Miał być grad medali. Szumne zapowiedzi walki z najlepszymi zawodnikami świata, rekordy świata i co? Ano... nic.
Nie tak wyobrażali sobie pływacy olimpiadę. Miało być co najmniej 5 medali, a wyszła tragedia. Czołówka światowa odpłynęła od Polski na dobre kilka metrów. Natomiast polscy pływacy pływają w granicach swoich rekordów życiowych. To za mało!
Miesiąc przed olimpiadą trener Słomiński zabrał ekipę do Sierra Nevada, by dobrze przygotowali się do Igrzysk. Zabita dechami miejscowość była idealna do odnajdywania wewnętrznego spokoju ducha oraz cierpliwej pracy. Niestety, nic z tego nie wyszło....
Kilku z naszych zawodników potraktowało Igrzyska jak wycieczkę. Korzeniowski zamiast ćwiczyć wolał leżeć w hotelu i oglądać telewizję.
Jak to wszystko się udało to było widać.
Nie mam pretensji do trenera. Powiem więcej, jest on jednym z najlepszych trenerów na świecie. To, że na igrzyskach jest też częściowo jego winą, ale to zawodnicy nie byli dobrze dysponowani.
Czas w końcu wsiąść się do roboty i ciężko trenować bo jak w Londynie będzie tak samo jak w Pekinie i Atenach to nasz sport upadnie.