Niedawno przeczytałem, że były zawodnik Wisły może zagrać w tym słynnym klubie. Malo prawdopodobne? Nie takie rzeczy się w piłce zdarzały, więc…
Brazylijski obrońca Marcelo jest jednym z kandydatów do gry w Barcelonie. Brzmi pięknie. Jeszcze ładniej tak: „Były piłkarz Wisły może trafić do…”. Zawsze ktoś nad Wisłą, niekoniecznie w Wiśle, może się pochwalić, że poznał się na talencie chłopaka, który później trafił do samej Barcelony.
Kilka meczów PSV Eindhoven w tym sezonie obejrzałem. Jakiś wystrzałowych występów obrońcy, który nazywa się Marcelo Antônio Guedes Filho nie pamiętam. Za to krytycznych uwag pod jego adresem było aż nadto. Takiego piłkarza chcą w jednym z najlepszych klubów na świecie? W Barcelonie za skauting odpowiadają fachowcy najwyższej klasy. Wystarczy sprawdzić jakie talenty namierzyli. Wniosek – widocznie mam wyraźnego piłkarskiego zeza.
W ostatni weekend obejrzałem kolejny mecz PSV z Groningen. Po pierwszej połowie pogrom, aż 5:0. W drugiej, z byłych zawodników Wisły podobał mi się Słoweniec Andraż Kirm. Zaliczył dwie asysty, dzięki którym Groningen zmniejszył rozmiary porażki. A przy okazji Marcelo zaliczył kolejną wpadkę przy straconej bramce. Już nie zdzierżyłem, zadzwoniłem do znajomego z Holandii. Gdy zapytałem o Brazylijczyka długo nie mógł opanować śmiechu.
„Śmiali się z niego wszyscy” – wyjaśnił. „W Holandii był niezły ubaw z tą Barceloną. Szczególnie w jednym z programów telewizyjnych o piłce nożnej. Uznali nawet, że Marcelo sam rozsiewa te plotki”.
PSV znów nie zostanie mistrzem. Teoretycznie jeszcze ma szansę, cztery punkty straty do Ajaksu Amsterdam na dwie kolejki przed końcem, ale nikt realnie myślący już w to nie uwierzy. Dick Advocaat wie, że zadecydowały o tym błędy w defensywie. Choćby w decydującym wiosennym meczu z Ajaksem w Eindhoven, przegranym 2:3. Jednym z najczęściej obwinianych jest właśnie Marcelo. Trener PSV chciał w zimowym oknie transferowym kupić nowych obrońców, by zwiększyć konkurencję w drużynie. Nie miał jednak wystarczająco dużo pieniędzy, by poszaleć na rynku.
Jakim więc cudem Barcelona chce zawodnika, dla którego może zabraknąć miejsca nawet w podstawowym składzie PSV? Zastanowiłem się chwilę – a jeśli któregoś dnia przeczytam, że Marcelo jednak w Barcelonie? Doszczętnie się ośmieszę! A może niezupełnie? To będzie tylko dowód, że agenci zawodników rządzą już zupełnie światową piłką i wszystko jest możliwe. A skoro wszystko, jednemu z nich powiem: „Bierz mnie do Realu. Prowizją przecież nie pogardzisz”.
(tekst pochodzi z bloga:
http://trafnie.eu/)
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ