Informacje o blogu

Bez taryfy ulgowej

Bałtyk Gdynia

Polska II Liga

Polska, 2014/2015

Ten manifest użytkownika zachi przeczytało już 2149 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

 


 
W domach z betonu nie ma dobrej muzyki

  Będę musiał zmienić lokum. Sobota, godzina siódma z minutami - z piętra wyżej nakurwia basem jakieś technoszito. Żeby to chociaż był Prince, czy Queen lub James Marshall Hendrix, to złego słowa bym nie powiedział, a jeszcze poprosiłbym o podkręcenie woluma. Z mieszkania obok - ryk pijaczyny, który musi obsobaczyć żonę za to, że ośmieliła się sprzedać jego pieczołowicie wyzbierane po śmietnikach butelki. I, co gorsza - pieniądze wyjebała  w błoto, gdyż na chleb. Z dołu - wiertara napieprza udarem, pół bloku się trzęsie, taki cud Wielkiej Płyty.

  Zbieram się powoli do wyjścia, gdyż dziś autokarowa wycieczka do Wągrowca na mecz z tamtejszą Nielbą, a to jakieś trzysta kilometrów do przetyrania. Uprzejmie przypominam, że wciąż zajmujemy w lidze miejsce pierwsze - pochwały sypią się więc z każdej strony, a prezes i boss chodzą szczęśliwi jak nigdy. Tak radośni, że zapominają o tym by pokazać mojej skromnej osobie jak to serdecznie mnie nienawidzą. Wróć - boss mnie nienawidzi, a prezes jedynie traktuje jak powietrze. Nic to - dochodzi godzina ósma, trzeba zarzucić dresik, trampole i przespacerować się na stadion. Przy okazji - technozjeb  z mieszkania wyżej zmienił płytę. Na coś tak popieprzonego, że nie mogę tego nawet zidentyfikować. Such shame. 


 
  Piękne, kochane 21 stopni. Cudowne po prostu. Dzięki tak wspaniałej pogodzie nie dość, że podróż była znośna (bo i na Wybrzeżu temperatura podobna), to jeszcze i mecz da się przetrwać bez zalania się potem. Nielba wystawia swój najmocniejszy skład, czyli tak właściwie nie musimy być zanadto spięci na ten mecz, bo Krystianów  to tam nie uświadczysz. Jedyny zawodnik którego się obawiam, to Adrian Pietrowski - na początku sezonu nasz szpion również zwrócił uwagę na jego umiejętności, ale nie mieliśmy tyle pompek i piłek by dokonać ewentualnego transferu. Wrzucę wam tu kartę zawodnika, z moich tajnych, tabletowych zapisów. Można również wykorzystać magiczny klik na obrazku, by go powiększyć! Star Łorsy po prostu. 

 
  Mecz się rozpoczął zgodnie z planem - Nielba ruszyła do ataku, ale bez specjalnego zacięcia. Boss ustawił chłopaków nieco defensywnie i na odprawie przed meczem uczulał na grę z kontry. Generalnie nie spodobał mi się ten pomysł, gdyż byłem za wpierdoliadą od pierwszego gwizdka. Pamiętacie może dość leciwy już filmik o ustawce kiboli Arki Gdynia? Chciałem zastosować podobną zasadę - "wyjścia na takiej kurwie, żeby ich zmieść z powierzchni ziemi". Przecież to raptem druga liga, tutaj punkty nie wpadają za finezję i klepanie miętówki, czyli tik-taka, jak to nazywam. Nic to - szefo się naoglądał Barcelony i zaczął wpajać chłopakom, że na wrogich kartofliskach ma być klepa i jeden kontakt. Zapomniał chyba jednak o bardzo starej zasadzie, by mierzyć siły na zamiary, a nie zamiar podług siły. Nielba za to zagrała prostą piłkę i w 30. minucie wyszli na prowadzenie po strzale Krzysztofa Wojciechowskiego. Do przerwy bez zmian, w szatni łby w dół - a boss się piekli. 
 
  Po zmianie stron - niewielka zmiana w grze naszego zespołu. Chłopaki zaczęły szastać agresją, na szczęście sędzia Marciniak nie sięgał zbyt chętnie po kartony. I tak gramy, gramy, czas spieprza, wynik wciąż smutny. Aż do 81. minuty, gdy dawno nie oglądany w akcji Karol Szostek zapakował takie widły, że aż chłopakom na ławie witki opadły. 1:1 ! Mecz kończy się remisem - i po dziewięciu kolejkach utrzymujemy się na pierwszym placu. Za kilka dni czeka nas kolejny wyjazd, tym razem do Opola na mecz z tamtejszą Odrą. 


Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, pójdziem na Odrę
 
  Ostatnio dostałem strzał z ucha, że w lidze zespoły zaczynają już się zgadywać na akcję "trzaskać lidera" - więc będą ostre spięcia na boisku w meczu z Odrą. Wszystko to po to, żeby jakiś beniaminek z Gdyni przypadkiem nie zaczął się wozić według zasady "wyżej sra, niż dupę ma". Uczuliłem na to bossa, który moje uwagi podsumował krótkim: nu, to kurwa zobaczymy. Dziwne to, ale po poprzednim remisie szefuńcio nieco wyluzował i zaczął nawet ze mną normalnie rozmawiać w autokarze. Dalej oczywiście jedzie mi w piec o byle badziew, ale tym razem, o dziwo, zagadywał, odpowiadał na pytania i nawet raz się uśmiechnął, choć może źle zinterpretowałem grymas który się pojawił na jego facjacie. Po czymś takim aż się chce pracować!

  Mecz w Opolu startuje dopiero o 19, więc mogłem się nieco pobyczyć i do klubu przytelepać nieco później niż zazwyczaj, choć w trasie pewnie spędzimy kilka godzin, a te sześć to najmniej. Na miejscu byliśmy coś przed szesnastą, boss zarządził krótki trening biegowy i małą klepkę co by się zapoznać z boiskiem. Niby druga liga, ale podejście prawie jak w Realu - i nie mam tutaj na myśli pewnej sieci handlowej. 



  19:00, pierwszy gwizdek i po chwili na murawę pada Jari, po ewidentnej kosie młodziutkiego Bartosza Sobczyńskiego. Sędzia gwizda, ale kartonem go nie obdarowuje - zapowiada się faktycznie polowanie na moich chłopaków. Z trybuny poszło nawet krótkie sędzia chuj, lecz to pewnie od strony naszych kibiców, a nie gospodarzy. 

  Chłopaki nie dają sobie wejść na głowę, ale starają się grać czysto - i cały czas do przodu, jak w kadrze Polski, za Krzynówka. I proszę bardzo - 12. minuta, rzut wolny pośredni, Daniel Pietrycha dokładnie zagrywa w pole karne, a tam dobrze ustawiony Karol Wasielewski daje nam prowadzenie świetnym strzałem z bańki. Na trybunach afera, boss wyrwał kapcia z ławki i biegnie klepać, chwalić i rzucać kurwami, znaczy się - jest dobrze!
 
  Dobrze było do 21. minuty, gdy stan meczu wyrównał obrońca gospodarzy, Arkadiusz Lalko. Wszystko przez nasze gapiostwo w obronie, więc zdzieram japę by defensorów ustawić do pionu. 
 
  W 28 minucie pierwszy żółty karton dla gospodarzy. I bardzo dobrze, bo sędzia przestał powoli panować nad tym co zaczęło się dziać na placu po wyrównującym golu Odry. Kuźwa, jak zaczęły piszczele skrzypieć!

  32. minuta to wrzut piłki z autu przez Kiełba, piłka spada w polu karnym pod nogi Litmanena - a ten spokojnie i technicznie pociąga po długim słupku! 2:1 !
 
  35. minuta przynosi kuriozalnego samobója w wykonaniu środkowego obrońcy Odry, Sebastiana Dudy. Kiełb zacentrował w pole bramkowe, do piłki już sięgał golkiper gospodarzy Paweł Szypcio, lecz na to nadjechał wślizgiem Duda i skierował futbolówkę do własnej bramki. 3:1
  - O to chodzi, o to kurwa chodzi! - boss drze mordę z ławy, ja tak samo, jest moc!

  Dwie minuty później żółty karton wyłapuje Lalko, do przerwy wynik bez zmian. W szatni wielki pozytyw, boss zadowolony i szasta komplementami. Mietek wysłał mi z trybun smsa o treści "jado świry" - sielanka. Na drugą połowę wychodzimy napakowani jak słynne już kabanosy

  52. minuta - Patryk Duda nie wykorzystuje wapna, świetnie broni Osama Yehia. To musiało uwalić morale zawodników Odry. Chwilę wcześniej żółty karton otrzymuje Wasielewski

  W 57. minucie Oskar Skrzecz strzela czwartą bramkę po potężnym zamieszaniu w polu bramkowym rywala! Nokaut, po prostu nokaut, Odra spływa, Bałtyk płynie, cholera wie jak to ciekawie napisać! Odra zła, Odra wkurwiona - jeszcze po kartonie wyłapują Sobczyński oraz Cieluch. Końcowy gwizdek i szał naszej garstki kibiców, zawodników Bałtyku, bossa i mój! Równe dziesięć kolejek i dalej trzymamy pierwszy plac!


Panie Kazimierzu! Ma pan klucze od kabiny?


  Sezon się buja w najlepsze, dziesiąta kolejka w końcu pokazała, że potrafimy w meczu strzelić więcej goli niż trzy. Autokar w drodze do domu pękał w szwach od sielnkowych przyśpiewek, klepania się po plecach oraz basowych kurew i chujów rzucanych przez bossa- mocno przeżywał chłop kopaninę jaka odbywała się na boisku. Już patrząc na suche statystyki, to piłkarze Odry faulowali dziewiętnaście razy, przy naszych czterech. Martwi także kontuzja Karola Szostka, w kolejnym meczu zagra pewnie na szpicy młodziutki Damian Jastrzębski
 
  Czwartek i piątek minął nam na popołudniowych treningach oraz gdybaniu, dlaczego od kilku dni Mietek chodzi taki cichy i nieobecny duszą. Do tego trzeźwy, co może być świetną wskazówką prowadzącą do tego, iż pewnie żona znowu założyła mu szlaban na barek. Każdy bowiem w klubie wie, że Mieciu boi się jedynie małżonki oraz Bozi, lecz tej pierwszej zdecydowanie bardziej. Widocznie się nasz kierownik drużyny naczytał książek Borchardta. 
 
  Przyszła sobota i przyniosła upał taki, żeojapierdolę. Już w południe grzmotało na 34 stopnie - a w godzinie meczu nic w dół nie zeszło i na ławce zwyczajnie się rozpływałem. Do Gdyni zajechała ekipa MKS Kluczbork, która po dziesięciu kolejkach zajmuje w lidze przedostatnie, 17. miejsce. Nisko bo nisko, ale by zdobyć zakładane trzy punkty to najpierw trzeba będzie się solidnie nabiegać i wypocić. 

  Od początku idziemy szturmem, jak czołgi na Polskę w 39-tym. Boss wyraźnie i wielokrotnie przed meczem podkreślił, że podstawą dzisiejszego spotkania ma być szanowanie piłki i nie wypieprzanie wszystkiego na aferę. Ma się na placu objawić taka Barcelona, ale dla ubogich - klepa, siepa i tik-taki.

  W 13. minucie piłkę w polu karnym otrzymał Kamil Kurs - z pierwszej piłki zapodał pigułę tuż przy długim słupku. Kamil Kosut, golkiper Kluczborka nie miał najmniejszych nawet szans na obronę. 1:0 ! Prowadzimy więc i kontrolujemy grę, choć to przecież ledwie początek spotkania. 

  Na boisku kopanina po golu - znowu, podobnie jak w meczu z Odrą, skrzypią piszczela. Faulujemy my, faulują goście, w 40. minucie karton za idiotyczny i niepotrzebny faul otrzymuje Kiełb. Trzeba go będzie opierdolić w szatni, bo takie zachowanie to można oglądać, ale na podwórkach. Chociaż nie - nie będę obrażał chłopaków którzy gonią za szmacianą gdzieś tam między blokami czy kamienicami.

  W 42. minucie wyrównującą bramkę strzela MKS Kluczbork, a dokładniej Michał Bienias - obrona przyspała, Bienias wpadł więc w pole karne i pierdzielnął pałernie. Do przerwy więc 1:1

  Tak jak myślałem - boss w szatni wydarł ryja, by ekipa zaczęła grać, a nie polować na nogi rywala. Chłopaki kiwają głowami, Mietek smętnie patrzy się gdzieś w przestrzeń - chyba będę go musiał postawić do pionu w wolnej chwili, pomyślałem.

  W drugiej połowie głównym aktorem "spektaklu" stał się sędzia, który wkurwił się w końcu na kopaczy i zaczął rozdawać kartki. 65. minuta, wyłapuje kartonem obrońca gości, Zamiatowski. W 78. karton ogląda pomocnik Kluczborka, Arian. W 83' otrzymuje drugą żółtą kartkę, więc po obejrzeniu czerwonej sędzia wykopuje go z boiska. 89' minuta - żółć dostaje nasz zawodnik, Oskar Skrzecz. 

  Boss się zaczął już gotować na ławce, ale na szczęście przypomniał o sobie Krzysztof Bułka, który w 90. minucie strzela przepięknego gola z dystansu. Brawo, jest 2:1, teraz trzeba będzie się jednak sprężyć i obronić wynik, choć na szczęście gramy w przewadze!

  Idzie więc niemalże obrona Częstochowy, lecz tak jakby mniej defensywna. Jeszcze w trzeciej minucie doliczonego czasu gry sędzia pokazuje żółty karton Mateuszowi Skrobolowi z Kluczborka, za ustawiczne rozdzieranie japy i krytykowanie pracy arbitra. Po chwili końcowy gwizdek i kolejne trzy punkty wędrują na nasze konto!  



Upału nie będzie, a więc piździawica


 
  Jak zwykle się okazuje, że w prognozy pogody to za bardzo wierzyć nie można. Wczoraj zapowiadali słońce w całej Polsce, a tu proszę. W Bytomiu od samego rana deszcz i wieje jak cholera, że łeb urywa. Na rozbiegówce chłopaki poszurały ortalionami, bo weź tu biegaj w fyrtlach gdy tak mrozi jajca. Ot - wyszła nam taka piłkarska, niedzielna chujnia. Oczywiście nikt tu z cukru nie jest, więc wystarczy przecierpieć. Na frekwencję specjalnie to nie wpłynęło, gdyż na trybunach zasiadło ponad 1000 kibiców, co jest już całkiem dobrym wynikiem jak na drugoligowe boiska. 

  Już od początku meczu było widać, że zawodnicy Polonii będą głównie zajęci kopaniem piszczeli, a nasze chłopaki strzelaniem bramek. 19. minuta potwierdziła moje przypuszczenia - obrońcom urwał się powracający po kontuzji Karol Szostek i spokojnie umieścił piłkę w siatce bramki bronionej przez Mateusza Mikę. Nasz najlepszy strzelec zeszłego sezonu pokazał, że wciąż wie jak się ładuje brameczki. Cudownie. 

  W pierwszej połowie Polonię stać było jedynie na faule a w konsekwencji na żółtą kartkę dla Tomasza Margola. Mnie to nie wadziło, niech się sami osłabiają. Byle nie kosztem zdrowia moich chłopaków. Boss w szatni uczulił zespół na to, by uważali na drwali z Bytomia - mają szanować piłkę, grać swoje i nie wdawać się w żadne przepychanki i słowne utarczki. 

  Druga połowa to dalsze ataki Bałtyku oraz kopanina po stronie gospodarzy. W 55. minucie pięknym lobem popisał się Daniel Pietrycha i na tablicy wyników pojawiło się ładniutkie 2:0 dla nas! Do końca meczu wynik się nie zmienia, a jedynie Poloniści wyłapują kolejne dwa żółte kartony - and the winners are... Setlak and Fredyk. Spokojnie zgarniamy kolejne trzy punkty i teraz już solidnie się umacniamy na szczycie tabeli. 

  W drodze powrotnej cały autokar śpiewa smerfne hity i inne tam diskopolowe przeboje. Nawet boss tupał nogą, więc humor dopisuje już każdemu. Wróć. Prawie każdemu, gdyż Mietek zwyczajnie usnął, czym też mocno mnie zmartwił. Kurwa, miałem z nim przecież pogadać!



Takie już Polaka dzieje - jak nie wiatr w oczy, to chuj w dupę
 
  Po dzisiejszym treningu przypomniałem sobie o Mietku. Dzisiaj znowu chodził z głową w chmurach, a z pyska biły mu błyskawice. Jak to szło? Rzucał błyskawice oczu, lub coś w ten deseń. Dorwałem go gdy w szatni ogarniał koszulki treningowe, by je przyszykować do prania. 
  - Mietek, choć pan tutaj - zagadałem i wskazałem na krzesło. 
  - Co jest, panie asystentu? - wychrypiał i usiadł, ciężko przy tym wzdychając.
  - Co jest? To pan mi powiedz, co się dzieje, żeś pan taki markotny ostatnio.
  - A co ma być, panie asystentu? - Miecio wzruszył ramionami. - Chujnia życiowa, nic ponad to. Żona mi ostatnio zrobiła taką jazdę, że pół bloku rzuciło się do biedry by zakupić popcorn. Piłowała gębę pół nocy, że tylko chlam z Kazkiem i nic innego nie robię. Że ciągle pieprzę o Bałtyku, że nic się nią nie zajmuję i że w kinie ostatni raz byliśmy wtedy, gdy jeszcze szły seanse w kinie "Warszawa".
  - Przecież "Warszawę" zamknęli w 2003 roku - zdziwiłem się.
  - Otóż to - odparł smętnie Mietek. - Generalnie to się panie asystentu żyć odechciewa. Kazik też wkurwiony, bo ta moja zrobiła aferę jego Kryśce. Pozostałe pół bloku miało ubaw. Ja już do tego nerwów nie mam. Człowiek nie jest alkoholikiem, lubi sobie okazyjnie pieprznąć kieliszek...
  - Panie Mietku, pan nie pieprzy - roześmiałem się. - Pan żeś miał okazję każdego dnia!
  - Bo to zawsze czyjeś imieniny wypadały - wzruszył ramionami kierownik drużyny. - Nie wiem jak to będzie, ale jak mnie ta hetera nie da żyć po staremu, to wezmę i pójdę na walizki.
  - A, przestań pan chrzanić - wstałem energicznie i poklepałem się znacząco po kieszeni. - Choć pan dziś do mnie. W barku coś się znajdzie, zapojkę kupi się po drodze i pooglądamy na jutubie jak grały chłopaki Górskiego.
  W tym samym momencie nastała w szatni wielka jasność - to od Mietka zaczęła bić aura zadowolenia tak wielkiego, że aż wyraźniej pokazały się na ścianach brudne ślady po piłce. Blask zapewne zdechnie gdy już u mnie w mieszkaniu do Mietka dotrze, że zapojka to była zmyłka, a w barku mam jedynie dwie flaszki truskawkowego Piccolo, które zostały mi po ostatnim Sylwestrze. Zwyczajnie kupiłem je przez pomyłkę i po pijaku, gdy leciałem do nocnego po ruskie szampany, na dopitkę. 


 
Króciutkie info od Zgreda
 
Od tego manifestu przechodzę na "cykl wydawniczy" typu Śr-Pt-Nd - mam nadzieję, że będzie to odpowiednia dla Was częstotliwość - a już na pewno mnie to będzie na rękę i pozwoli na systematyczne dorzucanie kolejnych odcinków. Oczywiście - mogą nastąpić pewne zmiany w międzyczasie, ale sytuacja wyjściowa będzie taka jak wspomniałem wyżej.

Co do technozjebstwa na początku manifa. Sam słucham od czasu do czasu jakiejś techniawki (gdyż generalnie słucham muzyki, a nie gatunku :D ) - lecz raz, że o normalnych porach, a dwa - słucham tego tak, żebym słyszał to ja - a nie pół kamienicy ;). 

Dzięki za uwagę, do przeczytania!

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.