LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika yayme przeczytało już 792 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Jestem ze wsi, to widać
- Witamy na konferencji prasowej po meczu Bełchatowa z Lechem Poznań. Głos zabierze teraz Stanisław Swojski. Panie trenerze, prosimy... - fotel i flesze. Zamyślone mordki wpatrujące się w mą mordkę, przenikliwie i z pewną nieufnością. Przecież mecz mówi sam za siebie. Czuję się trochę jak pijane dziecko we mgle. Pijane, bo nie do końca wiem co się dzieje, dziecko, bo nie wiem co mam zrobić, a we mgle, bo błysk pieprzonych fleszy naprawdę sprawia, że nic nie widzę. Usadowiłem dwa tłuste pośladki na krześlę węższym, niż rozpiętość mojej dupki. Bym w słowie był tak wylewny, jak w masie... Oczekują chyba jakiejś dłuższej wypowiedzi. Chyba zbyt długo milczę.
- Dzień dobry - nastała cisza. Miny dziennikarzy były w porządku. Jednak z każdą kolejną sekundą czułem, że te wyrazy twarzy mnie zadowalały, bo spowodowane były przeświadczeniem, jakobym milczał tylko dlatego, że chcę złapać oddech. Ale ja po prostu nie wiem co mam powiedzieć, serio.
- Wygraliśmy pięć do zera - Może to niewiele. Ale nic innego nie przyszło mi do głowy. Byłem dumny z tego jak zacząłem konferencję prasową - do czasu, aż zobaczyłem, że w narożnikach sali konferencyjnej patrzą na mnie jak na sierotę, jakbym był miękkim ... robiony. Ciszę przerwało pytanie.
- Pański zespół zaczął w imponującym stylu. Niestety był Pan zmuszony do dwóch zmian w wyniku urazów - boisko opuścili Krivets i Wołąkiewicz. Czy to coś poważnego?
- Mamy szeroką kadrę, na pewno uda się coś zrobić w tej sprawie.
- Oczywiście, jednak nie takie było moje pytanie. Chciałym wiedzieć czy urazy Wołąkiewicza i Krivetsa są poważne?
- Zmiennicy zaprezentowali się dziś z dobrej strony - przyznam, trochę mnie zaskoczyli. Po prawdzie nie rozmawiałem z fizjoterapeutami i nie wiem, co im jest. Co, mam się przyznać? Nie mogę. Wstyd trochę... - Proszę, następne pytanie.
- Bełchatów zagrał dziś bardzo słabo. Czy ma Pan coś do powiedzenia swoim rywalom? - Co za durne pytanie. Co mogę im powiedzieć? Dostali pięć bramek. Ja bym się załamał.
- Powiedzieć...? W sumie to... Chciałbym ich przeprosić, dzielnie się bronili, ale to nie był ich dzień, naprawdę nie kazałem chłopakom wygrać tak wysoko.
Nokaut w pierwszej rundzie
Po udanym debiucie szło już tylko lepiej. W mediach sprawę stawiano jasno - Lech nareszcie grał na miarę oczekiwań kibiców i zarządu. Krivets wyleciał z gry aż na dwa miesiące, a Rudnevs co chwilę notował drobne kontuzje. Oczywiście pojawiały się sceptyczne głosy, mówiące o przypadkowym zwycięstwie nad słabym rywalem. I choć chwilę później nadeszło zwycięstwo z Cracovią 6:0, nie zamknęło to ust krytykom, w końcu to znowu przeciwnik z drugiego końca tabeli. Sprawdzianem miał być więc mecz z Legią. Po dwóch meczach nie straciliśmy żadnej bramki, zdobyliśmy jedenaście. Derby z Warszawiakami pokazały, kto w tym roku zdobędzie tytuł. Oba zespoły dzieliła przepaść. Wygraliśmy pięć do zera. Ciężko wymarzyć sobie lepszy start.
Formę trzeba było utrzymać przez kilka następnych meczów. Kolejno mieliśmy zmierzyć się z Polonią, Wisłą, Jagiellonią i Śląskiem, a więc drużynami silnymi w skali ligi. Zwycięstwo oznaczałoby prostą drogę do tytułu. Sezon w Polsce jest krótki, tylko szesnaście drużyn - nie ma okazji do zbyt wielu wpadek, o tytule decydują bezpośrednie pojedynki. Jakiś czas temu obraziłem Wilka mówiąc, że jest drewnianym zawodnikiem, jednak zastępując Krivetsa na lewym skrzydle spisywał się wprost wspaniale. Liczyłem, że dość szybko szansę na grę w pierwszym zespole dostawał będzie Kamiński, ale wobec stałej, wysokiej formy duetu Wołąkiewicz-Arboleda było to po prostu niemożliwe.
Plan udało się osiągnąć, korzystne wyniki ugruntowały naszą pozycję na fotelu lidera. Dopiero teraz pojawiło się miejsce na rotacje składu, szansę dla młodszych zawodników. Kwestia kontuzjowanego Bandrowskiego jest dla mnie dość kłopotliwa. Nie wiem, na co stać teraz tego chłopaka, wróci dopiero zimą. Muszę jednak już teraz zdecydować, czy związać się z nim kontraktem. Ale akurat środek pola jest mocną stroną tego klubu, do tego stopnia, że już rozważam sprzedaż Injacia. Kamiński nareszcie doczekał się swoich szans, niestety w wyniku kontuzji Arboledy na treningu, w wyniku której wypadł z gry na trzy miesiące. Ma już trzydzieści dwa lata i bardzo wysoki kontrakt, w związku z czym jego przygoda z Lechem najprawdopodobniej się skończy.
Wypadałoby pomyśleć o wzmocnieniu na lewą stronę obrony. Djurdjević gra bardzo dobrze, równo, ale ma już trzydzieści cztery lata, miło byłoby wprowadzać więc do gry młodszego zawodnika. Problemem będzie renegocjowanie kontraktów. Wojtkowiak, Kikut, Henriquez, Injac, Stillic, Krivets... Jeśli nie wytrzasnę skądś pieniędzy, prawdopodobnie opuszczą mój klub latem, a na to nie mogę sobie pozwolić, bo Lech przestanie wtedy istnieć.
Wielokrotnie prosiłem zarząd o pieniądze, których nam brakowało. Niestety mimo dobrych wyników, zostaliśmy ograbieni z tego, co dostaliśmy na początku, a o dodatkowych funduszach mogliśmy jedynie marzyć. Do tego mogłem liczyć jedynie na 50% kwoty od sprzedaży zawodnika. Wszystko pod górkę... Zima, w kwestiach personalnych, będzie kluczowa...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ