Rundę finałową rozpoczęliśmy od domowego pojedynku z Legią; Legią, która na wiosnę wygrała tylko 3 mecze, przegrała zaś 6. Legią prowadzoną przez ex-Lechitę, Mariusza Rumaka(no honour among thieves), robiącego to, na czym zna się najlepiej, czyli - chujnie. A może jednak serce pozostaje wierne i dlatego taka brindza? Tak czy siak, pod koniec jesieni nawet Vrdoljak zapał się na poprowadzenie dwóch spotkań jako menedżer tymczasowy(prawie jak Giggs, haha) i, kurwa, oba gładziutko wygrał ładując po 4 bramki(m.in. z nami). Na szczęscie dla całej reszty Boguś odjebał manianę... "a miało być tak pięknie..."
Lechia vs Legia
Następny na rozkładzie - zabrzański Górnik, którego szkoleniowcem już prawie od 2 lat jest były znakomity ukraiński piłkarz, Ołeh Łużny. Skurwesyny przyfarciły remis, choć byliśmy wyraźnie lepsi...
Potem dwa spotkania u siebie - z Cracovią i tryumfatorem rundy zasadniczej, Piastem. Zwycięstwa zrobiłyby nas mistrzami; oczywiście nie w sensie punktowym(ścisk jak w piź... a z resztą...), ale mentalnym... nawet tacy jak my nie potrafiliby tego spierdolić...
Cracovia poległa, Piast wyruchał nas w dupę bez mydła... nic chuje nie grali, a wygrali...
Tak się jakoś złożyło, że przez tę wtopę zamiast zagościć na fotelu lidera musieliśmy się modlić o europejskie puchary, bo Korona i Jagiellonia szły jak burza, a to właśnie z tymi drużynami mieliśmy zagrać wyjazdową końcówkę; końcówkę przeplataną ustępującym(trzeba to powiedzieć) mistrzem, Wisłą krakowską.
Mimo dobrej gry nie łudziłem się, że może coś z tego być... i słusznie...
Dzięki temu przeżyłem zajebiście pozytywne zaskoczenie! Wygraliśmy oba mecze i ni z tego, ni z owego zapewniliśmy sobie grę w LE! To jeszcze nic! Mistrzostwo było w zasięgu, ale trzeba było liczyć na porażkę Piasta z Koroną u siebie i samemu wygrać w Białymstoku.
"27 minuta, rzut rożny dla Lechii Gdańsk, do piłki podchodzi Sławek Peszko, w tym sezonie król asyst. Dośrodkowuje... piłka odchodząca na dalszy słupek... tam na pełnej kurwie wbiega Janicki... strzela głową...JEEEEEEST! futbolówka wbija się w siatkę niczym igła w żyłę narkomana! Lechiści na prowadzeniu!"
"93 minuta spotkania, piłkę z autu wrzuca Mokono...ta ląduje pod nogami Janoty, który dośrodkowuje płasko przed "szesnastkę"... potężna bomba Góralskiego... i co.... i co.... i co... i PIZDA NAD GŁOWĄ! a właściwie piłka na trybunach... Lechia wygrywa! Czyżby całkowicie niespodziewane mistrzostwo tej jeszcze tak niedawno rozbitej w trzy kurwy drużyny?!"
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ