LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika zachi przeczytało już 5470 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Fragmenty artykułu "O Staszku Majorczyku", Gazeta Wybiórcza, 12.07.2019
Staszka Majorczyka poznałem kilkadziesiąt lat temu, gdy zaczynał pracę w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Małe to chuchro, przygniecione solidnie do ziemi życiem i problemami, znane było na terenie zakładu z wielkiej pracowitości oraz z fanatycznego uwielbienia dla Lechii Gdańsk. Staszek "Pracoholik" Majorczyk pracował odkąd tylko pamiętał. Sprzedawał borówki ukradzione z plantacji, chodził na truskawki (do pracy i na kradzież), czaił się ze szmatą i wiaderkiem z wodą na trójmiejskich skrzyżowaniach, by umyć od wielkiego dzwonu jakąś szybę w chamsko zatrzymanym aucie.
Znacznie już później Staszek otworzył pralnię. Prowadząc własny interes zasłynął w okolicy jako niezwykły, nienaturalny wręcz pracuś. Pralnię otwierał o dziewiątej rano, do godziny osiemnastej prał wszelkie brudy trójmiejskiej konfekcji. To gacie, to skarpety, to płaszcze, koszule, bluzy, kurtki a raz nawet żółwia (który to żółw zawędrował do pralni w jednej z kieszeni dżinsów pewnego niewydarzonego nastolatka).
Po osiemnastej, już po oficjalnym zamknięciu, Staszek ubierał kominiarkę, chwytał kij bejsbolowy i szedł na miasto dorabiać sobie do pensji. Po godzinach również prał. Prał sprzedawców ze sklepów, co to nie chcieli ze Staszkiem dzielić się zyskiem. Prał gówniarstwo które całą dolę z handlu kompotem chciało zatrzymać dla siebie. Wkrótce Majorczyk zaskarbił sobie tzw. "szacun na dzielni" i otrzymał z rąk głównego herszta trójmiejskiego półświatka kryminalnego "wytrych do miasta", czyli kawałek drutu w pamiątkowym i ślicznie zdobionym pudełeczku z napisem "sto lat". Wzruszył się nasz Majorczyk i zapłakał i uznał, że dość już dla tego miasta był uczynił. Postanowił udać się na zasłużony wypoczynek i zakończyć bandyckie życie.
Ze Staszkiem umówiłem się w jego mieszkaniu, kilka już lat po wydarzeniach opisanych powyżej. Maleńka kawalerka na gdańskiej Zaspie okazała się być miejscem nad wyraz przytulnym i wspierającym w nas chęć na wspominanie przeszłości, dyskutowanie o teraźniejszości i chędożenie na przyszłość. Sam Staszek niewiele się zmienił, jedynie jego łysina lśniła jakby inaczej, powiedzmy dostojniej.
- Bo widzisz, Marcinek - wychrypiał w swoim stylu Staszek, gdy już wypiliśmy obowiązkowego "kielona" na dobry początek. - Dobra była nasza Lechia w sezonie 2013/14, bardzo dobra nawet. Świetną wtedy Zacharow pakę zmontował i ładnie zamieszali na krajowym podwórku. Pamiętam - zaciągnął się papierosem. - Że do końca sezonu trwała walka o majstra. Tłukli się między sobą strasznie. I Lechia i Widzew i Legia, a nawet Jagiellonia oraz Wisła. Wspomnij no, Marcinku, że wtedy Wisełkę prowadził nie kto inny, jak sam Maradona! Co prawda trener z niego taki, jak z Tuska był kibic, ale nazwisko to jednak legendarne.
- Co było jednak do przewidzenia - Staszek podjął wątek po krótkiej pauzie. - Legendarny Maradona prowadząc legendarną Wisłę nie ugrał nic. Teoretycznie Wisła walczyła o mistrzostwo do samego końca, ale tak naprawdę były to jedynie sporadyczne zrywy. Przespali zarówno początek, jak i środek sezonu, pokazując dobrą grę dopiero wtedy, gdy już było za późno. Dość może o niespełnionych nadziejach, wróćmy do Lechii...
Główne wydarzenia sezonu 2013/14.
- Nastrój przed sezonem bojowy był, jak jasna cholera - Staszek odpalił kolejnego papierosa. - W każdej knajpie w Gdańsku nie mówiło się o niczym innym, jak o naszej Lechii. Teraz, albo nigdy. Skopiemy im dupska. Jebać tych, jebać tamtych. Wiele było tego typu okrzyków, ale mieliśmy też podstawy ku temu. Zespół się nie osłabił przed sezonem, a raczej został wzmocniony. Zacharow sprowadził przecież Nikao, van de Laaka, wielu młodych, perspektywistycznych grajków. Na bramkę trafił Levchenko. Tak, mieliśmy kim grać, a przecież z klubu odeszli Lorenzo Davids, Daniel Carvalho, Aliaksandr Sazankov, Faris Haroun czy Issa Ba.
- Towarzyskie spotkania obeszły mnie niewiele. Graliśmy z Santosem, Wartą czy Odrą. Żadne rewelacje. W Lidze Europejskiej kolejno zaś odprawiliśmy Vikingur, Viktorię Pilzno, a nawet Hannover 96! Właśnie z Niemcami była największa zabawa. U nich ugraliśmy remis, skończyło się na 2:2. Już ten wynik dał naszym zachodnim sąsiadom dużo do myślenia. Zajechali więc do Gdańska zmotywowani jak cholera! W każdej możliwej gazecie był wywiad z którymkolwiek z zawodników Hannoveru. I wszędzie to samo - zmiażdżymy Lechię, nakopiemy im do rzyci, wiesz, takie pierdoły. A nasze chłopaki co? Wrzuciły im na Bałtyckiej Arenie 3:2! I proszę. Można? Można, cholera!
- W lidze zaczęliśmy w kratkę. To wygraliśmy ze Śląskiem Wrocław, to dostaliśmy wpiernicz od Wisły Kraków. Remis z Widzewem? To następnie wygrane z Jagiellonią Białystok i GKS-em Bełchatów. I tak cały czas, jak na szalonej kolejce w wesołym miasteczku. Zacharow kombinował jak mógł, ale nijak nie potrafił ustabilizować gry Lechii. Zaczęła się faza grupowa w Lidze Europejskiej. Wylosowaliśmy Beitar Jerozolima, FC Lorient i Panathinaikos, więc grupa do najłatwiejszych nie należała. Po sześciu spotkaniach zajęliśmy drugie miejsce i awansowaliśmy do kolejnej rundy.
- Rundę jesienną skończyliśmy na drugim miejscu w tabeli, ze stratą aż czterech punktów do rewelacyjnego w tym sezonie Widzewa. Tuż za nami uplasowała się natomiast Wisła Kraków. Przerwa zimowa zeszła Lechii na wyjazdowych sparingach w Ameryce Południowej, ulubionym regionie naszego "kołcza". Czy ty wiesz - tu Majorczyk uśmiechnął się szpetnie. - Że oni nam płacili potężne pieniądze za to, że z nimi akurat zdecydowaliśmy się zagrać? Śmiech na sali, Marcinek, no śmiech na sali. Ale wiesz jak to jest. Pieniędzy wciąż za mało, to nasz kochany "trenejro" zaczął kombinować w ten właśnie sposób. A ty co? Nie przyjąłbyś oferty pół miliona złotych za sparing? Ba, jasne że byś to przyjął, po co pytam tak właściwie.
Jude Nworuh - wybrane bramki. Sezon 2013/14.
- Wiosna była ciepła i przyszła dość szybko, tyle pamiętam z pogody 2014 roku. Dla Lechii zaczęła się beznadziejnie, od pożegnania z Ligą Europejską. W pierwszej rundzie eliminacyjnej trafiliśmy bowiem na Celtic Glasgow. Szkoci wyeliminowali nas już raz, w sezonie 2011/12. Wtedy wyleczyli nas z marzeń o Lidze Mistrzów, a teraz bez większych sentymentów rozłożyli nas w dwumeczu pięć do dwóch. W domu ugraliśmy z nimi remis, skończyło się na 2:2, lecz na wyjeździe Celtic wrzucił nam trzy gole i wysłał do domu na kopniakach. Pojawiły się głosy, żeby wyrzucić Zacharowa z klubu, że zespół gra wielkie nic. Ale to była opinia grupki niedojebanych młokosów, którzy tylko narzekają i mendzą, żeby zrobić szum wokół własnej osoby.
- Runda wiosenna w lidze zaczęła się skromnie, od dwóch remisów. 1:1 z Wisłą Kraków, oraz z Widzewem Łódź 2:2. Następnie zaczęła się wielka polka. Do końca sezonu Lechia już tylko raz zeszła z boiska pokonana. Lista spotkań bez porażki? Proszę bardzo, pamiętam ją jak dziś! Lech, Podbeskidzie, Widzew, Górnik, ŁKS, znowu Widzew, dwa razy Legia Warszawa, Arka, Ruch, Pogoń i Zagłębie! Te zespoły nie były w stanie wygrać z rozpędzoną do kosmicznej prędkości Lechią! Od 24 kolejki byliśmy w lidze na miejscu pierwszym i już z niego nie zeszliśmy do końca sezonu. Do tego wygrana 2:0 z Legią, w finale Pucharu Polski!
- Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, dobra postawa w Lidze Europejskiej... Tak, Zacharow bardzo dużo ugrał w tym pamiętnym sezonie. I rozbudził nasze nadzieje na sezon kolejny. Moim wielkim marzeniem było oglądać Lechię w Lidze Mistrzów. Zacharow nam to obiecał, właśnie po sezonie 2013/14. Powiedział : dostaniecie to, na co zasłużyliście. Dostaniecie ode mnie Ligę Mistrzów. Dajcie mi tylko trochę czasu i wspierajcie mnie we wszystkim, ponieważ to co robię, robię dla klubu i dla was. Tak powiedział nam Zacharow i my w to uwierzyliśmy - Majorczyk westchnął ciężko. - Przypomniałem sobie coś jeszcze - dodał po chwili milczenia. W 2013 roku Zacharow został przecież selekcjonerem reprezentacji Polski! Heniu Kasperczak udał się na emeryturę, a PZPN uznał, że najwięcej do zaoferowania ma właśnie Zacharow! Taki młody, a już prowadzi reprezentację... Koniec świata, przyjacielu, koniec świata...
* * *
Kilka miesięcy później Staszek Majorczyk zginął w sposób równie widowiskowy, w jaki żył. Jego auto, stary, rozklekotany VW Passat, wpadło w poślizg na trójmiejskiej obwodnicy i wbiło się z impetem w ciężarówkę wiozącą ozdoby choinkowe i różnego rodzaju petardy. Doszło do serii eksplozji, które rozerwały ciało Majorczyka na drobne kawałki. Na tym świecie Staszek żył 65 lat. W naszych sercach będzie żył wiecznie.
Marcin Powsiński, Gazeta Wybiórcza.
Sezon 2013/14 w pigułce.
Końcowa tabela Ekstraklasy.
Podsumowanie sezonu - Ekstraklasa oraz I liga.
Pierwszy zespół Lechii Gdańsk - statystyka.
Lechia Gdańsk - terminarz 2013/14.
Transfery 2013/14.
Ustawienie i wyjściowa jedenastka Lechii Gdańsk w sezonie 2013/14.
Ustawienia drużynowe.
Jude Nworuh - ustawienia indywidualne.
Profil kariery w Lechii Gdańsk na facebooku
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ