Piątek, 15 dzień czerwca. Właśnie skończył się przedostatni tydzień roku szkolnego. Umówiliśmy się, że wieczorem wpadniemy do jakiegoś pubu. Wybraliśmy "Mandalę". Niestety nasz wiek nie pozwolił nam na przebywanie w tym miejscu :( Zaszliśmy do "Allo Allo". Tam spędziliśmy trochę czasu a następnie w parę osób wybraliśmy się do "Gwintu". Było jeszcze w miarę wcześnie (22:00) więc imprezka jeszcze nie była rozkręcona. Jej to nie przeszkadzało. Zawsze potrafiła się dobrze bawić. Ilość ludu na parkiecie nie grała dla niej roli. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Ona ciągle tańczyła z tamtym ale ja starałem się pomijać ten fakt. Po krótkim czasie zaczęliśmy się rozchodzić. Zostaliśmy tylko ona, ja i Kuba. To mój kumpel ale w tej chwili poczułem do niego lekką niechęć i w myślach prosiłem, żeby sobie poszedł. Tak się nie stało, a ona odjechała. Zostałem sam i nie miałem ochoty wracać do domu. Poszedłem do całodobowego i kupiłem 2 "Żywce". Popijając browarek powoli zaczynałem zasypiać. Po kilku minutach powieki opadły a ja usnąłem.
Kiedy ponownie w moje źrenice zajrzało światło spostrzegłem, że siedzę przy jakimś biurku w nieznanym mi pomieszczeniu. Obok stał odwrócony do mnie plecami facet. Właśnie kończył rozmowę telefoniczną. Uniosłem rękę i spojrzałem na zegarek. Było po 11:00... 16 czerwca. Zastanawiałem się jak ja tu trafiłem, obejrzałem się za siebie i zobaczyłem emblemat Jagiellonii. Po chwili usłyszałem głos: "Jeszcze raz gratuluję i liczę na owocną współpracę w celu uzyskania jak najlepszych wyników". To był Mirek Mojsiuszko - prezes Jagiellonii Białystok. Okazało się, że zostałem nowym szkoleniowcem "Jagi". Nie mogłem w to uwierzyć lecz po lekkim zawahaniu zaczęło mi się to podobać. Przecież ja zawsze chciałem kierować profesjonalną drużyną, a tu taka okazja. Stanąć na czele ekipy, której zawsze kibicowałem. Do tego mam tylko "rzut beretem" z domu do klubu. Co prawda klub właśnie awansował do II ligi i została podjęta uchwała o rozgrywaniu spotkań na stadionie Hetmana, który może pomieścić pięciokrotnie więcej kibiców.
Zacząłem rozmyślać nad zespołem i nadchodzącym sezonem. Kadra nie była szeroka lecz posiadała wielu zdolnych zawodników. Niestety, nie mogłem zbytnio kombinować z zakupami, ponieważ klubowa kasa świeciła pustkami. Początki są trudne :). Jedyną możliwością pozyskania nowych graczy był wolny transfer i wypożyczenia. Niestety ilość wolnych zawodników nie była zbyt duża. Podjąłem m.in. próbę sprowadzenia Adama Matyska. Niestety jego agent nawet nie chciał słyszeć o przejściu reprezentanta Polski do II-ligowego beniaminka. Na zasadzie Bosmana pozyskałem jedynie dwóch doświadczonych (obaj po 38 lat) graczy z Wysp Brytyjskich; Anglik Andy Cale oraz Szkot Kevin Bremner zostali przeze mnie zatrudnieni w charakterze grających trenerów z jednoznacznym wskazaniem na tą drugą funkcję. Pozostała mi możliwość wypożyczenia. Złożyłem wiele ofert lecz tylko kilka zostało przyjętych. Z Lecha Poznań trafił do mnie Rafał Hubscher. Z Hutnika Kraków przybył napastnik Grzegorz Jasiak. Z Hetmana Zamość przygarnąłem dwóch pomocników: Piotrka Bielaka i Marcina Pudysiaka. Dodatkowym nabytkiem był Romuald Szukielowicz na stanowisku trenera. Tak zakończyłem rekrutację.
11 lipca miałem rozegrać swój pierwszy mecz. Było to spotkanie z Hutnikiem w I rundzie Pucharu Ligi. Kolejnym problemem początkującego menedżera było ustalenie odpowiedniej taktyki. Zdecydowałem się na użycie zmodyfikowanej 3-5-2. Bramkarz, trzech obrońców grających w jednej linii, defensywny pomocnik, środkowa czwórka przesuwająca całą linię pomocy podczas akcji ofensywnych oraz dwóch napastników. Starałem się wystawić skład, którym grałbym przez cały sezon lub przynajmniej jego połowę. Pierwszym bramkarzem został Mirek Dymek z którym podpisałem kontrakt czyniący z niego członka ekipy trenerskiej. Jego zmiennikiem musiał zostać (ze względu na brak innych golkiperów) Andrius Dylis. Rola środkowego obrońcy przypadła 21-letniemu Adamowi Walukowi. Jego partnerami
po bokach zostali Anrejus Sorokinas i Wojciech Marcinkiewicz. Ten drugi ma dopiero 18 lat ale wierzę w jego umiejętności. Rezerwowa defensywa to Krzysztof Zalewski i Przemysław Kulig. Rozgrywającym mianowałem wypożyczonego z Hetmana Piotrka Bielaka. Linię środkową boiska zajęli od lewej: Krzysiek Łągiewka (grający w młodzieżowych reprezentacjach Polski), Rafał Hubscher, Dinius Saulenas i Zbigniew Szugzda (żywa legenda białostockiego futbolu). Ich zmiennicy to: Ryszard Ostrowski, Tomasz Wołczyk i Przemek Papiernik przeciwko któremu miałem kiedyś okazję grać - ogromny talent. Do strzelania bramek nominowani zostali Marek Jakóbczak oraz młodziutki Mariusz Dzienis. Pozycję "jokera" objął sprowadzony niedługo przed moim przyjściem Adam Grad.
2500 kibiców Hutnika stawiło się na Suche Stawy żeby zobaczyć swój zespół w pierwszym meczu tego sezonu. W czerwono-żółtych koszulkach wybiegła dokładnie ta jedenastka, którą wybrałem przed sezonem. Początek spotkania był bardzo zacięty. Ataki z obu stron kończyły się rzutami rożnymi. Po jednym z takich kornerów Sorokinas wyskoczył ponad obrońców krakowskich i skierował piłkę do siatki. Moi chłopcy grali głównie górą na wysokich Jakóbczaka i Sorokinasa, którzy nie dawali spokoju Skorskiemu. W 42 minucie Lewandowski i Kubiela poprowadzili akcję lewą stroną boiska. Po nieudanym wślizgu Marcinkiewicza piłkę przejął Księżyc i nie dał szans Dymkowi... 1:1. Przed przerwą Saulenas miał wyśmienitą okazję do strzelenia bramki lecz Skorski po raz kolejny w tym spotkaniu wybił piłkę na rzut rożny. W następnych 45 minutach obraz gry się nie zmienił. Jagiellonia wciąż atakowała poprzez wrzutki na pole karne rywali. Jakóbczaka i Sorokinasa tak już bolały głowy, że zamówiłem im hurtowe ilości Apapu (krypto-reklama). W 60 minucie Hubscher ruszył do przodu, podał do Jakóbczaka ten zaś wyłożył ją dla Dzienisa. Skorski wybronił lecz tak nieudanie, że futbolówka trafiła pod nogi Hubschera, który dosłownie wbiegł z nią do bramki. Nadszedł czas na zmiany. Zmęczonych Szugzdę i Łągiewkę zastąpili Ostrowski i Papiernik. Do końca spotkania nie wydarzyło się już nic ważnego i Jaga wygrała swój pierwszy mecz pod moją ręką, a wracając do rzutów rożnych to skończyły się rezultatem 10:1 dla nas. Rewanż w Białymstoku był średnim spotkaniem i zakończył się wynikiem 2:2. Dla Jagiellonii 2 bramki strzelił Waluk, zaś dla Hutnika dwukrotnie punktował Tomek Tułacz. Pierwszy sukces młodocianego trenera to awans do II rundy. Od Apokalipty (mój kumpel, którego wciągnąłem to ekipy w celu podtrzymywania dobrej atmosfery w drużynie) dowiedziałem się, że podobno ona przyszła na mecz. Jeśli widziała mnie zwyciężającego to może jest nadzieja... :)
Moim kolejnym przeciwnikiem miała być Arka Gdynia. Wzajemna miłość obu klubów do siebie jest tak wielka, że w promieniu kilometra od stadionu było więcej radiolek niż podczas blokad Samoobrony. Skład bez zmian względem poprzednich spotkań. Moi "twardogłowi" czyli Jakóbczak i Sorokinas już od pierwszej minuty czyhali na polu karnym gości z wybrzeża. I właśnie wysoki Litwin jako pierwszy tego dnia wpisał się na listę strzelców... oczywiście po rzucie rożnym. Arka starała się atakować, lecz moja defensywa radziła sobie z nimi. I tak było do 27 minuty kiedy to "Pomorzanie" po składnej akcji doprowadzili do wyrównania. Taki wynik chyba im pasował gdyż cofnęli się do obrony. Była to postawa przeciwna moim zawodnikom, którzy rzucili się do ataku. Na rezultaty trzeba było czekać tylko kwadrans. Saulenas po krótkim rajdzie zdecydował się na strzał zza pola karnego. Nisko posłana piłka wylądowała w lewym rogu bramki Stanika. Tak skończyła się pierwsza połowa spotkania. Druga połowa charakteryzowała się całkowitą dominacją gospodarzy. Ciągłe ataki doprowadziły do strzelenia 3 gola w 90 minucie przez Jakóbczaka. Wynik 3:1 nie spowodował żadnych zamieszek co białostocka policja uznała za sukces. Drugi mecz też obył się bez większych incydentów. Po bramkach Jakóbczaka i Hubschera wygraliśmy 2:1 i awansowaliśmy dalej. Po 4 meczach wraz ze swoim asystentem Zbyszkiem
Skoczylasem podjąłem decyzję o zakupie (kiedy będę miał fundusze) Piotrka Bielaka. Na razie cieszyłem się z jego dobrej gry. Po meczu w Gdyni nad morzem został Krzysiek Maciejczuk a w klubowej kasie wylądowało 60 tyś. $.
Przede mną stała niewątpliwa okazja rozegrania trzech meczy z ŁKS-em Łódź. Ten właśnie klub jako pierwszy stanął mi na drodze podczas rozgrywek II ligi. Poza tym byli to także moi przeciwnicy w III rundzie Pucharu Ligi. Na dzień przed meczem Jakóbczak i Sorokinas podpisali kontrakt reklamowy z producentem pewnego środka przeciwbólowego. Zostali ochrzczeni mianem "grających (z) głową". Pierwszy mecz z mistrzem Polski sprzed 3 lat na oczach 4000 kibiców wygrałem 2:1 po trafieniach Bielaka i Dzienisa. Honorowa bramka była autorstwa Błażejewskiego. 28 lipca stanąłem przed swoim debiutem w lidze. Nie potrafię powiedzieć czy to źle, że odbywał się on na wyjeździe. Skład tzw. podstawowy. Wszyscy zdrowi. Przewaga należała do Łodzian lecz z każdą minutą gra stawała się coraz bardziej wyrównana. W 45 minucie Golański fauluje Szugzdę. Ten w fali uniesienia uderza go w oczy. Zauważywszy to Kowalski podbiega do Szugzdy i popycha go, w efekcie czego ten ląduje na murawie. Żółte kartki dla Szugzdy i Kowalskiego oraz rzut wolny dla gości. Tuż po przerwie groźna akcja ŁKS. Kucz dośrodkowuje na pole karne, Moskal trąca pikę głowa i goooool... Jagiellonia przegrywa 0:1. Ta bramka podcięła skrzydła beniaminkowi , który pomimo licznych ataków nie zdołał odrobić tej straty i zanotował swoją pierwszą porażkę. Przez myśl przemknęło mi, że cały sezon może tak wyglądać. 4 dni później dokonałem zemsty i zatopiłem Łódź w stosunku 4:1 (Waluk, Dzienis, Sorokinas, Ostrowski). Sędzia Andrzej Kozłowski podyktował w tym meczu dwa karne... oba wykorzystane.
Postanowiłem się wstrzymać ze zmianami w taktyce i składzie. W dwóch następnych meczach dwukrotnie zremisowałem 1:1. Z Górnikiem Łęczna (Wołczyk) i Tłokami Gorczyce (Grad). 2 punkty i 16 pozycja w lidze to nie to o czym marzyłem. Postanowiłem zmienić taktykę. Miałem nadzieję, że jeszcze nie jest za późno. Nadszedł czas 4-4-2. Czterech obrońców w jednej linii z ofensywnie nastawionymi bocznymi. Defensywny, ofensywny i dwóch środkowych pomocników , którzy w razie konieczności stawali się skrzydłowymi. Dwóch napastników czyli klasyczny atak. Od tej pory mój wyjściowy skład wyglądał następująco: Dymek - Macinkiewicz, Zalewski, Waluk, Prokop - Bielak, Papiernik, Szugzda, Łągiewka - Grad, Jakóbczak.
Pierwszym sprawdzianem nowej koncepcji był mecz z Polarem Wrocław. Prze pierwszy kwadrans nie działo się praktycznie nic. Ciśnienie chyba niekorzystne (mnie też trochę bolała głowa). Po kilku ostrych słowach Zbyszka piłkarze ruszyli się trochę i zaczęli śmielej atakować. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W 52 minucie sędzia nie zauważył faulu na Gradzie na polu karnym Polaru. Kilka chwil później Bielak wykonywał rzut wolny. Podkręcona piłka uciekła z rąk Krupskiemu i spadła pod nogi Szugzdy, który dokończył dzieła - 1:0. W 67 minucie Grada zmienia Dzienis, który skończy ten mecz. W 82 i 86 minucie 21-latek pokonuje bramkarza z Wrocławia i ustala wynik na 3:0. Nowe ustawienie zdało egzamin. Po meczu do klubu przyszła informacja o powołaniu Dylisa, Saulenasa i Sorokinasa do reprezentacji Litwy na mecze z Włochami i Gruzją. Zagrał tylko Saulenas przeciwko tym drugim.
W Radzionkowie Dymek wybronił karnego a Jagiellonia pokonała Ruch 2:1. Trzy mecze z Lechem Poznań w dwóch pucharach. Ciekawe co wyjdzie z rywalizacji Wielkopolski z Podlasiem. Pierwsza konfrontacja kończy się sprawiedliwym remisem 1:1 (Jakóbczak). Mała przerwa ze względu na mecze międzypaństwowe dała odpocząć piłkarzom (oprócz Litwinów). Tą przerwą swój pobyt w Białymstoku zakończył Łukasz Tupalski zakupiony za 20 tys.$ przez Widzew. Te pieniądze także zostały przejęte przez klub co spowodowało dalsze przełożenie transferów. Kolejne trafienia, Apap...tzn. Marek Jakóbczak zaliczył w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Także 2:0 (Łągiewka, Wołczyk) udało nam się pokonać Lecha
w pucharze Polski. Valery Bakhno. Tego nazwiska nie będę miło wspominać. To jego dwie bramki w przegranym 2:3 meczu z Hetmanem zepsuły mi wypad do Zamościa. Niech on tylko przyjedzie do "Białego"...
Przyszedł czas kolejnej rywalizacji z Kolejarzem. Jeszcze nigdy się tak nie denerwowałem jak podczas tego meczu. Bezbramkowy remis utrzymywał się coraz dłużej. Lech miał bramkę strzeloną na wyjeździe, która to ich promowała do dalszych rozgrywek. Ale siła wyższa czuwa nad Jagą. Na 8 minut przed końcem Dzienis z 30 metrów wrzuca piłkę na pole karne. Szugzda wyskakuje lecz w chwilę potem pada pod naporem Wrzesińskiego. Arbiter odgwizduje karnego. Do "jedenastki" podchodzi Prokop i strzela tak mocno, że bramkarz poznański nawet nie zdążył ruszyć się z miejsca (!) 2:0 w pucharowym pojedynku dla Białegostoku.
Spacerek się skończył i na Słoneczną zawitała I-ligowa Pogoń Szczecin. Swoją boskość udowodnił Dymek broniąc rzut karny wykonywany przez Bizackiego. Niestety Krzysiek nie dał za wygraną i wpakował piłkę do bramki Jagiellonii. Na to dwukrotnie odpowiedział niezastąpiony Jakóbczak i wprowadził nas do 1/8 finału Pucharu Polski. Tymczasem po raz czwarty doszło do pojedynku Podlasia z Wielkopolską. Tradycja tradycją i wygrało Podlasie 1:0 po golu drugiej połówki duetu "twardogłowych" czyli Sorokinasa. Cieszę się, że lukratywny kontrakt z A... tzn. pewnym koncernem farmaceutycznym nie zdemobilizował ich do gry. 2 bramki Dzienisa nie pomogły nam w pokonaniu Górnika Polkowice. Kolejną porażkę ponieśliśmy u siebie z Arką, a Bielak złapał kontuzje. Tym razem służby porządkowe miały trochę roboty ;) Bielak się położył a Dylis i Sorokinas pojechali na mecz z Albanią... żaden z nich nie wybiegł na boisko w Tiranie. Kolejne trafienie Dzienisa dało nam wygraną nad kolejnym górniczym klubem (Bełchatów). Brak Piotrka Bielaka był bardzo widoczny w meczu z Odrą Opole. Pomimo wysiłków Ostrowskiego i całej reszty kibice w zasmuceniu opuszczali stadion (1:2). Zaczął się trudny okres grania meczów co trzy dni. Kolejne mecze z Hutnikiem (1:1), Włókniarzem (3:0) i Świtem (2:1) mocno wyczerpały moich chłopców. Mała przerwa z okazji Święta Zmarłych pozwoliła im lekko odpocząć. Chwila relaksu dobrze im zrobiła. Powrót okazały się udany. Trafienia Bielaka, Zalewskiego, Dzienisa i Szugzdy w meczu z Orlenem zostały tylko zakłócone dwoma golami Nosala. 4:2 do przodu z faworytem do awansu. Kolejnym I-ligowym zespołem, który stanął nam na drodze było Radomsko. Wizyta na Brzeźnickiej nie była zbyt udana. Porażka 1:2 nie cieszy ale bramka Marka "Apap" Jakóbczaka daje nadzieję na awans. Za 2 tygodnie wszystko będzie jasne. Kolejnym zawodnikiem, który trafił na czarną listę "FanClubu" Jagiellonii był Arek Bilski z Ceramiki Opoczno. Jego dwie bramki uniemożliwiły nam zdobycie 3 punktów. Jedyny plus to kolejny popis gry młodego Dzienisa. Dobra passa się czasem zdarza a właśnie taka passa trafiła się Mariuszowi, który ponownie swoim golem doprowadził do wygranej z Myszkowem. Zbyszek twierdzi, że moja decyzja o wpuszczania "Dzienia" od pierwszych minut to klucz to osiągania dobrych wyników.
Nadszedł czas rewanżu z RKS-em. Dymek - Marcinkiewicz, Zalewski, Kulig, Prokop - Bielak, Papiernik, Szugzda, Łągiewka - Dzienis, Jakóbczak. 11 wspaniałych plus fanatyczna publiczność. Zaczęło się bajecznie. Dośrodkowanie Bielaka i Jakóbczak strzela... 1:0. Dzienis wypuszcza piłkę dla Jakóbczka i 2:0. Petarda zza pola karnego i w 37 minucie Łągiewka podnosi wynik meczu na 3:0. Publika na "Hetmanie" szaleje. Ja biorę kolejne 2 Tic-Tac'i. Apokalipta ze Zbyszkiem wymyślają głupie odzywki skierowane do Sztabu z Radomska. Ale tuż po wznowieniu szybka akcja gości i strzał Sypniewskego, który powala Mirka na murawę. Wypuszczona piłkę przejmuje Leszczyński i ucisza kibiców bramką na 1:3. W dwumeczu wynik 4:3 dla nas ale jeszcze druga połowa. W szatni mówię tylko jedno: "Zaorajcie to boisko". Drugie 45 minut to kompletna sieczka. Akcję za akcję, faul za faul. Ostanie minuty. Lewą stroną rusza "Grek Irek". Mija Prokopa i wpada w pole karne. Naprzeciw
niego stoi Kulig, który po chwili pada (sędzia nie reaguje)... silny strzał z 15 metrów i Dymek może tylko patrzeć na radość rywali. Jeszcze przed ostatnim gwizdkiem poszedłem do szatni. Wynik się nie zmienił a Radomsko awansowało do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Ostatni mecz rundy jesiennej to bezbarwna przegrana w Łęcznej z Górnikiem. W międzyczasie Sorokinas zadebiutował (w wieku 31 lat) w reprezentacji. Dobre występy Krzyśka Zalewskiego doprowadziły do sprzedania go do Zagłębia Lubin za 300 tys. $. 2 tygodnie później odbieram telefon. Głos w słuchawce: "Czy prowadzony przez pana klub nadal jest zainteresowany pozyskaniem Adama Matyska". Oniemiałem. Wykrztusiłem z siebie "tak" i usiadłem. Po kilku dniach jeden z najlepszych polskich bramkarzy, miał podpisany kontrakt z białostockim klubem. Za 5 lat gry miał on otrzymać 1000000 zł (jak trenerzy kochają sponsorów). W celu wzmocnienia napadu wypożyczyłem z Arki (wicelider ligi) Dawida Pomorskiego. Czyż jego nazwisko nie pasuje doskonale do jego klubu :)
Perspektywy przed rundą wiosenną były obiecujące:
1.Tłoki Gorczyce 38 40-25
2.Arka Gdynia 37 35-22
3.Lech Poznań 37 34-27
8.Jagiellonia Białystok 30 28-20
Mirek Dymek puścił najmniej bramek ze wszystkich II-ligowych bramkarzy. Najlepsi strzelcy zespołu to: Marek "Apap" Jakóbczak (12) i Mariusz Dzienis (10). Najwięcej asyst zaliczyli wypożyczeni Rafał Hubscher (9) i Piotr Bielak (7). Polska w Mundialu trafiła do grupy z Austrią, Senegalem i Koreą Płd. (rotfl).
Minęły święta i zbliżał się nowy rok. Ja dostałem w prezencie telefon komórkowy... Nokię 3330. Co w tym najdziwniejsze dostałem SMS'a dokładnie o 0:00 w Sylwestra o treści: "JUST DREAM"...
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ