Informacje o blogu

A teraz coś z zupełnie innej beczki

Bromley

Premier League

Anglia, 2020/2021

Ten manifest użytkownika rapechuck przeczytało już 2036 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

 

 

Bromley żyło marzeniem. Wszystko co wydarzyło się od roku 2010 do 2015 - w zaledwie 5 sezonów! - stanowiło dla większości kibiców swego rodzaju football fiction. Każdy starał się delektować jak najwięcej ówczesnym stanem rzeczy, gdyż rozum podpowiadał, że może on nie potrwać zbyt długo. "Po awansie do Championship, jak i później do Premiership, panował tutaj istny szał na punkcie The Lilywhites. Stadion praktycznie na każdym meczu pękał w szwach, ale raczej nic w tym dziwnego skoro mógł pomieścić tylko 6000 ludzi. Tak szybki awans był zaskoczeniem nie tylko dla kibiców, dla samego zespołu również. Wystarczy powiedzieć, że infrastruktura klubowa nie zmieniła się wiele w stosunku do tego, co było za czasów gry w Conference." - mówi Mike Green, wierny kibic Bromley FC.

Wraz z awansem wiele miało się zmienić, od potężnego zastrzyku gotówki poczynając, na nieporównywalnie wyższym poziomie meczów kończąc, mając na uwadze zwłaszcza to, że debiutantom w Premier League niezwykle trudno się utrzymać.

 

Zmiany, zmiany...

 

Najbardziej zdziwiony całą sytuacją był Luciano Gaucci. Włoch, który kupił mały amatorski klub - wydawało się - bez ambicji, po 5 latach zarządzał zespołem, który bił się - skutecznie! - o awans do najlepszej ligi świata. Dlatego też z początkiem roku 2015 starał się ten klub sprzedać. Pierwsze podejście, kiedy to w styczniu stowarzyszenie kibiców z Paulem Noonem na czele negocjowało przejęcie zespołu, było nieudane. Następna próba nastąpiła na początku sezonu 2015/16 wraz z debiutem Bromley w najwyższej klasie rozgrywkowej - tym razem zakończona sukcesem. Władzę w klubie przejął Mark Richards, który stał na czele konsorcjum zawiązanego specjalnie w celu wykupienia udziałów w The Lilywhites.

Wtedy też zaczęły się inwestycje - stadion przy Hayes Lane został zmodernizowany, a jego pojemność w wyniku zainstalowania dodatkowych krzesełek wzrosła do 8800. Na czas remontu (do grudnia 2015 roku) Bromley FC w roli gospodarza występowało na stadionie Queens Park Rangers przy Loftus Road, co stanowiło dodatkową trudność, jednak pod względem finansowym wyszło zespołowi na dobre, bo na tamtejszym stadionie mecze The Lilywhites obserwowało nie mniej niż 16000 kibiców.

 

Debiut

 

Początek pierwszego sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej w 123-letniej historii klubu wyglądał nader obiecująco. 3 punkty przywiezione po zwycięstwie 3:1 nad Nottingham Forrest pozwalały sądzić, że o utrzymanie nie będzie aż tak trudno jak prorokowało to wielu znawców przed rozpoczęciem rozgrywek. Kolejne mecze pokazały jednak, że nie bez powodu właśnie tych ludzi, którzy wypowiadali takie sądy na temat szans utrzymania się Bromley w Premiership pytano o zdanie. 10 punktów w pierwszych dziesięciu meczach nie napawało optymizmem, jednak pozwalało żywić umiarkowane nadzieje i The Lilywhites je potwierdzili - na półmetku rozgrywek mogąc się pochwalić dorobkiem 24 punktów. Taka zdobycz punktowa dawała zawodnikom już pewien komfort psychiczny, bo w drugiej połowie sezonu wystarczyło wywalczyć nawet mniej punktów, żeby zapewnić sobie ligowy byt. Zadanie wydawało się o tyle łatwiejsze, że w okienku zimowym z wolnego transferu do zespołu dołączył Joe Hart. Jednak to, co wyczyniał między słupkami reprezentant Anglii zaskoczyło wszystkich. Dotychczasowi bramkarze w rozegranych przez siebie meczach puścili odpowiednio Mirko Ranieri 20 goli w 13 meczach, a Joe Coll 10 w 11 meczach, zaś Hart w 14 spotkaniach piłkę z siatki wyciągał... aż 35 razy!

 

Fatalna dyspozycja nowego bramkarza doprowadziła do pewnej nerwowości w końcówce tego sezonu, jednak rywale w walce o utrzymanie - Wolves i Blackpool - również tracili punkty i ostatecznie skończyło się 9-punktową przewagą Bromley nad strefą spadkową, a cała kampania zajęciem 13. miejsca. The Lilywhites mogli uplasować się nawet na 10. miejscu, gdyby tylko mieli trochę lepszy bilans bramkowy. Wynik jak na beniaminka znakomity. O pucharach nie ma nawet co wspominać - zespół zakończył w nich udział już na początkowych fazach.

Dużą rolę w taktyce zespołu odegrali czołowi strzelcy (po 8 bramek): Will Keane oraz Dirk Kuyt. W środku pola wspierali ich bardzo skutecznie Darron Gibson i Darren Pratley, a na lewym skrzydle popłoch wśród oborńców przeciwnika swoimi rajdami siał szybki jak błyskawica Francuz Evan Chevalier. W tamtym roku do klubu dołączyli, bardzo ważni w późniejszych latach, młodzi defensorzy: Ryan Murphy oraz Czech Radim Benes.

Prezes Richards nie znosi zastoju, więc postawił na systematyczny rozwój. Za jego kadencji baza treningowa oraz obiekty młodzieżowe były regularnie rozbudowywane tak, żeby sprostać wymaganiom coraz lepszych graczy pojawiających się w Bromley. Również z końcem debiutanckiego sezonu w Premiership zapadła decyzja o sprzedaży stadionu przy Hayes Lane i o budowie nowego Stadionu Miejskiego o pojemności nieco przekraczającej 26000, na którym The Lilywhites mieli zacząć rozgrywać spotkania począwszy od sezonu 2018/19. Z takim zapleczem o sukcesy było już zdecydowanie łatwiej.

 

 

Okrzepnięcie

 

 

Kolejne sezony to duży postęp jeśli chodzi o dojrzałość w grze. Bromley FC zaczęło grać spokojniej w obronie, a to za sprawę Harta, który w końcu grał na miarę swoich możliwości i oczekiwań kibiców. Zdecydowanie pomagał mu w tym środkowy obrońca Kyle Bartley, który też w sezonie 2016/17 zadebiutował w reprezentacji... Jamajki, co było dobrym posunięciem z punktu widzenia jego kariery, gdyż na grę w reprezentacji Albionu szans raczej nie miał. Niespełna 20-letni Czech Benes partnerował tej dwójce z niewiele gorszym skutkiem, jednak jak pokazały późniejsze lata, nie było to wszystko na co było go stać. Na bokach obrony grały wielkie nadzieje angielskiej piłki. Z prawej strony wypożyczony z Man Utd Danny Heat, a z lewej, wspomniany już wcześniej Ryan Murphy. Jednak niekwestionowanym liderem i gwiazdą drużyny w sezonie 2016/17 był Will Keane, który zdobył 21 goli, z czego 20 w Premiership co pozwoliło mu zdobyć tytuł vice-króla strzelców, a The Lilywhites zająć 6. miejsce w lidze i wywalczyć po raz pierwszy w historii awans do europejskich pucharów. Ten - wtedy jeszcze - mały klub z przedmieść Londynu musiał uznać wyższość tylko największych zespołów w Anglii.

Duży wpływ na sukces zespołu miała również stabilizacja, Echuck nie dokonywał jakichś wielkich rewolucji w składzie w tym konkretnym sezonie skupiając się na sprowadzaniu zawodników, którzy mieli stanowić o sile zespołu w przyszłych latach - wśród nich młodych chorwacki snajper Kresimir Gajdek i amerykański obrońca Miles Lomas, który miał stosunkowo niską sumę odstępnego. Perspektywiczna młodość miała jednak swoją cenę i przy Hayes Lane pobito wszystkie klubowe rekordy wydając w sezonie w sumie około 17,5mln euro!

Sezon debiutu w Europie był dla Bromley ze wszech miar udanym rokiem. Najpierw udało się wywalczyć awans do fazy grupowej Ligi Europy  kosztem Trabzonsporu, a później awansować z grupy, w której The Lilywhites mierzyli się z Malagą, Dnipro Dniepropietrowsk i Panathinaikosem. Ta miła przygoda zakończyła się już na kolejne rundzie, gdzie przeszkodą nie do przejścia okazało się niemieckie Kaisersalutern. To niepowodzenie nie załamało zawodników, gdyż od początku nikt nie stawiał na nich złamanego grosza w tych rozgrywkach, za to na innych polach piłkarze wznosili się na wyżyny swoich umiejętności. W środku boiska poczynaniami kolegów świetnie dyrygował Diego Valeri, który dołączył do zespołu na zasadzie wolnego transferu - tak samo jak Robin van Persie i David De Gea. Obecność drugiego dobrego bramkarza na ławce rezerwowych zmotywowała Joe Harta do jeszcze lepszej gry, a van Persie dzięki swej technice i boiskowej inteligencji skupiał na sobie uwagę obrońców przeciwnika robiąc miejsce innym kolegom z drużyny. Doskonale skorzystał z tego Gajdek zdobywając 28 bramek w 51 występach, z czego 20 w Premiership i dzięki mniejszej liczbie rozegranych spotkań niż Javier Hernandez z Manchesteru United został królem strzelców, a Bromley zajęło najniższe miejsce na podium tym samym zapewniając sobie prawo gry w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie.

"Mamy za sobą świetny sezon, wszyscy zawodnicy grali na miarę swoich możliwości, a niektórzy osiągali poziom, który wcześniej wydawał się być dla nich nieosiągalny. Pokazaliśmy, że nasze wcześniejsze wyniki nie były przypadkowe i nie wynikały ze słabości naszych przeciwników, a z naszej doskonałej organizacji." - mówił po sezonie szczęśliwy Rap Echuck. Warto dodać, że dla wielu zawodników z tamtego składu sezon ich życia miał dopiero nadejść.

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.