Mimo, że nie bardzo miałem ochotę się tłumaczyć, to postanowiłem to zrobić.
Mój poprzedni tekst o rzekomym transferze Lewandowskiego był małym nawiązaniem do zeszłorocznego wpisu na Twitterze, Jacka Wilshera, który wyglądał mniej, więcej tak:
,,Z ostatniej chwili! Właśnie przeniosłem się z kanapy na fotel!’’
Swoim tekstem nie chciałem pokazać swojej głupoty, czy tego w jak beznadziejny sposób jestem w stanie przelać swoją frustrację na litery w Wordzie. Chciałem pokazać mentalność większości internautów. Ludzi, którzy najpierw najeżdżają na Lewandowskiego i tworzą memy poddające w wątpliwość jego umiejętności, a potem robią na odwrót, zakochując się w naszym wielkim Robercie, któremu kibicują od zawsze. A przecież bramki z Realem nie miały na to żadnego wpływu, prawda?
Jednak zostawmy internautów. Weźmy na tapetę polskie media, które równie wspaniale pokazują nam jak łatwo być hipokrytą w tym kraju i jeszcze zyskiwać na tym kliknięcia i zainteresowanie. Nie zauważyliście, że na wszystkich portalach od tygodnia, głównymi informacjami dnia są ,,transfery’’ Lewandowskiego i wszystko co z nim związane. Z resztą o Borussi można ostatnio przeczytać więcej niż o Smoleńsku. To niewiarygodne!
W zasadzie trudno się dziwić, skoro te tematy dają najwięcej kliknięć…
Doszło już do tego, że zaczynamy wierzyć w najmniejszą plotkę. A już na pewno każda nas interesuję. Nie patrzymy na źródła, dowody, czy jakiekolwiek podstawy przeróżnych twierdzeń. Patrzymy na tego kto je wygłasza. I mimo tego, że mój ostatni ,,manifest’’ był równie głupi i bezsensowny co większość rewelacji w mediach i na blogach został on zbesztany. Dlaczego? Dlatego, że został napisany przez głupiego człowieka. Dlatego, że nie został napisany poważnym, oficjalnym językiem, który wzbudzałby spekulacje. W rzeczywistości źródła mediów są równie wiarygodne, co mój Herman, który prawdopodobnie w ogóle nie istnieje. Ale jaką macie tego pewność?
Tekst nie miał, ani śmieszyć, ani zadziwiać, ani zbierać ,,mocne’’. Miał być zjechany i pokazać pewną prawdę. Ale i tak najbardziej boli to, że wielu z użytkowników pomyślało, że ten tekst potraktowałem na poważnie. W sumie tak właśnie było. Ale nie w takim sensie, w jakim wam się wydawało…
Spójrzmy chociażby na liczbę wejść na mój niedawny tekst - ,,Aprilfest’’. Ilość wejść = ok.140. A co się stało przy tekście z Lewandowskim? Zastosowałem ,,sensacyjny’’ nagłówek, który zachęcał do wejścia i podobną ilość wejść w parę godzin. Tak działają Polskie media. Kogo obchodzi, czy to ma sens. Liczą się kliknięcia…
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ