Dziś z rana, na wszystkich kibiców
Legii Warszawa, ni stąd, ni zowąd, gruchnęła informacja o sprzedaży
Jakuba Wawrzyniaka do
Panathinaikosu Ateny. Otwierając przeglądarkę, moim oczom ukazał się tytuł newsa na Wirtualnej Polsce: "
Błyskawiczny transfer i duże zaskoczenie. Reprezentant Polski podpisał kontrakt ze słynnym klubem!". Pomyślałem sobie, że to kolejny chwyt marketingowy, a do drużyny juniorów jakiegoś angielskiego klubu dołącza anonimowy gracz polskiej młodzieżówki. Jednak po ujrzeniu treści całej informacji, mina zrzedła mi niesamowicie. Wyczytałem komunikat o następującej treści:
Cytat:Jakub Wawrzyniak przechodzi do Panathinaikosu Ateny! – poinformował klub z Warszawy.
- To był naprawdę błyskawiczny transfer. Oferta wpłynęła wczoraj około godziny 21. W ciągu trzech godzin Grecy zaakceptowali nasze warunki. Nie było innych zapytań o Kubę. Najważniejsza była jednak decyzja zawodnika, który bardzo chciał spróbować swoich sił w nowym klubie – mówi w serwisie legia.com dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak.
Kwoty transferu nie ujawniono, choć mówiło się, że Grecy byliby w stanie zapłacić za piłkarza 1,5 mln euro.
- Nie ma co ukrywać, że klub z Aten jest w hierarchii wyżej od Legii - mówił piłkarz, gdy dowiedział się o ofercie.
Przypomnijmy, że w poniedziałek i wtorek pojawiły się informacje, że lewym obrońcą Legii interesują się kluby niemieckie. Berlińczycy gotowi byli zapłacić ok. 1 mln euro. Warszawski klub oficjalnie zaprzeczył.
Wawrzyniak zagra więc wiosną w Lidze Mistrzów. 25 lutego w 1/8 finału "Koniczynki" zmierzą się z Villarealem.
Lewy obrońca trafił do Legii w czerwcu 2007 r. Debiut lewego obrońcy przypadł na mecz z Vetrą w Wilnie w Pucharze Intertoto. Wawrzyniak w koszulce z "elką" rozegrał 48 spotkań i zdobył cztery bramki. W reprezentacji Polski rozegrał 11 spotkań.
Błyskawicznie wszedłem na
oficjalną witrynę warszawskiego klubu, by upewnić się, że to nie 1 kwietnia - w końcu
kto o zdrowych zmysłach pozwoliłby odjeść jednemu z najlepszych zawodników za psie pieniądze, nie mając w zanadrzu nikogo innego?! Jak widać, jest ktoś taki -
Mirosław Trzeciak.
Nigdy nie miałem do tego pana większych pretensji. Okey, jego hiszpańskie wynalazki może nie zrobiły furory, ale nadal wierzę, że
Inaki Descarga może zostać gwiazdą polskiej ligi. Jednak zupełnie nie pojmuję, że zgodził się oddać
Jakuba Wawrzyniaka... I wcale nie chodzi mi o samo odejście tego zawodnika, w końcu wiadomo, że z niewolnika nie ma pracownika. Bardziej mam tu na myśli fakt, iż
pozostaliśmy z NICZYM! Na lewej flance defensywy jest jedynie
Tomasz Kiełbowicz, mający lata gry na dobrym poziomie już za sobą, oraz
Przemysław Wysocki, junior, przebywający na wypożyczeniu w gliwickim Piaście.
Zastanawiam się, co teraz z lewą stroną
Wojskowych - i mam tu na myśli także pomoc. W końcu działacze nie chcą płacić ogromnych, jak na polskie warunki, pieniędzy
Jackowi Krzynówkowi, który mógłby ustabilizować pozycję w pomocy, więc pozostaje tylko młody
Maciek Rybus. Do obrony nie ma żadnych alternatyw! Ktoś przebąkuje o
Marcinie Komorowskim z Polonii Bytom -
to mało śmieszny żart? Ja wiem, że kiedy Wawrzyniak przychodził do Legii, także był graczem raczej anonimowym, ale, na Boga, nie róbmy z tego klubu
poligonu doświadczalnego - "
mamy kasę za Wawrzyna, więc kupmy sobie tego ogórka z Bytomia, a nuż się uda...".
Mirosławie Trzeciaku, Sabo, nie idźcie tą drogą! Inaczej o mistrzostwie Polski można zapomnieć...
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ