Ten manifest użytkownika Nascimento1998 przeczytało już 932 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Polonia Hoffenheim
Celem klubu, jak wspominałem wcześniej, jest oczywiście promowanie Polaków do kadry narodowej. Od początku jasne było, że musimy przeprowadzić w zespole masową polonizację, przy czym należy pamiętać o celu, przynajmniej dla zarządu, nadrzędnym - utrzymaniu na boiskach Bundesligi. Oczywiste wydaje się więc, że nie mogę od tak kupić sobie kilkunastu Polaków, w większości młodych, i na nich oprzeć całą pierwszą jedenastkę. Nie nie, w składzie musimy mieć także kilku dobrych, w większości bardziej doświadczonych, obcokrajowców (do czego to doszło - niemieckiego piłkarza w teoretycznie niemieckim klubie traktuję jako obcokrajowca), by najzwyczajniej w świecie szybciutko nie polecieć ze stołka. Z biegiem czasu, gdy większość młodych Polaków okrzepnie, być może będę mógł sobie pozwolić już na naprawdę ogromną ilość naszych rodaków w składzie, lecz do tego jeszcze długa droga. Jest zresztą druga strona medalu, która być może nam to uniemożliwi - stricte piłkarskim celem (nie liczę tego "promowanie") na najbliższe dwa, trzy sezony będzie utrzymanie, lecz z biegiem czasu, z poprawą jakości piłkarzy trzeba będzie zawalczyć o coś więcej, a wtedy - obok Polaków - po prostu trzeba będzie sięgnąć po kilku obcokrajowców z Niemcami włącznie.
Otwarte letnie okienko transferowe pozwoliło nam jednak zdecydowanie "spolszczyć" kadrę Polonii Hoffenheim. Dotąd w jej składzie występował jeden "Polak", który do tego zrezygnował z występów w kadrze - mowa oczywiście o Eugenie Polańskim. W skutek letniej małej rewolucji zrezygnowałem z kilku zawodników (Bicakcic, Jin-Su, Toljan, Schwegler, Eloyounoussi, Kuranyi, Joelinton - łączny zarobek około 13 mln euro ), by zastąpić ich Polakami. Tym sposobem do drużyny trafiło ośmiu naszych rodaków. Na początek, za 10 mln, sprowadziłem niezmiernie utalentowanego bramkarza Bartłomieja Drągowskiego z Jagielonii Białystok. Największym transferem letniego okienka transferowego stał się zdecydownanie nasz mur z Torino - Kamil Glik, którego usługi kosztowały nas 16 mln. W obronie doszło jeszcze do dwóch - zapewne niespodziewanych ruchów - pierwszy z Lecha Poznań, drugi z Legii Warszawa. 6 mln kosztował Tomasz Kędziora, 1 mln Mateusz Hołowina. Tomek nominalnie występuje na prawej stronie defensywy, Mateusz z reguły biega po przeciwnej flance, W związku z tymi zawodnikami mam jednak pewien plan, o którym napomnę później. 12 mln dostali w Poznaniu za Karola Linettego, na którego bardzo liczę, gdyż widzę u niego spore perspektywy w karierze reprezentacyjnej. Udało mi się także wypożyczyć z Arsenalu Krystiana Bielika. Ostatnie dwa transfery to zawodnicy ofensywni, wydaje się, o ogromnym potencjale, który - mam nadzieję - odpowienio pod moim okiem spożytkują - Bartosz Kapustka z Cracovii kosztował 11,5 mln, z kolei Dawid Kownacki (już trzeci transfer z Lecha) tylko 2,5 mln. U większości zawodników znaczna część kosztów została rozłożona na raty.
Teraz bardzo ważne - jak widzę tych zawodników u siebie. Przeglądając materiał reprezentacji Polski i potencjalne wzmocnienia do Polonii Hoffenheim doszedłem do dość oczywistego wniosku - nie mamy lewych obrońców! W kadrze na tej stronie na ten moment nominalnie grać mogli tylko Wawrzyniak i Komorowski, który zresztą na początku był bardzo długo kontuzjowany. Nie chcę za bardzo zagłębiać się w tym blogu w problemy kadry, ale to potrzebne, by zrozumieć moje motywy - na lewej stronie mogę co prawda stawiać na bardzo solidnego Artura Jędrzejczyka (Rybus odpadł - w FM-ie raczej nie nadaje się na LO, na pewno nie przy moich reprezentacyjnych założeniach), więc zdecydowałem się na dość ryzykowny ruch - trzeba od początku stawiać na kogoś młodego, przy okazji "lepiąc" go w Hoffenheim. Zdecydowałem się więc (z racji mocnej obsady prawej flanki - Piszczek, Jędrzejczyk, Olkowski) dać szansę na lewej obronie Kędziorze, nominalnemu prawemu defensorowi. Na tej samej pozycji mam zamiar także stawiać na niego od samego początku w Polonii, stąd właśnie decyzja o zakupie. Zdecydowałem się także nie zabezpieczać go jakimś doświadczonym Szwabem, lecz zakupić młodziutkiego, 17-letniego, Mateusza Hołowinę, wyciągniętego z rezerw warszawskiej Legii. Widzę w nim, podobnie jak w Kędziorze, dużą przyszłość. Zamierzam odważnie postawić na nich od początku (oczywiście Hołowina na razie będzie zmiennikiem Tomka).
Bartłomiej Drągowski na razie będzie się uczył od Baumanna, z kolei od Kamila Glika wymagam, aby po prostu stał się skałą. Uważam że para Glik-Sule ma presyspozycjem by stać się jedną z najsolidniejszych w całej lidze. Ich zmiennik - Szwajcar Fabian Schar - to też nie byle kto. Na prawej obronie zamierzam postawić na ciekawego Czecha Kaderabka. W kwestii środkowych - Linetty i Bielik na razie mają pełnić funkcję zmienników Rudego i Polańskiego, lecz nie ukrywam, że głównie w przypadku Karola prędzej czy później zamierzam dać mu szansę w pierwszej jedenastce, gdyż planowo ma to być jedna z podpór mojej reprezentacji. Przed nimi grał będzie Vargas a na skrzydłach Zuber i Volland. Jednym z dublerów na skrzydłach będzie Kapustka. Kownackiego szykuję do roli zmiennika Kramaricia na szpicy. Dawid - pomimo na razie słabego wykończenia akcji - na pewno ma predyspozycje, aby stać się klasowym napastnikiem. Na razie będę go promował na tej pozycji, gdyż tam widzę dla niego dobre miejsce, lecz kto wie co przyniesie przyszłość. Może prawe skrzydło.
W pierwszym składzie będzie więc grało na razie dwóch Polaków (nie licząc Polańskiego) - Glik i Kędziora. Poniżej ustawienie, które omówiłem w poprzednim blogu. Teraz są już na nim dodani zawodnicy.
Kadra zespołu na sezon 2015/2016:
Baumann (Drągowski)
Kaderabek (Schmid) Glik (Schar) Sule (Strobl) Kędziora (Hołowina)
Rudy (Linetty) Polański (Bielik)
Zuber (Kapustka) Vargas (Amiri) Volland (Hamad)
Kramaric (Kownacki, Uth)
Puchar Niemiec... Pierwszy mecz, przy okazji inaugurujący całą moją karierę, miał miejsce 8 sierpnia 2015 roku z półzawodowym Salmorh gdzieś na peryferiach Niemiec. Nie mogłem skorzystać z podstawowego Vollanda, którego zastąpił Kapustka. Dodatkowo kontuzjowani byli Linetty, Hamad i Uth.
Zmiany:
31 minuta: Dawid Kownacki za kontuzjowanego Andreję Kramaricia,
61 minuta: Krystian Bielik za Eugena Polańskiego,
75 minuta: Mateusz Hołowina za Tomasza Kędziorę.
Na mecz deleguję możliwie najsilniejszy skład, który gładko odprawia rywala 4-0. Spotkanie było popisem Bartosza Kapustki, który obok dwóch goli dołożył także asysty do Vargasa i Zubera! Na dodatek jedno ze swoich trafień zaliczył z karnego, który... Sam wywalczył! One man show! Ogólnie mecz pod naszą całkowitą kontrolą. Historyczne zwycięstwo stało się faktem.
Niestety w kolejnej rudzie, gdzie debiutował, zaliczając swój pierwszy i ostatni mecz jesienią, Bartłomiej Drągowski gładko przegraliśmy z Frankfurtem (0-3) i pożegnaliśmy się z tą edycją krajowego pucharu.
Liga... Początek zmagań ligowych, a zarazem drugi mecz w historii Polonii Hoffenheim, przypadł na wyjazdowe starcie z Bayernem Momachium, Cóż za pechowy terminarz na otwarcie ligi! Nie mogłem skorzystać z tych samych graczy co wcześniej (Volland, Linetty, Hamad, Uth), a na domiar złego wypadł nam podstawowy napastnik Kramaric. Odważnie postawiłem na szpicy na Kownackiego, jednego z czterech Polaków - obok Glika, Kędziory i Kapustki - w jedenastce.
Zmiany:
60 minuta: Eduardo Vargas za Nadiema Amiriego,
70 minuta: Fabian Schar za Eugena Polańskiego,
70 minuta: Jonathan Schmid za Pavela Kaderabka.
Kto wie jak potoczyłby się ten mecz, gdyby na początku Kownacki po podaniu Kapustki nie posłał piłkę do siatki... Miał ku temu idealną okazję! Ależ to by było polskie otwarcie! Niestety - nim się obejrzeliśmy, przegrywaliśmy już... 0-5... Tak było w 38 minucie! Na szczęście później udało nam się trochę obudzić, przez co skończyło się "zaledwie" 0-6, jednak tę inaugurację zapamiętamy na bardzo długo...
Później przyszły dwa domowe spotkania - z Borussią Monchengladbach od 31' prowadziliśmy 1-0 - gola zdobył Kamil Glik. Niestety nie wytrzymaliśmy i na dziewięć minut przed końcem rywale wyrównali po pięknym strzale z dystansu. Z Hamburgiem z kolei pojawiła się niesamowita okazja na pierwsze ligowe zwycięstwo - po godzinie gry pewne 2-0 po dublecie Kramaricia, aż tu nagle, ni stąd ni zowąd, 2-2. Znów wypuszczona z rąk wygrana. Kto by pomyślał, że po takim początku na triumf będziemy zmuszeni czekać... No dość długo.
1-3 z Augsburgiem,
0-0 z Koln,
0-2 z Schalke,
0-1 z Darmstadt,
1-2 ze Stuttgartem,
0-0 z Ingolstadt.
Tragedia. Choć może inaczej - bolesne zdeżenie z rzeczywistością. Pomijając już tą piękną ideę promowania - trzeba było zacząć wygrywać, gdyż w innym przypadku przygoda mogłaby skończyć się szybciej, niż się zaczęła...
W końcu nadeszła dziesiąta kolejka i pokonanie także mocno dołującego Hannoveru 3-1. Co ciekawe w tym drugim historycznym zwycięstwie (pierwsze w pucharze) znów niebagatelny udział miał Bartosz Kapustka - zaskoczył rywala trafieniami już w 2 i 7 minucie!
Po tym spotkaniu bardzo mocno odetchnąłem...
... Tym bardziej, że był to zwiastun nadejścia lepszych czasów - po wyjeździe do Hannoveru pojechaliśmy do Mainz, gdzie po nieco ponad pół godzinie gry prowadziliśmy już 2-0. Niestety powróciłu demony przeszłości - skończyło się 2-2. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło - triumf 2-0 i siebie z Wolsburgiem, czyli czołową ekipą ligi, pokazał, że możemy rywalizować jak równy z równym z naprawdę nie byle kim. Co dalej? 3-2 na wyjeździe w Bremie! Co prawda rywale w końcówce mogli wyrównać (co by bolało mocno, gdyż prowadziliśmy już 2-0 i 3-1), lecz to się im nie udało - sielanka trwa!
Następnie czekały nas dwa cholernie ciężkie spotkania - najpierw na Polonia Stadion gościliśmy Bayer Leverkusen, później jechaliśmy do Dortmundu na mecz z liderem. W obu spotkaniach widać było różnicę klas, lecz nie mogę pozbyć się wrażenia, że zaczynamy grać coraz lepiej i w przyszłości może to zaowocować. Oba mecze przegraliśmy po 0-2, ale na przykład z Leverkusen Zuber na samym początku uderzył w słupek.
Ciężki terminarz zdawał się nie mieć końca - po Wolsburgu, Bremie, Leverkusen i Dortmundzie przyszedł czas na drugą w tabelę Hertę Berlin. Po meczu takie same nastroje i przekonania jak po Wolsburgu - możemy w lidze od czasu do czasu namieszać - najpierw Volland, w doliczonym czasie Uth i pewne 2-0.
Na zakończenie rundy polegliśmy niestety we Frankfurcie.
Jesień kończymy więc na miejscu barażowym, z dobrymi perspektywami na przyszłą rundę, Dowodem na to jest zdecydowanie nasza postawa w drugiej części, gdzie w ośmiu meczach zdobyliśmy trzynaście punktów. Wcześniej w dziewięciu były to aż cztery oczka. Po pokonaniu Wolsburga czy Herty widać, że naprawdę możemy być mocni. Utrzymanie nie powinno być problemem, choć kto wie... Zawsze może się trafić taki mecz jak ten ostatni z Franskfurtem...
Trudno powiedzieć, żeby polscy zawodnicy zawodzili - absolutnie. Glik (6,91) i Kędziora (7,12) spisują się przywoicie, ale wiadomo że są dość duże rezerwy. Linetty gra stosunkowo często, podobnie jak Kapustka i Kownacki - pierwszy pokazał się już z naprawdę dobrej strony, zaliczając we wszystkich rozgrywkach 4 gole i 4 asysty (13 meczów), drugi wciąż czeka na swoje debiutanckie trafienie. Hołowina i BIelik występują na razie dość sporadycznie. Drągowski - jak wspominałem wcześniej - zaliczył tylko jeden mecz w pucharze Niemiec.
Fiorentino
Fiorentino - San Marino. Nawet się rymuje. Pierwszy dzień pracy w klubie okazał się ciężki - przyjechałem na futbolową prowincję do zupełnie nieznanych zawodników o umiejętnościach nie większych niż te Opelu i Dobiego razem wziętych... Cóż - trzeba było wziąć się do roboty.
Widząc, jakim materiałem ludzkim dysponuje, nie pozostało mi nic innego jak powiesić złapać się za główę i od początku ruszyć z ciężką pracą. Dużo o nas mówi chociażby to, że w składzie mamy zaledwie jednego reprezentanta San Marino - Biordiego, którego prezentowałem już w poprzednim blogu (podobnie jak czterech innych graczy). Teraz tylko przypomnę - oto nasz najlepszy zawodnik:
Co by nie mówić - wygląda powalająco... Musicie wyobrazić sobie - co na pewno będzie ciężkie - że pozostali zawodnicy są od niego albo słabsi, albo znacznie słabsi. W związku z tym postawiłem na jedną jedyną taktykę, proste 4-4-2, które - mam nadzieję - uda im się dość szybko opanować. Zawodników pozyskiwałem tylko na naprawdę potrzebne pozycję, poza tym zdecydowałem się pozostać z materiałem ludzkim, jakim dysponowałem od samego początku. Czy słusznie? Czas pokaże.
Jak widziecie poniżej - nie jest to zbyt wymyślne ustawienie:
Kadra zespołu na sezon 2015/2016:
Bianchi (Berardi)
Maiani (Featanini) Biordi (Carlini) Lipen Marchetti
Zenunaj (Scarponi) Molinari (Vecchiolla) Paglialonga (Benvenuti) Jaupi (Baizan)
Zanotti (Vicini) Ceccoli (Mattioli)
Puchar San Marino... Pierwszą fazą rozgrywek krajowych jest gra w trzyzespołowej grupie (mecz i rewanż). Pierwsze trzy spotkania rozgrywane są na przemian z ligą na początku sezonu, kolejne trzy w przerwie między rundami. Puchar traktowałem troszeczkę po macoszemu, nie do końca wiedząc, czego można się spodziewać. Tymczasem... Skończyło się na świetnej grze w większości rezerwowych i siedmiu punktach po trzech grach! Zimą kończymy grę w grupie, awans do kolejnej fazy jest o krok.
Liga... Mój pierwszy mecz za kadencji trenera Fiorentino miał miejsce 12 września 2015 roku w wyjazdowym starciu z Callungo, w którym nie mogłem skorzystać zaledwie z kontuzjowanego rezerwowego skrzydłowego Scarponiego.
Zmiany:
60 minuta: Fabio Vecchiolla za Alessandro Molinariego,
60 minuta: Maximilliano Baizan za Enea Jaupiego.
Bezbramkowy remis nie odzwierciedla przebiegu spotkania, gdyż to my przeważaliśmy przez większą część gry. Niestety - piłka nie chciała wpaść do siatki. Pomimo wszystko mogliśmy z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Pierwszy przyzwoity mecz, do tego dobra postawa w pucharze San Marino, okazał się nieprzypadkowy - wygraliśmy bowiem kolejne trzy spotkania (3-1, 2-1, 2-0), dzięki czemu utwierdziłem się w przekonaniu, że ta - wydawałoby się - prosta taktyka świetnie się sprawdza. Później przyszeł mały kryzysik - 0-1, 1-1, 0-1, ale później odbiliśmy na 1-0. Ogólnie cała runda była dość przeplatana, jednak ze znaczną ilością naszych zrywów.
Tabela po 14 kolejce (reszta ekip 13)
Co ja mogę dodać? Naprawdę jestem zadowolony! Z drużyny skazywanej na walkę w środku stawki (a nawet gorzej) wyrastamy na lidera jednej z grup i kandydata do... Mistrzostwa! Z liderem grupy B Folgore/Falciano toczyliśmy na wyjeździe naprawdę wyrównany bój, przegrywając dopiero po golu w doliczonym czasie gry.
Idziemy na mistrza... Naprawdę!
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Lubisz to? |
---|
Jeżeli korzystasz z Facebooka, wpadnij na profil CM Rev, kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco ze wszystkim nowościami dotyczącymi świata Football Managera oraz oficjalnej strony serii w Polsce. Jest nas już ponad 12 tysięcy. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ