LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika gosc1 przeczytało już 496 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Kampania wrześniowa zapowiadała się emocjonująco. Silni rywale, nowe objecujące nazwiska w drużynie no i wzrok dziennikarzy skierowany na niepokornego żółtodzioba w roli managera świerzego beniaminka Ekstraklasy. Kontrowersje, jakie pojawiały się w związku z moją pracą w Pogoni Szczecin w ubiegłym sezonie dawały pismakom nadzieje na jeszcze lepsze newsy w nadchodzącym roku. Wiadomo przecież, że zaplecze Ekstraklasy to trudny teren, gdzie awans trzeba sobie naprawdę wywalczyć, lecz z drugiej strony ciężka praca może zastąpić brak umiejętności. W najwyższej klasie rozgrywkowej trzeba jednak udowodnić swoją wartość na całej linii, począwszy od umiejętności motywowania, poprzez dobór najlepszych dostępnych piłkarzy do swojej taktyki, a kończąc na umiejętnym balansowaniu pomiędzy zawsze małym budżetem klubowym, a rosnącymi wymaganiami piłkarzy. Nie powiem, czułem presję. Rok temu zaczynałem pracę w Pogoni mając poczucie, że nie mam nic do stracenia, że choćbym spędził w klubie 1 dzień, to i tak będzie to mój sukces. Teraz sytuacja diametralnie sie odmieniła. Wprowadziłem klub do naszej polskiej superligi, zadarłem przy tym z kilkoma zasiedziałymi "leśnymi dziadkami" z PZPNu. Jak zdążyłem się już przekonać, mają oni swoich oddanych przyjaciół w niektórych mediach. Byłem więc nie tylko człowiekiem z sukcesem, który musi udowodnić, że cos rzeczywiście potrafi, ze nie był to jeden wyskok. Byłem też, a może przede wszystkim, zwierzyną łowną dla co poniektórych i musiałem liczyć sie z ostrymi atakami przy byle potknięciu. Wiadomo przecież, że posada managera I-ligowego to nie tak intratna posadka, jak managera ekstraklasowego. W ubiegłym roku podwędziłem sprzed nosa kilku pazernych trenerów zaledwie małą wisienkę na piłkarskim torcie. Teraz dobierałem sie do reszty tortu.
Kiedy już myślałem, że ze spokojem będziemy mogli przygotowywać się do sobotniego pojedynku ze Zniczem, do mojego biura wpadł mój nowy asystent Jacek Fiedeń z gazetą w ręku. Szybki rzut oka pozwolił mi ocenić powagę sytuacji - gazeta to Wygląd Sportowy, a kto sie w tym piśmie najczęściej udziela? Tak, Romuald Kołtun... Po tych ekspresowych oględzinach czekałem już tylko na najniższy wymiar kary. Jacek podszedł do mnie i tylko powiedział "Zobacz Piotrek, na drugiej stronie". Co miałem zrobić, przeczytałem...
Po przeczytaniu artykułu wziąłem głęboki oddech i powiedziałem krótko: "A więc regularna wojna rozpoczęta". Oczywistym dla mnie było w tym momencie, że są ludzie w tym środowisku, którzy będą próbowali mnie zniszczyć pod byle pretekstem. Obronić mogły mnie tylko dobre wyniki. Innym wyjściem z tej sytuacji byłoby wycofanie się, rezygnacja, lecz nie bez przyczyny nazywam się Piłeczka...będę walczył!
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zasada ograniczonego zaufania |
---|
Jeżeli nie jesteś przekonany co do umiejętności swojego asystenta, nie pozostawiaj mu przedłużania kontraktów. Może sprawić, że zwiążesz się z niechcianym zawodnikiem na dłużej lub możesz przeoczyć koniec kontraktu kluczowego gracza. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ