Piątek, 19 lipca 2013
godz 7:00
Wiecie co się powinno zrobić z samego rana w piątek, kiedy startuje liga? A przynajmniej co ja robie od kilkunastu lat? Zawsze wstaje wtedy wcześniej, nawet gdy nie muszę, choć ostatnio nie mam takich luksusów, jak spanie w piątek do południa ale odbiegam od tematu, nie robię sobie śniadania, nie pije jeszcze kawy, ale po szybkim prysznicu udaje się do najbliższego kiosku i kupuje Przegląd Sportowy. Robię to tylko kilka razy w roku, w tym przypadku drepcze z rana po Skarb Kibica. Wiem, że w czasach Internetu może wydać się to większości z was dziwne, że jest on już nie aktualny w momencie wydania ale ja nie potrafię inaczej. Nie poczuje nowego sezonu jeśli nie będę miał papierowego skarbu kibica i dopiero teraz parzę kawę, przygotowuje tosty i zasiadam z takim zestawem do stołu...
Trochę ponad jedenaście miesięcy temu pisałem tutaj o lidze frajerów, nie wiem czy pamiętacie ten tekst. I jak mi poszło? Udało mi się ten cały rok wytrzymać, jasne, znałem wyniki, wiedziałem, że w Legii mamy nowego prezesa, nie dało się go nie zauważyć tak swoją drogą, ale polskiej piłki kopanej nie oglądałem. W środę moja dobrowolna banicja się skończyła (wcześniej obejrzałem mecz z Deyna Cup ale to było towarzyskie spotkanie) i moje oczy skierowałem na pojedynek Legii z The New Saints. I wiecie co? Gdybym był człowiekiem impulsywnym to po pierwszych czterdziestu pięciu minutach pewnie wrócił bym na te swoje wygnanie od E-klasy. To było, tak mi się wydaje, drugie najgorsze czterdzieści pięć minut w Europejskich pucharach w wykonaniu polskiego zespołu. Tak, polskiego, a nie tylko Legii. Niestety Wojskowi posiadają w swojej kolekcji także numer pierwszy czyli debiut Urbana, mecz, a raczej pierwsza połowa, z Vetrą Wilno. Jakim wielkim wstydem się ta wyprawa na Litwę skończyła, pamiętają chyba wszyscy.
Wróćmy jednak na boiska naszej E-klasy kopanej, bo to o niej chce pisać. Już dziś zaczynamy 80 edycję rywalizacji klubów o mistrzostwo Polski. Zmierzy się, jak od kilku lat, szesnaście drużyn, a do wyłonienia tej najlepiej posłuży tym razem 37 kolejek ligowych. Co nas czeka w nadchodzącym sezonie? Kilkaset marnych spotkań, wiele spektakularnych pudeł, zepsutych prostych kluczowych podań, trochę porażek faworytów, pewnie kilka pogromów i garść ładnych bramek. Kto się ma bić o mistrza? Wszyscy powtarzają, że czeka na nas duopol Legii i Lecha, że chrapkę na dołączenie do nich ma Śląsk, który od roku, czyli zdobycia mistrzostwa, króluje w śmiechowych sytuacjach. Choć wczorajszy mecz na Twitterze przyniósł hura optymizm i Śląska w roli faworyta do tytułu. Reszta ligi? Wisła uznała, że może powalczyć z klubem z Wrocławia o palmę pierwszeństwa w ośmieszaniu się. Muszę jednak przyznac, że dziwnie tak pisać o Wiśle nie w kontekście faworyta, bo poza Frankiem „gdzie te cuda” Smudą nikt w to nie wierzy. Pewnie ktoś się wybije, może Zawisza, może Zagłębie albo Jagiellonia ze Stokowcem za sterem. Ciężko stwierdzić, polska liga jest na tyle wyrównania, choć to poziom dość żenujący, że wiele może się wydarzyć.
Ambicje ma na pewno trener Brosz, który chciałby udowodnić, że poprzedni sezon to nie przypadek, jeśli jednak Piast ma na stałe dołączyć do ligowej czołówki, powinien też zacząć sobie radzić, jako tako, na arenie międzynarodowej. Czyli przejść ten Karabach innej drogi nie widzę. Będzie to też ważny sezon dla Pavla Hapala, przychodził do naszego kraju z metka dobrego szkoleniowca, w końcu Żylinę wprowadził do Ligi Mistrzów, co od siedemnastu lat nikomu w Polsce się nie udało. Dobre miał jednak pierwsze pół roku, poprzedni sezon rewelacyjnie już nie wyglądał. Widzew znów testował na potęgę i jedyne pytanie to czy trenerowi Mroczkowskiemu uda się znowu znaleźć kogoś interesującego, kto się wybije w tym sezonie oraz czy zdoła obronić zespół z Łodzi przed spadkiem z ligi. Pytań tego typu można by mnożyć ale zaraz wpadnie tutaj fafelkowy i zacznie grozić mi palcem, więc przejdziemy do „analizy” tego co nas czeka w pierwszej kolejce.
Piąteczek
Kibice Zagłębia pewnie oczekują dziś na godny rewanż za 4:0 w poprzednim sezonie i wygrana w rundzie rewanżowej raczej ich apetytów nie zmniejszyła. Tym bardziej, że Pogoń się nie wzmocniła, nic nie wyszło z próby ściągnięcia Ljuboji, który wybrał RC Lens. Za to Zagłębie straciło głównie Costę i Pawłowskiego, tego pierwszego powinien zastąpić godnie Oleksy, powracający z wypożyczenia do Piasta. Odejście największej gwiazdy Lubinian z ostatnich sezonów może wręcz podziałać pozytywnie na zespół, tym bardziej jeśli forma Przybeckiego poszybuje w górę. Do tego nowymi twarzami w zespole Hapala będą Kwiek, Piątek i Guldan (cztery mistrzostwa w ciągu ostatnich pięciu latach).
Drugim meczem dzisiejszego wieczoru będzie pojedynek Wisły Kraków z Górnikiem Zabrze. Oba kluby jakiś spektakularnych transferów nie zrobiły, może ciekawić postawa Sobolewskiego, którego pożegnano w Krakowie po wielu latach gry, będzie chciał udowodnić Smudzie i Bednarzowi, że za wcześnie do odpalili? Poza tym ponoć w ataku Wisły ma dziś grać Łukasz Garguła. To może nie być piękny mecz, Smuda cudotwórcą nie jest, co udowodnił w ciągu ostatniego roku (Euro, Ratyzbona), Wisła jeśli nie zaskoczy, może bić się o utrzymanie. Nie wiadomo też czy Nawałka zdążył od nowa poukładać zabrzan, czy przyjdzie nam jeszcze poczekać jedną rundę na efekty.
Sobótka
Zaczniemy od meczu Zawiszy i Jagielloni. Zawisza jest dla mnie spora niewiadomą, ale zdarza się, że beniaminkowie robią spore niespodzianki, szczególnie na początku sezonu. Tym bardziej, że Stokowiec napastnikami straszyć za bardzo nie może, tym bardziej, że cała trójka ma w sumie zero goli w polskiej ekstraklasie. Drugie pytanie jak będzie wyglądała defensywa Białostoczan. Odpowiedzi już jutro.
Trochę później Legią podejmie Widzew i tutaj wynik powinien być oczywisty. Jeśli klub z Warszawy chce się liczyć w walce o tytuł, być uznawany za mocną ekipę na naszym podwórku, nie ma mowy o porażce. W FMie przeczytalibyśmy po meczu o teksańskiej masakrze piłą łańcuchową. Każdy inny wynik niż zwycięstwo będzie rozczarowaniem.
Niedzielka
Na pocztątek dnia pojedynek Korony z tak chwalonym Śląskiem. Po kontuzji swojego lidera, Macieja Korzyma, Kielczanie popadli w przeciętność, taką przygnębiająca przeciętność. Mam nadzieje, że Leszek Ojrzyński odbuduje ducha zespołu i zobaczymy tę cholernie mocno walcząca Koronę, wtedy będzie można zweryfikować jakość Śląska.
Dwa mecze z kategorii zespoły, które grają w europejskich pucharach mierzą się z beniaminkiem i zespołem który powinien spaść, ale uratował go Król. Dobrze tak swoją drogą, że nie musieliśmy oglądać nagiego Króla, tego za pewne nikt by nie chciał. Piast i Lech mają obowiązek rozjechać swoich rywali. Piast chce być uważany za poważną ekipę, Lech chce potwierdzić swoje mistrzowskie aspiracje, lepszych przeciwników na pierwszą kolejkę chyba nie mogli dostać.
Jak ja nienawidzę poniedziałków
Pomyślcie sobie; w sobotę gracie z Barceloną, obok was biega Messi i spółka, a w poniedziałek przyjdzie wam kopać się po czołach z Podbeskidziem. Niektórzy z piłkarzy i kibiców Lechii mogę to potraktować jak koszmar na jawie. Współczuje, ale to będzie chyba mecz bez historii. Oby przetrwać do końcowego gwizdka.
Tak to przedstawia się pierwsza kolejka, pamiętajcie by niektóre moje komentarze traktować z przymrużeniem oka, ja lubię naszą E-klasę, ale bez odpowiedniej dawki humoru nie jest ona strawna. Tak więc życzę wam i sobie, pięknych kiksów, cudownych pudeł z trzech metrów, prześlicznych niecelnych podań na dwa metry, przekomicznych potknięć o źdźbło nierówno przyciętej trawy, albo odlepiającej się łatki na piłce. Aktywnych boczny, farmaceutów, fakenów Nawałki i zapisywania przez Marcina. Niech się zacznie!
PS Gratuluje dobrnięcia do końca i pamiętajcie o Dzienniku, już niebawem recenzje ostatniej powieści o Wallanderze i książki „Futbol jest okrutny”
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ