Informacje o blogu

A teraz coś z zupełnie innej beczki

FC Wakehurst

Danske Bank Premiership

Irlandia Płn., 2019/2020

Ten manifest użytkownika rapechuck przeczytało już 1800 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Pięć lat. Pięć lat kadencji Dave'a Rapchucka na stanowisku trenera Wakehurst FC. Pięć lat podczas których jego drużyna wywalczyła dwa awanse i okrzepła w Danske Bank Premiership, walcząc nawet o najwyższe lokaty, choć za każdym razem była skazywana na ciężką walkę o pozostanie w północnoirlandzkiej piłkarskiej elicie. Co przyczyniło się do tego niewątpliwego cudu na Warden Street? Szczęśliwa ręka menedżera do sprowadzania odpowiednich piłkarzy, umiętności polskiego trenera i jego - zachowując oczywiście odpowiednie proporcje - taktyczny geniusz czy po prostu lekceważący stosunek kolejnych przeciwników o uznanej już marce w Premier League? Oczywiście, jak to zazwyczaj bywa, wszystko po trochu. 

SEZON 2019/2020



Zespoły z Irlandii Północnej pełnią szczególną rolę w eliminacjach do europejskich rozgrywek kontynentalnych. Nawet zespoły z Polski cieszą się po wylosowaniu drużyny z tej części Wysp Brytyjskich, bo najczęściej oznacza to dla nich dobre przetarcie przed poważniejszymi wyzwaniami i szansę na otworzenie całkiem pokaźnego konta strzeleckiego dla napastników. Rapchuck doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego też jeszcze przed wylosowaniem przeciwnika w pierwszej rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Europy zorganizował sparingi z Blackburn i Boltonem, żeby sprawdzić czy scenariusz z pogromami jego zespołu to jedyna dostępna możliwość.

Zakładając, że mało kto pofatyguje się z obozu potencjalnych przeciwników na te mecze zagrał w nich taktyką przygotowaną specjalnie na grę w Europie - całkowite nastawienie na szybkie kontry skrzydłami i dośrodkowania na Todda, który piłkę ma zgrać do wbiegającego z drugiej linii ofensywnego pomocnika lub samemu kończyć akcję strzałem. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania: Wakehurst wygrało 3:2 z Blackburn i minimalnie przegrało z Boltonem. Takie wyniki pozwoliły z umiarkowanym optymizmem przystąpić do meczu pierwszej rundy, w której przyszło zagrać z węgierskim Györi ETO FC.

TRANSFERY



Standardowo wspomnienie tego sezonu powinno się zacząć jednak od transferów, ale nie ma tutaj zbytnio nad czym się rozwodzić, bo Gareth Hill i Corey Hegarty choć niewątpliwie w przeciągu sezonu mieli coraz większy wpływ na styl gry The Hurst, to w starciu z Györi nie odegrali większej roli, gdyż dołączyli do zespołu zbyt późno.


Szeregi Wakehurst opuścili za to Emilius Grabys, który choć grał solidnie przez cały poprzedni sezon, to częściej w ataku niż na lewym skrzydle (gdzie wbrew oczekiwaniom Dave'a nie spisywał się znowu tak dobrze), a dodatkowo litewskie Szawle wyłożyło na niego 1,500 euro - kwotę jakiej polski trener nie spodziewał się zobaczyć oferowanej za jakiegokolwiek gracza The Hurst w bliższej i troche dalszej przyszłości (i miał rację). Do Grabysa dołączyli zasłużeni w poprzednich sezonach James Lavery, Grant Dunlop i Mark Miller, którym skończyły się kontrakty, ale nikt nie podjął z nimi rozmów w sprawie ich przedłużenia. Dodatkowo typowy dla tych stron ping-pong rozegrał Alan McCann, który stwierdził, że za mało gra, więc chce odejść, po czym po kilku dniach znowu podpisał kontrakt na tych samych warunkach. W ślady młodego bramkarza postanowił pójść doświadczony napastnik Phillip Donnelly, z tą różnicą, że w jego przypadku po zwolnieniu z kontraktu nikt nie zamierzał się do niego ponownie odzywać. 



Na przestrzeni całego sezonu sprowadzono jeszcz kilku graczy, którzy w większości byli melodią przyszłości jak lewy obrońca Casey Wilks, środkowy/prawy obrońca Aaron Leckey oraz lewy obrońca, który równie dobrze powinien sobie poradzić w roli lewego pomocnika - Liam Kirk. Za to zakontraktowany z Carrick Michael McKenna jako wartościowe uzupełnienie składu grał na tyle dobrze, że okazał się być poważnym wzmocnieniem The Hurst.
Warto też wspomnieć o próbach wzmocnienia lewej flanki, gdzie po sprzedaży Grabysa zaczęło nagle brakować dublera dla McIlroya, bo będący od roku w rezerwach Connor Kelly nie rozwijał się tak, jak sie tego po nim spodziewano. Na Warden Street przybyli Ronnie Mackle, David McGowan i Gary Graham, ale żaden z nich nie zagrzał miejsca w pierwszym składzie na dłużej.


ELIMINACJE DO LIGI EUROPY



Zespoły z lig lepszych niż północnoirlandzka Premier League traktują wcześniejsze fazy eliminacyjne jako część przygotowań do trudów ciężkiego sezonu w ligach zawodowych i właśnie w tym Rapchuck upatrywał swojej szansy - w lekceważącym podejściu przeciwników do zespoliku, o którym mało kto słyszał - nawet na Wyspach. Patrząc realistycznie, to nawet odpadnięcie w pierwszej rundzie nie błoby żadnym zmarwieniem, więc podstawą było zachęcenie jego podopiecznych do jak najlepszej gry stwierdzeniem, żeby grali na luzie, "bez zbędnej spiny", żeby przypadkiem nie podłamali się po ewentualnej stracie gola, co miało przecież spore szanse w przerodzenie się w rzeź niewiniątek.

O dziwo o kilka klas lepsi gracze Györi nie mieli zupełnie pomysłu co zrobić z piłką, którą Wakehurst w pierwszym starciu na Ballymena Showgournds, które to było areną europejskich zmagań, oddawało im chowając się za podwójną gardą, czekając na okazję do kontrataku. A tych trafiło się trochę, ale skrzydłowy Ryan Gourley nie potrafił celnie strzelić na bramkę przyjezdnych, a strzał Joe Todda świetnie sparował bramkarz gości. Kiedy już wszyscy myśleli o zejściu na przerwę rajd prawym skrzydłem przeprowadził Ryan Gourley i spod lini końcowej dośrodkował na 5. metr, gdzie był Gray, który nie zastanawiając się huknął pod poprzeczkę i tym samym gospodarze schodzili na przerwę z sensacyjnym prowadzeniem 1:0.

Druga część niewiele różniła się od poprzedniej, goście nie mieli pomysłu na dojście pod bramkę McCloskeya, a gospodarze - w miarę możliwości - kontratakowali. W 56. minucie Phil Gray dośrodkował z rzutu rożnego w okolice 5. metra, gdzie znalazł się John Cochrane, który nie miał kłopotów z wpakowaniem piłki do siatki, 2:0! Györi odpowiedziało w 76. minucie kiedy z 20 metrów Thiago (Bonfim dos Santos) huknął w poprzeczkę, a piłka spadła pod nogi Jairo (Izquerdo Gonzalez), który nie miał problemu ze zdobyciem gola. Poza tym epizodem węgierska drużyna nadal nie miała pomysłu na rozegranie piłki ograniczając się głównie do klepania jej w środkowej części boiska. Gwizdek arbitra kończący spotkanie w Ballymena został przyjęty na równi z radością i ulgą, bo znaczna część piłkarzy Wakehurst dosłownie oddychała już rękawami, a skurcze łapały prawie wszystkich. Końcowy wynik 2:1 nie był idealny przed rewanżem, ale i tak uznano go za wielki sukces.





Wiadomym było, że Węgrzy w drugim meczu jak najszybciej będą chcieli odrobić straty i tak też się stało, ale dobra postawa McCloskeya oraz fura szczęścia (obite słupki lub minimalnie niecelne strzały) sprawiły, że do przerwy utrzymywał się wynik 0:0. W drugiej części impet ataków gospodarzy trochę osłabł, ale metodycznie przedostawali się oni coraz bliżej bramki The Hurst, żeby w 68. minucie Jairo w końcu zdobył gola, który dawał awans Györi. W tej samej minucie Dave, który w sumie nie był zadowolony z takiego wyniku zmienił niegrającego na swoim normalnym poziomie Chrisa Murdocka na młodego pomocnika Rory'ego Brownlee, a 4 minuty później młodzież w ataku (Stuart Haveron i Gareth Hill) została zastąpiona przez bardziej doświadczonych McIlroya i Todda. I to właśnie od tych dwóch nowych na boisku zaczeło się zamieszanie - po tragicznym podaniu lewego obrońcy gospodarzy piłkę przechwycił McIlroy i dośrodkował na głowę Todda, ale jego strzał z bliskiej odległości wyłapał bramkarz. Chwilę później przechwytem w środku pola popisał się Brownlee, by oddać futbolówkę Toddowi, który umiejętnie ją przetrzymał i zagrał na prawe skrzydło do Graya, który dzięki swemu przyspieszeniu i szybkości zgubił obrońcę i miał sporo czasu, żeby zacentrować na głowę wbiegającego w pole karne Todda, który tym razem nie dał szans bramkarzowi. 1:1 i sensacja wisiała w powietrzu! Gyori podrażnione rzuciło się do ataku, ale dwa razy nadziało się na kontrę The Hurst i tylko fantastycznym interwencjom Marko Ranilovicia w bramce zawdzięczali utrzymanie wyniku, więc musieli zagrać bardziej uważnie, co w końcu doprowadziło do kilku stuprocentowych sytuacji, w których wykazał się McCloskey oraz - po raz kolejny - słupek strzeżonej przez niego bramki. W samej końcówce widmo blamażu zajrzało w oczy gospodarzom i rzucili się do szaleńczych ataków, ale znowu piłkę przechwycił Brownlee, który znowu podał do Todda, który na prawym skrzydle uruchomił Graya, a ten tym razem sam postanowił akcję skończyć i w trzeciej minucie doliczonego czasu gry pokonał bramkarza tym samym pieczętując ogromną niespodziankę.





W następnej rundzie Wakehurst wylosowało fińskie TPS Turku, zespół który wydawał się być trochę słabszy od Węgrów, ale przecież i tak nikt przy zdrowych zmysłach nie stawiał The Hurst w roli faworytów. Przebieg pierwszej połowy pokazał, że tego dnia gospodarze przewyższali Finów pod każdym względem - do pewnego momentu, bo brakowało im wykończenia. Przy lepszej egzekucji Irlandczycy z Północy powinni schodzić na przerwę prowadząc 3:0, ale po zmarnowanych setkach przez Garetha Hilla, Phila Graya i Joe Todda obecni na Ballymena Showgrounds kibice, wraz za Rapchuckiem, mogli tylko złapać się za głowy. Po przerwie kolejne setki zmarnowali Gourley, Haveron i po raz kolejny Gray, a dla gości w 63. minucie perfekcyjnie rzut wolny z 19 metrów egzekwował środkowy obrońca, który zerwał pajęczynę w prawym rogu bramki bronionej przez McCloskeya i tyle by było ze sprawienia kolejnej niespodzianki.





Choć należy przyznać, że sporym zaskoczeniem dla polskiego trenera były dochody z biletów tylko z tych dwóch meczów, gdzie kwota, która za nie w sumie wpłynęła (20 tysięcy euro) stanowiła więcej niż połowę przychodów z biletów w poprzednim sezonie. O premii pieniężnej za sam udział w dwóch rundach tych rozgrywek (200 tysięcy euro) nie wspominając, bo nawet przy tak krótkiej przygodzie klub zanotował prawie 80% przychodu za cały poprzedni sezon!



Tym większa była motywacja Rapchucka, żeby wyjazd do Turku nie był ostatnim meczem w tej edycji. Niestety ewidentnego rozkojarzenia obrońców gospodarzy nie wykorzystał Joe Todd, który w 8. minucie po zbyt słabym podaniu obrońcy do bramkarza w sytuacji 1 na 1 nawet nie trafił w bramkę, a 3 minuty później w podobnej sytuacji po minięciu się z piłką środkowego obrońcy strzelił wprost w bramkarza. Kiedy gospodarze w końcu się otrząsnęli, sporo zagrożenia stwarzali po rzutach rożnych, ale Wakehurst do spółki z słupkami i poprzeczką ratował McCloskey. Goście próbowali kontratakować, ale raczej nieporadnie, ostatnią groźną akcję przeprowadzając w ostatnim kwadransie spotkania, ale w kolejnej łatwej sytuacji Vinnie Heneghan strzelił wprost w bramkarza i tak zakończyła się tegoroczna przygoda The Hurst z europejskimi pucharami.




 

ROZGRYWKI KRAJOWE




Europejskie puchary stanowiły dla The Hurst bardzo dobre przygotowanie do nowego sezonu, co potwierdziło się w pierwszych ich meczach. Pierwszą porażkę ekpia Rapchucka poniosła dopiero w półfinale pucharu Hrabstwa Antrim z Linfield 1:3 (końcówka października 2019 roku), po drodze zapewniając sobie punkt w spotkaniu z Glentoranem po cudownym strzale Garetha Hilla z około 30 metrów. Spory wklad w te wyniki wniósł, osiągnąwszy chyba formę życia, lewy pomocnik Darren McIlroy, który nie tylko asystował, ale i sam zdobywał bramki, w tym hattrick w wyjazdowym meczu z Dungannon. Taką zwyżkę formy próbowano tłumaczyć też tym, że na Warden Street zawitał Ruud van Nistelrooij, tak TEN van Nistelrooij.


Jednak mało kto - a każdy przy zdrowych zmysłach zbywał je wzruszeniem ramion - łączył te fakty z tym, że Wakehurst miało na koncie 20 meczów bez porażki aż do derbowego meczu z Ballymena United, w którym to miały wpaść kolejne łatwe 3 punkty. Jednak nie na darmo większość piłkarzy rzuca komunałami typu: derby rządzą się własnymi prawami, bo choć to The Hurst prowadziło grę, to końcowy wynik w tych okolicznościach należało uznać za swego rodzaju niespodziankę.





Tę gorzką pigułkę dało się przełknąć głównie dlatego, że na półmetku rozgrywek zespół Rapchucka miał bezpieczną przewagę nad Glentoranem, a z wyjazdowego meczu z tym zespołem, który to nawet był transmitowany w telewizji, udało się przywieźć 3 punkty i tym samym po 20 kolejkach Wakehurst plasowało się na 1. miejscu w lidze z 10 punktami przewagi nad drugim Glentoranem, który miał do rozegrania jeden zaległy mecz. Później przyplątała się jednak kolejna porażka, tym razem z Dungannon, które oddało 3 strzały, 3 celne i dlatego wygrało 3:1. Rok 2019 udało się Rapchuckowi zamknąć ciężko wywalczonym zwycięstwem 4:3 nad Coleraine, gdzie Corey Hegarty zdobył zwycięską bramkę już w doliczonym czasie gry. Tym samym w nowy rok Wakehurst wchodziło będąc liderem Danske Bank Premiership, jednak już tylko z 4-punktową przewagą nad klubem z Belfastu.





W międzyczasie The Hurst zapewnili sobie awans do finału Pucharu Ligi wygrywając w ćwierćfinale z Donegal Celtic 2:0, a w półfinale 2:1 z Coleraine. A jeszcze bardziej w międzyczasie drugi zespół Wakehurst dotarł do finału Steel & Sons Cup, którego to pucharu zdobyciem swego czasu strasznie emocjonował się sam Rapchuck jako pierwszym trofeum zdobytym w ogóle podczas jego trenerskiej kariery. Tym razem znowu przeciwnikiem było Carrick, a do tego meczu został udostępniony Phil Gray, który w pierwszym finale nie mógł zagrać z powodu kontuzji. I zrobił on różnicę strzelając gola i zaliczając asystę, wydatnie pomógł mu w tym Gareth Hill, który sam zanotował dwie asysty, a graczem meczu został prawy skrzydłowy, w którym pion trenerski z Warden Street pokładał wielkie nadzieje na przyszłość, Eoghan Young, który ustrzelił hattricka, a wynik całego spotkania brzmiał 4:0.









Wejście w rok 2020 nie było złe. Wakehurst zanotowało w lidze 2 zwyciestwa i 2 remisy, a w 5. rundzie Pucharu Irlandii odprawiło Killyleagh - zespół z Championship 2 - z wynikiem 5:2, grając w raczej rezerwowym składzie. Sytuacja zaczęła się trochę komplikować od finału Pucharu Ligi rozegranego na stadionie Solitude przeciwko Dungannon.



Niby wszystko zaczeło się dobrze, kiedy McKenna strzelił gola na 1:0 z rzutu karnego już w 10. minucie, ale widać było pewną nerwowość wśród graczy Rapchucka - zwłaszcza boczni obrońcy - Che Bradley i Bradley Morton grali tak niepewnie, że pod własną bramką stanowili większe zagrożenie dla McKloskeya niż napastnicy przeciwnika. Jednak to solidny i pewny zazwyczaj Vinnie Heneghan tak niefortunnie próbował zablokować strzał przciwnika, że futbolówka trafiła do bramki, a na jego konto powędrował gol samobójczy.
W drugiej połowie polskiemu trenerowi udało się trochę opanować nerwy w zespole, a to wszystko za pomocą magicznej sztuczki, którą na boisko wprowadził Aarona Leckeya w miejsce Bradleya Mortona. Niewiele to pomogło ofensywie jego zespołu, więc chwilę później na boisku zameldował się Corey Hegarty za Phila Graya. Na 12 minut przed końcem regulaminowego czasu lekkiego urazu nabawił się Heneghan, więc na boisko wszedł Craig Spiers. A w 90. minucie meczu kontuzję złapał wprowadzony niedawno Leckey i tym samym Wakehurst dogrywkę zaczynało grając w 10.
Jakby tego było mało, po 9 minutach dogrywki boisko musiał opuścić McIlroy, ale nie przeszkodziło to temu, żeby w 102. minucie meczu Joe Todd miał na swej nodze piłkę meczową. Czy strzelił niewystarczająco dobrze, czy to bramkarz popisał się świetną interwencją trudno powiedzieć, jedno jest natomiast pewne - w drugiej części dogrywki, po rzucie rożnym obrońcy The Hurst zbyt krótko wybili piłkę, a do tej dopadł na 20. metrze napastnik gości i oddał strzał swojego życia - piłka odbiła się od poprzeczki, wewnętrznej strony prawego słupka i wpadła do siatki. Zawodnicy Wakehurst grając w 9 i w większości powłócząc nogami nie mieli żadnych asów w rękawie, którymi mogli na to odpowiedzieć i tym samym musieli zadowolić się drugim miejscem, z którego nikt oczywiście zadowolony nie był. Nie po takiej porażce.





Morale podbudowane zostało kolejnym meczem w lidze w Belfaście z Crusaders (4:1) lecz nie na długo, bo później do rozegrania były międzyirlandzkie mecze w Setanta Sports Cup przeciwko - jak się okazało - późniejszym tryumfatorom tych rozgrywek, Shamrock Rovers (2:3 W; 0:2 D). I po raz kolejny podnosić morale po porażkach przyszło w lidze, gdzie udało się zwyciężyć z Portadown 1:0 i jeszcze zachować 1. miejsce w lidze. Wtedy też można było zauważyć zmęczenie sezonem kluczowych zawodników - solidnym do tej pory piłkarzom zaczęły przytrafiać się błędy, o które wcześniej nawet trudno było ich podejrzewać, co zaowocowało trzema porażkami z rzędu, w tym kluczową w ostatnim meczu sezonu zasadniczego - z Glentoranem u siebie 0:1 i tym samym to klub ze stolicy Irlandii Północnej przed podziałem na grupy miał przewagę 4 punktów nad ekipą Rapchucka.



I teraz to w pucharze Irlandii Wakehurst podbudowywało sobie morale, bo w lidze - tradycyjnie już - w grupie mistrzowskiej zbierało tylko baty. W ćwierćfinale pucharu zaś w derby odprawiło lokalnego rywala Ballymena United 4:0, a później w półfinale w takim samym stosunku już pewnego przyszłorocznego beniaminka w Premier League - Institute.
Sezon w lidze w dobrym stylu pozwolił zakończyć Joe Todd, który w meczu z Coleraine ustrzelił hattricka, a z Cliftonville ustalił wynik spotkania na 2:1 dla The Hurst. Zespół z Warden Street z Ballymena zakończył rozgrywki na 2. miejscu za Glentoranem, który zdobył 4. mistrzostwo z rzędu i tym samym jako zwieńczenie ciężkiego roku (dla bramkarza Colina McCloskeya ostatni mecz miał być meczem nr 54 w sezonie!) pozostał już tylko finał Pucharu Irlandii, w którym na The Oval w Belfaście przeciwnikie miało być Linfield, 56-krotny mistrz Irlandii Północnej oraz 44-krotny zdobywca Pucharu Irlandii Północnej.








Przed finałem nie było żadnych większych zmian personalnych, jedynie miejsce podstawowego środkowego pomocnika Jamesa Wrighta, który nie mógł zagrać z powodu kartek, zajął grający zazwyczaj na środku obrony Vinnie Heneghan, a w jego miejsce wskoczył 19-letni Leckey. Wypełniony po brzegi The Oval był świadkiem nerwowego początku, w którym obie drużyny zmarnowały po jednej dogodnej sytuacji - dla Wakehurst próbę oddał Gareth Hill, który tego dnia grał na szpicy, a wspierał go wchodzący z drugiej linii Phil Gray (ustawienie 4-4-1-1). Później oba zespoły zacieśniły szyki i jedyne co kibice mogli podziwiać to skuteczna gra defensywna z jednej i drugiej strony, wprowadzenie Todda za Hilla niewiele zmieniło, w efekcie czego potrzebna była dogrywka. A w tej zdecydowanie bardziej dogodne sytuacje stwarzało sobie Wakehurst - najpierw w polu karnym niepilnowany znalazł się Phil Gray i z całej siły huknął w spojenie lewego słupka z poprzeczką. Parę minut później wypuszczony na wolne pole podaniem Todda uderzył z okolic 16. metra w prawy słupek, a w 107. minucie spotkania znowu będąc niekryty w polu karnym nie potrafił celnie strzelić na bramkę rywala i tym samym mecz musiały rozstrzygnąć karne.
W konkursie jedenastek obronione zostały strzały wprowadzonego w drugiej połowie za kontuzjowanego McKennę (jednego z lepszych wykonawców rzutów karnych w Wakehurst) Chrisa Murdocka i młodego Leckeya i The Hurst zajęli drugie miejsce po przegranej 4:5.





KOLEJNE DRUGIE MIEJSCE  







Piłkarzem roku według kibiców Wakehurst został wybrany Joe Todd, samo Wakehurst FC zostało uznane po raz kolejny za największą niespodziankę rozgrywek, a sprowadzenie Garetha Hilla i Coreya Hegarty'ego za najlepszy i drugi najlepszy transfer sezonu, a ten pierwszy dodatkowo zajął 3. miejsce w plebiscycie na najlepszego młodego piłkarza roku Danske Bank Premiership.
 

Najlepsza jedenastka Wakehurst w sezonie 2019/2020

 




Ze światowych ciekawostek: 
Tottenham pierwszym klubem, który wygrał Ligę Mistrzów dwa razy z rzędu.





A skądinąd znany menedżer realizuje się trenersko tuż za miedzą:





 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.