FM 2014, 14.1.3
Baza danych: Duża
Kraje (6/20): Szwecja (4), Norwegia (3), Finlandia (2), Islandia (2), Dania (3), Anglia (6)
Dodatki: żadnych, oprócz graficznych
Zasady: mHC
***
24/05/2013
- Morda w kubeł Georgiewicz! – ryknął prezes – Jak w ogóle śmiesz się odzywać i co tutaj jeszcze robisz?
- Zabieram swoje rzeczy – odpowiedziałem.
- No to się pośpiesz, nie chcę już oglądać twojej paskudnej gęby. Masz półgodziny.
W ten sposób zakończyła się moja przygoda w Tobolsku i to nie tylko w klubie ale i całym mieście. Roboty nawet przy zamiataniu ulicy nie dostanę. Co z tego, że jestem z miastem związany od dziecka. Jedyne co mi zostało, to naprawdę się spakować i wyjechać jak najdalej się da. A poszło o to, że nie awansowaliśmy do krajowych rozgrywek juniorskich. Może i nie jestem syberyjskim Mourinho czy Guardiolą. Żaden ze mnie Klopp, to pewne. Problem polega jednak na zupełnie czym innym. Przez ostatnie dwa lata selekcjonowaliśmy zawodników. Młodzi chłopcy chcieli grać w piłkę, a my wybraliśmy najlepszych z nich. W dniu gdy trzeba było zgłosić piłkarzy do rozgrywek, dowiedzieliśmy się, że prezes naszą listę wyrzucił do kosza i sam przygotował swoją, złożoną głównie z synów lokalnych „biznesmenów”. Zadowolony z siebie oświadczył nam, że mamy teraz zespół gotowy do walki o najwyższe cele. Nie mieliśmy, wygraliśmy tylko raz, resztę spotkań przegraliśmy i zajęliśmy ostatnie miejsce.
17/01/2014
Zimny wiatr, kurewsko zimny.
Ostatnie pół roku spędziłem w Argentynie, już wcześniej dostałem zaproszenie od tamtejszej federacji na konferencję poświęconą wychowywaniu młodych piłkarzy, a kumpel załatwił mi kilkumiesięczny staż w Newell's Old Boys. Teraz jednak przyleciałem do Europy, ale nie do Rosji, bo po co? Zapomniałem przez ten czas jak wygląda zima. Ja w letniej kurtce, pod nią gruby sweter ale i tak niewiele pomaga. Pizga prawie jak na Syberii. Z wewnętrznej kieszeni wyciągam piersiówkę i pociągam kilka łyków szkockiej. Z drugiej kieszeni wyjmuje paczkę Marlboro i odpalam jednego. Dym wypełnia mi płuca, czuje w końcu że żyje.
Jakiś dobry człowiek, spotkany na lotnisku w Sztokholmie wybierał się w tym kierunku i zabrał mnie ze sobą. Nie musiałem tłuc się pociągami czy autobusami. Skellefteå to nieduże miasto, ale całkiem urokliwe muszę przyznać, choć nie przywitało mnie zbyt ciepło. Teraz tylko trafić na miejsce i usiąść przy kominku. Obiecali, że taki będzie w wynajmowanym domu i że dziś w nim napalą.
18/01/2014
Dobrze jest się wyspać w wygodnym łóżku. Dobrze jest się wyspać, gdy idzie się za parę godzin na spotkanie z prezesem. Pierwsze wrażenie jest ważne, tak mi zawsze powtarzała matka i miała rację. Ludzie mogą się zarzekać, że tak nie jest, że po owocach nas poznają, ale prawda jest taka, że jeśli ktoś uprzedzi się na samym początku to już koniec. Zyskałeś zajadłego wroga na cały czas twojego pobytu.
Wczoraj wieczorem zamówiłem taksówkę na dziesiątą, zostało mi jeszcze czterdzieści pięć minut. Wziąłem szybki prysznic, wdziałem garnitur i sprawdziłem, że lodówka jednak jest pusta, wcale wieczorem mi się nie wydawało. Postawiłem więc na najprostsze śniadanie, czyli kawę, tę kupiłem jeszcze na lotnisku w Argentynie, i papierosa. W końcu nadszedł czas się ruszyć, założyłem płaszcz i wzułem buty. Taksówka już czekała.
Klubowy budynek, nic specjalnego, nic na co warto zwrócić uwagę. Ktoś już czekał przed, wskazał drogę, w sumie niepotrzebnie, zgubić się tutaj było nie sposób. W środku typowy wystrój dla małego klubu, czyli oszczędnie. Dostępu do gabinetu prezesa strzegła sekretarka. Nie powiem, było na czym zawiesić oko. Typowa Szwedka, jeśli wiecie co mam na myśli.
- W czym mogę panu służyć?
- Gieorgij Georgiewicz – przedstawiłem się – jestem umówiony na spotkanie z prezesem.
- To pan jest nowym menadżerem naszej drużyny. – uśmiechnęła się - Hedvig jestem, bardzo mi miło.
- Mi również. Prezes wolny?
- Wolny i czeka na pana. Już zapowiadam.
Ruszyłem więc w kierunku drzwi, wiedziałem, że w momencie w którym nacisnę klamkę i pociągnę za nią, zacznie się nowy etap w moim życiu.
Gabinet prezesa także prezentował się skromnie, duże drewniane biurko, pusta gablotka na nagrody, był to chyba najsmutniejszy widok, jaki dziś moje oczy dojrzały. Kilka szaf, jedna komoda i przed biurkiem, dwa fotele. Jeden zajęty, drugi wolny. Prezes wstał, drugi gość także. Jak się okazało był to Gunnar Hellgren, mój asystent. O samym spotkaniu nie ma co opowiadać, typowa rozmowa o celach, oczekiwaniach czy budżecie. Z asystentem także ustaliłem kilka szczegółów, zaplanowaliśmy spotkanie z zespołem i sztabem szkoleniowym. Pierwszy trening dopiero jednak 22 lutego czyli szmat czasu. Pożegnałem się i wyszedłem. Hedvig wręczyła mi jeszcze wielki karton wypełniony płytami DVD i papierowych raportów. Sam się o to prosiłem. Będę miał co robić.
29/01/2014
Kilka ostatnich dni spędziłem w domu na oglądaniu spotkań mojego, tak, w tej chwili już mojego, zespołu. Dobrze, że wcześniej zrobiłem duże zakupy w pobliskim markecie, bo niemiał bym co jeść. A oglądany futbol jak wyglądał? Była to siermiężna kopanina, tak naprawdę wielu nowych rzeczy się nie dowiedziałem. Wyglądało to tak jak sobie wyobrażałem, czyli bardzo kiepsko. To co jednak oderwało mnie od telewizora, był niezaprzeczalny fakt, że w ostatniej paczce Marlboro, ostał się jeno tylko jeden papieros. Na szczęście pora była jeszcze nie najpóźniejsza więc i sklep był wciąż otwarty. Nowy karton fajek schowałem od razu to plecaka, a ekstra paczkę do kieszeni kurtki. Jak już wyszedłem z domu, warto zapolować na jakiś przyjazny pub.
Po czterdziestu minutach błądzenia ulicami Skellefteå, natrafiłem na szyld, który kupił mnie od razu, jeszcze przed przekroczeniem progu owego przybytku. „Pod zawianym osłem” bo tak zwało się owe miejsce, okazało się strzałem w dziesiątkę. Nieduże ale przestronne wnętrze, kilka stolików, przy nich wygodne skurzane fotele. Na jednej ścianie kominek, druga część głównej sali trochę bardziej w cieniu była skryta, idealne miejsce by przy szkockiej snuć rozważania czy analizować mecze. Zamówiłem napitek i usiadłem w rogu sali, z dala od wejścia, co by zimne powietrze nie atakowało. Mam też nadzieje, że barman i właściciel są kibicami mojej drużyny, a nie naszych rywali. Popijać szkocką zacząłem układać w głowie plan treningów na najbliższe tygodnie.
15/02/2014
Za tydzień dokładnie piłkarze powrócą z urlopów i zaczną się coroczne dramaty na wadze. Kilku na pewno wróci do klubu z nadwagą. Dam im przez dwa i pół tygodnia mocno w kość podczas treningów, później zaczniemy zabawę ze sparingami. Pierwszy mecz o punkty dopiero za dwa miesiące, ale będą to bardzo pracowite dwa miesiące. Gorzej prezentują się klubowe finanse. To, że nie będzie ani gorsza na transfery wiadomo było. Nie dobrze, że budżet płac jest dopięty na ostatni guzik, żadnej nadwyżki, więc i piłkarzy z wolnego transferu nie zatrudnimy. Trzeba będzie poczekać do chwili aż ktoś kogoś od nas kupi, albo do wygaśnięcia kilku obowiązujących umów.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ