Lista powołanych na mecze ze Szwajcarią i Turcją
Bramkarze:
Przemysław Tytoń
Wojciech Szczęsny
Grzegorz Sandomierski
Obrońcy:
Adam Danch
Maciej Sadlok
Damien Perquis
Marcin Kamiński
Krzysztof Żołnierewicz
Paweł Łuczak
Łukasz Piszczek
Pomocnicy:
Ariel Borysiuk
Marcin Budziński
Kamil Drygas
Jakub Kosecki
Daniel Sikora
Ludovic Obraniak
Patryk Małecki
Łukasz Wroński
Tomasz Hołota
Napastnicy:
Arkadiusz Milik
Krzysztof Tomczak
Robert Lewandowski
Mikołaj Lebedyński
Zgodnie z zapowiedzią na listopadowe starcia powołany został dość eksperymentalny skład. Po raz pierwszy odkąd prowadzę kadrę zabrakło miejsca dla Łukasza Fabiańskiego, a zastąpił go Grzegorz Sandomierski (Genk). Jeśli chodzi o obrońców, po ponad dwu i pół letnim rozbratem z reprezentacją powrócił do niej Adam Danch (Club Brugge). Podobnie jak Maciej Kamiński (Lech Poznań), choć on czekał na kolejne powołanie trochę krócej. Dość zaskakujące było pojawienie się Krystiana Żołnierewicza (Legia Warszawa), mającego już na swoim koncie debiut w reprezentacji. Natomiast kompletny "świeżak" to lewy defensor Paweł Łuczak (Jagiellonia Białystok), być może najzdolniejszy gracz na newralgicznej dla nas pozycji od lat. Kolejne nowe twarze pojawiły się w pomocy: Marcin Budziński (VfB Stuttgart), Tomasz Hołota (Lech Poznań), Daniel Sikora (Ruch Chorzów) oraz Łukasz Wroński (Legia Warszawa). Na boiskach Bundesligi, z dobrej strony zaczął się w końcu pokazywać Jakub Kosecki (Werder Brema), co zaowocowało pierwszym powołaniem dla niego za mojej kadencji. Ostatnim debiutantem został Mikołaj Lebedyński, dość regularnie strzelający w barwach Racingu Santander, rewelacji pierwszej części sezonu w La Liga.
12.11.2016
Polska – Szwajcaria, Pepsi Arena, Warszawa
Tytoń – Piszczek, Kamiński, Perquis (k), Łuczak (66. Sadlok) – Borysiuk, Drygas (84. Hołota), Małecki (45. Wroński), Tomczak (19. Budziński), Obraniak (45. Kosecki) – Milik (66. Lewandowski)
Już w 6 minucie mogliśmy cieszyć się z objęcia prowadzenia. Milik otrzymał piłkę do Tomczaka i wykorzystał złe ustawienie szwajcarskiej defensywy, która pozwoliła mu się bez trudu urwać. Przez pewien czas nasza gra wyglądała obiecująco, ale zniweczył wszystko w 18 minucie Borysiuk oglądając czerwony kartonik po wejściu obunóż w rywala. Jeszcze do końca pierwszej połowy nie było widać braku jednego zawodnika, ale już po zmianie stron goście narzucili swoje warunki. Do wyrównania doprowadzili za sprawą… Arka Milika. Po stałym fragmencie gry wykonywanym przez Szwajcarię interweniował tak niefortunnie, że zaskoczył kolegę z bramki. Pięć minut później otrzymaliśmy drugi cios, tym razem od Fabiana Freia. Zdołaliśmy otrząsnąć się w pewnym stopniu na ostatni kwadrans, dzięki czemu nawet w „10” postraszyliśmy przyjezdnych. Niestety nic z tego nie wyszło, bowiem dobre sytuacje zmarnowali Lewandowski i Hołota. Cóż, pretensje można mieć jedynie do Borysiuka. Szwajcarzy nie zagrali wybitnego spotkania i śmiem twierdzić, że grając w pełnym składzie wygralibyśmy to spotkanie.
+ Dobre rozpoczęcie. Myślałem, że bramka z 6 minuty ustawi nas w bardzo korzystnym położeniu i Szwajcarom będzie ciężko o uzyskanie choćby remisu.
- Skrzydła. Ani Małecki z Obraniakiem w pierwszej części gry, ani Wroński z Koseckim w drugiej nie potrafili stworzyć mniejszego bądź większego zagrożenia pod szwajcarską bramką.
- Ariel Borysiuk. W tej kwestii zostało już wszystko wyjaśnione.
16.11.2016
Turcja – Polska, Izmir Atatürk, Izmir
Szczęsny – Piszczek, Żołnierewicz, Danch (k), Sadlok – Drygas (78. Borysiuk), Sikora (69. Hołota), Wroński (78. Małecki), Obraniak (45. Kosecki) – Lewandowski (45. Lebedyński), Milik (45. Tomczak)
Znaczna część pierwszej połowy nie obfitowała w jakiekolwiek sytuacje podbramkowe, dopiero po mniej więcej 30 minutach gry do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Trzeba przyznać, że mieliśmy masę szczęścia, schodząc do szatni na przerwę z bezbramkowym remisem. Nasze serca zadrżały zwłaszcza tuż przed końcem, gdy kapitan reprezentacji Turcji Arda Turan huknął w poprzeczkę. Ciut niżej, a Szczęsny z pewnością musiałby wyjmować futbolówkę z bramki. Mówiąc delikatnie, wyglądało to naprawdę kiepsko z naszej strony, rozgrywaliśmy najgorsze spotkanie pod moją wodzą. Druga odsłona okazała się jeszcze gorsza, bowiem Turcy atakowali co raz odważniej. Nie wiem jakim cudem udało nam się utrzymać czyste konto. Cztery strzały w naszym wykonaniu i zaledwie jeden w światło bramki – niech ta statystyka posłuży za podsumowanie. Fatalne zakończenie słabego roku dla reprezentacji Polski, w którym uzyskaliśmy następujący bilans: 3 zwycięstwa, 3 remisy i 4 porażki. Oczywiście te triumfy zostały osiągnięte już w eliminacjach do mistrzostw świata w Rosji.
- Ofensywa. Cała czwórka napastników, która wybiegła na murawę nie potrafiła wypracować sobie choćby jednej dogodnej sytuacji.
- Całokształt.
Pomimo braku zwycięstwa podczas tych dwóch potyczek, nie traktuję ich jako całkowicie zmarnowany czas. Z dobrej strony pokazali się zwłaszcza Kamiński, Żołnierewicz czy Hołota i z pewnością utrzymają się w kręgu zainteresowań. Nie udał się za to eksperyment z Lebedyńskim, choć ten rozegrał zaledwie 45 minut. Znacznie więcej spodziewałem się także po Danchu, Koseckim i kilkoma innymi graczami. Ostatnie szlify przed marcowym starciem z Hiszpanami mieliśmy zebrać miesiąc wcześniej w towarzyskim meczu przeciwko Danii. Choć nie był to jakiś wielki priorytet, liczyłem na udane otwarcie 2017 roku…
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ