Informacje o blogu

Best of The Best

Rotherham United

Sky Bet League One

Anglia, 2012/2013

Ten manifest użytkownika Enzo przeczytało już 1473 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Wyznania trenera #224.07.2012 00:43, @Enzo

15
30.06.2012 trening

- Alex, kurwa, nie trać tej piłki! Taylor ze swoimi graj, a nie do rywala podajesz! Nie tak, Michael, nie tak. Nie pozwól mu przyjąć piłki w polu karnym! A na chuj ja ci to mówię, ty i tak znów spierdolisz! Nie. Koniec tego, kurwa! – w tym momencie zagwizdnąłem tak głośno, że odleciały wszystkie wrony z drzewa nieopodal boiska treningowego. - Panowie, tak nie możecie grać. To co wy pokazujecie , to jest obraz dla tego sportu.  Wy podobno jesteście wielcy piłkarze kurwa, z dziesiątkami tysięcy funtów na kontach, a gracie tak, – W tym momencie splunąłem. – że aż żal na to patrzeć. Danny, ty podobno grałeś w juniorach Man Utd., tak? Chuj, a nie grałeś!
- A trener, przepraszam bardzo, w jakich klubach grał? -  przerwał Michael Raynes, mój środkowy obrońca, za którym, lekko mówiąc, nie przepadałem. Miał być podobno najlepszym obrońcą w drużynie, a przez cały poprzedni sezon w prawie każdym meczu popełniał jakiś błąd i nie łapał się nawet do składu.- Trener w ogóle umie przyjąć piłkę i podać celnie, że ma nas Trener czelność pouczać?
- Co powiedziałeś kurwa?!  Myślisz, że ja nie potrafię grać w piłkę. No to się zaraz przekonamy, Michael. Gramy rezerwowi na pierwszą  jedenastką. Ja z rezerwowymi, a ty Mark, - tu zwróciłem się do mojego asystenta.  – dojdziesz do pierwszego składu.  Jedziemy panowie, raz, dwa, trzy.

Pamiętacie film „Gol, żyjąc marzeniami” i tą scenę, w której Santiago Munez sam ogrywa czterech zawodników drużyny przeciwnej  z całej siły pakuje piłkę w lewe lub prawe okienko bramki. Teraz przenieście tą wizję na błotniste boisko treningowe w północnej Anglii, a młodego Meksykanina zamieńcie na 40 letniego faceta, który nawet nie przypomina piłkarza.  Zrobiliście to, o co was prosiłem? To dobrze, bo dokładnie tak wyglądała akcja, którą udowodniłem wszystkim moim podopiecznym, że zasługuję na należyty szacunek. No może prawie tak samo. Moja była jeszcze ładniejsza, bo podciąłem piłkę nad bramkarzem, a na dodatek założyłem dziurkę Mark’owi.  W tym samym momencie, w którym piłka zatrzepotała w siatce, zagwizdnąłem raz jeszcze.
 - Michael, czy tak odpowiedź cię usatysfakcjonowała? Masz może jeszcze jakieś pytania? Nie. To świetnie. Mam nadzieję, że teraz wiecie, dlaczego ja jestem waszym trenerem, a nie na odwrót. Wracać do gry, patałachy.

Kiedy piłkarze wrócili do treningu, a ja bezmyślnie przyglądałem się ich gierce na niezwykle miernym poziomie, podszedł do mnie Mark i jak miał to w swoim zwyczaju, do którego zdążyłem się już do tego przyzwyczaić przez rok czasu naszej znajomości, wybił mnie z letargu.
- Powiedz mi, Jack. Kim ty tak naprawdę jesteś? – zapytał stojąc  tuż obok mnie w  dokładnie tej samej pozycji z nogami dość szeroko rozstawionymi i zaplecionymi rękoma. – Ogrywasz tych chłopaków, jak przedszkolaków, a grałeś najwyżej w 5 lidze. Wytłumacz mi jak to możliwe.
- Posłuchaj mnie uważnie. Czy kiedykolwiek byłeś najlepszym piłkarzem ligi? Nie. A ja byłem nim sześciokrotnie. Ile bramek strzeliłeś w całej swojej karierze? Pewnie z około pięćdziesięciu. A ja 276 w 300 meczach.  Czy jesteś legendą jakiegokolwiek klubu w Anglii i kibice kiedykolwiek nosili cię na rękach? Nie, a mnie tak. Wyczuwasz tą różnicę i  to co mam na myśli? Naprawdę sądzisz, że nigdy nie miałem propozycji z lig zawodowych.  Uwierz mi, że było ich sporo, z klubów, w których ty marzyłeś żeby grać, więc, jak widzisz, pewne umiejętności piłkarskie musiałem posiadać.
- Nie rozumiem cię zupełnie. Byłeś dobry, więc czemu nie chciałeś nigdy spróbować sił w prawdziwej piłce. – zapytał Mark z całą szczerością. Niesamowicie zaciekawiony tą historią, czekał na odpowiedź niczym dziecko, które pyta się matki, dlaczego niebo jest niebieskie.
- To nieważne. Poza tym to nie jest odpowiedni czas i miejsce na taką rozmowę. – odpowiedziałem wymijająco, odwróciłem się i spokojnym krokiem szedłem w stronę wejścia do szatni treningowej.  Mark nie powiedział już nic, ale dobrze wiedziałem, że zadziwiony i poruszony  tą krótką, aczkolwiek bardzo wymowną rozmową przyglądał się mi dopóki nie zniknąłem w starym i obdrapanym korytarzu budynku klubowego.
Tak zakończył się pierwszy trening w sezonie 2012/2013. Ten początek nie wróżył nic dobrego, chociaż wszyscy wiemy, że wróżby rzadko kiedy się sprawdzają.


30.07.2012 Don Valley


To był ciepły i słoneczny dzień. Nic nie wskazywało, że akurat wtedy zdarzyć się mogło coś niepożądanego, co zmąci spokój mój jak i mojej drużyny, która przygotowywała się do nadchodzącego sezonu w League1. Tamtego dnia mieliśmy rozegrać sparing z drugoligowym Derby. I byłby to zwykły mecz towarzyski, gdyby nie fakt, że miał być to ostatni mecz na Don Valley, z którym Rotherham związany jest od grubo ponad stu lat. Dlatego dobrze wiedzieliśmy, że musimy zagrać na 100%, a nawet 200%, bo 15 tys. osób, w tym cały zarząd wraz z prezesem klubu „Big Tony’m” chcieli obejrzeć wspaniałą grę swojej drużyny i najlepiej okazałe zwycięstwo z wyżej notowanym rywalem.

-Pssst, Culligan. Chodź tutaj. – usłyszałem głos, który dobrze znałem, a którego z żadne skarby świata usłyszeć nie chciałem. To „Big Tony”, prezes i właściciel  klubu, który właściwie nazywał się Tony Stewart. Był to facet grubo po pięćdziesiątce, z olbrzymim brzuchem (stąd przezwisko) i zupełnie nie modnymi wąsami oraz włosami zaczesanymi do tyłu, przykrytymi grubą warstwą żelu. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak karykatura kowboja, a nie stateczny biznesmen, który każdego dnia o piątej po południu siadał w ogrodzie z herbatą w ręce. Zresztą czego można było się spodziewać na człowieku, który dorobił się bogactwa na sprzedaży karmy dla psów. 

Z początku nie reagowałem na jego nawoływanie, ale w końcu musiałem podejść. Zastanawiałem się tylko, co mógł ode mnie chcieć w 70 minucie spotkania.
- Czego chcesz? – zapytałem nie patrząc na niego a na rozgrywany sparing. – Nie widzisz, że mam mecz.
- Masz ogień?
- Co kurwa!? Pytasz mnie, czy mam ogień, kiedy ja pracuję i musze wszystkiego nadzorować. Pojebało cię do reszty, grubasie !? – odpowiedziałem naprawdę zdenerwowany.
- Masz ten ogień, czy nie? I nie pozwalaj sobie Culligan, bo nie zapominaj, kto tu jest szefem
- Mam. Już ci daję, ale jak ty dasz mi jednego papierosa. – powiedziałem, trzymając zapalniczkę w dłoni i bawiąc się nią, by jeszcze bardziej wkurzyć „Big Tony’ego”
- Oszalałeś? Nie można palić ławce rezerwowych. Ja później płacę za to cholernie wysokie kary – stwierdził Tony i uderzył pięścią w metalową barierkę, robiąc to dokładnie tak samo jak dziecko domagając się zabawki. – No daj mi ją .
- Nie. – powiedziałem, odwróciłem się na pięcie i wolnym krokiem zmierzałem w stronę ławki rezerwowych.
- Poczekaj. Dobra. Niech ci będzie. Tylko daj mi w końcu tą pierdoloną zapalniczkę. A teraz pokaż mi, którzy to nowi zawodnicy.
- Nowi grają z numerami:  5,7,10,33,1 i 13. Zwróć uwagę na  „siódemkę". To Danny Racchi z Kilmarnock, świetny rozgrywający.

Wreszcie mogłem wrócić na ławkę i zająć się drużyną, choć to takie niezbędne nie było, bo już wtedy prowadziliśmy 3-0 i tak naprawdę chłopcy czekali na końcowy gwizdek. Stojąc tak i obserwując  nieudolne próby wyjścia Derby z własnej połowy w duchu jeszcze długi czas śmiałem się z tej rozmowy, której jeszcze większego komizmu dodawał fakt, że mówiliśmy szeptem.



Po zakończeniu spotkania, która wygraliśmy łatwo, aż za łatwo, (coś mu się zepsuć do pierwszego meczu w sezonie) piłkarze poszli dziękować kibicom za doping, a ja spokojnie udałem się w stronę szatni. Zamyślony nad losem Don Valley, na którym wychowałem się jako młody chłopak, a teraz dane było mi tu rozegrać ostatni mecz, podążałem wąskimi i brudnymi korytarzami.  W myśl zasady „idzie nowe”, stadion zostanie zburzony, a w jego miejsce powstanie TESCO i parking. Pierdolony komercjalizm. Czy nie można byłoby tu zrobić boisko treningowych? Nie, bo miasto zadecydowało, że Rotherham potrzebuje więcej dużych sklepów handlowych zamiast obiektów sportowych.
 W końcu dotarłem do szatni, przed którą stał Tony paląc, najpewniej kubańskie, cygaro.

- Za 5 minut u mnie, Culligan. – powiedział i szybkim krokiem podążył do swojego gabinetu.

 -Przyjrzałem się tym wszystkim nowym. Może są dobrzy, ale mam jedno ale. Ja powiedziałem jasno, że chcę zawodników angielskojęzycznych, a tak nie jest, bo..
- Każdy z nich mówi po angielsku perfekt, a na pewno lepiej niż ty. – przerwałem mu. – Każdy z nich grał przynajmniej dwa sezony w klubie z Wielkiej Brytanii i każdy z nich chce zostać w tym kraju na dłużej, więc ja tu, do jasnej cholery, problemu nie widzę.
- Czy ja się wyraziłem nie dość jasno !? – krzyknął Tony, uderzając pięścią w stół. – Czy może ty jesteś za głupi, żeby to zrozumieć !? Ja jako twój pierdolony szef, chciałem żeby w tym klubie grali tylko i wyłącznie reprezentanci Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii. Więc powiedz mi kurwa, jakim prawem gra u nas reprezentanta Su-ri-na-mu, kupiony za 100 tys. euro? Kto to w ogóle jest?
- Sergio Zijler szybki skrzydłowy. Grał poprzednim sezonie w Falkirk. – odpowiedziałem zupełnie spokojny.
- A kto to jest Mrowiek?
- Nie żaden Mrowiek, tylko Mrowiec, debilu. Świetny defensywny pomocnik. 3 lat w Hearts, jeszcze 2 lata będzie się mógł starać o obywatelstwo Wielkiej Brytanii.
- A co Fosterem, Harrisonem, Waynem i całą resztą?  Czemu ich zwolniłeś? Przecież to oni awansowali. To co, nie poradziliby sobie ligę wyżej? – spytał podniesionym głosem, ale widać było, że z każdą sekundą stawał się coraz spokojniejszy.
- Oh ty pocieszny grubasie. Nie znasz się w ogóle na piłce. Zrozum kurwa, że samymi Anglikami nie zdobędziemy nic, bo Anglicy są do dupy i dlatego nie wygraliśmy nic od 1966 roku. I z nami będzie tak samo, jeśli nie zmienisz myślenia. Dlaczego w Chelsea gra czterech Anglików? Dlaczego w Arsenalu w pierwszej jedenastce nie ma czasem żadnego Anglika? Bo są kurwa s ł a b i. Słabi. Zrozumiesz to w końcu.
- Dobrze. Niech tak będzie. Układaj sobie te klocki jak chcesz, ale zapamiętaj sobie raz na zawsze. Ja tu mam pieniądze i ja ma tu władzę i jak coś ci nie pójdzie, to wypierdolę ciebie razem z Mrowcem i resztą twojego objazdowego cyrku na zbity ryj. A teraz wypierdalaj. – powiedział odwrócony do mnie plecami, patrząc się na panoramę starego, dobrego Don Valley.

Miało być pięknie, miało być święto i pożegnanie miejsca, która dla klubu było bardzo ważnego. I po części to święto się odbyło, ale miałem to gdzieś, bo wiedziałem, że w tamtym czasie rozpoczęło się również… moje pożegnanie. Byłem pewien, że „Big Tony” będzie chciał się mnie pozbyć, a moim zadaniem będzie nie danie mu pretekstu do tego, a to ciężkie wyzwanie, bo jako beniaminek o zwycięstwa łatwo nie jest. Ale mi to pasowało zupełnie, bo uwielbiam takie wyzwania. A więc zabawę czas zacząć.


Transfery 2012/2013
 


Proszę o wyrażenie opinii na temat tej notki w komentarzach bądź przez kliknięcie "mocne" lub "słabe" w zależności od opinii. Te proste dla was czynności pozwolą mi w przyszłości udoskonalać moje manifesty.

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.