Ten manifest użytkownika Magicc przeczytało już 1489 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Kolejny raz mój wpis dotyczyć będzie Widzewa, czym mam nadzieję nikogo do siebie nie zniechęcę. Mimo wszystko jest to najbliższa mojemu sercu tematyka, więc proszę o wyrozumiałość.
W ramach wstępu zaznaczę, że w zespole ze wschodu Łodzi rządzi i dzieli jeden człowiek - Sylwester Cacek. Ów biznesmen był dla Widzewa jak obietnica nowego życia - przed jego przyjściem klub z trudem funkcjonował, a swoją egzystencję zawdzięczał właściwie tylko Zbigniewowi Bońkowi.
Sylwester Cacek wkroczył do Widzewa z jednym, kluczowym hasłem - odbudować wielki Widzew. Idea zacna i warta pochwalenia, aczkolwiek nierealna. Wielki Widzew był jednym z najlepszych i najsilniejszych klubów w historii polskiego futbolu, z czystym sumieniem można go stawiać w jednym szeregu z Górnikiem Zabrze z lat 60.
Za realizację tego planu pan Cacek zabrał się w sposób dość nietypowy. Kiedyś do Widzewa ściągano najlepszych piłkarzy w kraju, zanim ci stali się najlepszymi piłkarzami w kraju - Paweł Janas został ściągięty przez Leszka Jezierskiego z Pabianic, Zbigniew Boniek z Bydgoszczy, a Wojciecha Młynarczyka z Odry Opole sprzed zabrzańskiego nosa podebrał Ludwik Sobolewski.
Za obecne transfery nie odpowiada trener - wszystko spoczywa w rękach Grzegorza Bakalarczyka. To istny człowiek widmo, o którym nawet internet nie wie zbyt wiele. No dobrze, jest jeszcze Mateusz Cacek - syn właściciela klubu. Obaj panowie pojęcie o piłce mają takie, że dzięki nim na liście płac łódzkiego klubu jest obecnie Bogdan Straton. Nie znacie? Nie szkodzi, pewnie więcej o nim nie usłyszycie- rumuński obrońca grał ostatnio w drugiej lidze swojej ojczyzny, ale nawet tam został zwolniony. Po tym fakcie rozsyłał swoje CV gdzie tylko mógł, w tym także do Widzewa - to tyle jeśli chodzi o kwestię skautingu.
Wcześniej w podobny sposób w Łodzi pojawili się między innymi Daniel Bożkow i Fernando Arriero. Pierwszy grywa ostatnio w pierwszoligowym Górniku Łęczna, po drugim w ogóle słuch zaginął. Wiem o nim tylko, że (podobno) zna Andresa Iniestę i zdaniem Pawła Janasa dobrze sobie radził na basenie. Czyli niezbędne do gry w Widzewie kompetencje też już znamy.
Obecne władze klubu stwierdziły też, że nie są im potrzebne sławy sprzed lat - na obchody 100-lecia klubu nie zaproszono właściwie żadnego z piłkarzy wchodzących w skład Wielkiego Widzewa. Wygląda więc na to, że mamy do czynienia ze zwykłym PR-owym sloganem, który niestety szkodzi legendzie.
Ostatnio pojawiły się nawet głosy, że Lech (ten tegoroczny) może być lepszy od Widzewa z najlepszych lat. Bez owijania w bawełnę - to nieprawda. Widzew pokonywał Juventus (który miał po swojej stronie sędziego) i Liverpool, gdy te kluby miały status dzisiejszej Barcelony i Interu. To nie to samo co rezerwowy skład ManCity.
To taka mała dygresja z mojej strony, po prostu nie mogłem obok tego przejść obojętnie. Ale do rzeczy. Wielki Widzew miał nieustraszonych gladiatorów, którzy rzucali wyzwanie najsilniejszym piłkarskim firmom i wygrywali. Widzew Cacka i Animuckiego ma zgraję speców od marketingu, bajzel organizacyjny i bandę egzotycznych piłkarzy różnej jakości (gdyby w klubie był jeszcze zagraniczny bramkarz, można by wystawić całą 11-tkę bez żadnego Polaka).
W ostatnim czasie klub lubi się na dodatek poprzepychać z róznymi podmiotami. A to ponaprzykrza się władzom miejskim, a to obrazi się na największy w kraju magazyn piłkarski. Tak, taka sytuacja też miała miejsce - Widzew jako jedyny klub w Polsce zażądał od "Przeglądu Sportowego" pieniędzy za udostępnienie zdjęcia drużyny do "Skarbu Kibica". Takie działania nic nie wnoszą, a tylko utrwalają nienajlepszy wizerunek Widzewa.
Kto zna Czesława Michniewicza, ten wie, że nie jest to trener potulny. Pracując w poprzednich klubach często popisywał się swoją erudycją i bogatym językiem - dzisiaj jest do bólu pokorny, bezbarwny i poprawny. Ale za to w 100% zgodny ze stanowiskiem klubu. Tak bardzo, że aż nie chce się wierzyć w przypadek. Z piłkarzami sprawa wygląda zresztą podobnie - ciągle te same, odgórnie podyktowane frazesy, które nic nie wnoszą.
Natomiast szefowie zespołu wymyślili w ostatnio kolejne hasło: "robimy to samo co Real Madryt, tylko na troszkę mniejszą skalę". I słusznie, po co się ograniczać.
Wielki Widzew to dzisiaj tylko mdły i nienaturalny twór miernych speców od PR-u, niczym nie wybijający się ponad szarzyznę naszej kiepskiej ligi. Na pewno nie jest tym, czym był oryginalnie.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ