La Liga Santander
Ten manifest użytkownika Chod przeczytało już 799 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Redaktor: Witam państwa serdecznie, dziś zamiast tradycyjnego podsumowania sezonu przeprowadzimy wywiad z menadżerem Malagii. Dlaczego akurat Miles Caroll? Może to przyznać każdy - jest wielką gwiazdą swojej drużyny, jednak praktycznie nie kontaktuje się z mediami. Taka okazja zdarza się rzadko, więc postanowiliśmy z niej skorzystać. Witam pana, panie Caroll.
Miles Caroll: Dzień dobry...
R: Zacznijmy od moich gratulacji - piąte miejsce i niewielka strata do czwartego Atleticu Bilbao. Byliście wielkim zaskoczeniem i porządnie namieszaliście w stawce La Liga. Czuje się pan spełniony?
MC: Do uczucia spełnienia jeszcze naprawdę daleko, ale jestem zadowolony z tych wyników i postawy piłkarzy.
R: Apropo piłkarzy, nikt nie spodziewał się takich wyników po parze Cazorla - Buonanotte.
MC: No to zrobili Wam kawał (śmiech), a tak całkiem poważnie - Santi udowodnił że jest kimś wielkim, a Diego... Diego jeszcze to Wam udowodni.
R: Mistrzostwo dla Realu, jest pan zdziwiony?
MC: Nie, dlaczego? Przez większość sezonu prowadzili w tabeli, na pewno cieszę się że pokazaliśmy zęby w meczu na Santiago Bernabeu wygrywając 1-0.
R: Faktycznie, zaskoczyliście wtedy większość fachowców. Chociaż Wasza gra w tamtym spotkaniu na kolana nie powaliła, postawiliście wielki autobus z napisem "U shall not pass".
MC: Humor się chyba wyostrzył Waszej redakcji... Tak, zagraliśmy defensywnie bo nikt nie jest na tyle głupi by rzucić się z szabelką na czołgi, chyba że Polacy...
R: Dobra, pośmialiśmy się, panie trenerze. Czas wspomnieć ten sezon. Bo wszystko zaczęło się od meczu derbowego z Sevillą...
MC: Pamiętam to jak dziś, 1-0 i gol Ruuda van Niesterlooya. Mój debiut w roli menadżera, nie zapamiętałem nawet ile wtedy wypiłem..
R: Za to ja pamiętam dalszą serię spotkań; 2-0 z Granadą u siebie, potem wyjazd na mecz z Mallorcą i wygrana 4-1. W obu spotkaniach po bramce strzelił Baptista, dobrze się zapowiadało - prawda?
MC: Jakoś nie pamiętam szczególnego podniecenia, wszyscy myśleliśmy trzeźwo i czekaliśmy na nadchodzące wyzwania.
R: Jednak remis 1-1 z baskijskim Atleticiem i porażka 1-2 z Getafe były swoistym zimnym prysznicem. Co wtedy wydarzyło się w szatni? Wiadomo że odbiło się to na grze drużyny.
MC: Ujmę to tak - paru z nich musiało zrozumieć że wcale nie są gwiazdami a bardziej od ich kolejnego zachwycającego dryblingu liczy się dobro całości. Poskutkowało; wygraliśmy wówczas z Levante (3-1, przyp. red) i Królewskimi w tym pamiętnym meczu na Bernabeu.
R: Jednak potem znowu to wszystko wzięło w łeb, graliście w Pucharze Króla i niespodziewanie przegraliście 1-4 na wyjeździe z Deportivo La Coruna. Znowu było coś nie tak...
MC: I znowu musiałem odpalić bombę w szatni, która poskutkowała bo zaczęliśmy wygrywać; 4-0 z Espanyolem i 5-1 w meczu z Rayo. Wówczas trochę wody sodowej uderzyło nam do głów...
R: ...i to co zrobił z Wami Betis to prawdziwy horror, a może tylko zwyczajna manita. Pięć do zera, nie istnieliście.
MC: Wypadek przy pracy, po tym meczu wróciliśmy na właściwe tory i zrewanżowaliśmy się u siebie z Deportivo. Wygraliśmy 3-0, nie pamięta już pan?
R: Fakt, wygrana w wielkim stylu i ta bramka na 3-0 Cazorli, palce lizać. Dalej szło Wam tak samo dobrze; wygrana z Villarealem i Racingiem Santander.
MC: I ponownie syndrom dwóch spotkań w lidze - dwie wygrane, a potem ta porażka z Realem Sociedad.
R: Złapaliście wtedy zadyszkę; remis 1-1 z Osasuną no i ta bezbramkowa parodia w meczu przeciwko Valencii. Zanosiło się na jakieś większe załamanie formy.
MC: Musiałem ich solidnie potrząsnąć no i poskutkowało; dwa zwycięstwo z Alcoron w Pucharze Króla, potem 2-0 z Atletico Madryt.
R: No i rewanż za porażkę ligową z Betisem; 4-1. Zamknęliście usta tym którzy mówili że Betis jest lepszą ekipą.
MC: W perspektywie czasu jaki minął mam teraz trochę żalu do siebie że odpuściliśmy mecz z Sportingiem; przegraliśmy 0-1 gotując się na rewanżowe spotkanie z Betisem.
R: No i wygraliście po golu Enzo Maresci. Chyba jednak nie było tak źle; mocna pozycja w lidze, półfinał Pucharu Króla. Pan jednak nie był w sosie, ciągle coś kreślił podczas meczów i podobno na treningach.
MC: Musiałem udoskonalać mój plan taktyczny, zresztą potem zmieniłem trochę model gry.
R: Chyba za dużo pan wtedy myślał; przegrana z Barceloną, Villarealem w pucharze, dwa remisy; kolejno z Sevillą i ekipą "Yellow Submarine".
MC: Byłem wtedy wściekły - zagraliśmy słabo i niestety odpadliśmy w półfinale. Szkoda, bo mogło być tak pięknie.
R: Możliwe że zbyt pięknie, jednak ważne że z Granadą wygraliście 3-1...
MC: By potem Barcelona nie dała nam szans, a Messi wpakował hat-trica. Blamaż.
R: W międzyczasie przyszedł Ibrahim Affelay, jednak na początku strasznie rozczarowywał.
MC: Nie wiem czy można to nazwać rozczarowaniem; jego pierwsze występy i tak były o wiele lepsze niż Joaquina.
R: Wracając do spotkań... Po porażce z Blaugraną zaliczyliście dwa remisy; najpierw z Mallorcą a później z Athleticiem Bilbao.
MC: Wtedy byłem naprawdę wściekły bo graliśmy strasznie, na dodatek bramki wyrównujące musiał strzelać Cazorla w samych końcówkach.
R: Można już go chyba nazwać człowiekiem od zadań specjalnych? Jednak w meczu z Zaragozą zwycięstwo dał Wam hat-trick Rondona.
MC: Co mi po tym hat-tricku jak z Getafe przegraliśmy nie podejmując nawet walki; 0-1 i dobranoc.
R: Za to Levante chyba Was nie lubi, przegrali z Wami dwa razy w tamtym sezonie, dwa razy 3-1.
MC: Ich pech...
R: Pech to miał pański zespół który przegrał 2-5 z Realem u siebie. Po tym wygranym meczu na Bernabeu wszyscy zbierali szczęki z podłogi.
MC: To był inny Real, zdecydowanie mocniejszy niż wtedy gdy z nimi wygrywaliśmy.
R: Jednak potem szło Wam gładko; wygrane z Rayo i Espanyolem, remis w derbach z Betisem.
MC: Przez chwilę znowu narzekałem, bo po meczu z Betisem zremisowaliśmy z Racingiem Santander. Bolało, uciekała szansa na granie w Lidze Mistrzów.
R: Potem seria trzech zwycięstw, kolejno: Villareal, Real Sociedad i Osasuna. Wreszcie odblokował się Affelay, strzelając po dwie bramki...
MC: ...Villarealowi i Realowi. Cieszyłem się, bo to oznaczało że jednak nie wyrzuciłem tych pieniędzy w błoto.
R: A miał pan jakieś wątpliwości?
MC: Przez chwilę...
R: Po tej dobrej serii i mając szanse na grę w eliminacjach do Ligii Mistrzów zakopaliście je... Przegrywając z Valencią.
MC: Takie wpadki zdarzają się najlepszym, odbiliśmy to sobie wygrywając 2-0 z Atletico Madryt i 3-1 na koniec rozgrywek w meczu z Sportingiem.
R: Tak podsumowując, trzech piłkarzy których chciałby pan z tego miejsca wyróżnić?
MC: Toulalan, Cazorla, Buonanotte - wspaniała praca całej tej trójki. Francuz dawał z siebie wszystko i nie złapał ani jednej kontuzji w ciągu całego sezonu.
R: Jeśli pan pozwoli - kilka szybkich pytań na pożegnanie. Największe zaskoczenie?
MC: Zdecydowanie to że zostałem trenerem.
R: Największy niewypał transferowy?
MC: Chyba Alberto Paloschi, te dwie-trzy bramki w sezonie nie przekonują mnie.
R: Najlepszy transfer?
MC: Toby Alderweireid.
R: Zespół który najbardziej zaskoczył?
MC: Athletic Bilbao.
R: To już chyba wszystko, serdecznie dziękuje panu za udzielenie wywiad.
W następnym odcinku pierwsze starcia w Lidze Europejskiej ;)
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Aerobik - męska rzecz? |
---|
Trening aerobiczny jest ważny, kiedy zależy nam na doskonaleniu dynamiki piłkarzy. Rozwija umiejętności takie jak Zwinność, Przyspieszenie, Szybkość. Przydaje się szczególnie przy szkoleniu skrzydłowych i obrońców. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ