Premier League
Ten manifest użytkownika yayme przeczytało już 935 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
(dwa) Miesiące miodowe
Klub przy Anfield zorganizowany był już po mojemu. Sprawia mi to radość, bo miałem już dość papierkowej roboty. Liverpool to w ogromnej większości gracze wypaleni, bez żądzy sukcesu, a to chyba największy problem, jaki może się przytrafić każdemu zespołowi. Moim podstawowym zadaniem stało się więc ponowne zaszczepienie w piłkarzach miłości do futbolu. A chyba nic nie napawa optymizmem tak, jak zwycięstwa. Ostatnimi latami zasłużyliśmy sobie na mocny spadek reputacji. Liga Mistrzów nie widziała nas od lat, a Liga Europejska mogła nas przyjąć dopiero po dwóch rundach kwalifikacyjnych. I właśnie to sprawiło, że sezon przygotowawczy nieco się wydłużył. Zaplanowałem pięć spotkań przed barażami. W pierwszej kolejności polecieliśmy do Moskwy, by zmierzyć się z miejscowym Dynamem. Wiem, że ten klub również walczy o Ligę Europejską, stąd dobrze sprawdzić poziom naszych potencjalnych konkurentów. Następnie wyjazd na mecz z filialnym Genk, towarzyski mecz z Rochdale, który sprawdzi rezerwowych i ponownie pojedynek w Belgii - z mistrzem kraju, Anderlechtem. W drodze powrotnej wylądowaliśmy w Szkocji by zmierzyć się z Celtic'iem. Sporo w nas podobieństwa. Oni, tak jak my, utracili swą dawną świetność.
Kibice mieli wobec mnie pewne obiekcje, a raczej wobec rozgrywanych spotkań towarzyskich. W końcu ani razu nie będą mogli zobaczyć drużyny przygotowującej się w sparingu na Anfield. To faktycznie w jakimś stopniu może ich boleć, ale baraże szybko im to zrekompensują. W meczach towarzyskich testowałem wiele rozwiązań, a obóz przygotowawczy w Belgii wypadł nam średnio. Tak naprawdę brakowało jakiegoś jasnego przełamania, postawienia twardych warunków gry - a przede wszystkim - spektakularności. Ponownie nie wieszczono nam udanego sezonu.
By jednak zadziałać na wyobraźnię kibiców, postanowiliśmy dać z siebie wszystko w pierwszym meczu w sezonie na Anfield. Podejmowaliśmy ekipę Dniepr Mohylew i w pięknym stylu zwyciężyliśmy 5:1. Dzięki temu zwycięstwu do Białorusi mógł wyjechać jedynie skład rezerwowy, który i tam okazał się zwycięski. Gdy w czwartej rundzie kwalifikacyjnej trafilśmy na Sochaux, wiedziałem, że awans do Ligi Europejskiej znacznie się skomplikował. W końcu przeciw nam grali bardzo wartościowi zawodnicy, tacy jak Marvin Martin, Ryad Boudebouz czy Sebastian Corchia. A tak nawiasem mówiąc... wszystkich trzech z chęcią przywitałbym w Liverpoolu.
Zanim jednak wyjechaliśmy do Francji, czekał nas mecz inauguracyjny z Arsenalem, u nas - na Anfield. Arsenal dwa sezony temu wygrał Ligę Mistrzów i dziś był inną drużyną. Po boisku biegali tacy piłkarze jak Mesut Oezil, Andre Ayew czy Yohan Cabaye. Musieliśmy narzucić twarde warunki gry od samego początku i to doskonale nam się udało. Londyńczycy wrócili pokonani z dwoma straconymi bramkami. Media chwaliły nasz styl, mądre rozgrywanie piłki. Zwycięstwo przy prawie pełnych trybunach dało to, co było dla nas kluczowe. Pozwoliło na nowo pokochać futbol.
Przeprawa z Sochaux była jedynie formalnością. Dobre nastroje w zespole pozwoliły nam gładko zwyciężyć 2:0. Przed rewanżem rozegraliśmy świetne spotkanie z Southampton, gdzie łącznie padło osiem bramek. Ta forma strzelecka przełożyła się na mecz, w którym podejmowaliśmy Francuzów i pokonaliśmy ich bramkarza czterokrotnie. W losowaniu grupy Ligi Europejskiej czekały nas dwie miłe niespodzianki. Pierwszą był klub - Dinamo Moskwa, z którym już mierzyliśmy się w sparingu, wiedzieliśmy więc co nas czeka. Drugą natomiast, bardziej osobistą niespodzianką, była Legia Warszawa, niekwestionowany lider futbolowy w Polsce.
Twardą ręką trzeba rozpieprzyć nieróbstwo
Do pierwszego zgrupowania klub spisywał się idealnie, jednak po powrocie musieliśmy zmierzyć się z pierwszym w tym sezonie kryzysem. Naszą passę zatrzymała ekipa Wolves, zremisowaliśmy u siebie także z Dinamem Moskwa, a potem Anfield musiało oglądać porażkę z Chelsea. Potrzebne było zebranie zespołu i jasne postanowienie: "musimy wziąć się w garść". Potem, przez długi czas, sezon mijał po naszej myśli. Sprawowaliśmy się bardzo dobrze. Dopiero porażka z Manchesterem City sprawiła, że nieco zwątpiliśmy w siebie i w kolejnym meczu pozwoliliśmy Warszawiakom na remis na Anfield. Przy tak dużym natężeniu spotkań regularnie starałem się dawać szansę zmiennikom. Zawiedli w meczu z Newcastle, które również było górą w naszej konfrontacji. Ale sądnym dniem dla drużyny rezerw był dopiero pierwszy grudnia, czyli ćwierćfinał Pucharu Ligii z Huddersfield.
Dzień sądu ostatecznego
Taki przeciwnik jak Huddersfield powinien zostać przez zmienników potraktowany jako cel ćwiczebny, a raczej okazja do zaprezentowania swoich umiejętności. Nie ma więc wytłumaczenia dla fatalnej postawy i porażki. Stało się jasne, że z drużyny rezerwowej niewiele da się już wyciągnąć i są tą częścią klubu, która zawodzi najbardziej. Do drużyny rezerw zostali przesunięci tacy zawodnicy, jak Pacheco, Downing, Gerrard, Sterling, Jose Enrique czy Butland. W roli zmienników zazwyczaj spisywali się słabo, dlatego wszyscy zostali wystawieni na listę transferową.
Rozpoczął się czas transferów i kompletowania nowego, młodego zespołu zmienników, głodnych zwycięstw i szans w Premier League. Do klubu trafili tacy gracze, jak Ravel Morrison (3,9 miliona funtów ze Stoke), Miguel Angel (2,1 miliona funtów z Realu Madryt), Borja (7 milionów funtów z Atletico Madryt), Annes Louis (5 milionów funtów z Aachen), Les Ide (3 miliony funtów z Sheriff). W międzyczasie odnieśliśmy porażkę z Manchesterem United, choć blisko było wielkiego święta i radości. Do przerwy przegrywaliśmy dwoma bramkami, potem zagraliśmy bardzo ofensywnie i udało nam się doprowadzić do wyrównania. Zamiast skupić się na defensywie, pozwalałem dalej skupiać się drużynie na ataku, a Rooney wykorzystał to przy kontrze w 90' minucie i odesłał nas z zerowym dorobkiem punktowym do domu. Zmiennicy dostali szansę w meczu pucharowym z Barnsley i wszyscy zagrali bardzo dobre spotkanie. Ravel Morrison czy Annes Louis trafili nawet do siatki. Mamy szansę na mistrzowstwo, ale w tym sezonie zadowolę się powrotem do elitarnych rozgrywek - Ligi Mistrzów.
_______________________________________________________________________
Ponowne omówienie kadry (+screeny newgenów) w następnym odcinku,
omówienie pucharów (+screeny) również następnym razem.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ