LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika gosc1 przeczytało już 637 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Wiadomość o niepochlebnej recenzji w prasie szybko dotarła do Zarządu i w sobotnim Głosie Szczecińskim ukazała się krótka, aczkolwiek jednoznaczna odpowiedź Morskiego Klubu na zaczepki pana Kołtuna.
To był dobry ruch ze strony moich pracodawców. Z jednej strony nie dajemy zapędzić się do narożnika amatorom ciepłych posadek, a z drugiej poprawiamy nastroje w drużynie, która za kilka godzin zaczyna swój pierwszy bój w Ekstraklasie.
Pierwszy pamiętny mecz nowej Pogoni w Ekstraklasie odbył się o godzinie 17. Była świetna oprawa, kibice przygotowywali sie długo na ten moment i mimo ze było ich zaledwie 5tysięcy to było na co popatrzeć. Walka, jak przystało na beniaminków, była do upadłego. Po pierwszym kwadransie tej walki goście, ku mojej rozpaczy, prowadzili 0:1, lecz szybka odpowiedź Piotra Pętasza i Bartłomieja Grzelaka dała nam prowadzenie do przerwy. Po przerwie Bartek dołożył jeszcze jedno trafienie i mogliśmy świętować udaną inaugurację nowego sezonu :-). 3:1 to dla nas wymarzony wynik.
To było ważne przetarcie, bo następny mecz graliśmy z odwiecznym rywalem, Lechem Poznań. Wygrana ze Zniczem dawała nam ta nutkę pewności siebie, której na pewno potrzebowaliśmy w pojedynku z Kolejorzem, który wprawdzie na inauguracje przegrał z Korona Kielce, lecz za to pokonał Stabaek w Pucharze UEFA. To nie wróżyło łatwej przeprawy i jedyną nadzieją było zmęczenie rywala. Mecz odbył się na Papricanie przy 7500 widzach. Jak przystało na świętą wojnę walka była jeszcze bardziej zacięta niż tydzień wcześniej. Zaczęliśmy rewelacyjnie, bo już w 11 minucie Hadis Zubanović pokonał Jasmina Burića i było 1:0 dla nas. Stadion oszalał, lecz nie na długo. W 30 minucie Robert Lewandowski doprowadził do wyrównania. Moje chłopaki nie dały jednak za wygraną i w 41 minucie Hadis dołożył drugie trafienie. Publika znowu oszalała i gdy wydawało się, że przerwa będzie jednym wielkim szaleństwem szczecińskich kibiców, uciszył nas Marcin Kikut. Druga minuta doliczonego czasu gry to naprawdę przybijający moment na stracenie bramki. Lechici najwyraźniej złapali wiatr w żagle, bo od tego momentu byli niesamowicie groźni, co zemściło się na nas w 53 minucie. Po strzale Hernana Rengifo było już 2:3. Lech był naprawdę świetnie dysponowany, a moi chłopcy czuli już chyba powoli respekt do przeciwnika, gdy nadeszła pamiętna 79 minuta i strzał nie do obrony Macieja Mysiaka. Trybuny szalały, doping był od tej pory na stojąco i można było odnieść wrażenie, ze to nie 7 a 17 tysięcy widzów wspiera swoja drużynę. Niesieni dopingiem Portowcy dowieźli wynik do końca. 3:3 w meczu z czołową drużyną Ekstraklasy musiało nas w pełni zadowolić.
W międzyczasie rozgrywaliśmy mecze kontrolne mające na celu ogranie zmienników, lecz wyniki tych meczów wolę przemilczeć. Kolejny mecz o punkty graliśmy w Lubinie z tamtejszym Zagłębiem. W tym meczu zostaliśmy sprowadzeni na ziemię po bramkach Iliana Mitsanskiego w 12 i Rafaela w 56 minucie. Honor drużyny uratował w 80 minucie Bartek Grzelak strzelając kolejnego swojego gola. Porażka 2:1 w Lubinie nie napawała optymizmem przed wyjazdową potyczką z silnym GKSem Bełchatów, dlatego pewnym zaskoczeniem była 13 minuta tego meczu i bramka...kogoż by innego, Bartłomieja Grzelaka :-). Świetne humory dopisywały nam do 45 minuty, kiedy to Carlos Costly doprowadził do wyrównania. Od tego momentu już tylko broniliśmy się, ale za to skutecznie, doprowadzając wynik 1:1 do końca.
Cztery dni później liczyliśmy na małą poprawę nastrojów. Nadszedł czas potyczek w Pucharze Polski. Naszym przeciwnikiem miał być pierwszoligowy Stilon Gorzów, więc postanowiłem dać szansę kilku zmiennikom. Jak duży błąd popełniłem, dowiedziałem się już w 3 minucie meczu, gdy Bartosz Wiśniewski wpakował piłkę do siatki Janukiewicza. Jak to się mówi, ta bramka ustawiła mecz. Moi zmiennicy, chcąc odrobić straty, musieli się odsłonić, a to z kolei zemściło się w 51 minucie, kiedy to Wiśniewski po raz drugi pokonał Radka. Na osłodę tego gorzkiego dania Hadis Zubanović zdobył dla nas bramkę w 86 minucie. Na tym nasza tegoroczna pucharowa przygoda zakończyła się. Trzeba przyznać, że była to nadzwyczaj krótka przygoda....
Wnioski z meczu ze Stilonem nasuwały się same. Nie miałem dwóch równorzędnych drużyn i nie miałem gwarancji, że zmiennicy podołają zadaniu w razie kryzysu kadrowego. Nie mógł tego stanu rzeczy zmienić na daną chwilę też David Depetris, młody Argentyńczyk którego za 12 tysięcy funtów ściągnąłem ze słowackiego Trencina. Klub borykał się z problemami kadrowymi, także jeśli chodzi o skautów, więc musiałem sam zadbać o analizę dostępnych na rynku piłkarzy. Jednak trenowanie drużyny i skauting w jednym to nie najlepszy pomysł, bo ciężko w tym samym czasie przyglądać się zawodnikom za granicą i w klubie. Depetris na piłkarski cud nie wyglądał, lecz liczyłem na to, że będę miał szczęście i bez nakładu sił złapię nieoszlifowaną perełkę :-).
Okazało się, że wyciąganie wniosków idzie mi całkiem dobrze. Trzy dni później byliśmy znowu w Szczecinie i podejmowaliśmy krakowską Wisłę. Aż do 44 minuty nie byłem pewien, czy udało mi się przemówić do moich chłopaków, kiedy nagle sędzia podyktował rzut karny dla nas. Do piłki podszedł Piotr Koman, strzelił obok słupka i było 1:0! Na przerwę schodziliśmy szczęśliwi jak dzieci. Po przerwie jeszcze trybuny nie ochłonęły po 15-minutowej fieście, a już było 2:0, ponieważ w 48 minucie Piotr Pętasz uderzył nie do obrony i pogrążył Wiślaków. Nie na długo jednak, bo w 55 minucie Junior Enrique Diaz strzelił bramkę kontaktową. To wprowadziło nerwowość w nasze poczynania i dopiero w 82 minucie bramka na 3:1 Hadisa Zubanovića uspokoiła grę. Jedynie na trybunach wrzało, bo kibice świętowali zwycięstwo nad swoim rywalem.
8 punktów w 5 wrześniowych meczach ligowych to całkiem sporo jak na moje wcześniejsze obawy. W meczach z najgroźniejszymi rywalami, czyli z Wisłą i Lechem, zdobyliśmy aż 4 punkty. 11 bramek strzelonych to też dobra wiadomość. Po 4 bramki strzelili Grzelak i Zubanović. Ten pierwszy rewelacyjnie wkomponował się w drużynę i wyrasta na motor napędowy tej ekipy. Rozczarowuje jedynie wynik konfrontacji ze Stilonem Gorzów w Pucharze Polski. Trudno winić poszczególnych zawodników, ale jako drużyna zawiedliśmy.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ