, był lepszy niż Pat, z całym szacunkiem dla Irlańdczyka. Ta zmiana chyba wyjdzie klubowi na lepsze.

Nadszedł mecz z Aston Villą Birmingham. Przed meczem przyszłą wiadomośc, że zarząd ligi zwiększył karę dla Carricka do dwóch spotkań zawieszenia. Byłą to podwójnie zła wiadomość. Z zawieszonym Michaelem i kontuzjowanym Owenem nie miałem kogo wystawić na pozycji defensywnego pomocnika. Zdecydowałem się postawić na młodego Canalesa. Niech się ogra młodzik. Co najgorsze, Edwin i Wes poburkiwali, że nie trzymam zespołu w ryzach dyscypliny. Cóż, nie uważałemm, że Carrick zasłużył na zawieszenie i broniłem go. To pewnie zaważyło o tej opinii. Ale nie było innej rady, jak tylko zagrać ten mecz.
Mecz zaczął się dobrze dla nas. Już w 4min mieliśmy szansę prowadzić, ale Ronaldo uderzył z wolnego w słupek. Ale co się odwlecze, to nie uciesze. W 6min gola zdobył Rooney, po dośrodkowaniu Ronaldo! Wreszcie się przełamał, po ponad 400min niemocy. Lecz później niemoc ogarnęła cały zespół. Pomimo częstych ataków, nie mogliśmy strzelić gola. Przełomowym momentem była 42min, kiedy Howard Webb wyrzucił z boiska Marlona Harewooda po brutalnym faulu na Evrze. Przerwa przyniosła zmianę taktyki na powolne rozgrywanie piłki i wymianę kontuzjowanego Rooneya na Berbatova. Bułgar był bliski strzelenia bramki, ale trafił w poprzeczkę. Wynik utrzymał się aż do końca.

Pomimo skromnej wygranej jedną bramką, wynik nie odzwierciedlał gry. Mieliśmy przewagę i to naszą winą jest taki skromny wynik. Powinniśmy wygrać więcej.
W następnym meczu nie mógł zagrać Sakho, który przekroczył limit zółtych kartek. Za to powrócił Vidic i zagrał w drugiej połowie. Musi powoli wracać do formy, jednak widać było, że nadejdzie ona szybko.

Następnym meczem miało być starcie z Tottenhamem Hotspur. Koguty zawsze był trudnym przeciwnikiem i zapewne tym razem nie miało być inaczej. Jednak zdecydowałem się wystawić nieco zmieniony skład. Posadziłem na ławce Fabregasa i van der Sara. Bo o to to starcie stało się meczem pożegnalnym Fletchera i Fostera, którzy z początkiem nowego roku odchodzili do odpowiedno Oiympique Lyon i Interu Mediolan. Był to dla nich swoiste pożegnanie z Old Trafford, dlatego postanowiłem zrobić im niespodziankę i wystawić ich w pierwszej jedenastce.
Warunki meczowe zdecydowanie mnie nie cieszyły. Ulewa to nie jest pogoda, którą piłkarze lubią najbardziej. Oba zespoły miały trudności z precyzyjną kontrolą piłki. Jednak udało nam się wyjść na prowadzenie! Po rzucie roznym Giggsa piłka wylądowała przed polem karnym, skąd do bramki pięknym strzałem w okienko posłał ją Fletcher! Piękne pożegnanie z kibicami! W 15min cios dla wiekowego Giggsa. Kontuzja zmusza go do zejścia z boiska. A akurat sie cieszył, że wystawiłem go w pierwszej jedenastce... Chwilę później Ronaldo trafia w słupek! Ma chłopak pecha od pewnego czasu. To samo robi Nani! Bramka rywali jest zaczarowana, nie możemy trafić do bramki. W 65min zdejmuję wyczerpanego i nieco kontuzjowanego Fletchera. Publiczność zgromadzona na Old Trafford żegna go brawami dziękując za wspaniałą bramkę i za osiem lat gry. Nie zdołaliśmy zmienić już wyniku meczu.

Jak na mecz w takich warunkach zagraliśmy świetnie. Przeważaliśmy, tylko znowu zabrakło skuteczności pod bramką. Słabo spisał się Nani - zawcze czołowy gracz zespołu. Był aktywny, ale mało skuteczny. Ben Foster zagrał dobry mecz, jego też pożegnano brawami. Jednak bramkarz rywali - Gome zagrał rewelacyjny mecz w pełni zasługując na miano zawodnika meczu. To jemu zawdzęczamy tak skromną wygraną. Giggs niestety wypadł ze składu na kolejne trzy tygodnie. Znowu. To już jego piąta kontuzja odkąd jestem tu menadżerem. To nie zapowiada się zbyt dobrze. Koniec jest wspaniałem kariery może być przepełniony kontuzjami, a wtedy niestety nie ma z takiego gracza, zwłaszcza u schyłku kariery, pożytku.

Zakończyliśmy rok 2008 skromną imprezą sylwestrową. Nie przemęczaliśmy się imprezowaniem, ale pozwoliliśmy sobie na nieco luzu. Rok był bardzo dobry. Nagrodę dla Piłkarza Roku FIFA'y zdobył Lionel Messi przed Gerrardem i Raulem. Natomiast Złotą Piłkę France Football zdobył Raul przed Gerrardem i Aguero. Nasi piłkarze żadnych nagrod indywidualnych nie zdobyli, choć osobiście wiem, że na to zasługują. Natomiast Jedenastka Roku na świecie wyglądała następująco:

Cieszy mnie wyróżnienie Vidica i zwrócenie uwagi na Ronaldo. Jeszcze kiedyś będzie tu więcej naszych piłkarzy, obiecuję!
Rok 2009 zapowiadał się naprawdę interesująco...

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.