W poprzednim odcinku
Rozgrywki wznowiliśmy już parę dni po nowym roku od rewanżu z Las Palmas. Wcześniej jednak sfinalizowałem pierwszy i jedyny ważny transfer zimą. Za 7,25 mln do Hiszpanii przyleciał dobrze mi znany Alain Sanogo. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej zadebiutował w meczu w Pucharze Króla. Najsłabsza drużyna ligi okazała się niezdolna podjąć jakąkolwiek walkę z nami – bezproblemowo wygraliśmy
7:0, a hat-trick zaliczył 17-letni Gregorio.
Tydzień później zagraliśmy pierwszy mecz ligowy w 2017 roku. Trzeba przyznać, że Almeria postawiła nam trudne warunki. Na 1:0 strzelił Y. Sanogo, ale w 73' wyrównał Patryk Małecki. Gdy niecałe 10 minut później czerwoną kartkę dostał Neuton, obawiałem się, że mecz może skończyć się dla mnie wynikiem niekorzystnym. Jednak za coś Balotelli pobiera 90 tys. tygodniowo i tym razem udowodnił swoją klasę, strzelając gola na
2:1.
Niestety, mieliśmy pecha i w ćwierćfinale Pucharu Króla wylosowaliśmy Barcelonę. Choć ta na pierwszy mecz u siebie wystawiła szeroki skład, to jednak trafienia Fontasa, Sancheza i Nianga spowodowały moją klęskę
0:3.
W ostatnie spotkaniu pierwszej rundy graliśmy z Athletic Bilbao. Baskowie nie mieli dużo do powiedzenia. Trafienie Negredo (po długiej przerwie) i dwie bramki Hermanta zapewniły mi pewne zwycięstwo
3:0.
Nadszedł czas na rewanż z Barcą. Choć Katalończycy wystawili najmocniejszy skład, tym razem to ja byłem górą. Do awansu potrzebowaliśmy jednak trzech bramek, a niestety oddaliśmy tylko tyle celnych strzałów. Obrona grała, środek grał, niestety napastnicy (Navas, Reyes, Kipre, Y. Sanogo) się nie spisali. Ostatecznie wygraliśmy
1:0, przegrywając cały dwumecz 1:3. W półfinale moi pogromcy spotkają się z Getafe.
Początek rundy rewanżowej oznaczał przyjazd na Ramon Sanchez Pizjuan Realu Madryt. Za mojej kadenci Sevilla notowała z nimi tylko dobre rezultaty i chciałem podtrzymać tą passę. Dwa razy trafił Muzyka, raz Killaron i pomimo zmęczenia po ostatnim meczu, bezproblemowo pokonaliśmy Królewskich
3:1. Bramkę honorową dla gości strzelił N. Gaitan.
Zainteresowanie Romario wyrażało FC Porto. Nie chciałem sprzedawać najlepszego prawego obrońcy, więc odrzucałem kolejne oferty. Niestety, klub wykorzystał klauzulę oferty minimalnej wpisaną w kontrakt Brazylijczyka i za 11,5 mln funtów dołączył on do portugalskiego zespołu, a ja zostałem z jednym prawym obrońcą - Davide Santonem, który częściej jest kontuzjowany niż zdrowy. W trybie awaryjnym wypożyczyłem z Udine
Jonathana, a po sezonie mam zamiar rozejrzeć się za kimś lepszym.
Deportivo jest drużyną balansującą między dwoma ligami. To utrzyma się rok w najwyższej klasie rozgrywek, to przebieduje rok czy dwa na jej zapleczu. Teraz jest na tendencji spadkowej i w przyszłym sezonie zapewne nie będziemy jej oglądać w lidze BBVA. Nie oznacza to jednak, że można ją lekceważyć, o czym przekonali się moi piłkarze. 0:1, 1:1, 2:1 i ostatecznie
2:2. Bramki A. Sanogo i Muzyki nie pomogły i musieliśmy się podzielić z gospodarzami punktami.
Gramy w kratkę. To jest fakt, i to musi się zmienić. Najlepiej szybko i na plus. Stać nas na dobrą grę. W kolejnym spotkaniu pokonaliśmy aż
4:0 Espanyol, żeby tydzień później
bezbramkowo zremisować ze słabym Levante. Zbliża się Liga Europy i chciałbym zajść w niej jak najdalej.
Pierwszy mecz z Bayerem graliśmy w Niemczech. Najlepiej byłoby wygrać i nie stracić bramki. Udało się nam to połowicznie. Na szczęście zagraliśmy dobre zawody i zwyciężyliśmy
2:1, mimo że większość spotkania graliśmy w osłabieniu po faulu taktycznym Neutona.
Dobrze, źle, dobrze, źle, dobrze, źle, dobrze… Źle? Wszystki znaki na niebie i ziemi wskazywały, że z Getafe stracimy punkty. Gorący teren, forma w kratkę i brak formy u kluczowych zawodników. Gdy w 55' Arizmendi strzelił na 1:1, bardzo martwiłem się o drużyną. Na szczęście dwa gole Balotelliego i bramka Navasa pozwoliły mi wygrać
4:1.
O rewanż z Bayerem byłem spokojny. Przed własną publicznością, z przeciwnikiem słabszym nie mieliśmy prawa przegrać. Gdy jednak z naszego prowadzenia 2:0 zrobił się remis, pojawiły się obawy. Na szczęście gol Blanco rozwiał wątpliwości. Wygraliśmy
3:2 i wyeliminowaliśmy Baeyer. Teraz czas na Bayern.
Liga i… czwarte zwycięstwo z rzędu. Kolloran, Juncal i Y. Sanogo, zwycięstwo
3:1 z Zaragozą nie było zaskoczeniem. W przeciwieństwie do wyniku kolejnego spotkania - wyjazdowe
0:3 z Celtą mogłem interpretować dwojako. Albo jako wypadek przy pracy, albo jako pierwszą jaskółkę nadchodzącego kryzysu. Nie mogłem sobie na niego pozwolić, nie w tym momencie.
Na pierwszy mecz drużyna z Monachium przyjeżdżała do Andaluzji. W jej składzie takie postacie jak Kroos czy Schweinsteiger, ale ja mogłem postraszyć Belotellim czy Kipre. Po pierwszych 5 minutach prowadziłem 2:0, ostatecznie mecz zakończył się moim zwycięstwem
2:1, choć Bogiem a prawdą, nie mógłbym być zły, gdyby padł remis.
Kolejne spotkanie także rozegraliśmy na własnym stadionie. Niestety, w meczu z Malagą nie
padły żadne bramki i po raz kolejny zawiódł Balotelli, tym razem do spółki z Reyesem. W lidze trwa bezpośrednia rywalizacja między moją Sevillą a Realem o drugie miejsce w tabeli. Barca odjechała wszystkim, a Niang i Messi strzelili łącznie około 50 bramek.
Wiedziałem, że wyjazd na Allianz-Arenę będzie trudny, ale miałem nadzieję na awans. Musiałem pamiętać, że nawet skromne 0:1 eliminowało moją drużynę. I taki tez wynik pojawił się w 64', kiedy to trafił Mario Gomez. Musiałem zaatakować, ale zostałem skontrowany. Vagner Love i
2:0, do końca meczu Bayern nie dopuszcza mnie pod własną bramkę. Żegnaj Europo, do zobaczenia za pół roku! Drugi mecz bez zwycięstwa…
Sytuacja w tabeli wymusiła na mnie ofensywne ustawienie na Atletico Madryt. Niestety, to gospodarze zagrali lepiej i przegrałem
1:2. Trzeci mecz bez zwycięstwa, na więcej nie mogę sobie pozwolić.
Kolejny przystanek, Sporting Gijon. Są takie mecze, w których można 85 minut cisnąć na bramkę rywala i nie strzelić gola. I to był taki mecz. Całe szczęście, Kasado trafił na początku meczu i wygrałem
1:0, ale wolałbym, żebyśmy strzelili więcej bramek.
Teraz Barca przyjeżdżała do Andaluzji. Mecz pierwszej z drugą drużyną musiał stać na wysokim poziomie i nie zawiódł. Dwie bramki, dużo akcji i emocje. Na trafienie Nianga w 43' odpowiedział jeszcze przed przerwą A. Sanogo. Obie drużyny podzieliły się punktami. Remis
1:1 całkowicie odzwierciedlał przebieg spotkania. Równie dobrze mógłbym w tym meczu wygrać, co przegrać.
Do końca sezonu pozostało mi 8 meczów. Mam z powodu Ligi Europy jedno zaległe spotkanie, w lidze będzie jeszcze 7 pełnych kolejek. Mistrzostwo raczej nie dla mnie, ale drugie miejsce jest w naszym zasięgu. A właściwie, w zasięgu naszych nóg.
Następny odcinek
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ