1. Bundesliga
Ten manifest użytkownika wujekzdzicho przeczytało już 1454 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
A gdyby ktoś nie czytał poprzedniej części...
Od razu pragnę zaznaczyć, że dla potrzeb manifestu ubarwiłem nieco postać Roberta. Niby niekoniecznie wypowiada się on w takim tonie, ale tak jest ciekawiej. Miłego czytania.
- Gościem specjalnym dzisiejszego Cafe Futbol, będzie Robert Lewandowski. Witamy państwa bardzo serdecznie. Mateusz Norek, Roman Kotlet, a także Justyna… to znaczy Wojtek Kowalczyk.
W.K. - Nie no stary żart ci się wyostrzył.
M.N. – No, Robercie. Należą ci się gratulacje, naprawdę nikt się nie spodziewał, że zaczniesz ten sezon z takim rozmachem. To chyba najlepszy okres w twojej karierze.
R.L. – Bardzo mi miło. Witam serdecznie. A co do pytania, zdecydowanie! Te bramki, jakie strzelałem w Polsce, a to co robię teraz w Niemczech, no to sorry nie ma porównania.
W.K. – A co sądzisz o nowym trenerze?
R.L. – Jest na pewno niesamowicie charyzmatyczną postacią. Lubi czasem pożartować, ale jak się wścieknie… No niejeden raz zostaliśmy zrugani.
R.K. – Dokładnie, Robercie. Przecież ta droga przez rundę jesienną nie była usłana różami. Raczej, tak jak jesienne liście, każdy mecz był inny.
M.N. – Cóż za niesamowite porównanie, Romanie.
W.K. – A co nam powiesz - Robercie - o innych Polakach w BVB?
R.L. – Liczby mówią same za siebie. Łukasz nie schodził poniżej pewnego poziomu, a Kuba, no cóż. Ma za sobą niesamowitą rundę. Nie zawahałbym się powiedzieć, że nawet najlepszą z nas wszystkich.
R.K. – Tym bardziej, że Jakub musiał się zmagać z wieloma kontuzjami…
M.N. – Po Superpucharze, z Schalke, był spacerek w Pucharze.
R.L. – Cóż mogę dodać, inaczej być nie mogło. To chyba normalne, że Borussia nie przegrywa z jakimiś ogórkami. I to takimi nienajlepszymi…
W.K. – A w tym samym czasie w Lidze Europy cudów dokonywał Śląsk Wrocław.
R.L. – Dokładnie. Wielkie gratulacje dla tej ekipy, trener Lenczyk dokonał czegoś niesamowitego. Szkoda tylko że Legia i Wisła dały du… to znaczy nie poszło im najlepiej.
M.N. – Robert. Nie mądrzyj się, sami nie pokazaliście nic wielkiego w Champions League.
R.L. – Kontuzje, kontuzje i jeszcze raz ten pieprzony Szachtar. Po losowaniu grup nic nie zapowiadało czegoś takiego.
R.K. – Skoro już jesteśmy przy Lidze Mistrzów, to chyba nie lubisz Realu, co?
R.L. – Haha, no racja trzy bramki im wkopałem, w tym wyrównującą na Santiago, ale mogłem też wykorzystać karnego u nas. Miałbym hattricka.
W.K. - Przechodząc do Bundesligi, chyba mogliście wypaść lepiej na inaugurację z Augsburgiem.
R.L. – Nie było tak źle, po prostu graliśmy trochę nieuważnie w obronie, ale już tydzień później mogliśmy się cieszyć z trzech punktów. No i strzeliłem bramę.
R.K. – I wtedy zaczęła się ta niesamowita seria, kiedy niszczyliście rywali niczym… hmmm, niczym brzozy Tupolewa.
R.L. – No, może aż takiej rozpierduchy to nie było, ale na pewno cieszę się z tych wygranych. Tym bardziej, że miałem w nich czynny udział. ( Bayer, Hertha, Stuttgart, HSV )
W.K. – A potem rozluźnieni pokonaniem Realu, sprawiliście niemiłą niespodziankę swoim kibicom przegrywając z Norymbergą.
R.L. – Ale prowadziliśmy, po moim golu rzecz jasna.
M.N. – Ostatnio zostałeś też twarzą Gilette, powiedz, czy na wiosnę będziesz golił wszystkich jak leci?
R.L. – Mam cichą nadzieję, że jeszcze parę bramek wpadnie, przede wszystkim na ojro. A grupę mamy niełatwą.
W.K. – Przecież i tak nie wyjdziecie.
R.L. – Ej, no bez takich.
R.K. – A twojej lasencji podoba się w Dortmundzie?
R.L. – Lepiej jej nie drażnić takimi określeniami, bo trenuje karate, ale chyba jej się podoba.
M.N. – Wiesz, Romek jest zazdrosny, bo nigdy nie miał babki.
R.L. - Aaaaaa, spoko, to może powiem wam, że remis z Mainz, też był o tyle fajny, że znów strzeliłem gola.
W.K. – A po zwycięstwie z Basel, w lidze znów kicha, remis z waszymi imiennikami.
R.L. – No, ale odbiliśmy sobie na Hoffenfeim.…
R.K. – A potem dostaliście taki łomot, że mało nie schodziliście z boiska zapłakani. I to dwa razy! Trzy do jaja, w Doniecku, trzy do jaja w Kolonii.
M.N. - Potem odbębniliście obowiązek w Pucharze, i znowu wygraliście derby, z Kubą jako man of the match.
R.L. - Kuba w tym meczu rozpier…, eee rozwalił system. Robił co chciał na tym boisku, no i tak zarąbał z wolnego, że naszemu menago, aż ręczniczek spadł ze łba.
R.K. – I wszystko po to, aby dostać u siebie od Szachtara, po takim meczu.
R.L. - Było minęło. Na szczęście potem zrobiliśmy sobie festyn na Wolfsburgu…
W.K – No trzeba przyznać, te dwie brameczki niczego sobie, Robson.
R.L. – Nie chcę być nieskromny, ale wiem, zresztą podobnie jak potem z Hannoverem, tyle, że wtedy popis dał Kuba, dwa gole do przerwy, a potem… kontuzja.
M.N. – No tak, wypadł ze składu na miesiąc. Biorąc pod uwagę, że wcześniej przez podobny okres nie było Gundogana, a całą rundę, no dobra trzy miesiące stracił Kagawa – było nieźle.
R.L. - Ja się cieszę z tego, że Barrios prawie nie gra, jestem zbyt dobry.
R.K. – Ale z Lautern, nie strzeliłeś.
R.L. - Pech, osiem poprzeczek i czterdzieści dwa słupki. Zdarza się.
R.K. – Taka hiperbolą to nawet Mateusz by się nie powstydził.
R.L. – Ach, dziękuję, miło mi.
W.K. – Piłkarzom Bayernu podziękowałeś, za to jak cię urządzili?
R.L. – Chyba zapomniałem, z resztą, to moja wina, że miałem naciągniętą pachwinę, no cóż dobrze, że ten uraz pojawił się dopiero pod koniec rundy, no i oczywiście, że chłopacy wygrali.
M.N. – Przed rewanżem z Basel liczyłeś jeszcze na cud?
R.L. – Nie, nie wierzyłem, że Real dostanie od Szachtara.
R.K. – Za to, Basel zniszczyliście.
R.L. – Nikt się na tym nie skupiał, ważniejsze było spotkanie z Freiburgiem.
W.K. – Na kogo zatem chciałeś trafić w Lidze Europa?
R.L. - Na Śląsk, no ale nie awansował, cóż…
W.K. – To chyba nie jesteście zawiedzeni takim losowaniem…
R.L. – Na pewno, fajnie trafiliśmy.
M.N. – Ten Arab chyba nie lubi Barriosa, co?
R.L. – Chodzi o to, że nawet wtedy zagrał Le Tallec?
M.N. – No.
R.L. – Lubi, nie lubi. Nie wiem, ale nie strzela za dużo bramek. Ale wtedy szanse dostali rezerwowi, po prostu.
R.K. – To nie był dobry pomysł.
R.L. – Po prostu mieliśmy pecha, dwie poprzeczki. A tak przynajmniej Gotze sobie odpoczął.
W.K. - … I Schalke was wyprzedziło.
R.L. – Jak już się mamy licytować, to potem zakpiliśmy sobie z Werderu, na oczach całego Dortmundu.
M.N. – No tak, a potem już tylko obowiązek z Furth, i do domu na święta.
R.L. – Dokładnie tak, teraz jest czas poobijać się w Polsce.
R.K. – A co chciałbyś nam powiedzieć o meczu w Gdańsku? Z Niemcami?
R.L. – Nic?
W.K. – No wiesz, chcecie wyjść z grupy, a tu takie gołe 5:0. Gwizdali na was?
R.L. – Możemy skończyć temat?
M.N. – Spoko. W ramach podsumowania, Robercie zdrowia ci życzę i mamy nadzieję na jeszcze bardziej zabójczą rundę w twoim wykonaniu. A my z następnym Cafe Futbol wracamy już w przyszłym roku. Żegnają Państwa: Mateusz Norek.
R.L. – Robert Lewandowski.
R.K. – Roman Kotlet.
W.K. - I Wojtek Kowalczyk.
Mam nadzieję, że spodobała Wam się ta oryginalna poniekąd forma manifestu.
1. Odpowiedzcie w ankiecie.
2. Piszę właśnie sobie alfabet Kevina Prince’a Boatenga, ma ktoś jakieś hasła do literek: E, I, N oraz W?
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Lubisz to? |
---|
Jeżeli korzystasz z Facebooka, wpadnij na profil CM Rev, kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco ze wszystkim nowościami dotyczącymi świata Football Managera oraz oficjalnej strony serii w Polsce. Jest nas już ponad 12 tysięcy. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ