Media zapowiadają spotkanie z Leeds w dość oryginalny sposób – „Pierwszy, trzecioligowy skład Leeds podejmie trzecią drużynę pierwszoligowego Blackburn”. W sumie nie ma się co dziwić – drużyna prezentuje się następująco: Scribe / Edman (k), Medjani, Krivanek, Emerton / Duff, Dunn, McCann, Rigters / De Vita, Walcott
Skończyło się bez niespodzianek – zwyciężyliśmy w cuglach 4-0. Mecz był popisem Walcotta – strzelił on dwie bramki (gole strzelali też Roque, który zmienił kontuzjowanego de Vitę oraz Tininho, który zaliczył trafienie samobójcze). W następnej rundzie znów będziemy mieli okazję postrzelać – zmierzymy się z równie słabym Millwall.
Z WHU grałem 6-krotnie – tylko raz udało się wygrać, 3 razy padał remis, 2 razy schodziliśmy z boiska pokonani. I tym razem nie było inaczej. Po 14 minutach prowadziliśmy co prawda 1-0 (samobój Ferdinanda), jednak jeszcze przed przerwą – za sprawą Tifferta i „ulubieńca” Ewood, Ashtona przegrywaliśmy 1-2. Mimo szczerych chęci wynik nie zmienił się. Przegrywamy już drugi mecz ligowy z rzędu…
W meczu z Red Devils zadebiutuje nasz nowy nabytek – Kostarykanin Angulo, pozyskany z Bragi za - bagatela - 10 mln funtów!
Mam nadzieję, że raz na zawsze zakończy nasze problemy z obsadą prawej obrony :)
Po pierwszej połowie meczu prowadzimy z Man Utd 1-0 po wyrównanej grze!!!
Gola strzelił fenomenalny Walcott, który wykorzystał podanie Santa Cruza. Zdziwić może absencja Quaresmy w podstawowej jedenastce – zdecydowałem się jednak na manewr taktyczny. Reid z Angulo nieustannie wymieniają się pozycjami, czym wprowadzają zamęt w szeregach Czerwonych Diabłów. Poza tym Portugalczyk nie był w pełni sił.
Po niespełna godzinie meczu pada wyrównanie – Saha wykorzystał dośrodkowanie Rooneya i pokonał bezradnego Boruca. Jednak już kwadrans później mamy kolejnego gola! Kapitalna szarża Angulo, podanie do Dunna, który odgrywa do Cruza – ten trafia bezproblemowo do siatki! 2-1, Ewood szaleje! Jednak szaleństwo trwało dokładnie 95 sekund – Saha wykorzystał gapiostwo Samby i trafił do siatki strzelając z 25 metrów. Podział punktów w spotkaniu z MU nigdy nie jest zły, jednak passa meczów bez zwycięstwa nie została przerwana.
W meczu z Milwall debiutowała przyszła gwiazda zespołu – 16-letni Coulson. Niestety debiut zakończył się dla niego nieszczęśliwie, gdyż musiał zejść z powodu urazu już po 8 minutach. Natomiast mecz skończył się wynikiem 2-2 (choć przegrywaliśmy już 0-2). Popisał się strzelec dwóch goli – Maceo Rigters, który być może wróci do osiemnastki meczowej już w spotkaniu z Evertonem.
Spotkanie na Goodison Park było teatrem jednego aktora – zwyciężyliśmy 3-1 po hat-tricku Derbyshire’a!
Wszyscy zawodnicy (no, może oprócz Angulo) spisali się znakomicie, choć eksperci byli bardziej sceptyczni – ocenili, że w najbliższym meczu to rywale (Wanderers) będą faworytami.
Derby z Kłusakami zapowiadały się świetnie – obie drużyny co prawda nie zachwycają w tym sezonie w lidze, jednakże wydaje się, że kryzys mają już za sobą. Obie mogą też wystawić najlepszych piłkarzy – wszyscy kopacze są zdrowi.
Nie było jednak trudno – losy meczy rozstrzygnęły się już w pierwszej połowie – znów popis dał Derbyshire (strzelec dwóch bramek), natomiast po golu dołożyli Edman i Pedersen i stało się jasne, że nic złego nie może się nam przydarzyć w tym meczu. Bolton odpowiedział tylko trafieniem Vaz Te, więc schodziliśmy na przerwę z trzybramkowym zapasem. Na dwadzieścia minut przed końcem wynik ustalił Braaten, jednak nie zmienia to faktu, że pewnie zainkasowaliśmy 3 oczka.
Przed upływem końca okienka transferowego udało nam się sprzedać kilku niepotrzebnych piłkarzy:
Jestem zadowolony z kwot, jakie otrzymaliśmy za każdego z kopaczy – wszyscy należeli do głębokich rezerw Rovers.
W XI Kolejki (a właściwie kolejek, bo w naszym przypadku dodano mecz z Evertonem) załapało się aż 4 piłkarzy Blackburn…
…a Matt Derbyshire zdobył tytuł dla najlepszego piłkarza stycznia!
Róże na kolanach! 40 minut starczyło drugoligowemu Millwall, by zniszczyć Blackburn – rezerwowy skład Rovers nie dawał sobie rady ze zdeterminowanym rywalem. Efekt? 0-2 do przerwy. Koszmar.
Wprowadzenie Santa Cruza, Edmana oraz Dunna odmieniło jednak grę – w 78 minucie Walcott doprowadził do wyrównania! Teraz spokojnie – cofam nieco drużynę, trzeba wypunktować rozbitego stratą prowadzenia rywala. Na cztery minuty przed końcem zdarza się jednak tragedia – nieudana pułapka ofsajdowa kończy się stratą gola! 2-3, zostaliśmy upokorzeni przez drugoligowca!
W tej sytuacji nie dziwi, że fachowcy nie zostawili na nas suchej nitki:
Mecz z Chelsea będzie naszym ostatnim spotkaniem z potentatem – do końca sezonu gramy już tylko ze średniakami ligowymi pokroju Wigan czy Sunderlandu.
Choć po ośmiu minutach przegrywaliśmy 0-1 udało się zdobyć punkt. Na trzy minuty przed przerwą wyrównał niezawodnie skuteczny Derbyshire, dla którego była to już szósta bramka w ostatnich 3 spotkaniach! Mimo szans (poprzeczka Varynena, kilka świetnych okazji skrzydłowych) wynik nie zmienił się do końca. Nazajutrz prasa napisze o prawdziwym szczęściu lidera – Blackburn grało na naprawdę wysokim poziomie, dominując nad The Blues.
W tabeli uspokoiliśmy nieco sytuację:
Choć zajmujemy dopiero 10. lokatę, nadal liczymy się w walce o puchary, bowiem żadnego z ostatnich 13 spotkań nie powinniśmy przegrać. Po za tym, rywalom idzie ostatnio jak po grudzie – z 14 punktów przewagi Evertonu zrobiło się nagle 7. Wierzę, że stać nas na miejsce w czołowej czwórce.
W meczu z Deportivo nie będzie mógł (z uwagi na grę w barwach Bradze w tegorocznej Champions League) wystąpić Angulo. Na szczęście mamy Reida, więc sytuacja nie jest taka zła. Oprócz Kostarykanina dostępni są wszyscy zawodnicy z podstawowej jedenastki, toteż liczę przynajmniej na remis (pierwszy mecz odbędzie się w Hiszpanii).
Po 180 sekundach spotkania przegrywamy! Fatalny błąd defensywy (próba założenia ofsajdu przy rzucie wolnym) i Fabio Aurelio otwiera wynik spotkania. Nosz… Musimy ruszyć do ataku – liczę na bocznych obrońców, których ustawiłem bardziej ofensywnie. W 26 minucie mamy efekty! 1-1, piękny lob Derbyshire’a, który jest ostatnio w nieziemskiej formie! Ustawiam kontrataki, cofam linię obrony. Do końca połowy wynik nie ulega zmianie, choć to my byliśmy stroną dominującą. Nie minęło dziesięć minut drugiej odsłony, a tracimy gola. Nie popisał się Boruc, który dał się pokonać strzałem z 30 metrów (trafił Rodriguez)… Znów wysuwam obrońców, do tego wchodzą na boisko Walcott, Doyle oraz Dunn. Nic nie pomogło – na 15minut przed końcem wynik ustalił Gudjohnsen. Koszmar, mecz na Ewood będziemy musieli wygrać różnicą 2 bramek.
Z Sunderlandem odpoczywał atak – Derbyshire, Quaresma i Pedersen nie pojawili się na boisku ani na minutę. Jednak udało się zwyciężyć – gole strzelali rezerwowi napastnicy – Roque oraz wprowadzony w drugiej połowie Doyle, który dochodzi do formy z początku sezonu. 2-1 (straciliśmy bramkę w 88minucie) i 3 punkty na konto. Miło.
W meczu z Portsmouth odesłałem na trybuny Flaminiego, Ibrahima oraz… Pedersena, których przygotowuje na mecz z Deportivo. Na ławce usiądzie też Derbyshire – w ataku zagra Doyle, natomiast na skrzydłach Quaresma z Walcottem.
Mimo takich roszad do przerwy prowadzimy na Fratton Park 2-1! Gole strzelali Doyle oraz Walcott, a wszystkie bramki padły w pierwszym kwadransie gry. Świetny ligowy debiut Krivanka, który asystował przy trafieniu Kevina.
Pierwsze dziesięć minut drugiej odsłony przyniosło nam kolejne dwa trafienia – choć rywale wyrównali (za sprawą Smitha) już w 49. minucie, to nasza odpowiedź była błyskawiczna. Kapitalnie zachował się Boruc, który świetnie dostrzegł wychodzącego na pozycję Walcotta, podał mu piłkę, a ten nie miał problemów z pokonaniem Kuszczaka. 3-2 na Fratton! Radość nie trwała jednak długo – rzut rożny na bramkę zamienił Nicky Shorey i ustalił wynik spotkania na 3-3. Remis i tylko punkt na koncie.
Na Deportivo wyjdą tylko zawodnicy w 100% przygotowani do spotkania – nie mogę pozwolić na to, by zmiany były wymuszone tym, że piłkarze oddychają rękawami. Musimy szybko zapewnić sobie dwubramkowe prowadzenie – to główny cel spotkania.
Po 45 minutach nie mamy powodów do optymizmu – brak pomysłu na zdobycie gola, totalna niemoc strzelecka, słowem nic nam dziś nie wychodzi, nie potrafimy przedrzeć się przez zagęszczony środek pola Deportivo. Nie pomogła nam nawet czerwona kartka rywala – Hiszpanie nadal spokojnie kontrolują grę.
Stałe fragmenty gry – zbawienie Blackburn! 65 minuta, rzut rożny wykonywany przez Erika Edmana, dośrodkowanie na Sambę… 1-0!!! JEST! BRAMKA!!! Impas przełamany, jesteśmy blisko ćwierćfinału Ligi Mistrzów!!! Minęło raptem 96 sekund – pada kolejny gol! Pedersen bezbłędnie wykonuje rzut wolny za faul na Varynenie. 2-0, dzika radość, szał na Ewood! Mamy ich!
Niestety, losowanie kolejnej rundy było raczej mało szczęśliwe…
Królewscy. Finaliści ostatnich dwóch edycji LM. Zespół trzęsący ligą hiszpańską. Drużyna, która w tegorocznej edycji LM nie przegrała (!). Mamy jakieś szanse? Jeśli tak, to upatruje je w pierwszym spotkaniu – gramy je przed własną publicznością. Jeśli nie wygramy, to marnie rozpatruję naszą przyszłość w tej edycji Pucharu Mistrzów.
Tak prezentują się pozostałe pary ćwierćfinałowe:
Nie ma słabych (choć wolałbym trafić na Betis). Ciekawa będzie rywalizacja lig – na pewno w półfinale zobaczymy drużynę angielską (może nawet 3!), ciekawie zapowiada się mecz mistrza Francji z triumfatorem Serie A.
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ