Serie A TIM
Ten manifest użytkownika saharicus przeczytało już 1030 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Od zawsze uważałem, że szczęście mi sprzyja. Studia prawnicze - które kończyłem na Uniwersytecie Warszawskim - poszły mi łatwiej niż innym. Planowałem zostać znanym adwokatem i mieć za klientów nadzianych forsą przedsiębiorców. Wiedziałem, że jeżeli coś ma ci się w życiu udać i trwać to samo szczęście i umiejętności nie wystarczą. Trzeba mieć znajomości. Jednak po zakończeniu studiów stwierdziłem, że przydadzą mi się długi wakacje. Zastanawiałem się nad Dalmacją i Włochami. Wybór padł na Italię, a dokładniej na Genuę. Głównym powodem mojej decyzji była obecność w tym historycznym mieście Riccardo Garrone.
Prezes miejscowej Sampdorii był przyjacielem mojego dziadka, który w czasie wojny przeszedł z armią generała Andersa ze znienawidzonego ZSRR do Włoch. Był wtedy jeszcze dzieckiem, a po wojnie poznał wuja Riccarda i zaprzyjaźnili się. Niestety dziadek nie żyje, gdyż po powrocie do Polski został skatowany przez milicjantów, ale kontakt z wujem dalej istniał. Wsiadłem więc w samolot i zasnąłem, a gdy się obudziłem usłyszałem głos stewardessy „ Panie i Panowie za 30 minut będziemy lądować w porcie lotniczym Genua”.
Zdążyłem wynudzić się za wszystkie czasy, zanim samolot zaczął kołować na pasie, a schody zostały podstawione. Wysiadłem z samolotu i wszedłem do terminalu. Było to dość duże pomieszczenie i wysoko zawieszonym sufitem. W oddali zobaczyłem siwowłosego staruszka z łysym plackiem na czole - wuja Riccarda. Czym prędzej odebrałem bagaż i sprintem życia pognałem przez terminal.
- Wuju, jak miło cię widzieć!!! - krzyknąłem
- Daniel!! - powiedział tylko tyle i uścisnął moją dłoń.
Odwrócił się i machnięciem ręką kazał mi iść za nim. Wsiedliśmy do Giulietty zaparkowanej na chodniku i pojechaliśmy do domu wuja. Nie będę go opisywał bo wygląd domu nie bardzo mnie interesował. Wiedziałem natomiast, że czekają mnie dni pełne opowiadań i rozmów o piłce nożnej. Nie był mi to temat obcy gdyż przez 7 lat byłem członkiem Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale z powodu braku czasu w ostatnim roku studiów zrobiłem sobie przerwę. Jeszcze nie wiedziałem, że wuj szykuje dla mnie coś niesamowitego.
3 tygodnie później
Jadłem śniadanie, gdy usłyszałem wuja schodzącego ze schodów. Wszedł do jadalni i usiadł naprzeciwko mnie. Widać było, że jest podenerwowany. W ciagu pięciu minut przygotował sobie śniadanie. Dziś był siódmy czerwca, a więc dzień, gdy gosposia Francesca zaczynała swoje tygodniowe wakacje. Starszy meżczyzna usiadł przy stole i zaczął jeść. Ja tym czasem dołożyłem sobie kiełbasek. Riccardo co chwilę patrzył na mnie i otwierał usta jakby chciał coś powiedzieć. Za każdym razem, jednak zamykał usta. Zaciekawiło co chodzi mu po głowie więc przęknąłem kawałek mięsa i zapytałem.
- Widzę, że wuj chce się o coś zapytać...
- Słyszałem, że 2 lata temu zrobiłeś UEFA Pro Cup. - powiedział
- Mhm – mruknąłem, po czym przełknąłem kolejny kęs – I?
- Pracowałeś w jakimś klubie?
- Tak, przez półtora roku byłem drugim asystentem w Legii, wcześniej pracowałem w trzecioligowej Wiśle a teraz mam propozycję zostania prawnikiem Legionistów.
- Myślę, że moja oferta bardziej cię zainteresuje. Pokłóciłem się z Delio Rossim i mimo że poprowadził on Sampdorię do awansu postanowił odejść. Nie chcę trenerów znanych, których taktyki są już rozszyfrowane i potrzebuję na tym stanowisku kogoś kogo znam i wiem, że będzie pracował sumiennie. Wiem, że to szalone i raczej nie spodoba się piłkarskiemu światu, ale oferuję ci jednoroczną praktykę na stanowisku managera Sampdorii Genua. - powiedział na jednym wydechu, tak, że niewiele zrozumiałem
- Słucham?
- Słuch zawsze miałeś dobry, więc... - zaczął mówić, ale wtrąciłem sie
- Wuj chce, żebym poprowadził wasz klub? Czy wuj sobie ze mnie żarty robi?
- Alęż skąd - oburzył się, po czym rozpromienił i zapytał - Więc jak? Zgadzasz się?
- To jest niesamowite... Ja jako manager tak dużego klubu – mamrotałem sam do siebie – Oczywiście, że się zgadzam!!! - krzyknąłem nie w pełni rozumiejąc na co się posyłam.
- To znakomicie jedziemy do siedziby!!! - ucieszył się Riccardo.
Nie minęły dwie godziny, a byliśmy w biurze wuja i podpisałem kontrakt na oczach wszystkich pracowników klubu. Wszyscy, powtarzam wszyscy byli zdziwieni, ale decyzja prezesa została uszanowana. Na spotkaniu poznałem cały skład trenerski. Uścisnąłem z kilkadziesiąt dłoni i z każdym zamieniłem parę zdań. Okazało się, że mimo awansu klub ma problemy - głównie finansowe - i trudno znaleźć fachowca z doświadczniem. Zresztą w większość słowa prezesa były podzielane. Sampdorii przyda się nowa krew na ławce. Osoba nieznana, której pomysły zaskoczą wszytkich wokoło. Nie myśleli raczej o laiku, który za cały swój dorobek trenerski ma łącznie 4 lata pracy w klubach z przeciwnych biegunów - oczywiście czysto piłkarskich, nie geograficznch - Polski. Byli zdania, że trenerem zostanie raczej asystent jakiegoś europejskiego średniaka. Ale tym razem zadziałało i szczęście i znajomości. Od razu polubiłem Fedela Limone, mojego przyszłego asystenta. Jako, że nie chciałem w jakiś znaczący sposób celebrować swojego sukcesu wyszedłem na piwo z Fedelem.
- No więc... Wiem, że jesteś niedoświadczony w trenerskim fachu i myślę, że w pierwszych tygodniach twojej pracy mogę być ci pomocny w załatwianiu spraw papierkowych. Na konferencjach prasowych też możesz na mnie liczyć, ale rozmowy z zarządem musisz przeprowadzać sam. - powiedział, po czym dodał szeptem – To dobrze wygląda.
- Mhm... Miałem cię właśnie o to poprosić. No tak... O to cię proszę.
- Przepraszam, czy pan nie jest przypadkiem Fedele Limone. - wtrącił się barman braman
- Tak. I co w związku z tym?
- Nie powinienem się tym chwalić, ale usłyszałem strzępki waszej rozmowy i z tego co zrozumiałem jesteś – tu wskazał na mnie – nowym trenerem Sampdorii. - już otwierałem usta, żeby coś powiedzieć – Spokojnie widzę, że to jest póki co tajne, więc będę milczał jak grób, a póki co... po kuflu na koszt firmy.
I tak mijało nam południe, piliśmy i rozmawialiśmy o piłce. Wiedziałem, że moje życie diametralnie zmieniło się odkąd wysiadłem z samolotu, ale jeszcze nie w pełni pojmowałem doniosłość tego zdarzenia. Najbliższe miesiące miały pokazać czy wuj się nie pomylił. Nie dało się nie wierzyć w to, że w najbliżyszym czasie pojawi się mnóstwo krytycznych głosów pod adresem mojej osoby, ale rozumiałem, że szczęście znów się do mnie uśmiechnęło i nie mogę tego zmarnować. Muszę udowodnić swoją wartość.
***
Wiem, że trąci tandetą, ale ja tak mam, że początek to chu*nia, a potem jest lepiej.
Pozdrawiam
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zadbaj o zgranie |
---|
Dobrze jest nie pozostawiać treningu przedmeczowego na głowie asystenta w trakcie okresu przygotowawczego. Przed sezonem drużyna powinna intensywnie pracować nad zgraniem, podczas gdy asystent często od tego odchodzi. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ