LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika cosnek przeczytało już 1022 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
28 maja 2012 roku
Witam, mój dzienniku
sezon zakończył się. Ostatnia kolejka Ekstraklasy odbyła się dwa tygodnie temu, ale I Liga grała jeszcze w ten weekend. Czas podsumować wszystko, co wydarzyło się przez ten rok. Jednak najpierw zacznę od opisu ostatnich 10 spotkań. W walce o tytuł liczyły się już tylko warszawskie zespoły: Polonia i Legia. Zagłębie Lubin miało jedynie matematyczne szanse.
Pierwszym przeciwnikiem w rozgrywkach jesiennych było Podbeskidzie Bielsko-Biała. Mecz bardzo zacięty, ostry o czym świadczy liczba kontuzji i żółtych kartek. Nasza całkowita dominacja (59% posiadania piłki, 23 strzały w tym 9 celnych - Podbeskidzie strzelało 3 razy, 2 celnie). Do bramki trafili Lamine Traore i Pavel Sultes. Legia również pokonała 2-0 swojego przeciwnika - Widzew Łódź.
Następnie udaliśmy się do Poznania i po raz trzeci w tym sezonie rozprawiliśmy się z "Kolejorzem". Mimo naszego zwyciestwa Lech dominował przez większość spotkania, rzadziej dochodziliśmy do sytuacji podbramkowych, ale częściej je wykorzystywaliśmy, co jest wynikiem naszego zwycięstwa aż 3-1. Zawodnicy z Łazienkowskiej dalej nie odpuszczają - pokonali Zagłębie Lubin 2-0.
Spotkanie z Koroną Kielce było idealnym rewanżem za poniesioną ostatnio porażkę, która była pierwszą w sezonie. Jak to mówią zemsta jest słodka. Nasza była nawet bardzo - zwycięstwo 4-0 po bramkach dość częstych strzelców: Jodłowca, Gaafara, Bonina i Jeża. Po raz kolejny nasz przeciwnik nie miał nic do gadania. W Gdańsku nasi rywale zza miedzy pokonali tamtejszą Lechię 1-0 i nie odstępują nas o krok, mając nadal stratę 3 punktów.
14 marca graliśmy z Jagiellonią w ćwierćfinale Pucharu Polski, nie za bardzo obchodził mnie wynik tego meczu, te rozgrywki były sprawą drugorzędną, dlatego też odpuśiliśmy to spotkanie i przegraliśmy 1-0 po bramce Grzegorza Kowalewskiego.
3 dni później rozegraliśmy słabe spotkanie z Ruchem Chorzów, uratowaliśmy remis 1-1 jedynie dzięki samobójowi Rafała Grodzickiego. Chorzowianie grali lepiej przez całe spotkanie. Na szczęście Śląsk Wrocław urwał punkty Legii remisując tym samym dorobkiem bramkowym, nadal mieliśmy 3 punkty przewagi.
Następnie przy Konwiktorskiej znowu mierzyliśmy się z Jagiellonią, ten mecz był już lepszy, ale i tak nie awansowaliśmy dalej, jedynie remisują 1-1. Do bramki trafiali Ahmed Gaafar i Ermin Seratlic. Trochę szkoda zmarnowanej szansy na dodatkowe trofeum w klubowej gablotce, ale nie mogliśmy rozpaczać, bo czekał na nasz już kolejny przeciwnik.
ŁKS Łódź już pogodzony z brakiem utrzymania, jednak u nas pokazał, że niesłusznie znajduje się w strefie spadkowej. Grał z nami jak równy z równym i trzeba uznać, że trochę niesprawiedliwe przegrał. Jednak Maciej Sadlok dostarczył kolejne trzy punkty trafiając do bramki w doliczonym czasie pierwszej połowy spotkania. Legia tymczasem bardzo pewnie i gładko pokonała GKS Bełchatów 4-0.
Tydzień później udaliśmy się na stadion im. Henryka Reymana w Krakowie by zmierzyć się z obrońca tytułu - Wisłą. Cała polska prasa okrzyknęła to spotkanie hitem kolejki i jednym z ważniejszych spotkań sezonu. Wisła, która miała jeszcze szanse zająć miejsce premiowane udziałem w europejskich pucharach nie zamierzała się poddawać, już od początku meczu groźnie atakując bramkę Sebastiana Przyrowskiego. Po raz pierwszy i jedyny w tym meczu pokonali go w 63 minucie. Bardzo zaskakuje liczba celnych strzałów Krakowian (2) w stosunku do wszystkich oddanych na naszą bramkę (16), choć my lepiej się nie prezentowaliśmy, bo stosunek naszych strzałów wynosił 10-4. Legia tymczasem pokonała inny klub z Krakowa 2-0 zrównując się z nami dorobkiem punktowym, ale nie zabierajać nam wygodnego miejsca na fotelu lidera.
Następne spotkanie wywołało jeszcze większy szum w prasie. Mecz ten nadawało pięć stacji na raz, wszystkie serwisy internetowe o piłce prowadziły relację LIVE, na stadionie przy Konwiktorskiej zgromadził się komplet kibiców - 6800. Na derbach Warszawy to standard, ale dodatkowego smaczku temu spotkaniu nadawał fakt, że ten mecz był kluczowy w walce o mistrzostwo. Nie było już innych kandydatów do tego tytułu w tym sezonie, liczyły się tylko Legia i Polonia. Oba kluby spragnione sukcesów. Od kilku lat walczące o triumf w rozgrywkach Ekstraklasy, a teraz nadszedł ten przełomowy sezon, w którym wreszcie mają realną szansę to osiągnąć. Legia od początku lekko przeważała i to ona pierwsza zdobyła bramkę po pięknej akcji całego zespołu, piłkę do naszej bramki wpakował Michał Kucharczyk. Mój zespół nie zamierzał się poddawać i już dwie minuty później po efektownej wymianie podań gola zdobył Pavel Sultes. Reszta spotkania upłynęła na wyrównanej grze obu zespołów, kibice mogli być zadowoleni z emocji jakich dostarczyło to spotkanie. Warty odnotowania jest fakt, że oba kluby kończyły to spotkanie w dziesiątkę. Dalej nie było zdecydowanego faworyta do tytułu, mieliśmy z Legią po tyle samo punktów, przy czym to my prowadziliśmy.
Tydzień później udaliśmy się do Zabrza, gdzie odbył się arcyciekawy mecz z Górnikiem. Wynik 5-2 nie zdarza się codziennie. Dla nas trafiali Bonin, Sultes, Nowak (x2) i Gaafar, a dla Zabrzan dwa razy Tomasz Zahorski. Po raz kolejny i pewnie nie ostatni w tym sezonie bardzo dobitnie pokazaliśmy swoją wyższość nad rywalem. Legia zresztą też. Pokonanie Podbeskidzia 6-0 to coś niesamowitego. Dalej mamy po tyle samo punktów.
Kolejny rywal również poddał się bez walki, tym razem było nawet łatwiej, bo piłkarze Widzewa pomagali nam nawet zdobywać gole - Bruno Pinheiro zaliczył samobója. Oprócz tego trafiali Nowak, Piątek i Kokoszka. Nasza statystyka strzałów jest nieziemska - 22 w tym 11 celnych. Widzew na tej płaszczyźnie się kompletnie shańbił 7-2. Posiadanie piłki również było znacząco po naszej stronie (59%-41%). Los się do nas uśmiechnął i tym razem Legia przegrała. Lech okazał się dla nich zbyt wygórwanym przeciwnikiem zwyciężając 2-1. Teraz byliśmy niemal pewni mistrzostwa, bo najprawdopodobniej nawet mimo naszej porażki i zwycięstwa Legii nadal będziemy na 1. miejscu.
Tydzień później wszystko się rozstrzygnęło. Ostatnie zwycięstwo w sezonie zapewnił nam Pavel Sultes swoimi dwoma trafieniami. Legia nawet mimo pokonania Korony Kielce 2-0 musiała obejść się smakiem. Wszyscy kibice "Czarncych Koszul" są podwójnie zadowoleni z tego tytułu. Po pierwsze dlatego, że jest to pierwsze Mistrzostwo Polski od 2000 roku, a po drugie dlatego, że naszym bezpośrednim rywalem był zespół z Łazienkowskiej.
Na ulicach Warszawy trwała niesamowita feta. Od razu po meczu wszyscy kibice wylecieli (niemal dosłownie) z trybun by zacząć świętować z piłkarzami. Radość moich zawodników była niesamowita, zmęczeni cały tym ciężkim sezonem, w którym tak naprawdę do końca nie było wiadomo kto zwycięży odebrali zasłużoną nagrodę w postaci zadowolenia, medali i 3 mln złotych do podziału. Prezes Józef Wojciechowski obdarowywał radością wszystkie napotkane osoby. Kiedy uciął ze mną pogawędkę mówił, że nie za bardzo wierzył w to, że osiągnę sukces, co było spowodane moim brakiem doświadczenia. Był znudzony ciągłą walką o tytuł, chciał coś wreszcie zdobyć. Decyzja zatrudnienia mnie była podobno w ogóle nie przemyślana. Mówił, że dzięki mnie odzyskał wiarę w sukces Polonii.
Tak prezentuje się ostateczna tabela Ekstraklasy:
Bardzo słaba postawa spadkowiczów: Lechii i ŁKS-u. Co do tego drugiego to może się było takiego rezultatu spodziewać, ale zespół z Gdańska miał przecież aspiracje na europejskie puchary. Będzie to trochę dziwnie wyglądać jak w I Lidze będą grać na takim obiekcie. Lech Poznań lekko zawiódł, miejsce 7 pewnie nikogo w pełni w tym klubie nie zadowala. Jagiellonia, której nie udało nam się pokonać w ćwierćfinale Pucharu Polski ostatecznie triumfowała w tych rozgrywkach, pokonując w finale wspomnianego "Kolejorza". Miłym zaskoczeniem na podium jest Zagłębie Lubin, wszyscy raczej spodziewali się go na koniec sezonu w środkowej części tabeli, a tu niespodzianka - w następnym sezonie ten klub będzie jednym z reprezentantów Polski na europejskiej arenie.
Czas spojrzeć na statystyki. Najlepszą formę w ostatnich pięciu spotkaniach prezentowała Wisła Kraków, która pokonała wszystkich swoich przeciwników, my pod tym względem zdobyliśmy miejsce piąte. Bardzo cieszy mnie, że zdobyliśmy najwięcej goli (60), a przy tym najmniej straciliśmy (17). Najwyższą średnią frekwencją na stadionie może pochwalić się spadkowicz - Lechia Gdańsk, na której mecze przychodziło najczęściej około 21 tys. widzów. Najlepszą formę u siebie prezentowała Wisła Kraków, a na wyjeździe Śląsk Wrocław. Najwyższą średnią ocen ma Dawid Nowak (7.52) i tym samym został Piłkarzem Roku Ekstraklasy. Co ciekawe, rok temu ten tytuł przypadł również piłkarzowi Polonii, a dokładnie Adrianowi Mierzejewskiemu, obecnie grającemu w Trabzonsporze. Czwarte i szóste miejsce w tym rankingu zajmowali odpowiednio Robert Jeż (7.42) i Tomasz Jodłowiec (7.39). Królem strzelców został Artiom Rudniew (15 bramek), a najwięcej asyst zaliczył wspomniany Jeż (14). Największą celnością podań (87%) mogą szczycić się piłkarze Śląska Wrocław Łukasz Bocian i Przemysław Kaźmierczak. Najwięcej wślizgów w tym sezonie wykonywał Jakub Rzeźniczak (6.19/mecz).
Tak wygląda Jedenastka Sezonu Ekstraklasy. Bardzo cieszy mnie to, że miejsce w niej znalazło aż 5 zawodników mojej drużyny (Sebastian Przyrowski, Adam Kokoszka, Tomasz Jodłowiec, Dawid Nowak i Grzegorz Bonin). Nagrodę Fair Play dostał spadkowicz - ŁKS Łódź.
Do grona Ekstraklasowiczów dołączą Pogoń Szczecin i Piast Gliwice. Niestety Warta Poznań, czyli nasz klub filialny w tym sezonie zawiodła i mimo bardzo dobrego początku zajęła ostatecznie 10. miejsce. Z zaplecza Ekstraklasy spadli: Dolcan Ząbki, Zawisza Bydgoszcz, Flota Świnoujście oraz KS Polkowice. Cudem w ostatnim spotkaniu uratował się Ruch Radzionków, który do samego końca zajmował miejsce spadkowe. Najwięcej bramek strzeliła Polonia Bytom (54), najmniej stracił GKS Katowice (30) ex aequo z Pogonią Szczcin, a największą frekwencję miała Warta Poznań (6779), czyli wyższą niż nasza. Najlepszym piłkarzem I Ligi okazał się Łukasz Matuszczyk (Pogoń Szczecin; 7.49), królem strzelców został Jakub Świerczok (Polonia Bytom; 16), a najwięcej asyst zaliczył niezmordowany Edi Andradina (Pogoń Szczecin; 9). Najwyższą celność podań posiada Paweł Giel (Ruch Radzionków; 79%), a najwięcej wślizgów na mecz wykonywał Piotr Piekarski (Sandecja; 6.36).
Za niedługo rozpoczynają się Mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie, mimo tego, że zbiegają się one w czasie z przygotowaniami zespołu do nowego sezonu dostałem od Józefa Wojciechowskiego po 4 bilety na każdy mecz reprezentacji Polski. Bardzo jestem zadowolony z faktu, że na boiskach będą pewnie występować dwaj moi zawodnicy: Tomasz Jodłowiec i Dawid Nowak. Nie będę pewnie wszystkich meczów oglądał na żywo, bo będą ważniejsze rzeczy. Emocje zapowiadają się naprawdę duże. Polska trafiła do bardzo trudnej grupy z Włochami, Francją i Szkocją. Ciąglę mam dobre przeczucie i wierzę, że uda nam się dojść do kolejnej fazy rozgrywek.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ