3. runda eliminacji LE, dwumecz z Salzburgiem
Pierwsze spotkanie z zespołem RB Salzburg odbyło się w Austrii. Nie przywiązałem nigdy wagi do tego, gdzie odbędzie się pierwszy z meczów. Liczy się przede wszystkim wygrana, o czym też poinformowałem moich zawodników tuż przed wybięgniem na boisko. Nie byłem do końca pewny zwycięstwa, RB nie jest jakąś bardzo mocną drużynę, ale tak samo sądzono np. o Irtyszu Pawłodar. Przez pierwsze kilkanaście minut mieliśmy badać sytuację i możliwości naszego przeciwnika. Potem w zależności od tego, co się wydarzy, odpowiednio zareagować. Austriacy częściej utrzymywali się przy piłce, częściej też strzelali na naszą bramkę, choć liczba celnych strzałów była podobna do naszych. Jednak to my wyszliśmy na prowadzenie, za sprawą Michała Żewłakowa, który trafił do bramki w 54 minucie. Odetchnąłem z ulgą, ale kazałem chłopakom nie odpuszczać, stracona mogła rozwścieczyć naszych przeciwników. Większą pewność siebie przed rewanżem zapewnił nam Maciej Janowski swoją bramką w 2. minucie doliczonego czasu. Skończyło się na 2:0.
Przed rewanżem byliśmy bardziej pewni awansu od Austriaków, oni musieli strzelić 2 bramki, żeby myśleć przynajmniej o dogrywce. Nam wystarczyło bronić czystego konta i czasami starać się z kontry wypracować kolejną bramkę. Reszta polskich zespołów w Lidze Europy, czyli Ruch i Lech również wygrali swoje mecze 2:0, odpowiednio z Bursasporem i Varażdinem.
Moje pierwsze oficjalnie spotkanie na stadionie przy Łazienkowskiej, sparingi to jednak nie to samo, na nich pojawiało się kilka tysięcy kibiców, ale to nie samo co ok. 20 tysięcy osób dopingujących z całego serca swój klub. Kiedy słuchałem tego głośnego dopingu, zdałem sobie sprawę, że muszę ten mecz wygrać, specjalnie dla nich, dla kibiców, w podzięce za coś tak wspaniałego. Zresztą o to samo starać się będę na każdym spotkaniu odbywającym się tutaj i gdziekolwiek indziej. Przebieg spotkania był podobny do tego, który odbył się w Austrii. RB Salzburg atakował, a my czekaliśmy na kontry. Jednak w przeciwieństwie do poprzedniego meczu tym razem bramka dla nas wpadła o wiele wcześniej, bo już w 11. minucie, autorem trafienia był Danijel Ljuboja. Dziesięć minut po przerwie wynik podwyższył Michał Żewłakow. Więcej bramek już nie padło.
Pokazaliśmy w tym meczu swoją wyższość nad zespołem z Austrii. Nie byli w stanie strzelić nam bramki (w czym wielka zasługa Dusana Kuciaka), a my im trafiliśmy aż 4 razy. Ruch i Lech znów jak jeden mąż, wygralimy z tym samym wynikiem, tym razem 1:0. Wszystkie trzy drużyny cały czas są w grze. Szkoda tego Śląska w Lidze Mistrzów, gdyby nie zaprezentował się tak tragicznie w tym meczu a Azerami, moglibyśmy mówić o jednym z najlepszych sezonów polskich w drużyn w europejskich w przeciągu ostatnich lat.
Następnego dnia po rozegraniu rewanżowych 3. rundy odbyło się losowanie par 4. rundy eliminacyjnej do Ligi Europy. My wylosowaliśmy całkiem dobrze, bo naszym przeciwnikiem była CSKA Sofia, ani to przeciwnik szczególnie dobry, ani szczególnie słaby, ale napewno trochę trudniejszy do pokonania niż RB Salzburg. O ogromnym pechu może mówić Ruch, który będzie musiał stawić czoła Liverpoolowi. Farta miał za to Lech, który zmierzy się z duńskim FC Midtyjland.
PZPN znów poczynił zmiany w terminarzu. Tym razem mecze, które odbywać się miały w bliskim terminie spotkania z CSKA odbędą się we wrześniu i październiku w środku tygodnia, czyli terminach spotkań fazy grupowej. Jeśli awansuję dalej, to związek znów będzie musiał kombinować. Życzę powodzenia!
Telenowela Saganowskiego zakończona
Od pierwszego dnia mojej pracy w klubie próbowałem gdzieś opchnąć Marka Saganowskiego. Jednak nikt się po niego nie zgłaszał. Początkowo myślałem, że może to być spowodowane zbyt wysoką sumą odstępnego (300 tys. zł), dlatego obniżyłem ją do aż 90 tys. To również nie zmieniło sytuacja, nadal nikt nie był zainteresowany pozyskaniem "Sagana". Na dodatek sam piłkarz mówił w prasie, że nie zamierza się nigdzie wybierać, chce zostać na Łazienkowskiej. Po tym postanowiłem odbyć z nim poważną rozmowę. Podczas naszej "pogawędki" słyszeli nas chyba wszyscy pracownicy klubu. W pewnym momencie myślałem już, że Saganowski się obrazi, odwróci na pięcie i pójdzie poskarżyć prasie, jak to jest źle traktowany.
Jednak ku mojemu zdziwieniu tak się nie stało. Piłkarz ostatecznie ze spokojem przyjął moje zdanie, chociaż cały czas miał lekko skwaszoną minę. Zaangażował się razem z menadżerem w poszukiwanie klubu, co dało efekt już po kilku dniach. Do klubu oferta wypożyczenia "Sagana" z Torpedo Moskwa. Piłkarz miał być wypożyczony do końca sezonu, moskiewski klub będzie płacił całą pensję zawodnika, a za rok będzie mógł go wykupić za 300 tys. zł.
Zmiany w sztabie
W przerwie na mecze reprezentacji, w związku z tym, że miałem więcej czasu wolnego postanowiłem po raz kolejny dokładnie przeanalizować skład mojego sztabu szkoleniowego. Zwolniłem obu fizjoterapeutów (Andrzej Bartczak, Stanisław Machowski), bo moim zdaniem nie są odpowiednio wykwalifikowani, w ich miejsce zatrudniłem Mariusza Urbana, który pracuje również z piłkarzami reprezentacji Polski. Zmiany dotknęły również trenerów juniorów, postanowiłem zostawić tylko jednego takiego trenera, a dokładnie Mariusz Pawliny, który będzie głównodowodzącym w ekipie U-18. Wspomagać go będą trenerzy zajmujący się również 1. zespołem i Młodą Ekstraklasą.
Niespodziewanie pod koniec sierpnia z klubu odszedł również trener siłowy Juan Irribarren. Pewnego dnia podszedł do mnie i mówi, że przyszedł się pożegnać, odchodzi z klubu, ponieważ jego kontrakt wygasł. Tylko dlaczego ja nic nie wiedziałem? Umowy z trenerami podpisuje się najczęściej do końca czerwca ew. grudnia. Próbowałem podpisać z Hiszpanem nowy kontrakt, ale to nic nie zdziałało. Dalej nie rozumiem całej tej sytuacji.
Inauguracja Ekstraklasy
Z powodu wspaniałomyślnych zmian w termianarzu poczynionych przez PZPN swój pierwszy mecz w rozgrywkach Ekstraklasy zagraliśmy w momencie, gdy reszta sztawki wychodziła na boisko po raz trzeci. Podbeskidzie przed spotkaniem z nami zgromadziło na swoim koncie cztery punkty i znajdowało się w czubie tabeli. Po cichu mówiło się o tym, że może być to czarny koń rozgrywek. Prezes Kosmala postanowił zaaranżować ten mecz na tzw. "dzień kibica", czyli krótko mówiąć: dzieciaki wchodzą za pół ceny. Zarząd był zadowolony. Ja od początku nie rozumiałem takiego pomysłu, przecież nie mamy jakiś wielkich problemów z frekwencją, a ta podczas meczu z Podbeskidziem była porównywalna do tej, gdy graliśmy z RB Salzburg.
Przebieg tego spotkania świetnie można opisać takim zdaniem: "Podbeskidzie nie miało nic do powiedzenia". Od początku ostro ruszyliśmy do ataku, czyli tak jak chciałem. To zaprocentowało już w 9. minucie za sprawą gola Macieja Jankowskiego. W doliczonym czasie pierwszej połowy wynik podwyższył Michał Żyro. Tak też zakończył się mecz. 2:0 dla nas, jesteśmy zadowoleni. Możemy jechać do Sofii.
4. runda eliminacji LE, dwumecz z CSKA Sofia
Eksperci przed naszym meczem z CSKA Sofia nie pozbawiali nas szans, ale przewidywali przewagę klubu z Bułgarii. A tymczasem było kompletnie inaczej, to my mieliśmy przewagę, więcej czasu byliśmy przy piłce, więcej strzałów oddaliśmy. Piłkarzy CSKA mogła podłamać strzelona przez nas już w 2. minucie bramka z karnego, której autorem był Michał Żewłakow. Ten sam piłkarz trafił też po raz drugi, tym samym ustalając wynik meczu. Dla naszego kapitana był to już 4. gol w Lidze Europy. Czyżby szedł na króla strzelców?
Po meczu w Bułgari jesteśmy w identycznej sytuacji, co po spotkaniu z Salzburgiem. Prowadzimy 2:0 i mamy przed sobą mecz u siebie, wystaczy tylko bronić czystego konta. Sytuacja bardzo prosta. Przeciwnie jest w ekipach innych zespołów z Polski. Ruch, tak jak się spodziewano, przegrał z Liverpolem na własnym boisku 0:2. Zawiódł również Lech, który zremisował z FC Midtyjland 1:1, na rewanż jedzie do Danii.
Do meczu rewanżowego podeszliśmy ze spokojem. To my przecież mamy przewagę. CSKA nastawione bardzo ofensywnie, od początku meczu przejmuje kontrolę nad sytuacją. Mają większa ilość ogólnych strzałów, ale to jednak my strzelamy celniej. My również pierwsi tracimy bramkę, ma to miejsce w 28. minucie po strzale Denisa Konsteskiego. Mimo naszych powoli malejących szans na awans, cały czas gramy tak samo. Sześć minut po przerwie wyrównuje Danijel Ljuboja. CSKA nie zamierza się poddawać i odpowiada golem Anatoliya Angelova w 70. minucie. Danijel po raz kolejny wyrównuje i mecz kończy się wynikiem 2:2. Różnie ten mecz mógł się potoczyć, jednak to my ostatecznie zwyciężamy i czekamy na doniesienia z Nyonu, gdzie odbędzie się losowanie grup LE.
Ruch pogodzony z porażką pojechał na Anfield Road, gdzie znów przegrał, ale tym razem udało im się strzelić bramkę, skończyło się na porażce 1:3. Lech w Danii znów zremisował 1:1, ale zapewnił sobie awans dzięki konkursowi rzutów karnych. Polska ma dwóch reprezentów w fazie grupowej europejskich rozgrywek, taka sama sytuacja, jak w poprzednim sezonie.
2. kolejka Ekstraklasy, mecz z Śląskiem
Śląsk przed meczem z nami miał na swoim koncie 12 punktów, 4 wygrane i 1 przegraną. Po batach, jakie w Lidze Mistrzów dostali od Neftci Baku spodziewałem się raczej słabego sezonu z ich strony, a tu wręcz przeciwnie wrocławianie prowadzą w ligowej tabeli. Nas jednak to nie przerażało, naszym celem tylko i wyłącznie była wygrana. Jednak to Śląsk przeważał, częściej był przy piłce, częściej strzelał. Już w 13. minucie straciliśmy bramkę, którą strzelił Mateusz Cetnarski. Potem obraz gry się nie zmienił. W końcu udało nam się zremisować. Maciej Jankowski w 90. minucie wyrównał! Fart niesamowity! Szczerze mówiać nie powinniśmy tego meczu wygrać. Śląsk był od nas lepszy.
Tabela Ekstraklasy
Kolejna cześć nie powstanie z powowdu crash dumpa.
Dziękuję za uwagę!