Trzy wygrane, jeden remis i dwie porażki – z takim bilansem osiągniętym pod moją wodzą, polska kadra wchodziła w rok 2017. Gdyby nie wpadka w Dublinie, z kompletem punktów prowadzilibyśmy w swojej grupie eliminacyjnej spoglądając zza siebie na faworyta z Półwyspu Iberyjskiego, a nie na odwrót. Generalnie jednak z dotychczasowego dorobku i tak należało się cieszyć, przecież nie przekroczyliśmy jeszcze półmetku tych eliminacji, a bezpośredni mecz z Hiszpanią dopiero się zbliżał. Oczywiście na długo przed tym starciem zostaliśmy już przekreśleni. Do Murcii mieliśmy jechać na pożarcie i gładko zostać obici kilkoma bramkami. Nie wiedziałem do końca dlaczego ludzie aż tak bardzo wywyższali drużynę prowadzoną przez Tito Vilanovę. Wystarczyło spojrzeć na ostatnie ich dokonania – na poprzednich dwóch wielkich imprezach, czyli ostatnim Euro we Francji oraz dwa lata wcześniej na mundialu w Brazylii nie potrafili przedrzeć się do strefy medalowej. Z kolei na „naszych” mistrzostwach Starego Kontynentu z 2012 roku zostali wyeliminowani w półfinale. Całość dopełniała postawa hiszpańskich zespołów w pucharach. Z trudem przychodziło im awansować do ½ finału w Lidze Mistrzów, a ostatni triumf Hiszpanów w tych elitarnych rozgrywkach to zwycięstwo FC Barcelony w 2009 roku. Podobnie rzecz się miała w Lidze Europy, gdzie od czasu decydującego starcia pomiędzy Atletico, a Athleticem żaden z przedstawicieli tego kraju nie zaszedł tak daleko.
Oczywiście wcześniej, a dokładnie półtora miesiąca wstecz, do Polski zawitała reprezentacja Danii na towarzyski mecz. Powołania nikogo nie zaskoczyły. Poza dwoma nowymi twarzami, czyli Pawłem Olkowskim (Worskła Połtawa) i Bartoszem Salamonem (Espanyol), w drużynie narodowej pojawiły się nazwiska, do których polscy kibice zdążyli się już przyzwyczaić. Cieszyła mnie zwłaszcza obecność tego drugiego. Od dłuższego czasu był obserwowany przez sztab i gdyby nie uraz, z którym zmagał się jesienią, otrzymałby już szansę w meczach przeciwko Turcji i Szwajcarii.
08.02.2017
Polska – Dania, Stadion Miejski, Wrocław
Szczęsny – Piszczek (79. Olkowski), Czekaj, Perquis (k), Sadlok – Drygas (56. Borysiuk), Salamon (56. Hołota), Szeliga (79. Kupisz), Obraniak (45. Rybus) – Lewandowski, Tomczak (72. Jankowski)
Od pierwszego gwizdka przystąpiliśmy do ataku. Niestety w pierwszych fragmentach gry robiliśmy to bardzo nieudolnie i Duńczycy powinni to wykorzystać wyprowadzając groźne kontrataki. Szczęsny nie dał się jednak zaskoczyć i dwukrotnie uchronił nas od straty bramki. Niewykorzystane sytuacje przez gości zemściły się na nich w 30 minucie. Krzysztof Tomczak popisał się prostopadłym podaniem i Robert Lewandowski pokonał bramkarza rywali. W 41 minucie byliśmy świadkami niemalże identycznej sytuacji, z tym że nastąpiła zamiana ról. Najlepszy napastnik Bundesligi odegrał do Tomczaka i młoda gwiazda Lubinian podwyższyła wynik. Po przyzwoitej pierwszej połowie, druga wypadła dość bezbarwnie. W naszych poczynaniach brakowało polotu i momentami reprezentacja Danii spychała nas do defensywy. Nie potrafili jednak pójść za ciosem Bendtnera z 50 minuty, choć mieli ku temu wiele okazji. Duża w tym zasługa Wojtka Szczęsnego, który ratował nam skórę. Nic zatem dziwnego, że z notą 9,3 został wybrany na gracza meczu. Uważałem to spotkanie, za solidne przetarcie przed największym wydarzeniem dla naszej ekipy w pierwszej części tego roku.
+ Duet Lewandowski – Tomczak. Świetnie rozumieli się tego dnia dwaj napastnicy. Uwagę oczywiście należy zwrócić bardziej na tego drugiego, bowiem Robert to już przecież uznana marka. Maćkowi Jankowskiemu, który świetnie prezentuje się w Zenicie, a kiepsko w kadrze wyrósł kolejny konkurent w walce o miano drugiego napastnika kadry.
+ Bartosz Salamon. Może bez większych fajerwerków, lecz na pewno solidnie pokazał się w debiucie.
- Nie oczekiwałem ciągłego napierania na bramkę rywali, lecz po raz kolejny momentami prezentowaliśmy się, jakby w ogóle nie było nas na boisku.
W dobrych nastrojach i pełni optymizmu udawaliśmy się do Hiszpanii. Dodatkowo napędzał mnie fakt, że w Kolonii idzie co raz lepiej i w tym sezonie na prawdę mogliśmy powalczyć o wicemistrzostwo, bo liderujący Bayern znajdował się chyba po za zasięgiem. Nie spodziewałem się, że podwajając swoje obowiązki, poprzez podjęcie się służby na rzecz Polski będę przeżywał najlepszy okres w swojej dotychczasowej karierze. A jeszcze bardziej podbudowałby mnie triumf nad liderem grupy F. Wiedzieliśmy, o co chcemy walczyć i nie udawaliśmy się do Hiszpanii, tylko po to, aby się bronić przez całe 90 minut.
Lista powołanych na mecz z Hiszpanią
22.03.2017
Hiszpania – Polska, Stadion Nueva Condomina, Murcia
Szczęsny – Piszczek, Glik, Perquis (k), Sadlok – Drygas, Salamon, Kupisz (90. Szeliga) , Wolski (75. Kamiński), Obraniak (63. Kosecki) – Lewandowski
Dokładnie na tym samym obiekcie ponad siedem lat temu, nasza reprezentacja prowadzona wówczas przez Smudę została rozgromiona 0-6. To już jednak nie te czasy, kiedy dostajemy taki bagaż goli i dobitnie udowodniliśmy to w tym meczu. Pierwsza część gry nie powaliła nikogo z nóg. Niewielka liczba sytuacji podbramkowych, żadna z drużyn nie potrafiła na dłużej przejąć inicjatywy – zanosiło się na typowy pojedynek zakończony bezbramkowym remisem. Starcie mozolnie rozkręcało się po zmianie stron do 67 minuty. Wprowadzony nieco wcześniej Kosecki zagrał do Lewandowskiego, ten zakręcił dwójką hiszpańskich stoperów (chciałoby się zobaczyć coś takiego w rzeczywistości) i mocnym strzałem pokonał De Geę. Ogromne niedowierzanie w szeregach podopiecznych Vilanovy, a także wśród kibiców zasiadających na trybunach. Stracony gol zadziałał na nich jak płachta na byka i momentalnie rzucili się do ataku. W 74 minucie fatalny błąd popełnił asystent pierwszego gola. Bardzo nieudolnie podał do Perquisa i piłkę przejął Llorente, ten z kolei został jednak przetrzymany przez naszego kapitana i decyzja mogła być tylko jedna – czerwona kartka. Rzut wolny po tym przewinieniu został krótko rozegrany przez Hiszpanów. Poklepali trochę piłką przy naszym polu karnym, aż w końcu na strzał z dystansu zdecydował się Javi Martinez. Futbolówka sparowana przez Szczęsnego trafiła na nasze nieszczęście do znajdującego się w odpowiednim miejscu Alvaro Domingueza i w ten sposób doprowadził do remisu. Jedynie co mogliśmy zrobić w tej sytuacji to murować bramkę do ostatniego gwizdka i utrzymać ten rezultat. Na tym jednak się nie skończyło, bowiem w doliczonym czasie gry spróbowaliśmy pokusić się o pełną pulę. Akcja ostatniej szansy została zaprzepaszczona przez Sadloka, którego strzał obił jedynie słupek. Podział punktów i tak należy potraktować jako świetne rozstrzygnięcie, tym bardziej, że przez ostatni kwadrans musieliśmy walczyć bez jednego gracza.
+ Tak jak mówiliśmy, tak zrobiliśmy. Nie pojechaliśmy na wycieczkę krajoznawczą, ale żeby ich skutecznie postraszyć. Niewiele brakowało, a uczynilibyśmy to w najlepszy z możliwych sposobów.
+ Całość. Co tu dużo mówić, każdy rozegrał świetne zawody. Zdecydowanie najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu odkąd prowadzę reprezentację.
- Pozostał niewielki niedosyt, bowiem zawsze może być lepiej. Gospodarze byli jak najbardziej do ogrania. Gdyby po kiksie Koseckiego Llorente bezpośrednio doprowadził do remisu, z pewnością nie obyłoby się bez pretensji do skrzydłowego Werderu Brema.
Pozostałe wyniki grupy F:
Finlandia - Irlandia 1-1
Walia - San Marino 4-0
Kolejny mecz reprezentacji Polski na początku czerwca na wyjeździe z Walią rozpocznie serię rewanżową eliminacji. Z naszej perspektywy będzie to w sumie chyba jeszcze ważniejszy pojedynek, niż ten z Hiszpanią. Ewentualna wygrana powiększy naszą przewagę nad trzecim miejscem, nad którym na razie mamy tylko jedno „oczko”. Jeśli to się uda, powinniśmy być co raz bardziej pewni baraży. Później już tylko wyścig z „La Furia Roja” o pierwszą lokatę i bezpośredni awans do finałów mistrzostw świata… Wizja ciekawa, tylko teraz należy ją teraz wdrożyć w życie. Po ostatnim remisie jestem jednak o to dziwnie spokojny…
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ